Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Listopad 2023

Tadeusz Raczkiewicz zasłynął za sprawą swojego cyklu komiksów o Tajfunie, detektywie pewnej kosmicznej agencji, w których to zgrabnie łączył wątki science-fiction z sensacyjnymi, całość podlewając niezwykle gęstym sosem bezpretensjonalnej akcji! Scenariusz? Strasznie naiwny. Ale jak to się czytało! I oglądało, gdyż owszem, czasami Raczkiewicz miał problemy z perspektywą czy anatomią, ale potrafił tworzyć komiksowe plansze o niesamowitej dynamice!

Kolejna, już szósta, grafika z cyklu „Klasyka Polskiego Komiksu” poświęcona została temu artyście, tym bardziej, że oprócz przygód Tajfuna stworzył także wiele innych niezwykle ciekawych komiksów, więc z pewnością warto zapoznać się z jego twórczością.

Przy tworzeniu graficzki ponownie zebrała się grupa pasjonatów polskiego komiksu: Piotrek i Daniel z Kultowych Komiksów, Robert Radomski, Radosław „Łamignat” Gieremek z Fundacji Kreska oraz Wojtek „Mertusor”. Długie rozmowy, nie tylko o komiksach, z takimi zajawkowiczami to prawdziwa przyjemność!

Sporą liczbę albumów Raczkiewicza wydało wydawnictwo „Ongrys”. Wychodząc z założenia, że co szkodzi zapytać, udało się także, że Pan Leszek Kaczanowski rzucił okiem na graficzkę, przekazał sporo cennych uwag, a przy okazji podrzucił okładkę „Afery Bradleya”, czyli brakującego na chwilę obecną wśród wznowień albumu artysty, który będzie miał premierę w przyszłym roku, wraz z wydaniami zbiorczymi (liczba mnoga nieprzypadkowa).

Serdecznie zapraszamy:

Coraz więcej serwisów wydziwia z obrazkami, zmieniają nazwy, dodatkowo kompresują, zmieniają formaty… Stąd wersję oryginalną graficzki, bez kompresji, umieszczam na serwerze zewnętrznym w archiwum zip (10 mega). W środku jest plik w formacie png: Jak czytać Klasyka Polskiego Komiksu – Tadeusz Raczkiewicz – Chronologia v10.png.

Poprzednie grafiki:

Klasyka Polskiego Komiksu:

Marvel/DC:

Inne:

Na blogu za jakiś czas powinna pojawić się podstrona poświęcona graficzkom, tak by było łatwiej znaleźć najnowsze wersje. Link pojawi się zapewne w bocznym panelu.

Read Full Post »

Tajfun, agent kosmicznej agencji wywiadowczej „Nino”, zawitał na łamach gazety „Świat Młodych” w 1984 roku. Do 1988 roku ukazały się w sumie cztery serie poświęcone jego przygodom, w których towarzyszyły mu dwie przepiękne agentki: Kriss i Maar. I co w tych przygodach nie było! Zgrabne połączenie wątków science fiction z sensacyjnymi uzupełniały brawurowe pościgi, strzelaniny, zdrady, karate, kung fu, samuraje, potwory i kosmici! Scenariusze były naiwne, wręcz głupkowate, ale jak to się czytało i oglądało! Tadeusz Raczkiewicz, ojciec Tajfuna, potrafił sklecić niezwykle dynamiczne plansze, choć zdarzały mu się także gorsze momenty i pojawiały się prawdziwe potworki. Za czasów „Świata Młodych” powstały tylko cztery historie, autor jednak powrócił do swoich postaci i w latach 2012-2103 wydawnictwo Ongrys opublikowało albumy z całkowicie nowymi przygodami, narysowanymi przez Raczkiewicza zarówno do swoich, jak i obcych scenariuszy.

Ale nie o te nowe przygody chodzi, a coś, co powstało jako hołd dla autora. Przygody Tajfuna i spółki tworzone przez całkowicie nowych autorów.

Już w 2014 roku ukazał się książeczka „Antologia 30 lat Tajfuna”. Mały format, zaledwie 24 strony wypełnione głównie fanartami, do tego krótki artykuł. Fajna ciekawostka, stanowiąca przystawkę do czegoś naprawdę nieprzeciętnego.

Tajfun nowe przygody Antologia” to już pełnoprawny album, twarda oprawa, duży format, 160 stron. A w środku, oprócz paru artykułów, wywiadu i fanartów, także dłuższe i krótsze pełnoprawne komiksy z Tajfunem, tworzone przez wielu twórców. Album tworzony był jako prezent dla autora, niestety, przed samą premierą Tadeusz Raczkiewicz zmarł przedwcześnie. Powstał hołd, i to hołd nad wyraz udany! Oczywiście, jako, że to antologia, tworzona przez całkiem sporą grupę artystów, poziom jest różny, zarówno scenariuszy, jak i rysunków. Ale czytając historię za historią naprawdę świetnie się bawiłem.

Trzeba przyznać, twórcom nie brakowało pomysłów, a i ogrom nawiązań do oryginalnych przygód stanowi niezwykle przyjemne urozmaicenie. Nieco jedynie odstraszyła mnie historia, na która natknąłem się mniej więcej w połowie albumu. Rysunkowo straszyła, więc ja pominąłem, a było co pomijać, gdyż liczy ponad 50 stron. Po zaliczeniu całej pozostałej zawartości, no cóż, przydałoby się jednak powrócić do tego potworka, co uczyniłem, przeczytałem i…

O ja pierniczę, jakie to jest dobre! Rysunki straszyły tylko na pierwszy rzut oka, okazało się, że autor potrafi narysować prawdziwe małe cudeńka, a jak mu różne pojazdy wychodzą to już szczęka potrafi zaryć o glebę! A scenariusz! Abstrakcja, humor, tona nawiązań do popkultury, szczególnie tamtych lat, i to tej komiksowej jak i filmowej! Najróżniejszych smaczków tutaj jest prawdziwe zatrzęsienie!

Paweł Gierczak, bo to on odpowiada za ten niezwykły epizod, na szczęście kontynuował swoją przygodę z Tafunem, i obecnie dostępne są jeszcze dwa pełnoprawne, wydane nakładem samego autora. Od razu podkreślę, same wydania stoją na najwyższym poziomie: świetny papier, druk, format A4. A zawartość to sam miód! Zwariowana, szalona, bawiąca się konwencją, i jeszcze bardziej przepełniona najróżniejszymi smaczkami, zarówno do wcześniejszych epizodów, jak i innych komiksów czy filmów!

Jak ktoś lubi Tajfuna, i zna jego wcześniejsze przygody, gorąco polecam, tym bardziej, że nowe przygody obecnie bez problemu można nabyć bezpośrednio u autora, a do tego ozdobione są przepięknymi wrysikami.

Read Full Post »

Sprawa ze zmienionymi tekstami zatoczyła szerokie koło, informacje o bardzo mocnej ingerencji pojawiły się w paru miejscach, oczywiście także na blogu Na Plasterki, który jako jeden z pierwszych poinformował o całej sprawie. Ciekawostką pozostaje, że jednak w paru miejscach, w których taka informacja powinna się pojawić, z powodu choćby profilu danego medium, była cisza. Może autorzy zaspali, albo bali się narazić wydawcy, jednak dość szybko doszło do rozwiązania całej sprawy. Wydawnictwo Egmont podjęło bardzo odważną decyzję, za którą z pewnością należy się szacunek.

Komunikat wydawcy:

Komunikat wydawcy w związku z albumem „Kajtek i Koko. W krainie baśni – Zły książę”
Podczas prac nad nowym wydaniem albumu nastąpiła ingerencja w integralność oryginalnego dzieła, wykraczająca poza ramy, jakie Wydawnictwo ustaliło z zespołem zewnętrznych współpracowników.
W związku z powyższym sprzedaż albumu zostaje wstrzymana. Jego ponowna premiera nastąpi wiosną 2024 r.
Uważamy, że oryginalne dzieła Janusza Christy powinny być traktowane z najwyższym szacunkiem, dlatego obiecujemy dołożyć wszelkich starań, aby takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

Oczywiście pozostają pytania, jak to się stało, że nastąpiła aż taka ingerencja, ale tego zapewne się nie dowiemy. Cały nakład został wycofany, jednak parę egzemplarzy trafiło na rynek, teraz zapewne będą białymi krukami.

Do końca nie wiadomo co się stanie z już wydrukowanymi egzemplarzami, chodzą słuchy o oddaniu ich na przemiał. Koszty masakryczne… Pozostaje mieć nadzieje, że może wydawca rozważa parę opcji, o choćby wypuszczenie równolegle dwóch wersji, zgodnej z oryginałem (ma być w kwietniu) a także ze zmienionymi tekstami. Wystarczy wszak już wydrukowane egzemplarze oznaczyć naklejką z informacją, że to wersja „uwspółcześniona”. Fani będą zadowoleni, gdyż dostaną wersję oryginalną. Dzieciaki mogą sięgnąć po wersję ze zmianami. A zapewne wielu fanów kupi obie wersje. W przyszłości można by ten proceder powtarzać, gdyż albumów z serii Kajtek i Koko jest jeszcze trochę do wydania. I może nawet okazać się to całkiem intratnym interesem. Oczywiście, o ile będzie przyzwolenie od właścicieli praw na taki zabieg. Zobaczymy, co się z tego wykluje.

Read Full Post »

Prawdziwy moloch, wydawnictwo Egmont, obok publikowania na naszym rynku wielu zagranicznych tytułów, także od lat dba o przypominanie polskiej komiksowej klasyki. Często niestety z wieloma bolączkami, żeby tylko wspomnieć czarną serię, w której większość albumów borykała się z brakami i błędami, „zapomnienie” umieszczenia nazwiska autora na albumie z przygodami Orient mana, marnej jakości materiałów w albumach Zbigniewa Kasprzaka, zazielenienie Kleksa itd… Jednak nie można odmówić Egmontowi, że jednak dzięki staraniom wydawnictwa wiele komiksów zawitało na rynku, i wreszcie były dostępne w normalnym obiegu. Także słowa uznania należą się za prezentacje komiksów Janusza Christy, zarówno w formie albumowej, jak i przepięknej Złotej Kolekcji Kajko i Kokosza.
Tym bardziej cieszyło, że wydawca zabrał się za Kajtka i Koka, prezentując kolejne ich przygody w pełnym kolorze i w wersjach jak najbardziej kompletnych. Udało się z monumentalnym cyklem „W kosmosie„, ale na szczęście na tym się nie skończyło. Wydawca zapowiedział kolejne wznowienia, po „Londyńskim kryminale” padło na „W krainie baśni„, tym razem, z powodu objętości historii, wydanej w dwóch albumach. Pierwszy, pod tytułem „Zły Książę” już za parę dni ma mieć premierę i właśnie udostępniono przykładowe plansze.

Egmont 01

Egmont 02

Egmont 03

Egmont 04

I coś tutaj mocno nie gra.
Historia „W krainie baśni„, pierwotnie ukazująca się na łamach gazety „Wieczór Wybrzeża” w latach 1963-1964, doczekała się już dwóch wydań albumowych. W 1991 roku ukazał się kolorowy album, zawierający jednak tylko fragment historii, w 2001 roku wydano już kompletną historię (choć niepozbawioną błędów) w tomiku „Na tropach pitekantropa„, jednak w formie czarno-białej i w pomniejszonym formacie.

Adarex 01

ecz_01


Teraz miało być kompletnie i w kolorze.
Nowe kolorowanie wypada całkiem przyzwoicie, choć jednak gdzieniegdzie oryginalne kolory Christy bardziej zachwycają, ale i tak pod tym względem jest bardzo dobrze.

porownanie01

Tym bardziej, że w nowej edycji zadbano, by kolor był także pod tekstem.

Pod tekstem, z którym coś nie gra…

W nowej edycji, z zupełnie niewiadomych przyczyn, teksty zostały zmienione! I są to zmiany dość znaczące! Wręcz wpływające na odbiór oryginalnej historii! Owszem, Christa często nie żałował sobie, i umieszczał dłuższe opisy, ale był genialnym gawędziarzem, i wszystko to idealnie ze sobą współgrało! A tutaj otrzymujemy takie potworki!

porownanie02

Porównanie trzech wydań, w najnowszym widać wyraźnie skrócone teksty, w tym, w czwartym kadrze, zamianę narratora na nieudolnie wklejony dymek!

Narrator ponownie odchudzony, zmiany są także w dymkach.

A tutaj narrator już w ogóle usunięty!

Odchudzania i usuwania ciąg dalszy!

Jest mniej, prościej, ale czy lepiej?

Zaskakująca decyzja, i nie da się ukryć, że jednak dość głupia. Do tego co podyktowało taką decyzję? Chęć uproszczenia tekstów? Ale to już ingerencja, i to dość mocna, w oryginalne dzieło, do tego robienie z czytelników idiotów! Wręcz profanacja klasyki! Ręce opadają, nie dość, że Egmont cały czas ma jakieś wpadki (ostatnio spierniczona okładka w bardzo drogim albumie, nagminne zamiany teksów w dymkach w komiksach z kaczkami i superbohaterami), to jeszcze wprowadzają według własnego widzimisię zmiany w oryginalnym materiale! A może to specjalne posunięcie? Za parę lat wydadzą „Złotą Kolekcję Kajtka i Koka” i tam już będą oryginalne teksty? I fani oczywiście ponownie kupią?

Read Full Post »