Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Wrzesień 2016

Moje wrażenia na temat najnowszego albumu z cyklu Kajko i Kokosz, który narobił sporo szumu, i już pojawiło się na jego temat mnóstwo, często sprzecznych, opinii.  Tekst powstał parę dni temu, szkoda byłoby mi by przepadł, wiec na szybko zrobiłem korektę i puszczam w świat. Zazwyczaj pstrykam swoje fotki, ale niestety tym razem nie mam takiej możliwości, stąd też posiłkuję się materiałami oficjalnymi.

Na nowe przygody dzielnych wojów czekałem bardzo długo. Wszak Janusz Christa, to obok Jerzego Wróblewskiego i Tadeusza Baranowskiego, mój ulubiony twórca tamtych czasów. To na albumie „Wielki Turniej” nauczyłem się czytać dobrą chwilę przed tym, jak pani w szkole pokazywała jak kaligrafować literki. Do dzisiaj mam ten album, i choć czytany niezliczoną liczbę razy nie jest już pierwszej świeżości, to jednak niesamowite perypetie bohaterów, które możemy przeżywać na jego kartach, do dzisiaj równie wspaniale potrafią cieszyć podczas lektury. Christa wielkim mistrzem był, i zawsze gwarantował rozrywkę na najwyższym poziomie, a do tego niezwykle inteligentną i przepełnioną wieloma celnymi nawiązaniami do rzeczywistości, szczególnie tamtych czasów.

Christa zostawił po sobie ogromną spuściznę, jednak każdy miłośnik przygód jego bohaterów przez wiele lat odczuwał swoistą pustkę. Po prostu brakowało nam tych postaci. Wydawnictwo Egmont, odpowiedzialne za rewelacyjne wznowienie przygód zarówno Kajtka i Kokosza jak i Kajtka i Koka (a także Gucka i Rocha) czyniło podchody, by kontynuować dzieło mistrza. Sytuacja wcale nie jakaś niezwykła, wszak popularne, dodajmy europejskie, bo żonglerka autorami w amerykańskim komiksie to rzecz powszednia, serie jak Lucky Lucke, Asteriks, Smerfy czy Thorgal doczekały się przejęcia przez nowych twórców. Z różnym efektem, ale z pewnością jest co czytać. Czemu wiec i nie zastosować podobnej praktyki na naszym rynku?

I wreszcie udało się! Album „Kajko i Kokosz: Nowe Przygody. Obłęd Hegemona” zagościł w księgarniach!

Kajko i Kokosz Nowe Przygody Obłęd Hegemona 00

Egmont sięgnął całkiem rozważnie po autorów, którzy są już doskonale znani polskiemu czytelnikowi, szczególnie młodszemu wiekiem. Sławomir Kiełbus to rysownik o specyficznej kresce, którego sam Christa wskazał, jako swojego potencjalnego następcę. Kiełbus to także obecnie bardzo doświadczony komiksiarz, na swoim koncie ma wiele albumów dla dzieci, a także publikuje cotygodniowy humorystyczny pasek o przygodach Gwidona w Angorce. Maciej Kur (scenarzysta) i Piotr Bednarczyk (rysunek) to twórcy serii dla dzieci Lil i Put, nagrodzeni zresztą za nią w pierwszej edycji konkursu im. Janusza Christy na komiks dla dzieci. Tomasz Samojlik to zapalony miłośnik przyrody i twórca wielu komiksów dla dzieci, w tym znanej Ryjówki Przeznaczenia. Krzysztof Janicz to zapalony maniak twórczości Christy, doskonale znany ze swojej działalności jako Kapral na blogu na-plasterki.blogspot.com. Norbert Rybarczyk znany jest z serii Detektyw Miś Zbyś na tropie, na swoim koncie ma też niedokończoną słabą serię Barbarzyńcy, swoją drogą jej publikacji swego czasu podjął się właśnie Egmont.

Jak widać z powyższej listy, Egmont bezsprzecznie zainwestował w twórców doskonale znanych głównie młodszym czytelnikom. Podejście jak najbardziej wydaje się słuszne, wszak my czytając wieki temu Kajka i Kokosza także byliśmy dziećmi. Czas więc, by nowe pokolenie poznało tych bohaterów, a czytając opowieści sklecone przez znanych obecnie twórców, być może skusi się na sięgnięcie po klasyczne opowieści Christy. Do tego od razu można zauważyć, że Egmont nie celował w znalezienie doskonałych imitatorów stylu mistrza, a chciał rozwinąć ten świat i dodać coś od siebie.

Tyle, że wyszło mocno nijako.

Pierwsza opowieść, nieprzypadkowo stała się tytułową i najmocniej promowaną. Świetne, choć nieco chaotyczne, rysunki Kiełbusa przyciągają oko, są bardzo dynamiczne, a do tego w połączeniu z bardzo zgrabnym scenariuszem Macieja Kura tworzą miłą w odbiorze historyjkę. Do tego pełno tu dodatkowych smaczków i zabaw słownych. Głównymi bohaterami są kultowi Zbójcerze, a tematem przewodnim tytułowy Obłęd ich herszta.

Kajko i Kokosz Nowe Przygody Obłęd Hegemona 01

KłusownicyTomasza Samojlika wypadają nadzwyczaj blado. Przeciętny scenariusz nawet momentami bawi, jednak czuć spory niedosyt. I te rysunki, które zupełnie nie pasują mi do tego świata. Fakt, to nie miało być naśladownictwo kreski mistrza, ale jednak Kłusownicy  sprawdzają się co najwyżej jako przeciętny „tribute”, który z powodzeniem mógłby być wydany w jakimś fanowskim magazynie, a nie w oficjalnych „Nowych przygodach”.

Kajko i Kokosz Nowe Przygody Obłęd Hegemona 02

Coś na muchy” to opowieść o dzieciństwie głównych bohaterów, a dokładniej ich pierwszym spotkaniu. Scenariusz ma mocniejsze momenty, i posiada sporo nawiązań do klasyki, do tego jest nieco kontrowersyjny. Pod tym względem Krzysztof Janicz stanął na wysokości zadania. Autor nie bał się bawić konwencją, jednak odnoszę wrażenie, że w pewnym momencie nieco się pogubił, i zmarnował swój potencjał. Natomiast Norbert Rybarczyk położył historyjkę po całości swoim niechlujnym i zupełnie pozbawionym wyrazu rysunkiem. Rozumiem, że każdy twórca ma swój styl, ale to co tutaj zaprezentowano zupełnie nie przypadło mi do gustu i według mnie nie sprawdza się ani jako samoistne dzieło, ani jako opowieść ze świata Mirmiłowa.

Kajko i Kokosz Nowe Przygody Obłęd Hegemona 03

Ostatnia historyjka także na pierwszy rzut oka nie nastrajała mnie pozytywnie, jednak podczas lektury mocno mnie zaskoczyła. Pozytywnie. Szczególnie scenariuszem, Maciej Kur znów pokazał, że czuje klimat, i czytało się to po prostu świetnie! Gorzej z rysunkami Piotra Bednarczyka, ale o dziwo, po dwóch planszach nawet przestały mi jakoś strasznie uwierać. Po tej lekturze mam szczerą ochotę sięgnąć po serię Lil i Put.

Kajko i Kokosz Nowe Przygody Obłęd Hegemona 04

I tak, według mnie, wypadają najnowsze przygody Kajko i Kokosza. Tak paradoksalnie, głównych bohaterów, przynajmniej w swoim dorosłym wcieleniu, nie ma tu praktycznie w ogóle, za to otrzymujemy swoisty zbiór najróżniejszych stylów rożnych twórców. Odnoszę wrażenie, że Egmont tym albumem po prostu bada rynek, i być może określi na przyszłość kierunek rozwoju serii. Ja swoich faworytów mam. Maciej Kur jako scenarzysta sprawdził się w 100% i to on dla mnie jest wielkim wygranym tej publikacji. Sławomir Kiełbus był i nadal jest liderem, jeżeli chodzi o rysunek. Szkoda, ze pozostali twórcy jednak zawiedli. Oczywiście to tylko moje prywatne zdanie, ale mam nadzieję, że iż to znani i lubiani artyści to jednak  Tomasz Samojlik, a szczególnie Norbert Rybarczyk, będą się trzymać od tego świata z daleka. Krzysztof Janicz bez wątpienia powinien pojawić się w przyszłych projektach, widać wyraźnie, że nie boi się oryginalnych pomysłów, ale odniosłem wrażenie, że potrzebuje nieco więcej „przestrzeni”. Piotr Bednarczyk wzbudził u mnie mieszane uczucia, nie do końca jego rysunek mi podpasywał, ale dałbym mu szansę. Dobrze rokuje. Szczególnie we współpracy z Maciejem Kurem.

Jak widzicie, album Egmontu prezentuje strasznie nierówny poziom. Na cztery historyjki, jedną uznać można za naprawdę udaną, jedną za przyzwoitą i dwie niestety za bardzo słabe, i to na takim poziomie, że nie powinny przejść selekcji. Znane i popularne nazwiska to nie wszystko, trzeba jeszcze czuć klimat. Sięgnąć ostatecznie warto, sądzę, że każdy miłośnik starych przygód chętnie zobaczy, co w temacie obecnie się kombinuje. Ale należy traktować to coś jako swoistą ciekawostkę i niestety niezbyt udaną zabawę z konwencją.

Album zbiera najróżniejsze opinie, i pojawiają się nawet recenzje, które chwalą elementy które dla mnie wypadły słabo. Kwestia gustu, a z gustami to wiadomo jak jest. Ja się srogo zawiodłem. Ciekawostką jest, że pozytywne opinie o tym „dziele” przeważają w bardziej rozpoznawalnych mediach, natomiast wśród zwykłych czytelników jednak wyczytać można więcej marudzenia. Stąd też często podkreślam, że to moje zdanie i opinie są tylko moje, dla mnie po prostu nie ma zbyt wiele tutaj do chwalenia. A zasłanianie się sentymentem nie zawsze wychodzi na dobre.

Oby Egmont wyciągnął słuszne wnioski z tego nieco falstartu, bo jednak z nadzieją spoglądam w przyszłość i liczę, że jeszcze przeczytam niejeden nowy album o przygodach Kajka i Kokosza. A w między czasie chętnie przypomnę sobie ich starsze przygody. Do czego każdego z Was serdecznie zachęcam, zarówno starszych zapewne doskonale znających te przygody, jak i młodszych, być może nie mających jeszcze styczności z twórczością Christy. Warto nadrobić!

Read Full Post »

Chwila oddechu.

Z powodów osobistych zmuszony jestem zamiesić na chwilę działalność bloga. Przerwa powinna być tylko tymczasowa, wszystkie cykle i recenzje powinny już niedługo (mam nadzieję, że jeszcze w tym roku) powrócić…

Read Full Post »

Komiks Superbohaterski w Polsce
część pierwsza:
Narodziny bohaterów

Witajcie w pierwszej części małego przewodnika po komiksie Superbohaterskim, szczególnie w odniesieniu do naszego rodzimego rynku. Zakładam, że każdy z nas wie co to znaczy „komiks”? I nie chodzi tu o jakąś wydumaną definicję. Bezsprzecznie jest to medium mające swoje charakterystyczne cechy oraz dość pojemne, i w swoim zakresie posiadające trzy główne nurty (to dość duże uproszczenie, ale akurat w tym przypadku, mające swoje uzasadnienie): manga, czyli komiksy z rodowodem z kraju Kwitnącej Wiśni, komiks europejski oraz komiks amerykański. Tak w skrócie: manga często jest kreowana jako zboczone historyjki, komiks europejski uważa się za najbardziej artystyczny, natomiast w Ameryce mamy sieczkę dla półmózgów. Oczywiście to jedna wielka bzdura, tak samo jak podejście co poniektórych osobników, którzy uważają dany gatunek komiksu za jedyny słuszny. A reszta to syf, dziadostwo i pożoga. No cóż, takie osoby powinny się walnąć mocno w łeb łopatą, przynajmniej na tyle, żeby ich organy mowy przestały funkcjonować, i by nie trzeba było słuchać takich dyrdymałów. Prosta analogia: popatrzcie choćby na kino. Czy uwielbiając film sensacyjny, ktokolwiek zabrania czy potępia nas, że sięgniemy też po komedię? Romans i przeintelektualizowane obyczajówki także stoją otworem. Czy oglądając dokumenty nie mogę doskonale bawić się na animacjach? Oglądać możemy co chcemy i raczej nikt o nasz wybór nie będzie się pienił. Dziwne więc, że w świecie komiksowym nadal pojawiają się przebłyski niezrozumiałej nietolerancji. A przecież nikt nikomu nie zabrania trzymania w biblioteczce zarówno mangi jak i komiksów europejskich czy amerykańskich. Najlepiej po prostu czytać to, co nam się podoba, a przynależności gatunkowe zepchnąć na dalszy plan.

I tu ważna uwaga: w każdym gatunku, obojętnie czy filmowym czy komiksowym czy jakimkolwiek, zdarzają się dzieła wybitne, pozycje bardzo dobre, z którymi obcowanie będzie prawdziwą przyjemnością, będą też mocne przeciętniaki jak i pozycje od których należy po prostu trzymać się z daleka. Tak jest w mandze, tak jest w komiksie europejski, jest i w komiksie amerykańskim.

Oczywiście, każdy z tych kawałków należało by dodatkowo podzielić. I to na różnorakie sposoby. Ot choćby komiks amerykański, który najbardziej nas w tym momencie interesuje. Owszem, bardzo mocno zakorzeniony w nim jest komiks Superbohaterski, ale ten rynek słynie również z choćby bardzo popularnego komiksu prasowego, dziecięcego czy też wyrazistego Undergroundu. Tak samo jest w drugą stronę. Superbohaterowie to nie tylko domena tego rynku, ale takowe postacie znajdziemy zarówno w mandze, jak i choćby w komiksie europejskim, a paru znamienitych przedstawicieli mamy nawet z polskim rodowodem.

Reasumując, obecnie skupiamy się na komiksie amerykańskim, a dokładnie na tym jego wycinku, którego przewodnią tematyką są Superbohaterowie. Temat ten jest obecnie dość dobrze zakorzeniony w popkulturze, głównie dzięki mocnej ekspansji filmów o tej tematyce. Tak zwani trykociarze szturmem zdobyli sale kinowe i od paru lat nieprzerwanie święcą triumfy w BoxOfficach, choć oczywiście zdarzają się także wpadki, czy wręcz artystyczny i/lub finansowe klapy. Co nie zmienia faktu, że obecnie mamy „bum” tej tematyki na rynku. Także u nas, o czym świadczy wprost zalew komiksów Supebohaterskich w polskich księgarniach czy salonikach prasowych.

 

Kim jest Superbohater?

SuperHero DC Superman

Człowiek, mutant, homo-superior, kosmita, zazwyczaj dysponujący nieprzeciętnymi umiejętnościami, które nierzadko zdobył w skutek nieprzewidzianego wydarzenia czy wypadku. Często działa dla dobra ludzkości ukrywając wśród bliskich swoje alter-ego. Peter Parker został ukąszony przez napromieniowanego pająka, dzięki czemu zdobył supersiłę, wyostrzenie zmysłów, zwinność, zdolność przyczepiania się do każdej powierzchni. Jako niebywale inteligentny nastolatek sam zbudował sobie urządzenie przyczepiane do nadgarstków i wystrzeliwujące szybko zasychającą substancję przypominającą w konsystencji sieć. Działa jako zamaskowany Spider-man, czyli Człowiek Pająk. Superman to kosmita u którego na ziemi wystąpiły niezwykłe umiejętności, jak możliwość latania, ogromna siła czy rentgenowski wzrok. Batman to znowu zwykły człowiek, który zawdzięcza swoją niezwykłą siłę i zwinność ciężkim i wytrwałym treningom, a swoje umiejętności wspomaga wieloma gadżetami.

 

Kiedy i jak to się zaczęło?

Dwa największe wydawnictwa komiksowe w stanach to Marvel i DC, należy do nich około 70% rynku! I mimo, że te procentowe wartości skaczą, także w zależności od czynników, które bierzemy pod uwagę, to bezsprzecznie są to wydawnicze potęgi, które miesiąc w miesiąc dostarczają wygłodniałym czytelnikom po parędziesiąt komiksowych zeszytów!

Logo DC

Wydawnictwo DC Comics zostało założone już w 1934 roku jako National Allied Publications, za oficjalną datę powstania natomiast uznaje się rok 1937. Obecnie wchodzi w skład imperium medialnego Time Warner. Skrót DC pochodzi od Detective Comics, tak więc zapis DC Comics jest nieco bezsensowny, jednak powszechnie stosowany, gdyż sam skrót DC funkcjonuje już jako samoistna nazwa. Dużą rzeszę fanów zyskał sobie imprint, czyli linia wydawnicza, zwany Vertigo, w ramach którego ukazywały się bardziej ambitne tytuły skierowane raczej do dojrzalszego czytelnika.

W swojej ofercie komiksowej posiadają takie super postacie jak (w nawiasach rok debiutu na rynku):

  • Superman (1938)
  • Batman (1939)
  • Wonder Woman (1941)
  • Green Lantern (1940)
  • Green Arrow (1941)
  • Flash (1940)
  • Aquaman (1941)
  • Justice League of America (grupa) (1960)
  • Joker (1940)
  • Lex Luthor (1940)
  • Catwoman (1940)
  • The Riddler (1948)
  • Penguin (1941)
  • Lobo (1983)

cover Action Comics 1

cover Detective Comics 27

cover Batman 1

Warto od razu wymienić parę bardzo udanych i docenionych serii nie do końca wchodzących w nurt Superbohaterski. Większość z nich ukazała się na naszym rynku: 100 Bullets, Daytripper, Doom Patrol, DMZ , Fables, Human Target, Lucifer , The Sandman, Preacher , Swamp Thing, Transmetropolitan, Y: The Last Man, Watchmen.

cover Preacher

cover Sandman

Logo Marvel

Wydawnictwo Marvel, pod nazwą Timely Publications, założone zostało w 1939 roku, od 2009 roku wchodzi w skład medialnej potęgi The Walt Disney Company. Wydawnictwo w ostatnich latach zyskało bardzo na popularności dzięki przemyślanej i skutecznej polityce marketingowej, która objawiła się także wieloma filmowymi hitami w większości wchodzącymi w skład Marvel Cinematic Universe (w tej kwestii jest trochę zamieszania, głównie z podziałem praw autorskich wśród rożnych studiów filmowych do poszczególnych postaci, więcej na ten temat w notce: Kino Super Przygody, czyli Superbohaterowie na ekranie, Marvel Cinematic Universe: 2008 – 2015). W swojej ofercie komiksowej posiadają takie super postacie jak:

  • Fantastic Four (1961)
  • Iron Man (1963)
  • Captain America (1941)
  • Hulk (1962)
  • Thor (1962)
  • Spider-Man (1962)
  • Wolverine (1974)
  • Ant-Man (1962)
  • Daredevil (1964)
  • Doctor Strange (1964)
  • Deadpool (1991)
  • Avengers (grupa) (1963)
  • Guardians of the Galaxy (grupa) (1969)
  • X-Men (grupa) (1963)
  • Inhumans (grupa, nacja) (1965)
  • Doctor Octopus (1963)
  • Magneto (1963)
  • Loki (1962)

cover Amazing Fantasy 15

cover Amazing Spider-Man 1 (1963)

Za Superbohatera można uznać także Stana Lee, czyli scenarzystę, producenta, prezesa zarządu, a przede wszystkim „twarz” Marvela, który maczał swoje palce w powstanie wielu bohaterów, a także doczekał się komiksów o samym sobie!

SuperHero Marvel Stan Lee

Inne serie od Marvela: Conan, G.I. Joe, Kick-Ass, Transformers, Star Trek, Star Wars, Tarzan.

O resztę udziałów w rynku walczy wiele pomniejszych wydawnictw, wśród których dwa są szczególnie dobrze znane polskiemu czytelnikowi: Image Comics i Dark Horse.

Logo Image

Image Comics zostało założone w 1992 przez siedmiu artystów mających dość pracowania dla wielkich wydawców i chcących tworzyć na własny rachunek, bez ograniczeń i na jasnych zasadach. W pierwszych latach działalności wydawnictwo zaprezentowało wiele serii z superbohaterami, jednak sporo z nich okazała się po prostu słaba, a głównym atutem wydawnictwa była wtedy jeszcze nieczęsto spotykana bardzo wysoka jakość wydania: dobry papier czy soczyste kolory „z komputera”. Obecnie wydawnictwo nadal posiada w swojej ofercie komiks superbohaterski, jednak stanowi on marginalną ofertę, a Image specjalizuje się w rożnych całkowicie oryginalnych seriach, bardzo wysoko ocenianych zarówno przez krytykę jak i fanów. Prawa autorskie do wszystkich dzieł wydanych w ramach wydawnictwa należą nie do niego, ale do twórców, co jest ewenementem na rynku amerykańskim. Image kontroluje około 8-9% rynku.

Komiks Superbohaterski: Spawn, Witchblade, Darkness, Invincible.
Ciekawe serie: Black Science, Chew, Elephantmen, Lazarus, The Manhattan Projects, Outcast, Saga, Sex, Thief of Thieves, Velvet, Fatale, The Walking Dead.

cover Spawn 200

cover Invincible

Logo Dark Horse

Dark Horse to niezależne wydawnictwo założone w 1986 roku przez właściciela sklepu z komiksami. W swoim portfolio posiada wiele licencjonowanych serii, a także sporo nieprzeciętnych i uznanych hitów. Przez wiele lat dysponowali prawami do marki Star Wars, która w końcu w 2014 roku wróciła do Marvela. Obecnie Dark Horse ma ok 3% udziału w rynku.

Wybrane serie: Hellboy, Usagi Yojimbo, Sin City, Star Wars (1991-2014), 300, Aliens, Predator, Terminator, RoboCop, American Splendor, Buffy the Vampire Slayer, Xena: Warrior Princess, Conan, Indiana Jones, The Mask.

cover Hellboy

cover Star Wars Dark Horse

Logo IDW

IDW Publishing (IDW to skrót od Idea + Design Works) wydawnictwo założone w 1999 roku, początkowo zasłynęło z komiksu grozy, obecnie swoją ofertę rozszerzyło głównie o wiele licencjonowanych marek. Pod względem udziałów w rynku prześcigają już Dark Horse i zabierają z rynku około 4%!.

Wybrane serie: 30 Days of Night, CSI, Teenage Mutant Ninja Turtles, Doctor Who, G.I. Joe, Godzilla, Ghostbusters, My Little Pony, Silent Hill, Star Trek, Transformers, Locke and Key.

cover Teenage Mutant Ninja Turtles

Wydawnictwa mające jeszcze mniejszy udział w rynku:

Boom Studios: Fall Of Cthulhu, Planet of the Apes, Do Androids Dream of Electric Sheep?
Dynamite Entertainment: Army of Darkness, Terminator, RoboCop, The Lone Ranger, The Green Hornet, The Shadow, Painkiller Jane, The Boys.
Top Shelf Productions: From Hell, Korgi, Blankets.
Avatar Press: Uber, Lady Death, No Hero, Scars, Crossed, Chronicles of Wormwood, The Goon, swoje autorskie serie publikowali tu: Alana Moore, Warren Ellis, Garth Ennisa.
Archie Comics: Archie, Sonic the Hedgehog, Sabrina the Teenage Witch.
Oni Press: Clerks , Queen & Country, The Sixth Gun, Whiteout.
Valiant Entertainment, Inc.: Turok, Eternal Warriors.

Patrząc na samych wydawców i ich oferty, większość prawdziwych SuperBohaterów należy do dwóch bezpośrednio ze sobą konkurujących potęg. Marvel i DC pod tym względem zdominowali bezsprzecznie rynek. I jeżeli zamierzacie czytać komiksy Superhero, to właśnie na tych światach powinniście się skusić.

SuperHero DC JLA1

DC w swojej ofercie ma postacie które można określić jako kultowe bądź ikoniczne. To m.in Superman, Batman, Wonder Woman. Jednocześnie obecnie DC niezbyt dobrze radzi sobie na rynku filmowym, a mimo produkcji wciąż nowych tytułów, nie zbierają one zbyt dobrych ocen, a często można słyszeć głosy zawodu zarówno krytyków jak i fanów. Co ciekawe, na rynku filmów animowanych DC ma dość mocną pozycję i może poszczycić się wieloma doskonałymi zarówno pełnometrażowymi animacjami jak i serialami. Niestety, zdarzają się także wpadki, a ostatnio pojawia się ich niepokojąco dużo.

SuperHero Marvel1

Superbohaterowie świata Marvela są częściej zwykłymi ludźmi, z normalnymi problemami dnia codziennego. Często ich drugie życie wiąże się z trudnymi decyzjami czy też ważnymi wydarzeniami z ich życia. Obecnie Marvel ma mocno ugruntowaną i niezwykle mocną pozycję na kinowych ekranach, choć sporo marek zostało sprzedanych różnym studiom (np.: Avengers należą do innego studia filmowego niż X-men), to ogólnie większość filmów opowiadających o bohaterach ze świata Marvela okazuje się dużymi kinowymi hitami, co bezpośrednio przekłada się na popularność samych postaci.

Pod względem komiksu Superhero, wśród pozostałych wydawców na rynku amerykańskim wymienić należy przede wszystkim Image Comics, Dark Horse, IDW Publishing, Dynamite Entertainment i Avatar Press. Image zasłynęło główne za sprawą, wydawanego także u nas, Spawna, a także doskonale przyjętej serii Invincible. Dark Horse w tym temacie to przede wszystkim doskonały Hellboy. IDW skutecznie przypomniało o serii Teenage Mutant Ninja Turtles. Dynamite Entertainment w swojej ofercie ma serię The Boys, czyli opowieść o tym, że trykociarzy wręcz należy pilnować. Avatar Press także zaprezentowało parę wariacji na temat Superbohaterów w tym serie No Hero, Absolution czy The Goon.

cover The Boys

cover Absolution Rubicon

 

Losy Superbohaterów na przestrzeni lat

Niektórych Superbohaterów można nazwać już dość wiekowymi, wszak Superman debiutował w 1938 roku, a Batman zaledwie rok później! Prawie 80 lat temu! Wiele najpopularniejszych postaci Marvela, w tym Spider-Man, debiutowała w latach 60. ubiegłego wieku! Jak więc to możliwe, że postacie te nadal ubierają się w obcisłe trykoty i nadal potrafią zachwycić niezwykłą zwinnością? Rozwiązanie jest wręcz banalnie proste: to świat komiksów, a on rządzi się swoimi prawami. I tak samo jak Struś Pędziwiatr zawsze ucieka, tam samo Superbohaterowie wiecznie są na swoim stanowisku. Zazwyczaj.

 

Multiświaty, Restarty i Śmierci

Dla potencjalnego nowego czytelnika wejście w ten świat okazuje się dość trudne, szczególnie, gdy weźmie do ręki pierwszą z brzegu serię, a tam na okładce widnieje niemały numer zeszytu, często wręcz składający się z aż trzech cyfr! Można się przerazić, i to mimo faktu, że pierwsze przygody tej samej postaci zazwyczaj niewiele mają wspólnego z aktualnymi. Lata płyną, czasy się zmieniają, widać to szczególnie w rozwoju technologicznym czy w stosunkach społecznych. A wydawcy nie mogą pozwolić sobie na przestarzałość, gdyż czytelnik wręcz wymaga, by w przygodach ich ulubionych postaci pojawiały się wątki i przedmioty, które kojarzy z innych mediów, głównie z telewizji i internetu. Więc wydawcy kombinują i regularnie co jakiś czas odświeżają wizerunki najbardziej popularnych bohaterów, często w sposób niezbyt inwazyjny, po prostu w komiksach czas płynie znacznie, znacznie wolniej, dzięki czemu postacie nie starzeją się w zauważalny sposób, i znajdują czas, by być ze wszystkim na bieżąco.

SuperHero Marvel Spider-Verse

Bardziej radykalne podejście to odświeżenie wizerunku przez choćby tworzenie nowych, alternatywnych światów. Najlepszym przykładem takiego podejścia jest świat Ultimate w Marvelu, czyli linia wydawnicza, w której na nowo opowiedziano losy Superbohaterów, często dostosowując ich wizerunki i przygody do naszych czasów. I tak np.: Peter Parker, czyli Spider-man w świecie Ultimate jest nadal uczęszczającym do szkoły nastolatkiem, borykającym się ze wszystkimi dla tego wieku charakterystycznymi problemami, a jago ciocia nie jest poczciwą starowinką jak w normalnej serii, ale przebojową i pewną siebie dojrzała kobietą. Oprócz całego pakietu nowych tytułów, w ofercie wydawcy pozostały także normalne serie, odświeżane w mniej radykalny sposób, i przeznaczane dla stałych czytelników, lub tych, którzy „wyrobią się” na Ultimate. I wszystko byłoby proste, gdyby nie to, że wydawcy zazwyczaj ponosi fantazja i rozmnażają alternatywne rzeczywistości bez umiaru, a co najlepsze, losy bohaterów z różnych światów mogą się nawet przeplatać! W Marvelu poszczególne światy noszą nazwy Ziemi z przyporządkowanym numerem, i tak ten normalny, najpopularniejszy świat to Ziemia-616, Ultimate to Ziemia-1610,i tak dalej, gdyż różnorakich światów jest naprawdę wiele! Można podać jako przykład niewydaną póki co u nas serię Spider-Verse, w której przeplatały się losy Pająków z wręcz parudziesięciu alternatywnych światów! I mieliśmy takie przypadki jak Manga Spider-man, Spider-małpa, Spider-świnka, Spider Gwen (Stacy), Spider-Cyborg, czy Spider-man z pasków komiksowych! Mieszanie straszne, ale o dziwo, da się w tym, mniej więcej, połapać.

Co nie zmienia faktu, że nagromadzenie najróżniejszych serii i bohaterów, a do tego dodanie alternatywnych wszechświatów, spowodowało na rynku komiksowym dość duży chaos.

cover Crisis on Infinite Earths

Pierwszym dość bezkompromisowym sposobem który zyskał sobie ogromną sławę była opublikowana w latach 1985-1986 historia Kryzys na Nieskończonych Ziemiach, w której to pojawia się Anty-Monitor który zaczyna niszczyć poszczególne światy uniwersum DC! Oczywiście nasi Superbohaterowie jednoczą siły, by ocalić swoje istnienia, jednak i tak przyjdzie całemu uniwersum zapłacić ogromną cenę.  Kryzys na Nieskończonych Ziemiach okazał się genialnym sposobem na wręcz hurtowe odświeżenie wizerunków większości postaci, i całkowite przedefiniowanie zasad całego uniwersum. To fabularny sposób na odcięcie się od przestarzałych formuł i narastającego przez lata chaosu i zaczęcie niejako na nowo, z czystą kartą.

cover Flashpoint

Podobne odświeżenia świata pojawiały się jeszcze parokrotnie. W uniwersum DC nie tak dawno, w 2011 roku opowieść Flashpoint także zmieniła rzeczywistość, acz nie do końca odcięła się od starych wydarzeń. Flashpoint zapoczątkował erę nazwaną New 52, a u nas niefortunnie określaną jako Nowe DC Comics. Niefortunnie, gdyż za sprawą kolejnego (wielkiego) wydarzenia: Rebirth era New 52 się kończy. Więc jak to nazwać u nas? Jeszcze nowsze DC Comics? A może Powrót do korzeni? Sam Rebirth okazał się zresztą wielkim strzałem w dziesiątkę dla wydawcy. Po wielu kontrowersjach wzbudzanych przez New 52, Rebirth łączy niejako stare uniwersum (sprzed Flashpointu) z wydarzeniami z New 52, a robi to w tak sprytny sposób, że odnajdą się tu zarówno starzy jak i nowi czytelnicy. Do tego historie stoją na naprawdę wysokim poziomie, a cały event (czyli wydarzenie, za chwilę będzie słowniczek) zbiera bardzo ciepłe oceny, co przekłada się na rewelacyjną sprzedaż. Czytelnicy zadowoleni, wydawca tym bardziej. Przynajmniej na chwilę obecną, w końcu sprzedaż się unormuje, i znowu będzie trzeba coś wykombinować.

cover DC Rebirth

Marvel zasłynął szczególnie restartem nazwanym jako Marvel Now, który tak naprawdę był raczej kosmetycznym odświeżeniem w 2012 roku poszczególnych serii, i mimo zrestartowania niektórych wątków czy numeracji, sporo wydarzeń z przeszłości nadal w uniwersum Marvela ma rację bytu. Całkiem mądre posunięcie, które zachęca nowych czytelników odświeżeniem tematu, jednocześnie nie zniechęca starych wyjadaczy faktem wyrzucenia sporego skrawka historii do śmietnika. Wszyscy w sumie są zadowoleni. Najbardziej wydawca, który liczy zyski. Macie wrażenie deja-vu? Jak tak, bardzo słusznie. Jak coś sprawdza się u Marvela, często pojawia się w DC i vice versa.

SuperHero Marvel2

Jak można jeszcze odświeżyć wizerunek postaci? W odniesieniu do poszczególnych osobników, można ich… zabić. Śmierci Superbohaterów zdarzały się od zawsze, jednak zazwyczaj były symboliczne i występowały np.: w snach lub alternatywnych światach… Pierwszą śmiercią, która odbiła się ogromnym echem nie tylko w świecie komiksowym, była opowieść rozpoczęta w 1992 roku, w której to ginął sam Superman! O tym wydarzeniu pisały nawet gazety i mówiono w telewizji! Superman zginął, ale świat komiksowy rządzi się swoimi prawami, a wydawcy nie mogą pozwolić sobie na stratę tak ikonicznej postaci. Tak wiec w końcu powrócił do życia, a nowe komiksy sprzedawały się wprost rewelacyjnie. Nie było to przekreślenie wszystkich starszych historii, ale skutecznie zachęciło nowych czytelników do sięgnięcia po odrodzonego bohatera, a i sama historia poprzez rozgłos sprzedała się rewelacyjnie. Dziś śmierci bohaterów nie robią już na nikim wrażenia. Stały się zbyt powszednie, a są postacie, które nawet ginęły niejeden i nie dwa razy. Cóż, komiksy…

cover Death of Superman

Wszystkie restarty, śmierci itp mają też ogromną zaletę. Pozwalają wydać pierwsze numery „nowych” serii. A nie jest czymś niezwykłym, że pierwsze numery zawsze sprzedają się przynajmniej bardzo dobrze. I znowu, wydawcy widząc okazję, nadużywają tego procederu, co tylko wprowadza dodatkowe zamieszanie na rynku.

A by dolać jeszcze oliwy do ognia, dodam, że istniej coś takiego jak Elsewordy, czyli historie zupełnie oderwane od kanonu i przedstawiające zazwyczaj zamknięte opowieści w których zupełnie zmieniają się założenia dotyczące czy danej postaci czy całych sytuacji. Np.: w opowieści Czerwony Syn, statek kosmiczny z Kryptona ląduje nie w Kansas a w Związku Radzieckim… Elsewordy to określenie tego typu opowieści z uniwersum DC, swoistym ich odpowiednikiem w Marvelu są historie „What If…?„, czyli odpowiadające na pytanie „co by było, gdyby…”.

SuperHero DC Kingdom Come

 

Zeszyty, trejdy, HC & SC, czyli co można umieścić w biblioteczce.

Bieżące przygody Superbohaterów poznajemy dzięki seriom zeszytów, każdy z takich zeszytów (issue) liczy zazwyczaj 32 strony (z czego komiks to tylko część, sporo też zajmują reklamy, czy materiały redakcyjne) wydanych w formacie 17×26 cm. Zeszyty z danej serii najczęściej posiadają miesięczny tryb wydawniczy, ale jest tu jeden dość ważny myk. Jeżeli dany bohater cieszy się sporą popularnością otrzymuje swoją serię wydawniczą. Gdy seria dobrze się sprzedaję, a rynek chce więcej, wydawca widząc dobry interes, wypuszcza kolejne serie. A najpopularniejsze postacie mogą dorobić się nawet paru regularnych serii! I teraz dochodzi do takich sytuacji, że pojawiają się historie, których poszczególne części rozbite są właśnie na parę niby niezależnych serii! Ot choćby Spider-man i znane także na naszym rynku Kraven’s Last Hunt.

cover Spider-man Kraven's Last Hunt regular

cover Spider-man Kraven's Last Hunt collection

Historia ta pierwotnie w formie zeszytowej ukazała się w zeszytach:  Web of Spider-Man #31-32, The Amazing Spider-Man #293-294 i The Spectacular Spider-Man #131-132! I co ma robić biedny klient? Jeżeli chce poznać całą historię, musi kupować wszystko, mimo, że to niby osobne serie. Zabieg prosty i kiedyś dość mocno nadużywany, teraz pod tym względem na szczęście znacznie się uspokoiło. Choć przy większych historiach, łączących losy paru postaci, z kolejnością może być namieszane, ot choćby przykład Spider-Verse, należy czytać to tak:

1. Guardians of the Galaxy: Free Comic Book Day #1
2. Superior Spider-Man #32
3. Edge of Spider-Verse #1
4. Amazing Spider-Man vol. 3 #7
5. Edge of Spider-Verse #2
6. Superior Spider-Man #33
7. Amazing Spider-Man vol. 3 #8
8. Edge of Spider-Verse #3
9. Edge of Spider-Verse #4
10. Edge of Spider-Verse #5
11. Spider-Verse Team-Up #1
12. Spider-Verse #1
13. Spider-Verse #2
14. Spider-Man 2099 vol. 2 #5
15. Amazing Spider-Man vol. 3 #9
16. Amazing Spider-Man vol. 3 #10
17. Spider-Woman vol. 5 #1
18. Amazing Spider-Man vol. 3 #11
19. Spider-Verse Team-Up #2
20. Scarlet Spiders #1
21. Spider-Man 2099 vol. 2 #6
22. Spider-Woman vol. 5 #2
23. Amazing Spider-Man vol. 3 #12
24. Spider-Woman vol. 5 #3
25. Spider-Man 2099 vol. 2 #7
26. Scarlet Spiders #2
27. Scarlet Spiders #3
28. Amazing Spider-Man vol. 3 #13
29. Spider-Verse Team-Up #3
30. Spider-Man 2099 vol. 2 #8
31. Amazing Spider-Man vol. 3 #14
32. Amazing Spider-Man vol. 3 #15
33. Spider-Woman vol. 5 #4

Lista za Marvel Comics

Na szczęście sytuacja taka dotyczy głównie rynku amerykańskiego, u nas obecnie praktycznie nie uświadczymy wydań zeszytowych, za to mamy sporo trejdów. Trejd inaczej określany jako TPB, TP, Trade Paper Back, a po naszemu tom, to po prostu wydanie zbiorcze, zbierające parę zeszytów. Wydanie takie ukazuje się zazwyczaj po zakończeniu danego rozdziału wydawanego w zeszytach, lub też danej miniserii. Wśród czytelników są zarówno miłośnicy zbierania zeszytów, jak i wydań zbiorczych, to już kwestia tylko i wyłącznie gustu i prywatnych preferencji. Na plus trejdów przemawia fakt, że w jednym, zazwyczaj ładnie wydanym, tomie mamy całość, lub większy wycinek historii, ich minus, to niestety potrzeba poczekania na nie dłużej, gdyż wydawane są później niż zeszyty. Oczywiście na rynku Amerykańskim, u nas zeszytów mamy jak na lekarstwo, za to obrodziło Trejdami. W zależności od formy wydania, mamy trejdy HC, czyli wydane w twardej oprawie (Hard Cover) i SC, czyli dostępne w miękkiej oprawie (Soft Cover). Tu uwaga, poprawnie w teorii określenie Trade Paper Back dotyczy wydania w miękkiej oprawie, natomiast wydanie w twardej oprawie określa się jako Hardcover. Jednak nie należy bezsprzecznie wierzyć tym określeniom! Często jest z nimi zamieszanie, szczególnie np.: w księgarniach internetowych. Zawsze szukajcie jasno określonej informacji, jaką oprawą dysponuje pozycja, którą jesteście zainteresowani.

W trejdach mogą być zebrane nie tylko kolejne zeszyty z regularnej serii, ale też miniserie itp. Główną serię określa się On-going, zazwyczaj jest wydawana „póki jest na nią zbyt”. Popularne serie otrzymują często wydania dodatkowe, i tak Tie-in to seria poboczna, podobnie jak Spin off, który zazwyczaj traktuje o postaciach / wydarzeniach będących na drugim planie w serii głównej. MiniseriesMaxiseries to  zamknięte opowieść rozłożona na paru, czasem większej liczbie zeszytów. Używa się także określenia Limited series, najczęściej dla serii autorskich / oryginalnych. Jest jeszcze One shot, czyli pojedynczy zeszyt / album, stanowiący zamkniętą całość. Annual to one-shot bezpośrednio powiązany z główną serią, wydawany zazwyczaj raz do roku.

Parę przykładów wydań z naszego rynku:

wydania - zeszyty TPB 1
Ghost Raider: Droga ku potępieniu, wydanie zeszytowe Mandragory i Trejd HC z WKKM.

wydania - zeszyty TPB 2
12 zeszytów przygód Punishera (Mandragora) i dwutomowe wydanie zbiorcze z WKKM.

wydania - zeszyty TPB 3
Run J. Michaela Straczyńskiego startował w Polsce parokrotnie. Pierwszy raz w 2003 roku, nakładem wydawnictwa Fun Media ukazał się jeden zeszyt zbierający dwa oryginalne wydania. I na tym się zakończyło. W 2004 roku ukazało się w sumie pięć zeszytów, każdy zawierający po dwa zeszyty wydania oryginalnego, w sumie opublikowano numery 471(30)-476(35),478(37)-483(42). Wydania w twardej oprawie z WKKM zbierają odpowiednio oryginalne numery 30-35 i 37-45.

wydania - wydania 2
Seria Astonishing X-Men miała w Polsce dwie edycje. Nakładem Muchy ukazały się cztery zbiorcze tomy, w WKKM wznowiono dwa pierwsze, niefortunnie pominięto pozostałe – to niestety ogólny problem tej kolekcji. Wszystkie wydania ukazały się w twardej oprawie.

wydania - wydania 1
Przykładowe dwa wydania tych samych tytułów, tutaj w podobnej formie edytorskiej.

wydania - HC SC
Te same zbiorcze wydania, w edycji odpowiednio miękko i twardo okładkowej. Różnice zazwyczaj na tym się nie kończą, np.: drugie wydanie w HC śmierci zawiera sporo dodatkowych historii, znanych jednak z regularnej serii Sandmana. W przypadku Batman: Powrót Mrocznego Rycerza pierwsze wydanie miało pełne błędów tłumaczenie, co poprawiono w drugiej, twardo-okładkowej edycji.

wydania - obwoluta
Obwoluta to popularny dodatek w świecie książek, w przypadku komiksów nie zdarza się zbyt często.

wydania - skrzydelka
Okładka ze skrzydełkami to termin także doskonale znany z książek, dotyczy nieco przedłożonych i zagiętych okładek, wygląda to właśnie jak „skrzydełka”.

W odniesieniu do serii często pojawia się określenie Run, które przyjęło się także w naszym języku, nie tylko w odniesieniu do komiksów.  Najczęściej używa się go do określenia wydań, które są pod opieką danego zespołu twórców, lub też określonego scenarzysty czy rysownika. Określenie Volume czy też Vol. jest nieco zwodnicze. W odniesieniu do tomów / trejdów oznacza ono po prostu kolejny tom. Natomiast w odniesieniu do serii oznacza jej edycję, czyli gdy seria jest restartowana i numeracja zaczyna się od nowa, dostaje kolejny numerek Vol. Obecnie często także jest to nadużywane, raz że pierwsze numery dobrze się sprzedają, dwa, że często dany run dostaje swój własny Vol. Do tego określenie Vol. często nie funkcjonuje w oficjalnym odniesieniu do danej serii, a jest bardziej nadawane przez fanów, by rozróżnić poszczególne serie.

Reprint to po prostu wznowienie, w przeciwieństwie do dodruku, może się różnić nieco formą wydania (nowe kolorowanie, wprowadzona/usunięta cenzura, zmieniony format, dodane posłowie itp). Handbook to wydanie dodatkowe, zazwyczaj w formie poradnika lub przewodnika po danej serii, świecie, postaciach. Opis postaci to Bios, zawiera w sobie zazwyczaj jak  dany bohater / antybohater powstał, jakie ma moce, co porabia, kogo ma w rodzinie itp. Pierwsze pojawienie się danej postaci określa się jako First appearance.

wydania - Handbook
Amerykański przewodnik po serii Amazing Spider-man i polskie wydanie przewodnikach po postaciach ze świata Spider-mana – w tym przypadku to lektura przeznaczona raczej do młodszych czytelników. Obecnie takie poradniki / przewodniki tracą nieco rację bytu na rzecz internetowych serwisów informacyjnych, które siłą rzeczy zawsze będą mieć najbardziej aktualne dane.

Alternate cover czy też Variant cover to alternatywna okładka, czyli ten sam zeszyt wydawany jest w paru wariantach, różniących się właśnie okładkami. Niektóre wydania mogą posiadać nawet do parunastu wersji! Jest to forma promocji i wabik dla fanów, którzy chcą skompletować każdą wersję, więc kupią parokrotnie ten sam towar, tyle że inaczej zapakowany. Nierzadko też różne okładki posiadają zeszyty które trafiają do różnych miejsc sprzedaży – inną okładkę otrzymają sklepy specjalistyczne (atrakcyjną dla znawców tematu, może być symboliczna), a inną zeszyty sprzedawane np.: w normalnych księgarniach (tu od razu musi być widać, z czym mamy do czynienia). Zdarza się, że niektóre wersje okładek posiadają specjalne bonusy, jak zastosowanie specjalistycznych farb (fluorescencyjnych, metalicznych), hologramów, czy nawet elementy 3D, zazwyczaj plastikowe…

Graphic novel, po naszemu powieść graficzna, to ładniejsze i brzmiące dostojniej określenie na komiks. Zazwyczaj używa się go do grubszych i stanowiących zamkniętą całość tomów, często utrzymanych w nieco poważniejszym tomie. Samo określenie jest obecnie mocno nadużywane i wydawcy czy sprzedawcy chętnie nim określają choćby Trejdy.

wydania - Graphic novel
Przykłady wydań, które w pełni zasługują na określenie Graphic novel.

Określenie Event dotyczy już samej treści i znaczy „wydarzenie”, czyli coś co ma ogromny wpływ na bohatera / bohaterów / świat. Oczywiście głośno reklamowane i często nadużywane.

Crossover – opowieść w której krzyżują się losy / wydarzenia z paru serii. Może być zakrojony na mniejszą skalę, np.: łączący tylko serie ze świata Spider-mana, ale też może mieć wpływ na całe uniwersum i obejmować wszystkie serie wchodzące w ofertę danego wydawcy. Są też Crossovery które przedstawiają wspólne losy postaci z różnych uniwersum, choćby Marvel i DC wielokrotnie współpracowali na tym polu.

Podsumowując.

Amerykański komiks superbohaterski to wiele, naprawdę wiele lat historii, a przez ten czas nagromadziło się niezliczone ilości serii, zeszytów i postaci. Wsiąknąć w to może wydawać się trudne, ale jest na to prosta metoda.

Po prostu zacząć. I to w taki najbardziej normalny sposób, czyli sięgnąć po dosłownie dowolny tytuł i go przeczytać. Na naszym rynku obecnie praktycznie nie ma zeszytówek, w księgarniach dostępne są cieńsze i grubsze wydania zbiorcze, więc najlepiej wybrać się do takiego przybytku i coś sobie wybrać. Zapewne kojarzycie choć trochę te postacie, choćby z popularnych obecnie filmów, więc jeżeli któreś postacie czy grupa Wam szczególnie przypadła do gustu, sięgnijcie po tom z ich przygodami. Jeżeli jest to seria, co będzie pewnie sugerował numerek na grzbiecie, najlepiej jest oczywiście wybrać pierwszy tom. Możecie wybierać na chybił-trafił, lub kierujcie się np.: opisem na okładce, czy samą okładką. Wiadomo, książki nie należy oceniać po okładce, ale w tym przypadku metoda często się sprawdza, wszak komiks to połączanie treści z obrazem. Zacznijcie, bo im dłużej będzie się obawiać startu w tym świecie, tym więcej będzie pozycji na rynku i tym bardziej Wasze obawy będą się zwiększały. A tak z każdym kolejnym tomem będzie nabierać doświadczenia, będziecie określać, co Wam bardziej pasuje a co mniej, i losy których bohaterów chcecie dokładniej poznać. Obecnie dysponując dostępem do internetu bez problemu można sprawdzić, o co chodzi w danej serii, z danym bohaterem i jak czytać dany Crossover. I nie bójcie się korzystać z tych zasobów wiedzy!

Do tego pamiętajcie, że nie ma szans przeczytać wszystkiego, a do tego w tak rozległym wydawniczym świecie, dążenie do tego byłoby wręcz bezsensowne!

Dotyczy to także opowieści o danym bohaterze: opowieści sprzed parudziesięciu lat obecnie często są ciężkostrawne, i po prostu mało ciekawe. Oczywiście zdarzają się perełki, i po te jak najbardziej sięgnąć warto. Zresztą oczywiście wśród tak wielu tytułów pojawiają się historie o rożnym poziomie. Są przeciętniaki, historie tak słabe, że nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne, są i perełki, czy wręcz dzieła zachwycające. Jak w każdej dziedzinie nie tylko popkultury.

I pamiętajcie, jak ogólnie zaczynacie przygodę z komiksem, to świat nie kończy się na Super Hero, bądźcie otwarci na każdy gatunek! Czytajcie to co Wam się podoba, a by wiedzieć co Wam się podoba, po prostu musicie czytać. To zamknięty krąg!

wydania - poczatki
Pierwsze przygody danych super bohaterów, komiksy liczą już sobie sporo lat, i mogą być obecnie nieco ciężkostrawna lekturą.

W kolejnej części rzut oka już na nasz lokalny rynek, czyli co w temacie Superbohaterskim można znaleźć obecnie w polskich księgarniach. Czyli będzie o DC w wydaniu New 52, Marvel Now, oraz dywagacje na temat dwóch kolekcji. Dwa słowa chciałbym poświęcić sytuacji rynku na przestrzeni ostatnich lat, a temat ten rozwinę w kolejnych notkach, już skupiających się na historii tego gatunku i różnych, często już nieistniejących, wydawnictwach, które pozostawiły po sobie całkiem sporą i wartą poznania spuściznę.

Wszelkie uwagi mile widziane!

SuperHero Marvel Spider-man

Read Full Post »

kobalt informuje: Pojawił się kolejny numer magazynu Lego Nexo Knights (08/2016) Cena : 9,99 zł Dodatek : „Młody Clay z giermkobotem” + „limitowana” karta Nexo Knights Trading Card Game Następny numer : dostępny od 17 października a dodatkiem będzie „Płomienny nietoperz”

(więcej…)

Read Full Post »

O tak, moi drodzy, Havoc złapał przysłowiowy wiatr w żagle i wrzuca opis serii za opisem. Dziś niejako kontynuacja tematu, czyli pozostajemy w realiach kosmicznych. Serdecznie zapraszam!

Blacktron Future Generation lub po prostu Blacktron 2 (w trakcie recenzji będę używał tej drugiej nazwy gdyż pierwsza jest zbyt długa, a skrót może źle się kojarzyć :) ) jest oczywiście następcą sławnego (lub raczej niesławnego) pierwszego Blacktrona i występował w latach 1991-1993. Wizerunek serii został podrasowany w (jak wiele osób uważa) niewłaściwy sposób. Niestety minifigi zostały przerobione na ‚children friendly’ i nie wyglądały już tak groźnie. Przede wszystkim były w większej części białe co kłóci się choćby z samą nazwą serii. Część pojazdów to w zasadzie remake tych z pierwowzoru. Ale nie skreślajmy Blacktrona 2 już na początku, mimo tych minusów to wciąż stary dobry space.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Havoc/Reviews/BlacktronII/01.jpg

 

(więcej…)

Read Full Post »

Craig Thompson, amerykański scenarzysta i rysownik nie ma na swoim koncie zbyt wielu pozycji, ale wszystko co dotychczas stworzył, spotkało się z uznaniem zarówno krytyki jak i czytelników, co zaowocowało wysypem branżowych nagród. Jego powieści graficzne: Blankets: Pod śnieżną kołderką, Żegnaj Chunky Rice, Habibi, Dziennik podróżny ukazały się także w naszym kraju i oczywiście i tutaj znalazły swoich wiernych fanów.

Kosmiczne Rupiecie 1

Choć Thompsonowi można zarzucić operowanie na najprostszych uczuciach, to bezsprzecznie robi to doskonale, a jego powieści wprost się połyka. A czytać jest co, gdyż zazwyczaj są to dość spore „grubasy”.

Kosmiczne Rupiecie 2

Parę dni temu do sprzedaży trafiła najnowsza powieść graficzna Craiga Thompsona: Kosmiczne rupiecie. Wcześniejsze pozycje ukazywały się zawsze w wersji czarno białej, tym razem otrzymujemy w pełni kolorową opowieść. I to już robi wrażenie, gdyż dopracowane i przepiękne rysunki Thompsona tylko dodatkowo zyskały na takiej formie prezentacji. Za kolory odpowiada Dave Steward, także uznany i utytułowany artysta.

Kosmiczne Rupiecie 3

„Rodzina to najważniejsza rzecz w galaktyce. Fiolet nie potrafi siedzieć bezczynnie, kiedy po jej ojcu ginie słuch. Za nic mając sobie czyhające pośród gwiazd niebezpieczeństwa, razem z paczką osobliwych przyjaciół wyrusza na poszukiwania. Ale przestrzeń kosmiczna zdaje się nie mieć końca, a Fiolet odkrywa, że jej tata jest w ogromnych, OGROMNYCH tarapatach. Lecz kiedy jego życie zawisa na włosku, nic jej nie powstrzyma przed próbą ocalenia swojej rodziny.”

Kosmiczne rupiecie to historia skierowana do wszystkich w dowolnym wieku, perypetie Fiolet z przyjemnością poznają zarówno dorośli jak i młodsi czytelnicy, a wprost idealnym sposobem lektury wydaje się czytanie jej dziecku przez rodziców. Tym bardziej, że Craig znowu igra z uczuciami czytelnika i co chwilę zmusza nas do zadumy, jednak jednocześnie nie brakuje tu humoru i czysto przygodowych czy wręcz awanturniczych wątków.

Kosmiczne Rupiecie 4

Głównym wątkiem jest motyw rodziny, i sił sprawiających, że jest tym czym jest. Jednocześnie autor ukazuje nie tylko powiązania między poszczególnymi członkami i to na wielu płaszczyznach (czy wręcz: gatunkach!), ale też ukazuje „rodzinę” jako grupy społeczne niekoniecznie połaczone więzami krwi. Otrzymujemy wiec spojrzenie na przyjaciół, kolegów ze szkoły, współpracowników i niestety nie zawsze więzy te są tak mocne, jakby pierwotnie mogło się wydawać. Stąd też opowieść wydaje się cenna właśnie dla młodszych czytelników, którzy być może mają jeszcze przed sobą tego typu życiowe rozczarowania.

Kosmiczne Rupiecie 5

Na szczęście mało subtelnego moralizatorstwa nie ma tu dużo, i mimo paru smutniejszych chwil, sporo tu momentów przepełnionych humorem i duchem przygody. Jedyne co niezbyt przypadło mi du gustu, to rozwiązanie wszystkich wątków, i sama końcówka. Nie chcę spojlerować, ale, mimo że zakończeniu jako samemu w sobie wiele zarzucić nie można, to jednak jest zbyt krystaliczne i idealne.

Kosmiczne Rupiecie 6

Jeszcze o szacie graficznej, gdyż gra ona tu niezwykle ważną rolę. Craig Thompson ma bardzo przyjemną i ciepłą kreskę, do tego w niniejszej powieści wspina się na szczyty kunsztu w odwzorowaniu najróżniejszych postaci czy pojazdów, nierzadko serwując nam oryginalne i bardzo ciekawe patenty, jak choćby przekroje statków kosmicznych. Do tego uwielbia się bawić układem kadrów i niestandardowym montażem wydarzeń, co tylko potęguje przyjemność z obcowania z lekturą. Z przepięknymi rysunkami idealnie współgrają dobrane kolory. Wyraźne, soczyste, to wprost perfekcyjna symbioza. Dave Steward zasłużył na brawa!

Kosmiczne Rupiecie 7

Tak samo jak Timof i cisi wspólnicy, czyli wydawca polskiej edycji. Mimo, że pojawiają się głosy niezadowolenia z powodu niezbyt dużego formatu, to prywatnie podczas lektury nie odniosłem żadnego dyskomfortu spowodowanego nieczytelnością czy to rysunków czy tekstu w dymkach. Natomiast wybitnie przypasowały mi pozostałe aspekty techniczne, szczególnie bardzo przyjemny papier czy doskonały druk. Mimo, że historia liczy naprawdę sporo stron, to nie zabrakło tu sporej dawki graficznych dodatków, które szczególnie po lektorze opowieści ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Boli nieco cena, wynosząca oficjalnie 140 złotych, jednak otrzymujemy tu świetną formę wydania i opowieść jakby nie było rozpisaną na aż 400 stronach. A sama opowieść jest naprawdę warta tej ceny (a w dyskontach, czy na Gildii da się kupić i tak pewnie poniżej 100 złotych)! Od pierwszej do ostatniej strony podczas lektury bawiłem się po prostu wspaniale, i mimo że parę rysek na tym idealnym wizerunku by się znalazło, to jednak Kosmiczne rupiecie polecam wszystkim w dowolnym wieku. To po prostu wspaniała opowieść!

Read Full Post »

Ale nam się chłopaki rozkręcili! Najpierw Havoc wrzucił opis serii Res-Q, później Amal pojechał po badzie ze stacją kosmiczną, a na deser ponownie Havoc i ponowny opis serii. Tym razem Blacktron!

Blacktron, banda wredusów, ‚ci źli’, czarne charaktery itd. pojawili się w roku 1987 i nieźle namieszali. Nowoczesny (jak na tamte i w sumie jak się zastanowić to nawet na obecne czasy) design. Była to pierwsza ‚niezależna’ seria ponieważ futuron (który pojawił się w tym samym czasie) był raczej upgrade’m classic space. Blacktrona nie da się pomylić z inna frakcją, oni po prostu wyglądają groźnie i od razu wiadomo, że to ci źli (przynajmniej dopóki nie otworzymy minifigowi wizjera hełmu :) ). Dodatkowo cała seria była modułowa, nie tylko poszczególne pojazdy mogły się rozdzielać na mniejsze ale również można było łączyć moduły z jednego zestawu z modułami z innego. Posiadając kilka zestawów można było stworzyć masę kombinacji.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Havoc/Reviews/Blacktron/01.jpg

(więcej…)

Read Full Post »

Amal to maniak Classic Space. Zresztą wspominałem o nim i jego zajawkach już parokrotnie. I wciąż mnie zadziwia. Zresztą, zobaczcie sami:

Stacja serwisowo – paliwowa IB 250

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/250-baza/001.jpg

seria: Space Classic
rok edycji: 1987
ilość elementów: więcej niż dużo
załoga: 27 kosmonautów.
cena: bezcenny

Makieta znajdująca się na stronach 32-33 Idea Book 250 z 1987 roku powstała z elementów zestawów kosmicznych wydanych przez Lego w latach 1984-1986. Wartość tej makiety jest nie do przecenienia. Jest to największa, katalogowa (w tym Idea Book oczywiście) makieta kosmiczna stworzona przez logistyków Lego.
Długo można by wymieniać elementy wykorzystane do budowy. Ja nawet nie próbowałem ich liczyć. Samych filarów jest trzydzieści sześć. Oprócz standardowych listew, bricków różnych długości, lampek, światełek kółek itd., otrzymaliśmy od legowych logistyków całą gamę najwspanialszych, często najrzadszych elementów kosmicznych konstrukcji lat 1985-1987, o których będę wspominał w trakcie tej przydługiej opowieści.

(więcej…)

Read Full Post »

Opis serii: Res-Q

Kojarzycie dość krótką serię Res-Q? Pojawiła się w 1998 roku, a niestety nie były to najlepsze czasy dla TLG, co znalazło odzwierciedlenie także w zestawach wchodzących w skład tej serii, jednak na szczęście miała także mocniejsze momenty, a pod pewnymi względami, prezentowała się bardzo ciekawie. Jeżeli nie mieliście z nią do czynienia, serdecznie zapraszam do zapoznania się z Opisem niniejszej serii autorstwa Havoca:

Seria Res-Q ujrzała światło dzienne w 1998 roku. Nie były to najlepsze lata dla TLG, od końca lat 90-tych do ok 2003 roku Lego miało poważne problemy finansowe i twórcze. Zestawy z tego okresu czasu są delikatnie mówiąc przeciętne ale nawet wtedy zdarzały się perełki takie jak właśnie omawiana seria Res-Q. Poza seriami space rzadko jakakolwiek inna zwracała moją uwagę ale ta zdecydowanie odstawała od reszty. Była nie tylko ciekawa kolorystycznie (czarny i żółty kolor jak w pierwszym Blacktronie oraz ciemnoniebieskie szyby jak w wielu seriach space) ale również niezwykle bawialna.

(więcej…)

Read Full Post »

Komiks Superbohaterski w Polsce – wstęp

W 1990 roku zapewne wielu z nas, wtedy w dość młodym wieku, pierwszy raz zetknęła się z kolorowymi zeszytami, których bohaterem był nie Milicjant, Pilot Śmigłowca czy Oficer, a ubrany w kolorowy strój młody chłopak oraz posępny twardziel z wielkimi spluwami robiący niezłą rozpierduchę. Po mniej więcej pół roku do tej dwójki dołączył koleś znany z tego, że nosi majtki na spodnie, oraz biedna sierotka z problemami emocjonalnymi i przez to ubierająca się w ciemne barwy i piorąca po nocach przestępców po pyskach.

promo5

Spider-man, Punisher, Superman i Batman – pierwsi Superbohaterowie, którzy odcisnęli znaczące piętno na komiksowym rynku w Polsce, i wzbudzający wiele emocji: niektórzy uważali, że wpłynęli na rozwój rynku, inni znowu, że go psuli prezentując sztampowe i mało ambitne historie.

promo3

Lata później komiks Super Hero cieszy się ogromną popularnością, którą zresztą napędza mu ogromna maszyna marketingowa, opierająca się głównie na rynku filmowym i zabawkarskim. Filmy i zabawki to zapewne obecnie o wiele bardziej intratne biznesy niż same komiksy, które sprzedają się nieźle, ale wciąż słychać o niezbyt zadowalających nakładach, a przez to wydawcy non-stop kombinują. Stąd też różne restarty, cross-overy, nagminne śmierci i zmartwychwstania, klony, multiuniversa i co tam jeszcze do głowy wpadnie zarówno scenarzystom jak i marketingowcom…

promo4

Jest z tym trochę zamieszania, także na naszym rynku. Obecnie mamy Wielka Kolekcję Komiksów Marvela, teraz wystartowała Wielka Kolekcja Komiksów DC Comics, wychodzą tytuły w ramach DC New 52, Marvel Now, jest jeszcze DC Deluxe, a co jakiś czas otrzymujemy pojedyncze albumy…

promo1

Patrząc na Wasze pytania, można odnieść wrażenie, że dla osoby która by dopiero chciała zacząć czytać taką literaturę, sporym problemem jest określenie się, gdzie tak naprawdę zacząć? No i oczywiście o co w tym biega, bo nie każdy wie, czym się różni HC od SC, Vertigo od Image, i czy spotkanie Batmana z Supermanem może odbyć się na podobnych zasadach jak spotkanie Supermana ze Spider-manem. Pytań jest sporo, pojawiają się na tym blogu, na PW, w mailach. A że lubię różne zestawienia, może warto zrobić mały przewodnik po Komiksie Superbohaterskim w Polsce?

promo6

Tu wiec pytanie do Was, dodam, że już od jakiegoś czasu siedzę nad tym projektem, i obecnie planuję poruszyć kwestie takie jak:
– Rynek w Ameryce, różni wydawcy (Marvel i DC, ale także Dark Horse, Image, IDW) i kiedy to się zaczęło. Kwestie związane z restartami, odświeżeniami serii i bohaterów, śmierciami i zamieszanie z numeracją. Do tego jakiś krótki opisowy słowniczek, czyli czym różnią się choćby zeszyty od SC i HC i co to jest Annual.
– Przegląd aktualnej sytuacji na naszym rynku, czyli czy WKKM się sprawdziła, czy warto zbierać WKKDC, i czemu DC Deluxe są lepsze/gorsze.
– Historia komiksu Superbohaterskiego w Polsce, od czasów sprzed 1990 roku i wydań nie do końca autoryzowanych, poprzez przegląd oferty Tm-Semic/FunMedia, spojrzenie na ofertę Mandragory, Muchy, Dobrego Komiksu, kończąc na hegemonii Egmontu. Oczywiście przy wszystkich wydawcach będą zaznaczone tytuły, po które wręcz należy sięgnąć, a od których lepiej trzymać się z daleka.

promo2

Czy warto coś takiego zrobić? Jeżeli tak, jakie kwestie jeszcze poruszyć? Dodam od razu, że poruszać się będę tylko po naszym lokalnym rynku, nie chcę też robić poradnika co, gdzie i za ile kupić, a głównie pomóc osobom, które nieco gubią się w tym SuperBohaterskim świecie, lub po prostu chcą poczytać coś dobrego. Bo z komiksami z trykociarzami jest tak samo jak z każdym innym medium czy gatunkiem: znajdziemy tu opowieści zarówno głupkowate jak i prawdziwe arcydzieła, które po prostu warto poznać.

Read Full Post »