Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem), piąta (Burtonowski Batmobil).
DC Comics Super Heroes
76035 Jokerland
Od samego początku, gdy tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi zestawu, kładka na której balansuje motocykl wydawała mi się konstrukcją bardzo, ale to bardzo wątłą. Gdy dorwałem wreszcie zestaw w swoje ręce, wrażenie to absolutnie nie zmniejszyło się, ba! nawet kończąc budowę tego modułu, wciąż mi towarzyszyło. Nie ulega wątpliwościom, owszem, konstrukcja jest wątła, ale na szczęście także niezwykle przemyślana. Nic tu nie odpada, nic się samoistnie nie rozszczepia, nie przewraca itp. Ot, otrzymujemy po prostu dwa bardzo proste słupy, każdy na niezbyt dużej podstawce, niższy dodatkowo posiada bajerek w postaci paru płonących kubłów na śmieci. Słupy łączy cieniutka dwukolorowa kładka na której możemy pędzić motocyklem. I tyle składania. Powiem szczerze, że czegoś mi tu jednak brakuje, jakiegoś wykończenia, więcej szczegółów, smaczków itp. Oczywiście wiadomo, bardziej urozmaicona konstrukcja pochłonęłaby większe zasoby klockowe, a tych suma summarum mogłoby zabraknąć na inne moduły, ale jednak.
Mamy jeszcze aspekt bawialności, i tutaj, nie można mieć żadnych wątpliwości: zjeżdżanie motocyklem sprawia naprawdę sporą frajdę, tym bardziej, że należy do rajdu odpowiednio wystartować. Motocykl zaparkowany jest na najwyższym punkcie i jedno koło przytrzymuje mu serek. By rozpoczął jazdę należy go popchnąć (motocykl, nie serek 😉 ), ale nie ręcznie, a za pomocą obrotowej tablicy, najlepiej czymś w nią strzelając, czy to kulką z armaty, czy strzałką z Batmobilu, czy też którąś z postaci za pomocą Super Jumpera. I okazuje się, że taka zabawa jest przednia!
A gdy jeszcze motocykl uzupełnimy o odpowiednią minifigurkową otoczkę, to nawet zaczyna być trochę strasznie, no bo przecież tylko chwila dzieli Robina od wpadnięcia w płomienie! Ale spokojnie, to komiksowy świat, zapewne zaraz zjawi się Batman i uratuje naszego herosa!
No chyba, że będzie zajęty na innej atrakcji w lunaparku…
Przyznaję bez bicia, że masz talent do pisania epopei recenzyjnych.
😉
Ale to dobrze, czy źle?
całkiem sprytne…
apropos. jak tam Cobalt i jego skany ? ;-]
Już są!