Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Komiks PRL-u’ Category

Miał być przerywnik, coś, co się skleci relatywnie szybko, a okazało się, że z najnowszą grafiką zeszło nam ponad trzy miesiące! I w sumie nic dziwnego, wszak twórczość Szarloty Pawel była obecna w szeregu wydań albumowych, ale jednocześnie artystka ta stworzyła wiele historyjek, które chociaż opublikowane były na łamach gazety „Świat Młodych” i do dzisiaj niestety nie doczekały się żadnego wznowienia. Jeżeli do tego doliczymy wprost niezliczoną ilość rysunków, żartów, krótkich form komiksowych, a także ilustracji książkowych, to uwierzcie, jest w czym grzebać! A do tego dochodzi jeszcze aspekt stosowny nie tylko przez Szarlotę, czyli przerysowywanie i ponowne wykorzystywanie swoich pomysłów. Sam magazyn „Uśmiech Numeru” stanowił sporą zagadkę, gdyż owszem, wydania z pierwszych lat publikacji są powszechnie znane, ale ostatnie numery już nie były tak popularne, i nawet Biblioteka Narodowa nie ewidencjonuje wszystkich!

Przy powstawaniu grafiki zebrała się bardzo fajna ekipa:

  • Łamignat, czyli Radosław Gieremek, działający w Fundacji Kreska, autor wstępu do piątego tomu Złotej Kolekcji Kajko i Kokosza.
  • Piotrek, współautor fanpejdżu Kultowe komiksy z czasów PRL-u wielki miłośnik i znawca komiksów z tamtych czasów.
  • Robert Radomski, kolekcjoner i znawca starego komiksu, o ogromnej wiedzy na temat komiksu prasowego.
  • Kapral czyli Krzysiek Janicz, miłośnik twórczości Janusza Christy, autor doskonałych opracowań zawartych we wszystkich tomach Złotej Kolekcji Kajko i Kokosza.

Mam nadzieję, że chłopaki nie mają mnie dość, i w takim gronie spotkamy się przy kolejnych grafikach. Bo oczywiście, temat zamierzamy kontynuować, parę kolejnych już się kleci, a jedna jest nawet już „na ukończeniu”. Co więcej, liczę, że ekipa jeszcze się rozrośnie, zobaczymy co z tego wyjdzie. 🙂

Dodatkowo chciałbym serdecznie podziękować: Wydawnictwu MAC za udostępnienie okładek swoich publikacji, Tomaszowi Kołodziejczakowi z Wydawnictwa Egmont za odpowiedź na parę pytań, Tomaszowi za wycieczkę do Biblioteki Narodowej i obfotografowanie brakujących pozycji oraz użytkownikom forum KomikSpec szczególnie Mertusoriowi i Rodriguesowi!

W kwestii samej grafiki, nie trzymamy się sztywnych ram i sam układ nieco się zmienia, w przypadku Szarloty Pawel zastosowaliśmy podział wg serii które stworzyła, a także nie mogliśmy się oprzeć, by dodać choćby rozdział poświęcony magazynowi „Uśmiech Numeru”. Z którym zresztą była niezła zabawa, gdyż w końcu udało się zdobyć większość okładek, ale brakowało… jednej. Tomik ten ma Biblioteka Narodowa, wysłałem więc zamówienie reprograficzne, ale z powodu praw autorskich Biblioteka nie może niestety powielać i udostępniać takich materiałów. Ale można udać się osobiście i zrobić sobie we własnym zakresie skan lub zdjęcie. Do Warszawy mi nie po drodze, jednak znalazła się osoba, która udała się na takową misję, ukończoną na szczęście sukcesem! Szarlota Pawel zastosowała specyficzną, do tego bardzo urokliwą, czcionkę na tytuł „Jonka, Jonek i Kleks”, niestety trudno znaleźć prawie identyczną, by sklecić w podobnej formie pozostałe nazwy. Koniec końców przerysowałem wszystkie literki, dorysowałem brakujące, i wszystkie tytuły są utrzymane w podobnym stylu. Co strasznie mnie cieszy. 🙂 Oczywiście nie można zapomnieć o książkach, do których ilustracje, a nawet krótkie formy komiksowe, Szarlota Pawel stworzyła całkiem wiele. O różnym stylu, i muszę przyznać, że polowanie na te publikacje było także niezłą zabawą. Podobnych niuansów było więcej, ale już nie przynudzam.

Serdecznie zapraszamy:

Link do grafiki w wysokiej rozdzielczości (plik ma ponad 20 MB)

Pozostałe grafiki:

Klasyka Polskiego Komiksu: Janusz Christa, Tadeusz Baranowski

Marvel/DC: Marvel NOW, NOW2.0, Fresh, Kosmos, DC NEW52, Odrodzenie, Sandman

Read Full Post »

Boguslaw Polch. Kowal od komiksów„, a właściwie „Polch. Kowal od komiksów„, gdyż tak dokładnie brzmi tytuł książki poświęconej jednemu z klasyków polskiego komiksu, to najnowsza publikacja Daniela Koziarskiego i Wojciecha Obremskiego, znanych już z bardzo fajnego opracowania „Od Nerwosolka do Yansa. 50 komiksów z czasów PRL-u, które musisz przeczytać przed śmiercią„. Obaj autorzy mają także na koncie szereg innych publikacji, nie tylko komiksowych.

Książka oficjalną premierę będzie miała za parę dni, ale wydawca przywiózł parę egzemplarzy na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, gdzie publikację można było nabyć w promocyjnej cenie, dodatkowo w pakiecie z dziesięcioma pocztówkami (a i na zakładkę można było się załapać). Ale najważniejszą atrakcją było spotkanie z jednym z autorów! Wybrałem się więc na targi, książkę zakupiłem, miałem przyjemność zamienić parę słów z autorem, i nawet autograf dostałem!

Książka liczy niecałe 350 stron, zamknięte w twardej oprawie, a całość jest w poręcznym formacie. Najważniejsza jest jednak oczywiście zawartość, czyli przekrój przez życie i twórczość Bogusława Polcha.

Szereg rozdziałów to chronologicznie ułożone poszczególne etapy twórczości Polcha, z opisem zarówno publikacji, jak i wielu anegdot i zakulisowych smaczków, a często i perturbacji, które tym publikacjom towarzyszyły. Zaczynamy więc od pierwszych komiksów w „Korespondencie Wszędobylskim„, przechodzimy przez „Żbika” krótkie, ale ważne, przygody w „Relaxie” i „Pilocie Śmigłowca” by dojść do słynnej „Ekspedycji„. Kolejne etapy to „Funky Koval„, „Fair Play„, „Upadek bożków„, „Tomek Grot„, „Wiedźmin„, „Kron„, i kolejne, pojedyncze projekty.

Wszystko opisane jest bardzo zgrabnie, autorzy sięgają do wielu źródeł, porządkując wiadomości o Polchu i jego twórczości, przedstawiając całość w zwartej formie. Całość okraszona oczywiście wieloma przykładowymi stronami czy grafikami.

A to dopiero połowa książki! Czas więc na takie ciekawostki jak niezrealizowane projekty, szalenie ciekawe kulisy powstawania ilustracji i okładek do książek o „Wiedźminie” (i nie tylko), czy pracy w reklamie. Nie zabrakło rozdziału o twórczości innych autorów będących hołdem (choć nie zawsze…) dla Polcha. To co najważniejsze, wyraźnie wszędzie przewija się czynnik ludzki, a różne współprace, nie zawsze przebiegające w przyjemnej atmosferze, stanowią sporą ciekawostkę.

W książce nie zabrakło wypowiedzi i wspomnień rodziny, współpracowników, autorów, wydawców czy po prostu przyjaciół Bogusława Polcha. W przygotowaniu publikacji swój udział miały córki Polcha, tak więc znalazło się tutaj sporo zdjęć z rodzinnego archiwum, bezsprzecznie wartych zapoznania.

Oczywiście nie mogło zabraknąć dokładnej bibliografii.

Bogusław Polch należy do jednych z największych mistrzów polskiego komiksu, jednocześnie wzbudza szereg kontrowersji. Nie można odmówić mu niesamowitego kunsztu w tworzeniu najbardziej utytułowanych jego serii, czyli „Ekspedycji” i „Kovala„. Za perełki można uznać także „Rycerzy Fair Play” czy „Tomka Grota„, wszystkie te tytuły charakteryzują się niesamowicie dopracowanym rysunkiem, z dbałością o najmniejsze szczegóły, z których to Polch wręcz słynął. Do „Wiedźmina” kreska nieco się zmieniła, poznikała dbałość o detale, a sam rysunek stał się niejako jakby grubszą kreska ciosany. Ja strasznie tej zmiany nie lubię, i choć „Wiedźmina” dobrze mi się czytało, to niestety ta nieszczęsna maniera w kresce Polchowi została na dłużej.

Polch. Kowal od komiksów” to pozycja, która pokazuje autora jako twórcę, ale przede wszystkim jako człowieka, kochającego to co robił, i nie dającemu sobie w kaszę dmuchać, co czasem kończyło się dobrze, a czasem utrudniało kontakty ze współpracownikami. Czyli jak w życiu.

Mimo sporej liczby ilustracji, w publikacji zabrakło mi zestawienia wszystkich okładek, tych jest zamieszczonych wiele, ale jednak nie komplet. A okładki rysowane przez Polcha to dzieła same w sobie. Ale to takie moje „okładkowe” zboczenie. W oczy rzuciła mi się też jedna dyskusyjna kwestia, autorzy starają się być obiektywni, opierając się na wielu źródłach, jednak w jednym miejscu pada stwierdzenie dotyczące publikacji komiksu „Planeta robotów” w „Świecie Młodych„, która to niby została wstrzymana z powodu decyzji Szarloty Pawel. Pawel w jednym z wywiadów odniosła się do tej kwestii, i przedstawiła to nieco z innej strony, znając życie, prawda zapewne leży gdzieś po środku. Przyczepiłbym się także do bibliografii, jest bardzo dokładna, ale nieco nieczytelna, można było to sformatować w inny sposób. Ale to takie czepianie się, nieco może na siłę. Książkę czytało mi się bardzo dobrze, epizody ilustracyjne i okładkowe zaskoczyły mnie, nie miałem pojęcia o takich perypetiach, a zdjęcia z archiwum rodzinnego przepięknie dopełniły pozytywny odbiór całości.

Zapomniałbym! Pocztówki!

Bardzo fajny dodatek, niestety nie do każdego egzemplarza! Pocztówki można otrzymać zamawiając książkę przedpremierowo na stronie wydawcy, i z tego co przed momentem sprawdziłem, dzisiaj jest ostatni dzień, żeby je zdobyć! Książka oczywiście pojawiła się także już na Gildii i w innych księgarniach internetowych.

Read Full Post »

Tadeusz Baranowski należy do jednych z moich ulubionych twórców komiksowych, w którego historyjkach zaczytywałem się za dzieciaka, a i teraz uwielbiam do nich wielokrotnie powracać. Tym bardziej, że wiele niuansów będąc młodszym nie wyłapywałem. Nic dziwnego, Tadeusz Baranowski to mistrz absurdu i gier słownych, a do tego niestroniący od zabaw konwencją, układem kadrów, łamiący często w swoich opowieściach przysłowiową „czwartą ścianę”. Mamy to szczęście, że albumy Baranowskiego w ostatnich latach cały czas są wznawiane, oczywiście w odpowiedniej formie, czyli na lepszym papierze i w twardych oprawach. I nadal stanowią doskonałą rozrywkę, zarówno dla osób, które chcą sobie przypomnieć te historie dzieciństwa, jak i dla całkowicie nowych czytelników.

Szereg wydań, do tego nietuzinkowe tytuły i mnogość postaci może powodować małe zamieszanie w próbie połapania się w twórczości Tadeusza Baranowskiego. Już jakiś czas temu na blogu w formie opisowej starałem się usystematyzować ten temat, ostatnio opublikowana infografika poświęcona twórczości Janusza Christy, zachęciła, by i twórczość Baranowskiego ułożyć w podobnej formie.

Opiekę merytoryczną nad grafiką objął Kapral z bloga Na plasterki, mam szczerą nadzieję, że będziemy współpracować także przy kolejnych grafikach. Nad procesem tworzenia grafiki miał baczenie także sam Tadeusz Baranowski, co dla mnie prywatnie jest niebywałym zaszczytem, a możliwość porozmawiania z Mistrzem to ogromne przeżycie! Serdecznie dziękuję za współpracę!

Serdecznie zapraszamy:

Link do grafiki w wyższej rozdzielczości.

UWAGA, POTRZEBNA POMOC!

Temat grafik mam zamiar kontynuować, ale jako że staram się dotrzeć do najpełniejszej gamy materiałów, a niestety nie wszystko posiadam w biblioteczce, bardzo proszę o pomoc. Jeżeli posiadasz jakieś stare materiały, i jesteś chętny je udostępnić w dowolnej formie (skan, zdjęcie, ksero itp), bardzo proszę o kontakt. Obecnie szukam m.in.: Szarlota Pawel: Kolorowanka „Zaczarowany świat” 1979 rok, historyjki z Uśmiechu Numeru, Wioślarstwo? Ależ to proste! 1997 rok, A może szermierka 1998 rok. Świat Młodych: starych komiksów m.in: Don Kichot w Polsce, Pierścień senority Gonzales, inne historie z pierwszych lat publikacji gazety.

Read Full Post »

Jerzy Wróblewski od najmłodszych lat zafascynowany był Westernem, nic więc dziwnego, że także sięgał po ten gatunek w swoich komiksach, i już w 1959 roku, na łamach „Dziennika Wieczornego” pojawiła się westernowa historyjka „Jeździec w masce„. Mimo że Wróblewski specjalizował się w realistycznym rysunku, to przygody dzielnego szeryfa Zbigniewa Bileckiego, zwanego potocznie Binio Billem, tworzył w estetyce humorystycznej i kreskówkowej. Pierwsza historyjka powstała już w 1975 roku, jednak problemem okazała jej publikacja. Mimo prób, nie udało się w Wydawnictwie Sport i Turystyka, Binio Bill nie trafił także na łamy magazynu „Relax„. W końcu swoje podwoje otworzyła gazeta „Świat Młodych” i w 1980 roku Rio Klawo doczekało się odcinkowej publikacji. Binio Billa pokochali czytelnicy, i przez lata pojawiały się zarówno nowe historyjki, jak i wznowienia starszych:

Rio Klawo (1980)
Binio Bill na szlaku bezprawia (1980, 1988)
Binio Bill i 100 karabinów (1981)
Binio Bill i trojaczki Benneta (1982, 1988)
Binio Bill kręci western i… w kosmos (1983, 1987)
Binio Bill i ciocia Patty (1984)
Śladami Kida Walkera (1986)

W końcu także dzielny szeryf zawitał w pełnoprawnym wydaniu albumowym:

Binio Bill i skarb Pajutów (1990, Krajowa Agencja Wydawnicza)

Po śmierci autora, ukazał się jeszcze jeden album, czarno-biały, na podstawie odnalezionych w rodzinnych archiwach plansz:

Binio Bill i Szalony Heronimo (2009, BBTeam)

W latach 2015-2020 Wydawnictwo Kultura Gniewu wznowiło wszystkie przygody Binio Billa w kolekcji pięciu albumów, w odpowiednio odświeżonej formie, tutaj także Szalony Heronimo pojawił się wreszcie w kolorze.

Obecnie natomiast otrzymaliśmy wydanie zbiorcze wszystkich przygód, w jednym, przepięknym tomie, oczywiście w twardej oprawie i ze specjalnie przygotowaną okładką.

I trzeba przyznać, wydanie robi ogromne wrażenie, tym bardziej, że nawet po tylu latach historyjki te dostarczają wyśmienitej rozrywki. Owszem, pojawiają się pewne niekonsekwencje, niektóre opowiadania dziwnie szybko się kończą, inne znowu przewrotnie zaskakują rozwojem wydarzeń. Także wypomnieć można naszemu Szeryfowi, że z początku zatwardziały miłośnik wody sodowej, lemoniady i herbaty, w późniejszych opowiadaniach już bardzo chętnie sięga po piwo. W niczym to jednak nie przeszkadza, moje ulubione Trojaczki Benneta i opowiadanie o kręceniu filmu oraz podróży w kosmos nadal pozostają wyśmienitą lekturą. Zresztą reszta historyjek także jest rewelacyjna, no może oprócz jednej króciutkiej, ale jakoś nigdy nie przepadałem za pewną ciotką, i nadal nie zdobyła ona mego serca. A skoro wspomniałem o sercu, wypada nadmienić, że Binio potrafił rozkochać w sobie niejedną piękną niewiastę, choć najwidoczniej, nie był stały w uczuciach. Warto dodatkowo podkreślić, że Wróblewski potrafił rysować przepiękne kobiety, i to jak widać, zarówno w stylistyce realistycznej, jak i tej mniej poważnej.

Wracając do samego wydania, niestety, nie uniknięto paru potknięć. Wydawca zadbał o zestawienie poszczególnych tytułów, wraz z datami ich wcześniejszych publikacji, ale o samym spisie treści już zapomniano. Nie przeszkadza to bardzo, ale jednak w takim wydaniu można było coś fajnego wykombinować, choćby połączyć spis treści z listą wydań, i uzupełnić poszczególne tytuły o miniaturki plansz rozpoczynających poszczególne rozdziały.

Jako, że to wydanie zbiorcze, nie zabrakło tutaj dodatków. Najważniejszym jest opis ogólnie o serii i perypetiach autora, bardzo ciekawie napisany, ale niestety jest to praktycznie dokładna kopia tekstu, który znalazł się już w 2015 roku w albumie „Binio Bill kręci western i… w kosmos”. Zmieniono jedynie ostatni akapit. Na plus niniejszego wydania, jest nieco więcej materiałów graficznych, w tym jedno planszowa historyjka „Huczące Colty” z 1968 roku. Na deser dodano paręnaście stron rysunków, wykonanych przez różnych autorów i będących forma hołdu dla postaci Binio Billa.

Naprawdę fajne wydanie, choć jak ktoś posiada komplet pięciu kolorowych albumów, niekoniecznie musi po nie sięgnąć. Z pewnością na plus wypada sporo graficznych materiałów dodatkowych, a także forma wydania: okładka moim zdaniem jest przepiękna. A same komiksy nadal czyta się rewelacyjnie, i jak najbardziej warto raz po raz powracać na Dziki Zachód w towarzystwie Zbigniewa Bileckiego.



Read Full Post »

Dokładnie 50 lat temu, 10 sierpnia 1972 roku, na łamach lokalnej popołudniówki „Wieczór Wybrzeża” rozpoczęła się publikacja nowego komiksu Janusza Christy. Christa publikował już od lat na łamach tej gazety, ale tym razem wysłał na urlop swoje sztandarowe postacie Kajtka i Koka, a zamiast ich przygód zaprezentował perypetie ich praprzodków: Kajko i Kokosza. Zresztą pierwsze paski komiksowe tłumaczyły ten przeskok, a sami nowi bohaterowie zadebiutowali dopiero w ósmym odcinku z 18 sierpnia 1972 roku. I niezupełnie nowi, gdyż owszem, cały zamysł prezentowanej historii się zmienił, ale nasi przyjaciele to dokładna kopia swoich współczesnych wersji, a same komiksy nadal przepełnione były błyskotliwym humorem, a przy tym opatrzone rewelacyjną szatą graficzną, Christa już wtedy miał doskonale wyćwiczoną kreskę. Wkrótce Kajko i Kokosz trafili na łamy gazety „Świat Młodych„, magazynu „Relax” oraz do wydań albumowych. Cała Polska poznała i pokochała twórczość Janusza Christy.

Uwielbiam Kajko i Kokosza, także miłuję Kajtka i Koka. Przez ostatnie miesiące miałem przyjemność przeczytać, oczywiście po raz kolejny, wszystkie komiksy do których tylko się dorwałem, a które stworzył Christa. I nadal bawiłem się przednio. Wspaniały humor, praktycznie zawsze wysokich lotów, subtelny, do tego ta plastyczna kreska i kadrowanie. Oczywiście bałem się powrotu do najstarszych historii z Kajtkiem i Koko, i owszem, pierwsze historie dzisiaj nie zawsze wypadają najlepiej, ale i tak spokojnie się bronią. Nie lubiłem przepychanek Kajtka z Makarym, dość prymitywnych, ale odkąd Kajtek poznał Profesora Kapka Kosmosika, naprawdę poziom historii znacznie wzrósł. Stareńkiego Czarnego Rycerza (1959 rok!) już czyta się z prawdziwą przyjemnością, a ogrom pomysłów i prowadzenie akcji zadziwia. Tym bardziej, że to publikacja gazetowa, a Christa perypetie swoich bohaterów wymyślał na bieżąco.

Kajko i Kokosz to już klasa sama w sobie, każdy album po prostu zachwyca. W zeszłym roku wydawnictwo Egmont rozpoczęło publikację „Złotej Kolekcji” czyli wydań zbiorczych, zgodnych z pierwszymi publikacjami, ale odświeżonych i pokolorowanych tam gdzie wcześniej historie te były czarno-białe (lub czarno-żółte). Miałem nie kupować tego wydania, wszak po co mi kolejna wersja, ale głosy zachwytu wśród znajomych nad tą edycją spowodowały, że się skusiłem. I o jej, jakie to jest dobre! Pełne historie, wiele kadrów wcześniej nie widziałem na oczy, do tego w pierwotnej formie (ale z kolorkiem), pozwalało wyłapać wprost od groma smaczków. Do tego wydania te zostały zaopatrzone w nostalgiczne wstępy oraz niesamowite posłowia Krzysztofa Janicza, prawdziwego specjalisty w temacie twórczości Janusza Christy, znanego także z prowadzenia bloga „Na plasterki„, na którego serdecznie zapraszam, nie tylko miłośników Kajka i Koka i Kajtka i Kokosza.

Jako że uwielbiam także różne zestawienia, postanowiłem i także w tym temacie coś podziałać. Wcześniej już powstały grafiki z cyklu „jak czytać” prezentujące chronologię komiksów superbohaterskich (Marvel NOW, NOW2.0, Fresh, Kosmos, DC NEW52, Odrodzenie), dlaczego by więc na tapet nie wziąć polskiej twórczości? Oczywiście forma musiała się zmienić, i tak naprawdę to nie do końca grafika w tamtym stylu, ale mam nadzieję, że zawiera sporo przydatnych informacji i w miarę systematyzuje temat twórczości Janusza Christy. Zresztą, opiekę merytoryczną nad jej powstawaniem objął Kapral z bloga „Na Plasterki„, czyli sam Krzysztof Janicz, a wspólna praca i wymiana setki maili była prawdziwą przyjemnością i radochą.

Serdecznie zapraszamy:

Jak czytac Klasyka Polskiego Komiksu - Janusz Christa - Chronologia v10

WordPress ostatnio za bardzo zdziwia, gdyby był problem z wyświetleniem obrazka w dużej rozdzielczości, oto bezpośredni link do grafiki.

Jako, że tematyka superhero ostatnio nieco mnie zmęczyła i powróciłem do polskiej klasyki, mam zamiar temat kontynuować. I właśnie czytam sobie Kleksa.

Read Full Post »

Jak sam wspominał, planował dożyć setki. Niestety, nie udało się, w wieku 97 lat 21 stycznia 2021 roku zmarł Henryk Jerzy Chmielewski, znany także jako Dziadzio Chmiel oraz przede wszystkim Papcio Chmiel. Był jednym z nestorów polskiego komiksu, zasłynął dzięki serii komiksów „Tytus, Romek i A’Tomek” o przygodach dwójki harcerzy i człekokształtnej małpy.

Na pomysł pierwszych przygód nierozłącznej trójki przyjaciół wpadł już w 1956 roku, jednak redakcja Świata Młodych nie była przychylna publikacji i historyjka wylądowała w szufladzie. Romek i A’Tomek mieli w niej przez przypadek uruchomić rakietę i wyruszyć w kosmos, do tego okazało się, że w rakiecie znaleźli zwierzątko doświadczalne, małpkę o imieniu Tytus, jeszcze wtedy rysowaną z ogonem. Sytuacja zmieniała się rok później, gdy Rosjanie wystrzelili w kosmos pierwszego sputnika, a redakcja wydrukowała zachomikowanego tematycznego gotowca. Historyjka przypadła do gustu czytelnikom, i od tamtego momentu Tytus często gościł na ramach gazety. W 1966 roku ukazała się pierwsza książeczka, która momentalnie zdobyła uznanie czytelników. Ta jak i kolejne książeczki ukazywały się na rynku w zawrotnych nakładach, do tego często były wznawiane.

Historyjki ze Świata Młodych z Tytusem zostały zebrane w dwóch tomach wydanych przez Egmont. Księga Zero zawiera komiksy z lat 1957-1966, a wydana rok później Księga 80-lecia to historyjki z lat 1959-1969, dodatkowe paski humorystyczne oraz nowsze opowiastki Uteatralnianie Tytusa, TVN i Tytus Gorylem.

Pełnoprawna seria książeczek ukazywała się nieregularnie, często Papcio korzystał w nich z pomysłów, które pojawiły się już w historyjkach ze Świata Młodych, odpowiednio je zmieniając i rozwijając. Także same książeczki doczekały się różnych zmian między wydaniami, co najlepiej widać na pierwszych trzech, które to zostały po latach przez Papcia narysowane zupełnie od nowa.

Księga I – Tytus zostaje harcerzem (wyd. I 1966, wyd. od nowa narysowane 1988)
Księga II – Tytus otrzymuje prawko jazdy (wyd. I 1967, wyd. od nowa narysowane 1990)
Księga III – Tytus kosmonautą(wyd. I 1968, wyd. od nowa narysowane 1992)

W nowej wersji pierwszej książeczki zmienił się też sposób poznania Tytusa. Papcio zobrazował się sam na kartach komiksu, i przez przypadek rozlał słoiczek z tuszem. Plama coś mu przypominała, więc zaczął ją poprawiać i nagle… ożyła! Jako, że postać powstała z Tuszu, Papcio ochrzcił ją Tusz de Zoo. Jednak „noworodek” zaczął szaleć, a że Papcio nie radził sobie z nim, na pomoc wezwał Romka i A’Tomka. Chłopcy przybyli po 500 sekundach, i zaczęli kusić szympansa bananem. Romek zawołał go Ty, Tusz, na co mądrala A’Tomek, stwierdził, że imienia Tytusz nie ma, ale jest za to Tytus. Od tego czasu rozpoczęło się uczłowieczanie Tytusa, i mimo, że na końcu pierwszej księgi zostaje harcerzem, to sam proces trwał jeszcze przez wiele, wiele wypełnionych humorem książeczek.

Każda kolejna księga była bardzo wyczekiwana przez czytelników. Po IV Papcio nieco pokłócił się z wydawcą na temat cenzury, zagroził odejściem, co spowodowało, że otrzymał prawie wolna rękę w tworzeniu swoich historyjek. A działo się wiele, Tutus wskakuje do filmu, dzięki temu ląduje na Dzikim Zachodzie, poprawia zagrożenie z geografii, jest sportowcem, dba o zabytki, a nawet podróżuje w czasie! Księga IX to jeden z moich pierwszych Tytusów, na tej księdze uczyłem się czytać!

Księga IV – Tytus żołnierzem (wyd. I 1969)
Księga V – Podróż do ćwierć koła świata (wyd. I 1970)
Księga VI – Tytus olimpijczykiem (wyd. I 1971)
Księga VII – Tytus poprawia dwójkę z geografii Polski (wyd. I 1972, wyd. rozszerzone 1990)
Księga VIII – Tytus zdobywa sprawność astronoma (wyd. I 1973)
Księga IX – Tytus na dzikim zachodzie (wyd. I 1974)
Księga X – Ochrona przyrody (wyd. I 1975, wyd. rozszerzone 1991)
Księga XI – Ochrona zabytków (wyd. I 1977)
Księga XII – Operacja „Bieszczady” (wyd. I 1977)

Kolejne książeczki nadal doskonale bawiły, momentami serwując mocno absurdalny humor. Ale to się świetnie czytało, podróż na wyspy Nonsensu, przygody z dziennikarstwem, nowoczesne metody nauczania, krasnoludki. Znalazło się nawet miejsce na nieco muzyki i malarstwa! Dosłownie, bawiąc-uczy, uczy- bawiąc. Seria świeciła tryumfy aż do 18 księgi.

Księga XIII – Wyprawa na Wyspy Nonsensu (wyd. I 1979)
Księga XIV – Nowe metody nauczania (wyd. I 1980)
Księga XV – Tytus geologiem (wyd. I 1982)
Księga XVI – Tytus dziennikarzem (wyd. I 1982)
Księga XVII – Uczłowieczanie Tytusa przez umuzykalnienie (wyd. I 1985)
Księga XVIII – Tytus plastykiem (wyd. I 1987)

Księga XIX jeszcze wypadała całkiem przyzwoicie, jednak kolejne nieco mniej mi podeszły. Wcześniej humor wypadał bardzo naturalnie, tutaj nagle momentami czuć było, że żarty są wymuszone. Do tego Papcio chciał nawiązać do aktualnych trendów, co także nie wypadało momentami przekonująco. To nadal bardzo fajne historyjki, ale niestety, nieco słabsze niż pierwsze 18 ksiąg.

Księga XIX – Tytus aktorem (wyd. I 1991)
Księga XX – Druga wyprawa na Wyspy Nonsensu (wyd. I 1992)
Księga XXI – Tytus entomologiem (wyd. I 1994)
Księga XXII – Walka z przestępczością (wyd. I 1996)
Księga XXIII – Tytus tajnym agentem (wyd. I 1997)
Księga XXIV – Wstąpienie do NATO (wyd. I 1998)
Księga XXV – Tytus się żeni (wyd. I 2000)

Księga XXVI – Podróż poślubna Tytusa (wyd. I 2001)
Księga XXVII – Tytus graficiarzem (wyd. I 2002)
Księga XXVIII – Tytus internautą (wyd. I 2003)
Księga XXIX – Tytus piernikarzem (wyd. I 2004)
Księga XXX – Wyprawa po owoce chichotu (wyd. I 2006)
Księga XXXI – Tytus kibicem (wyd. I 2008)

W sumie ukazało się 31 ksiąg przepełnionych wspaniałym humorem! A to nie wszystko, na przestrzeni lat ukazywały się dodatkowe księgi jak Sztuka Muzyczna, Księga TVP, Elemelementarz czy seria kolorowanek.

Część ze starszych przygód Tytusa opublikował magazyn Super Boom, tam też pojawiały się jego nowsze przygody, będące jednocześnie reklamą lodów.

Od 2009 roku ukazywała się seria Z Tytusem przez Historię, znana też pod tytułem z wyobraźni Papcia Chmiela narysowani, pierwotnie wydana w ogromnym formacie w twardej oprawie, dodatkowo doczekała się wznowienia już w miękkiej oprawie i w formacie zbliżonym do A4.

Tytus, Romek i A’Tomek…
jako Warszawscy Powstańcy 1944 (wyd. I 2009)
w Bitwie Warszawskiej 1920 roku (wyd. I 2010)
w Bitwie Grunwaldzkiej 1410 roku (wyd. I 2011)
w Odsieczy Wiedeńskiej 1683 (wyd. I 2012)

w wojnie o niepodległość Ameryki (wyd. I 2013)
jako rycerze Bolesława Krzywoustego (wyd. I 2014)
poznają historię hymnu Polski (wyd. I 2016)
obchodzą 100-lecie odzyskania niepodległości (wyd. I 2018)

Księga 9 póki co ukazała się tylko w powiększonym formacie:
na jedwabnym szlaku (wyd. I 2019)
Natomiast Księga 10 Tytus, Romek i A’Tomek pomagają księciu Mieszkowi ochrzcić Polskę premierę miała planowaną na koniec stycznia 2021 roku. Niestety jej ukazania już Papcio nie doczekał.

Pacio Chmiel, mimo już nie najlepszego zdrowia i problemów ze słuchem i wzrokiem, do końca był aktywny twórczo. Od lat zarzekał się, że to już ostatnia książeczka, ale najwidoczniej nie potrafił usiedzieć w miejscu i musiał tworzyć.

A swoją przygodę z komiksem rozpoczął na długo przed powstaniem Tytusa. W roku 1947 trafił do redakcji Świata Przygód, gdzie zajmował się dosłownie wszystkim, w tym także przygotowywaniem komiksów do druku. Wtedy nikt nie przejmował się prawami autorskimi, i komiksy były często przedrukowywane z zagranicznej prasy, co wiązało się także zazwyczaj z ich przerysowaniem. W ten sposób Papcio zajmował się serią Sierżant King, niestety po którymś odcinku nie przyszły materiały z zagranicy, a że nie wypadało zostawić opowieści urwanej, Papcio sam stworzył zakończenie. Później zajął się innymi seriami, już w pełni autorskimi, przepełnionymi zazwyczaj humorem. Jego opowieści to m. in. Sadełko i Szczudełko, Barbarka Figlarka, Witek Sprytek i As, Cyrk Bum Tatata, Lis Chytrusek, Hipcio i Gapcio, Anka Telemanka, Kapitan Mewka, Roz i Bitek. Przez lata historyjki te ukazywały się w najróżniejszych wydaniach klubowych,

by wreszcie Wydawnictwo Ongrys zebrało większość z nich w przepięknym zbiorze Witek Sprytek i inne opowieści.

Papcio oprócz komiksów napisał także parę książek, głównie opierając się na własnych przeżyciach.
Urodziłem się w Barbakanie
Tytus zlustrowany
W odwiedziny do rodziny
Tarabanie w Barbakanie
Żywot człeka zmałpionego

Piękny wiek i piękna spuścizna. Papcio na zawsze pozostanie w naszych sercach, a każdy powrót do przygód Tytusa, Romka i A’Tomka zapewni nadal pojawienie się uśmiechu na twarzy. Tytus będzie żył wiecznie, a dzięki niemu także Henryk Jerzy Chmielewski.

Read Full Post »

Niedawno premierę miał najnowszy album Tadeusza Baranowskiego: Dymki z TinTina, jak dymek z komina, a jako, że udało mi się wygrzebać jeszcze parę ciekawostek z twórczości Mistrza, to warto skrobnąć dwa słowa na temat. Tak więc niniejszy wpis jest uzupełnieniem notki Tadeusz Baranowski mistrz absurdu i gier słownych traktującej przekrojowo o twórczości Baranowskiego, w której starłem się usystematyzować informacje na temat najróżniejszych wydań albumowych z jego twórczością.

Dymki z TinTina, jak dymek z komina Kultura Gniewu 2020

Najnowszy album to zbiór dość wiekowych już historyjek autora, pierwotnie opublikowanych w francusko-belgijskim magazynie TinTin w latach 1984-1988, uzupełniony o jedną historyjkę z Nerwosolkiem, oraz szereg dodatków w postaci szkiców i plansz.

Patrząc na zawartość można odnieść słuszne wrażenie, że gdzieś to już widzieliśmy. Sporo historyjek ukazało się już wcześniej po polsku, czy w najróżniejszych magazynach, czy w albumach. Zazwyczaj w danej publikacji otrzymywaliśmy jedną lub nawet parę historyjek, a tutaj otrzymujemy kompletny zbiór. Jednak uczucie déjà vu jak najbardziej będzie nam towarzyszyć przez praktycznie całą lekturę albumu. Uczucie to tym bardziej będzie spotęgowane, że wiele z tych historyjek autor często wykorzystywał ponownie i pojawiały się w nieco innej interpretacji i ze zmienionymi postaciami, ale sam zamysł pozostawał w oryginalnej formie. Ot taki swoisty recykling, o którym to już więcej pisałem w pierwotnym opisie. Poniżej fotka wybranych albumów, w których coś z tego zbiorku się znalazło, oraz zdjęcia przykładowych plansz.

Znajdziemy więc tutaj historyjki których głównymi bohaterami są Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska, Szlurp i Blurp oraz Pan Monsieur, którego część przygód autor przerysował do tomików z Kudłaczkiem i Bąbelkiem. Dodatkowo znajdziemy tu historyjkę Elektryczna Burza z pewnym Proferosem, jednak nie jest to Nerwosolek. Historyjka także miała już wcześniej polską publikację w 15 numerze magazynu AKT, tutaj jednak otrzymujemy wersję z poprawionym (podobno) tłumaczeniem i w kolorze. Miłym dodatkiem jest zilustrowany przez Baranowskiego wiersz Kiedy mamy tylko miłość Jacques’a Brela, niestety, opublikowany z tekstem po francusku, co można uznać za sporą wpadkę polskiej edycji, tym bardziej, że wiersz ten ukazał się już w naszej wersji językowej w 16 numerze magazynu AKT. Wśród dodatków otrzymujemy jeszcze parę przykładowych plansz opowieści Morze i Fanny Hill, szkoda jedynie, że to jedynie fragmenty, do tego także pozbawione polskiego tłumaczenia. Na deser pozostaje wywiad, tym razem już przetłumaczony.

Album stanowi sporą ciekawostkę, jednak odnoszę wrażenie, że jednak trochę tu zabrakło dopracowania, a zaprezentowane w oryginale plansze jednak powinny być w polskim albumie przetłumaczone, lub choćby uzupełnione o osobne tłumaczenie.

Zeszyty Baranowskiego

Swego czasu (lata 2007-2009) nakładem autora ukazała się seria pięciu książeczek, w których mogliśmy znaleźć sporo ciekawostek. W głównym opracowaniu wspominałem, że nie udało mi się załapać na te wydania, co okazało się w sumie nieprawdą. Nie mam pojęcia, jak mogłem zapomnieć, ale jednak trzy książeczki znalazłem w swojej biblioteczce. I to z pewnością kupowane były prosto od autora, o czym świadczą choćby imienne dedykacje. Skleroza straszna i wstyd, ale z drugiej strony, miałem ogromną radochę jak je odnalazłem. Wszystkie książeczki wydane były w mikrym nakładzie, w miękkiej oprawie w formacie około B5 i niestety zawartość była czarno-biała, choć trzeba przyznać, jakość materiałów i druku stała na najwyższym poziomie.

Albumy w serii:

1) W pustyni i w paszczy
2) Ten piekielny Barnaba / Komiksy z Misia
3) Przygody twistującego słonia Twisti / Robin Wschód
4) Moje komiksy po francusku cz. 1
5) Moje komiksy po francusku cz. 2

Pierwszy, to reprodukcja znanej kolorowanki, która miała już parę wydań na naszym rynku. Ostatnie dwa albumy to komiksy wydane po francusku, a więc wychodzi na to, że ich zawartość otrzymaliśmy właśnie w albumie Dymki z TinTina. Bardzo ciekawie natomiast prezentują się książeczki numer 2 i 3. Pierwsza zawiera komiks z początków twórczości Tadeusza Baranowskiego o Lwie Barnabie. Komiks autor narysował do nieswojego scenariusza, i z tego co można wywnioskować, nie jest z niego zbyt zadowolony. Ale poznać warto, tym bardziej, że album uzupełniają króciutkie komiksy z Misia, i tutaj autor już poszalał, kompozycje plansz robią ogromne wrażenie. Tom 3 także zawiera dwa zbiory, pierwszy to komiksy ze słoniem Twisti, czyli seria jednoplaszówek będących reklamą pewnego napoju. Baranowski miał jednak wolną rękę przy tworzeniu niniejszych historyjek i wypadło to naprawdę fajnie: sporo zabaw słownych, świetna oprawa graficzna, humor na najwyższym poziomie, jak najbardziej warto zapoznać się z tą publikacją. Robin Wschód to komiks polityczny, z dość dosadnym dowcipem, ukrytym ponownie pod zgrabną grą słowną. Jednak w tym przypadku należy te parę plansz traktować jako swoistą ciekawostkę.

Mam szczerą nadzieję, że kiedyś doczekamy się pełnoprawnego albumu z Barnabą, Misiem i Twistim.

Super Boom

W ramach dodatkowej ciekawostki: kiedyś na polskim rynku ukazywał się magazyn Super Boom, w którym sporo miejsca poświecono polskim twórcom komiksów, w tym oczywiście Baranowskiemu. W każdym numerze znalazło się miejsce na jego historyjki, głównie te z Wampirami Szlurpem i Blurpem, ale i Orient-men czy Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska mieli swoje gościnne występy. Oprócz tego dostaliśmy parę wywiadów czy bibliografię autora. Magazyn ukazywał się w latach 1992-1994, w sumie wydano dziesięć numerów.

Read Full Post »

Tadeusz Baranowski to jeden z wielkich mistrzów polskiego komiksu czasów tzw PRL-u. Oprócz charakterystycznej kreski, jego opowieści cechowały często ogromne pokłady zabawy z konwencja, niestandardowe kadrowanie, a przede wszystkim olbrzymie pokłady absurdu i niesamowite gry słowne. Jak w przypadku wielu twórców tamtych czasów, jego historie publikowane były w słynnej gazecie harcerskiej Świat Młodych, po czym ukazywały się w książeczkach, osiągając gigantyczne nakłady. Oprócz komiksu, Baranowski zajmował się także grafiką użytkową, reklamą, oprawą DPT, ilustracją prasowa i książkową i wiele, wiele więcej. Prawdziwy artysta, tym bardziej, że zajmuje się także malarstwem, gdzie stosuje ciekawą technikę nakładania na obraz paru warstw z najróżniejszych materiałów, przez co jego dzieła nabierają, dosłownie, trzeciego wymiaru. Z powodów zdrowotnych zresztą musiał porzucić komiks (choć regularnie do tematu powraca, i miejmy nadzieje, jeszcze wiele razy powróci), a skupił się właśnie na tworzeniu obrazów.

Albumy, bo na nich chciałbym się w niniejszym miejscu skupić, wydawane były właśnie w czasach ogromnych nakładów, po czym niestety Baranowski nieco znikł z rynku. Na szczęście tak wspaniałe działa doczekały się wkrótce, po 2000 roku, szeregu rewelacyjnych wznowień. Oczywiście, musiało pojawić się nieco w tym temacie zamieszania, tym bardziej, że albumy wydawane były przez najróżniejszych edytorów, a poszczególne wydania momentami znacznie się między sobą różniły. Po przejrzeniu własnej kolekcji, i oczywiście ponownym przeczytaniu wszystkich komiksów Baranowskiego, co nadal sprawia ogromną frajdę, chciałbym podjąć się próby nieco usystematyzowania tematu, co być może pomoże czytelnikom, nie znającym twórczości mistrza, do sięgnięcia po nią. Do czego oczywiście ogromnie namawiam!

CZASY PRL-U

Najbardziej znane postacie komiksowe Baranowskiego to Kudłaczek i Bąbelek (dwóch podróżników), Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska (zwariowany profesorek i jego wierna gospodyni), Orient Men (nasz swojski superbohater) oraz wampiry Szlurp i Blurp (krwiożercze i pechowe). W dawnych czasach, gdy nakłady albumów komiksowych w Polsce były zawrotne, ukazały się trzy, do dzisiaj kultowe książeczki:

Co ciekawe, dwie pierwsze składały się z dwóch epizodów, każdy poświęcony innym postaciom. By zacząć i usystematyzować temat, poniżej uporządkowanie najbardziej znanych historyjek dotyczących danych bohaterów, dodatkowo z zaznaczaniem, kiedy te historyjki pojawiły się po raz pierwszy w gazecie Świat Młodych. Od razu dodam, że niektóre z historyjek pojawiały się także w innych czasopismach czy gazetach, także na rynku francusko-belgijskim:

Kudłaczek i Bąbelek
Skąd się bierze woda sodowa (Świat Młodych 1976 w serii Opowieści pradziadka Hieronima jako Wieczór 1)
Przepraszamy, remanent znane też jako Za-gatki oraz Na tropie, uwaga: nie mylić z Przepraszam remanent! (Świat Młodych 1976 w serii Opowieści pradziadka Hieronima jako Wieczór 2)
W pustyni i w paszczy (Świat Młodych 1977 w serii Opowieści pradziadka Hieronima jako Wieczór 3)

Orient Men
Śmieszy, tumani, przestrasza (Relax 1976-1977)
Co w kaloryferze piszczy (Świat Młodych 1977)

Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska
Antresolka Profesorka Nerwosolka – nazwa umowna: podróż pod ziemią (Świat Młodych 1980)
Antresolka Profesorka Nerwosolka – nazwa umowna: podróż kosmiczna (Świat Młodych 1981)
Antresolka Profesorka Nerwosolka – nazwa umowna: podróż morska (Świat Młodych 1984/1985)
Podróż smokiem Diplodokiem (Świat Młodych 1984)
Przepraszam Remanent – nie mylić z Przepraszamy, remanent.

Szlurp i Blurp
O zmroku (Na przełaj, Super Boom)
Bezdomne Wampiry

Baranowski stworzył dość spójny świat, i wiele postaci odwiedzało się w swoich historyjkach, a choćby opowieść „Przepraszam Remanent” w sporej części poświęcona jest także Wampirom.

Wracając do albumów.

Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko ukazał się oczywiście w paru wydaniach, pierwsze pojawiło się nakładem Młodzieżowej Agenci Wydawniczej (MAW) w 1982, później pojawiały się dodruki nakładem tego edytora, natomiast ostatnie wydanie ukazało się w 1989 za sprawą wydawnictwa DSW Omnibus. Na album składały się dwie historyjki, na co już wskazywała okładka. Co należy zaznaczyć, opowieść Skąd się bierze woda sodowa do wersji albumowej została narysowana całkowicie od nowa, i znacznie rożni się od wersji ze Świata Młodych!
Skąd się bierze woda sodowa (Kudłaczek i Bąbelek)
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż pod ziemią (Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska)

Na co dybie w wielorybie czubek nosa eskimosa – uwielbiam ten tytuł! Album ukazał się po raz pierwszy w 1980 roku (MAW) i w kolejnych latach pojawiały się dodruki (co ciekawe, kolejne wydania oznaczone były cały czas jako wydanie II, mimo, że zmieniał się rok publikacji). Na album ponownie składały się dwie historyjki:
W pustyni i w paszczy (Kudłaczek i Bąbelek)
Co w kaloryferze piszczy (Orient Men)

Antresolka Profesorka Nerwosolka. Wydanie albumowe pojawiło się w 1985 roku (oczywiście MAW), wydanie drugie w 1987. Na album ponownie składały się dwie historyjki, tym razem jednak obie dotyczyły tych samych postaci. Co ciekawe, historyjki zostały oznaczone jako część pierwsza i część druga, mimo, że chronologicznie występują po pierwszej, podziemnej podroży. Podróż kosmiczna w wersji albumowej nieznacznie różni się od gazetowej, postać Dona Balerona z wersji gazetowej zastąpił Mól książkowy w albumowej.
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż kosmiczna (Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska)
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż morska (Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska)

Oczywiście to nie wszystkie albumy Baranowskiego z czasów ogromnych nakładów!

Podróż smokiem Diplodokiem pojawiła się na rynku w 1986 roku (MAW), drugie wydanie w 1988. Album zawierał już tylko jedną historyjkę, prezentującą perypetie postaci znanych z Antresolki i wprowadzając nową postać, tytułowego smoka Diplodoka, będącego żywym wehikułem czasu.
Podróż smokiem Diplodokiem (Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska)

Przepraszam Remanent. Wydanie albumowe tym razem ukazało się nakładem wydawnictwa BEA w 1990 roku, i zawierało szereg historyjek poświęconych głównie postaciom Profesorka i Entomologii, ale swój spory udział mają tu także Wampiry Szlurp i Blurp. Historyjki z tego albumu to na nowo przerysowane, i nieco zmienione, szczególnie jeżeli chodzi o postacie, opowiastki z magazynu TinTin. Co ważne, należy pamiętać, żeby nie mylić tytułu z innym, dość podobnym: Przepraszamy, remanent w którym to Bąbelek i Kudłaczek rozwiązywali tajemnice naszego świata.
Przepraszam Remanent (Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska)

Wraz z żoną, Anną, Baranowski powołał do życia także inne postacie. Fruwaczki skierowane były raczej do młodszego odbiorcy, a ich przygody mogliśmy śledzić w dwóch albumach:

Jak Ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady – Wydawnictwo Akapit 1989.
To doprawdy kiepska sprawa, kiedy bestia się pojawia – Wydawnictwo Rok 1992.

Ecie-Pecie o wszechświecie, wynalazku i komecie to także historia skierowana do młodszych czytelników, choć w przeciwieństwie do Fruwaczków, o wiele więcej tu zabawy w skojarzenia i gry słownej. Historia, stanowiąca jedną całość, ukazał się w dwóch albumach w 1990 roku nakładem wydawnictwa Story.

W 1991 roku, nakładem wydawnictwa Unipress, ukazał się album Historia wyssana z sopla lodu. Tym razem historia powstała do scenariusza Jean’a Dufaux, a Baranowski narysował ja nieco bardziej realistyczną kreską. Co wcale dobrze nie wyszło, choć jest tu sporo naprawdę klimatycznych kadrów.

3 Przygody Sherlocka Bombla to wariacja na temat znanych już historyjek z Przepraszamy, remanent, gdzie zagadki rozwiązywali Kudłaczek i Bąbelek, a tym razem, niestety te same zagadki, rozwiązuje Sherlock Bombel. Cieniutka książeczka w małym, kwadratowym formacie ukazała się w 1984 za sprawą wydawnictwa Interpress.

W pustyni i w paszczy – jako ciekawostka, książeczka z obrazkami do kolorowania. Wydanie MAW w 1984 roku. Niestety, moje egzemplarze gdzieś mi się zawieruszyły, i na poniższych fotkach znajdują się wznowienia.

Oczywiście to nie wszystkie historyjki Baranowskiego. Choćby w magazynie Razem pojawiały się Porady Praktycznego Pana (jako Razem z Praktycznym Panem), a jego twórczość (Baranowskiego, nie Praktycznego) można było znaleźć w takich magazynach jak Ślizg, Juppi, Video Fan, Radio i Telewizja, Na przełaj itd.

 

PO ROKU DWUTYSIĘCZNYM

Po roku 2000 Tadeusz Baranowski wreszcie wrócił do księgarń, a wydawaniem jego albumów zajęło się paru wydawców, w tym Egmont, Kultura Gniewu czy Ongrys. I trzeba przyznać, że nowe wydania prezentują zazwyczaj fantastyczną jakość: twarde oprawy, świetny papier, kolorki odpowiednio nasycone, do tego często otrzymywaliśmy dodatkowe bonusy. Ukazało się też parę albumów o ograniczonym nakładzie, jeszcze bogatszych w dodatki i w jeszcze ciekawszej formie wydawniczej. Jednocześnie z różnymi wydaniami jest trochę zmieszania, sam niestety nie posiadam wszystkich, ale postaram się w miarę to jasno opisać.

Album Na co dybie w wielorybie czubek nosa Eskimosa doczekał się swojego wznowienia (2018, 2019 Kultura Gniewu) ale, biorąc pod uwagę, że historie zawarte w tym albumie doczekały się wydania także w innych, pełniejszych zbiorkach, spokojnie to wznowienie można sobie akurat odpuścić.

Warto natomiast zainteresować się dwoma albumami:
Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko – Egmont 2004, Ongrys 2012, 2015, 2017
Skąd się bierze woda sodowa
W pustyni i w paszczy
Za-gatki (znane też jako Przepraszamy, remanent)

Antresolka Profesorka Nerwosolka – Egmont 2003, Ongrys 2014, 2018
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż pod ziemią
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż kosmiczna
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż morska

Mimo, że tytuły albumów są dokładnie takie same jak z czasów PRL-u, to jednak zmieniła się diametralnie ich zawartość. Skąd się bierze woda sodowa i nie tylko zbiera opowieści o Bąbelku i Kudłaczku, co widać nawet po okładce, bardzo podobnej do tej ze starego wydania, ale z ramki zniknęły postacie Profesora i Entomologii. W zbiorze tym znajdziemy także historię Przepraszamy, remanent, by wprowadzić więcej zamieszania, w wydaniu Egmontu  zatytułowaną wdzięcznie Za-gatki. Do tego historyjka Skąd się bierze woda sodowa na paru pierwszych stronach otrzymała nowe kolorowanie, co akurat wyszło bardzo dobrze, ale jednocześnie też pozmieniano niektóre teksty, co już niestety nie zawsze było dobrą decyzją. Parę przykładów tych zmian umieszczę pod koniec opisu. Kolejne wydania, już nakładem Ongrysa, wróciły do oryginalnych tekstów, przynajmniej jeżeli chodzi o wydania z roku 2015 i późniejsze. Wydanie Ongrysa z 2012 roku jeszcze podobno posiada zmienione teksty.

Album Antresolka Profesorka Nerwosolka poświęcony został w całości wyprawom Profesora i Entomologii, i zawiera komplet trzech podróży.

Oba albumy, obojętnie w którym nowym wydaniu, jak najbardziej warte są posiadania, tym bardziej, że doskonale grupują opowiastki poświęcone danym postaciom.

Oczywiście Antresolkę warto uzupełnić o album Podróż smokiem Diplodokiem, który także otrzymał nowe, przepiękne wydania. Pierwsze ukazało się nakładem wydawnictwa Menzoku w 2005 ze zmienioną okładką, za to otrzymaliśmy parę stron dodatków, w tym wywiad i cztery krótkie historie znane (ale nie polskim czytelnikom) z magazynu TinTin. Kolejne wydania, już ukazujące się za pośrednictwem wydawnictwa Ongrys (2015, 2017) otrzymały klasyczną okładkę, ale pozbawione były wspomnianych dodatków, za to, w zależności od wydania, pojawił się na przykład opis powstającego filmu animowanego.

Album Przepraszam Remanent także otrzymał nowe wydanie w 2017 roku, oczywiście nakładem niezawodnego Ongrysa.

Orient Men także doczekał się swojego albumu, i także w tym przypadku otrzymaliśmy parę wydań. Edycja z 2004 roku, wydana przez Egmont pod tytułem Forewer na zawsze zawiera:
Śmieszy, tumani, przestrasza (historyjki z Relaxu)
Co w kaloryferze piszczy
Forewer na zawsze (historyjki ze Świata Komiksu)

Wydania Ongrysa, już pod tytułem Śmieszy, tumani, przestrasza z 2015 i 2017 roku, oprócz zmienionego tytułu, posiadają parę poprawek i są uzupełnione o przynajmniej dwie plansze, stąd też to właśnie tymi wydaniami szczególnie warto się zainteresować. Tym bardziej, że w wydaniu Egmontu nie ma nazwiska autora na okładce!

W nowych czasach swoich albumów doczekały się także Wampiry Szlurp i Blurp.
O zmroku – Kultura Gniewu 2005
Bezdomne Wampiry – Kultura Gniewu 2012
Drugi z tych albumów dodatkowo zawiera galerię stworzoną przez różnych twórców. W 2017 roku ukazał się (także Kultura Gniewu) trzeci album, zatytułowany Bezdomne wampiry o zmroku i zbierający w sobie dwa wcześniejsze (patrząc po liczbie stron, brakowało zapewne galerii), do którego klimatyczną okładkę narysował Tomasz Lew Leśniak.

Nie zapomniano także o Fruwaczkach. Tu niestety wiąże się nieco smutna sprawa, gdyż oryginalne plansze do historii Jak Ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady zostały Baranowskiemu skradzione jeszcze w ubiegłym wieku. Na szczęście zachowały się negatywy, z których udało się odtworzyć plansze i na nowo je pokolorować.
Jak Ciotka Fru-Bęc uratowała świat od zagłady – Ongrys 2017
To doprawdy kiepska sprawa, kiedy bestia się pojawia – Ongrys 2017
Co ciekawe, Bestia pojawiła się w dwóch edycjach, druga, z malutkim dopiskiem „edycja kolekcjonerska”, zawierała paręnaście dodatkowych stron ze szkicami, do tego można było upolować egzemplarz z autografem autora i z pocztówką z odręcznym rysunkiem którejś z postaci (mnie się trafiła Ciotka 🙂 )
I było jeszcze wydanie super specjalne, zbierające oba tomy w płóciennej oprawie. Ale do takich specjałów jeszcze powrócę.

Praktyczny Pan, podobnie jak Wampiry, także w naszych czasach doczekał się wydania albumowego. Pierwsze pojawiło się już w 2004 roku nakładem Egmontu jako Porady Praktycznego Pana. Wydanie zawierało odświeżoną wersję porad tytułowego zbereźnika przygotowaną wcześniej przez autora dla pewnego towarzystwa ubezpieczeniowego. Kolejne wydanie, nakładem Ongrysa ukazało się w tym roku, i to od razu w dwóch wersjach, z których szczególnie warta wspomnienia jest edycja limitowana, dostępna w numerowanym nakładzie 300 sztuk, wydana w przepięknej płóciennej oprawie. Edycja ta, oprócz zawartości dostępnej w normalnym albumie, uzupełniona została o starą wersję pod tytułem Kącik porad praktycznych, pierwotnie opublikowaną w magazynie Razem w latach 1977-1978 oraz dwie jednoplanszówki: Ponura historia Wirgilusza M. i komiks reklamowy, który był pierwowzorem dla jednej z porad Praktycznego Pana. Dodatkowo w albumie znalazła się pocztówka i odręczny rysunek Baranowskiego! Przepiękna perełka, niestety, dostępna już obecnie tylko na rynku wtórnym, za chore pieniądze. A takich perełek było więcej!

 

WYDANIA SPECJALNE – LIMITOWANE

Wśród wydań specjalnych, których charakterystyczną cechą są płócienne oprawy, wspomniałem już o Praktycznym Panu oraz zbiorczym wydaniu z Fruwaczkami. Jednak wszystko zaczęło się od prawdziwej klasyki, a mianowicie dwóch przepięknych tomów: Skąd się bierze woda sodowa i Antresolka Profesorka Nerwosolka, oba wydane przez Ongrysa, odpowiednio w 2010 i 2012 roku.

Skąd się bierze woda sodowa
Skąd się bierze woda sodowa (wersja albumowa)
W pustyni i w paszczy
Przepraszamy, remanent (czyli inaczej Za-gatki, czy Na tropie)
Skąd się bierze woda sodowa (wersja gazetowa, ze Świata Młodych)
W pustyni i w paszczy kolorowanka (jako osobna książeczka)
– Dodatki
– Do albumu dołączono: szkic z autografem, plakat oraz plan lekcji

Jak widać, otrzymujemy komplet przygód Bąbelka i Kudłaczka, w tym dwie wersje, gazetową i albumową, pierwszej opowieści. Uwaga, co ciekawe, wersja albumowa posiada teksty zmienione, które różnią się od starych wydań, i pojawiły się także w nowym wydaniu Egmontu i pierwszym standardowym wznowieniu Ongrysa! Album dostępny był w nakładzie zaledwie 330 sztuk.

Antresolka Profesorka Nerwosolka
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż pod ziemią
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż kosmiczna
Antresolka Profesorka Nerwosolka – podróż morska
Podróż smokiem Diplodokiem
Przepraszam remanent
– Dodatki
– Do albumu dołączono: szkic z autografem, plan lekcji

Prawdziwa perełka, i niezwykle grube tomiszcze z Profesorem i Entomologią, zawierającą komplet trzech podróży, do tego Podróż Diplodokiem oraz historyjki z tomu Przepraszam remanent. Co ciekawe, druga podróż, kosmiczna, ukazała się w wersji gazetowej, nieznacznie różniącej się od albumowej, gdzie zamiast postaci Mola Książkowego pojawił się stwór o nazwie Don Baleron. Zmiany nie są duże i głównie wpływają na parę ostatnich stron, a jako, że to wydanie kompletne, to zmienione strony z Molem także tutaj się znalazły, w sekcji Dodatki. Dodatki zresztą w tym albumie są niezwykle bogate, dostajemy chociaż pierwotną przygodę Profesorka, przygotowywaną jeszcze dla magazynu Alfa. Niestety, pani redaktor z niniejszego magazynu nie spodobał się tytuł Antresolka Profesorka Nerwosolka, chciała go zmienić na kuriozalne Profesor X działa!, na co autor się nie zgodził, i współpraca nie doszła do skutku. Wkrótce Nerwosolek wylądował w Świecie Młodych, więc nie ma czego żałować. Dodatkowo znalazło się tutaj jeszcze parę innych historyjek z naszymi bohaterami (m.in pierwotnie stworzonymi do magazynu TinTin), przedruki okładek oraz wywiady. Album dostępny był w nakładzie 440 egzemplarzy.

 

Jeszcze bardziej unikatowe są albumy, za których wydaniem stoi sam autor, i które stawiły dla niego swoiste pożegnanie ze swoimi bohaterami oraz swoimi fanami.

Tffffuj! Do bani z takim komiksem z 2005 roku i Na wypadek wszelki woda, soda i Bąbelki (oraz Kudłaczki) z 2010 roku miały nakład 550 egzemplarzy każdy, o ich unikatowości świadczy dodatkowo to, że zostały wydane w porozumieniu z Grupą Wsparcia Nerwosolka, czyli fanami, którzy zadeklarowali się, że jeżeli taki album powstanie, to go zakupią. Udało się, choć pierwotnie wspominano o czterech takich albumach pożegnalnych, a skończyło się niestety tylko na dwóch.

Tffffuj! Do bani z takim komiksem
Profesor Nerwosolek i Entomologia Motylkowska – różne premierowe historyjki
– Sporo dodatków
– Do albumu dołączono: medal, szkice, wycinki planszy, rysunki, plakat, płytę z odcinkami serialu animowanego

Na wypadek wszelki woda, soda i Bąbelki (oraz Kudłaczki)
Kudłaczek i Bąbelek – różne premierowe historyjki
– Sporo dodatków
– Do albumu dołączono: medal, szkic, włosy (!) do wyizolowania DNA Kudłaczka i Bąbelka (!!!), kadry

Na stronach z dodatkami można znaleźć m.in zdjęcia autora, przykładowe rysunki, wybrane plansze z innych publikacji (m.in ten Piekielny Barnaba, niestety, tylko dwie plansze), zdjęcia wykonane przez autora, grafiki pożegnalne wykonane przez innych twórców i wiele, wiele innego dobra. Prawdziwe ciekawostki, i bardzo fajna inicjatywa Baranowskiego, a obecnie ozdoba pewnie niejednej kolekcji.

W 2020 roku Kultura Gniewu wydała album Do bani z takim komiksem, będący reedycją albumu Tffffuj! Do bani z takim komiksem, ale zawierający tylko plansze komiksowe. Ta edycja pozbawiona zastała dodatków, tak by fani bohaterów Baranowskiego mogli zapoznać się z nieznanymi szerszej publiczności historyjkami, a posiadacze pierwszego wydania nadal mieli coś unikatowego. Póki co nic nie zapowiedziano, ale zapewne Na wypadek wszelki woda, soda i Bąbelki (oraz Kudłaczki) także doczeka się podobnej reedycji.

Nakładem autora ukazało się jeszcze jedno wydanie albumu Skąd się bierze woda sodowa, już super limitowane, do zaledwie 9 egzemplarzy. Wydanie w powiększonym formacie, w płóciennej oprawie, z metalowymi narożami zawierało m.in oryginalną planszę. Niestety, nie załapałem się, tak samo przegapiłem inną ciekawostkę, a mianowicie cykl paru książeczek pod wspólnym tytułem Zeszyty Baranowskiego.
1) W pustyni i w paszczy
2) Ten piekielny Barnaba / Komiksy z Misia
3) Przygody twistującego słonia Twisti / Robin Wschód
4) Moje komiksy po francusku cz. 1
5) Moje komiksy po francusku cz. 2

Uff, uzbierało się tego trochę! A to nie koniec! Wszak komiksów Baranowskiego jeszcze trochę zostało do wydania, choćby Ten piekielny Barnaba, czyli pierwszy komiks autora, który ukazał się Świecie Młodych (scenariusz J. Dąbrowski), komiksy z Misia, Robin Wschód, Przygoda Lutka, historia krótka, komiksy reklamowe, w tym PZU, czy bardzo fajna seria Przygody twistującego słonia Twisti ukazująca się w magazynie Komiksowo, dodatku do Gazety Wyborczej.

Już w zapowiedziach pojawił się album Dymki z TinTina, jak dymek z komina, i miejmy nadzieję, że to nie koniec! Zarówno wznowień jak i nowych opowieści, wszak trzecia część Fruwaczków została już jakiś czas temu zapowiedziana. Czekam na całą trylogię w jednym albumie. Oczywiście z dodatkami i w płóciennej oprawie!

 

UZUPEŁNIENIE

Jako ciekawostka, parę fotek porównawczych prezentujących zmiany w tekstach w opowieści Skąd się bierze woda sodowa.

Oraz porównanie paru historii niby takich samych, ale innych.

To rozśmiesza, to porusza, czar komiksów Tadeusza! to album wydany w 2017 roku (Ongrys, a jak!) w którym spotkamy pełne spektrum bohaterów Baranowskiego, z tym, że to nie on jest autorem niniejszej pozycji. Za scenariusz i rysunki odpowiada Artur Ruducha, a album ten powstał jako hołd dla mistrza. I to hołd niezwykle udany, trzeba przyznać, że z Artura nie dość, że jest bardzo dobry rysownik, to jeszcze potrafi genialnie bawić się słowem i absurdem. Pozycja obowiązkowa!

Mam nadzieję, że te wypociny komuś się przydadzą, i choć nieco rozjaśnią sytuację z różnymi wydaniami albumów Tadeusza Baranowskiego na naszym rynku. Starałem się dość skrupulatnie wszystkie informacje sprawdzać, ale jakby wkradł się jakiś błąd czy nieścisłość, oczywiście bardzo proszę o sprostowanie.

Read Full Post »

Niesamowite, że seria której pierwszy numer powstał ponad 50 lat temu, wydawana w dziwnych czasach, przepełniona propagandą, jedynym słusznym spojrzeniem na organy władzy czy cenzurą, cieszy się w dzisiejszych czasach sporą estymą. W sumie, nie ma się co dziwić, scenariusze zdarzały się całkiem przyzwoite, a i graficznie często trafiały się perełki. No i najważniejsze, działa tutaj ogromna siła nostalgii! Obecnie serię Kapitan Żbik wznawia wydawnictwo Ongrys, i chyba przyjęła się nawet dzisiaj całkiem dobrze, a niektóre nowe wydania nawet doczekały się wersji z różnymi okładkami!

Były próby, niestety nieudane, z kontynuacjami, pojawiły się także pastisze czy „tributy”. Okazuje się także, że obecnie w sprzedaży jest seria, która mocno nawiązuje do Kapitana i jest swoista parodią czy wręcz karykaturą postaci i wydarzeń znanych z Kolorowych Zeszytów.

Kapitan Szpic doczekał się już dwóch zeszytów, w zapowiedziach jest kolejny. Sama lektura jest dość przyjemna, i mimo, że pojawia się tu scenariusz, to tak naprawdę jest to zbiór swoistych skeczy, bardzo mocno nawiązujących do samych przygód Kapitana Żbika, ale znajdziemy tutaj także sporo zabaw słownych, czy też mniej lub bardziej niewybrednych dowcipów sytuacyjnych.

Wydanie bardzo ładne, świetna okładka, doskonały papier i druk. Także rysunki niezwykle bawią, widać tutaj ewidentnie mieszankę stylów takich rysowników jak Baranowski czy Pawel, ale na szczęście, nie znajdziemy tutaj bezpośredniego małpowania. Zresztą w drugim tomiku zaproszono na gościnne występy Baranowskiego, Skrzydlewskiego oraz Kiełbusa. Każdy z tych rysowników użyczył jednej swojej postaci, którą możemy gdzieś w tomiku znaleźć na wybranych kadrach. I nie jest to wcale łatwe zadanie, gdyż postacie w gościnnych występach należą raczej do mniej znanych z twórczości wymienionych artystów!

I tak prezentują się albumy, pełne humoru i nawiązań, jednak przynajmniej dobra znajomość Kolorowych Zeszytów jest tu wręcz wymagana, tak więc lektura skierowana jest raczej do starszych czytelników. Nie są to także książeczki dla najmłodszych, co mogły by sugerować rysunki. To swoiste podziękowanie, hołd złożony Kapitanowi i tamtym czasom, i jeżeli trafią na odpowiedni grunt, kapitan Szpic będzie świetną zabawą. Mnie rozbawił, a podczas drugiego czytania wyłapałem jeszcze sporo smaczków, więc tym bardziej była to satysfakcjonująca lektura. Dla miłośników Żbika, pozycja obowiązkowa!

Kapitan Szpic i Wielki Cyrk
Kapitan Szpic i Czarna Niechcesete
Scenariusz: Daniel Koziarski, Artur Ruducha
Rysunki: Artur Ruducha

Zapraszam do pozostałych części cyklu wspominkowego o kapitanie Żbiku:

Read Full Post »

Niestety, kolejny klasyczny twórca komiksów odszedł z tego świata, pozostawiając za sobą wiele wspaniałych historii. 25 lutego 2019 roku zmarł w wieku 69 lat Tadeusz Raczkiewicz.

W 1976 nawiązał współpracę z gazetą Świat Młodych, w którym to ukazała się 30 odcinkowa (w każdym numerze publikowano jedną planszę) historyjka Kuśmider i Filo. Raczkiewicz narysował tę opowieść do scenariusza Jerzego Dąbrowskiego.

W przypadku kolejnych tytuł Raczkiewicz już sam zajął się scenariuszem. Zmieniła się także jego kreska, humorystyczne przedstawienie postaci zastąpił realistycznym ich odwzorowaniem. Jego rysunki z pewnością nie każdemu przypadną do gustu, natomiast z pewnością nie można mu odmówić niezwykłego dynamizmu w prowadzeniu akcji. W 1983 roku, także w magazynie Świat Młodych, opublikowano jego adaptację powieści Julisza Verne’a: Dwa lata wakacji, rok później natomiast pojawiła się kolejna adaptacja: Piętnastoletni Kapitan. Od tego czasu Tadeusz Raczkiewicz na stałe współpracował ze Światem Młodych. W kolejnych latach ukazały się następujące komiksy:
Inspektor Tom Monk
Tajemnica kamiennego lasu
Tajemnica czerwonego Tepee
Zawisza Czarny
W pełni autorskim cyklem Raczkiewicza był Tajfun, czyli przygody tytułowego agenta specjalnego. W Świecie Młodych ukazały się cztery części:
Zagadka układu C-2
Afera Bradleya
Na tropie Skorpiona
Monstrum

Tajfuna wprost uwielbiałem. Piękne kobiety i dynamiczna akcja, niekoniecznie w tej kolejności, robiły swoje. Niestety, stare wycinki z harcerskiej gazety gdzieś mi zaginęły, ale skądś udało się wytrzasnąć takie oto samoróbki:

W 1992 w Gazecie Nowej ukazał się jeszcze jego komiks Kontrakt.

Dopiero po 2000 roku Raczkiewicz doczekał się wydań albumowych. W 2006 roku nieistniejące już wydawnictwo Mandragora wydało zbiorczy album Tajfun, niestety zwierający tylko trzy z czterech historii. W 2009 roku, za sprawą miłośników twórczości artysty oraz wydawnictwa Ongrys ukazał się zbiór najróżniejszych jego komiksów i szkiców zatytułowany Komiksy Nieznane. W tym samym roku, wydawnictwo Ongrys opublikowało jeszcze parę tomików z jego twórczością, zbierających już pełnometrażowe komiksy ze Świata Młodych.

Tajemnica czerwonego Tepee wydanie kolekcjonerskie zawiera następujące tytuły: Dwa lata wakacji, Piętnastoletni Kapitan, Zawisza Czarny, Tajemnica czerwonego Tepee, Tajemnica kamiennego lasu, Inspektor Tom Monk i jest najpełniejszą edycją. Oprócz tego wydano tom Dwa lata wakacji który zawiera Dwa lata wakacji, Piętnastoletni Kapitan oraz Zawisza Czarny i inne opowieści który zawiera komiksy Zawisza Czarny, Tajemnica czerwonego Tepee, Tajemnica kamiennego lasu.

W kolejnych latach ukazały się albumy Fara Brama do gwiazd (tylko rysunek), Kawaler de Lagardere, Asurito Sagishi (tylko rysunek).

oraz albumowe wznowienie serii Tajfun, zawierające premierowe historie!
Zagadka układu C-2
Na tropie Skorpiona
Monstrum
Synonim zła + Jądro
Bez kompromisów
Nowe reguły gry
Dziwne, pominięto drugi tom: Afera Bradleya

Ukazała się także antologia Tajfun 30 lat Tajfuna, w hołdzie Tadeuszowi Raczkiewiczowi.

Tadeusz Raczkiewicz nie cieszył się może taką estyma jak jego słynni koledzy po fachu, ale niewątpliwie miał wpływ na polski rynek komiksowy, a historie które wyszły spod jego reki, nadal warte są tego, by po nie sięgnąć. Monstrum do dzisiaj robi ogromne wrażenie!

Read Full Post »

Eugenia Szarlota Pawel-Kroll, znana szerzej jako Szarlota Pawel, urodziła się 4 listopada 1947. Zasłynęła jako twórczyni komiksów z „czasów PRLu”, a jej nazwisko często stawia się obok tak uznanych artystów tamtych czasów jak Christa, Baranowski czy Chmielewski. W 1974 roku ukonczyła studia na Wydziale Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i od razu rozpoczęła trwająca ćwierćwiecza współpracę ze Światem Młodych. Swój warsztat szkoliła pod okiem słynnego Papcia Chmiela, twórcy Tytusa, a jej styl rysunku często porównywany był ze stylem Mariana Walentynowicza, rysownika przygód Koziołka Matołka. Porównanie takie zresztą niezbyt podobało się artystce. Oprócz komiksów, tworzyła także krótkie formy humorystyczne, grafiki, ilustrowała książeczki edukacyjne oraz informacyjne. Zajmowała się malarstwem oraz szeroko pojętą grafiką. W czerwcu 2010 roku odznaczona została Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

W Świecie Młodych narodziły się jej najpopularniejsi bohaterowie: Kubuś Piekielny oraz Jonka, Jonek i Kleks. Kubuś to młody chłopak, którego losy poznajemy na tle realiów tamtych czasów, natomiast Kleks to duszek powstały z atramentu, który towarzyszy dwójce młodych dzieciaków. O ile przygody Kubusia są dość realistyczne, to głównym motywem przygód Kleksa i spółki jest nieskrępowana niczym wyobraźnia, a nasi bohaterowie potrafią wyruszyć na Alaskę, dziką dżunglę, wyspy z ukrytymi skarbami jak i w świat bajek, a na swojej drodze spotkają choćby smoka.

Po wielu publikacjach w Świecie Młodych, przygody Jonka, Jonki i Kleksa zawitały także do wydań książeczkowych. Niefortunnie seria wydawana była w różnych formatach:

Szarlota Pawel 01

Szarlota Pawel 02

Spis książeczek:
– Przygody Jonki, Jonka i Kleksa cz. I
– Przygody Jonki, Jonka i Kleksa cz. II
– Pióro contra flamaster
– Porwanie księżniczki
– Smocze jajo
– Złoto Alaski
– W pogoni za Czarnym Kleksem (bezpośrednia kontynuacja Pióro contra flamaster)

Szarlota Pawel 03

Ukazało się też parę „wydań specjalnych”: kalendarzy, książeczek informacyjnych, reklamówek itp. Warto wymienić takie tytuły jak:
– Z Kleksem na przełaj przez bajki i nutki
– Kleks i złota rybka
– Tajemnica VIIb

Szarlota Pawel 04

Szarlota Pawel 09

Narodziny Kleksa zostały ukazane parokrotnie, w pierwszej, czarno-białej wersji artystka jeszcze szlifowała swoja kreskę, a sam stworek wyglądał jakby miał nadwagę. Poniżej zdjęcie z wydania klubowego pierwszej historyjki z Kleksem, oraz przerysowane narodziny z albumu Przygody Jonki, Jonka i Kleksa:

Szarlota Pawel 05

Szarlota Pawel 06

W ramach serii Klasyka Polskiego Komiksu, wydawnictwo Egmont zaprezentowało dwa tomiki z przygodami Kleksa (twarda oprawa, wydania odpowiednio 2002 i 2003 rok):
– Przygody Kleksa (zawiera historyjki: Kleks w Krainie Zbuntowanych Luster, Szalony wynalazca oraz Szukajmy ciotki Plopp!)
– Złoto Alaski (zawiera historyjki: Złoto Alaski i Wspomnienia z wakacji)

Szarlota Pawel 13

Niestety, tę edycję zakończono po zaledwie dwóch tomach, jednak od 2012 ponownie Egmont sięgnął po Kleksa i wznawia jego przygody w ramach nowej serii, oczywiście w jednolitej szacie graficznej (format B5, miękka oprawa):
– Tom 01: Niech żyje wyobraźnia (komplet Przygody Jonki, Jonka i Kleksa)
– Tom 02: Pióro contra Flamaster
– Tom 03: W pogoni za czarnym Kleksem
– Tom 04: Smocze jajo
– Tom 05: Porwanie księżniczki
– Tom 06: W krainie zbuntowanych luster
– Tom 07: Złoto Alaski
– Tom 08: Szalony wynalazca i inne opowieści (zawiera opowieści: Szalony wynalazca, Szukajmy ciotki Plopp!, Zuchowe sprawności, Tajemnica VIIb, Przygody Kubu i Kleksa)
– Tom 09: Odwiedziny Smoka (zapowiedź)

Kubuś Piekielny w wydaniach książeczkowych doczekał się zaledwie dwóch części, wydanych w charakterystycznym, kwadratowym formacie (poniżej na zdjęciu część trzecia, czyli samoróbka z wycinków ze Świata Młodych 😉 ).

Szarlota Pawel 07

Szarlota Pawel 08

W 2009 Wydawnictwo Ongrys zebrało przygody Kubusia i zaprezentowało je przepięknym wydaniu zbiorczym.
– Kubuś Piekielny (zawiera: Przeprowadzka, Sąsiedzi, Ja Kubuś, Kubuś i jego rodzinka, Remont? Remont!, Kubuś i Malwina, Dodatki)

Szarlota Pawel 10

Szarlota Pawel 11

Wydawnictwo Ongrys zaprezentowało także album Bunt Krasnoludków (2010 rok), zbierający tytułową historyjkę oraz krótkie formy: Indiańska próba i Żmija Malwinka.

Szarlota Pawel 12

Wiele z żartów i opowieści nadal nie miało premiery w wydaniach albumowych, miejmy nadzieję, że w końcu doczekamy się obecności na rynku wszystkich publikacji autorki. To kawał historii polskiego komiksu i wciąż świetne i dowcipne historie, do których jak najbardziej warto wracać.

Szarlota Pawel zmarła 7 września 2018 roku.

Read Full Post »

Dzisiaj, zgodnie z wiekową już obietnicą, kontynuujemy temat Kapitana Żbika. Pod lupę trafią kontynuacje, dodatkowe albumy oraz wariacje na temat.

Gdy już została podjęta decyzja o powstaniu komiksowej serii mającej na celu ocieplenie wizerunku Milicji, a zanim jeszcze Ryzyko trafiło do kiosków Ruchu, zdecydowano się na przeprowadzenie swoistego rozpoznania rynku. Wszak komiks był świadectwem zgnilizny zachodu, a tu nagle takie medium ma promować tak zacną instytucję? I tak w ostatnim numerze Kuriera Szczecińskiego z 1967 roku pojawiły się komiksowe paski przedstawiające perypetie Kapitana Żbika. Za scenariusz odpowiadał Władysław Krupka, natomiast rysunkami zajął się Zbigniew Sobala. Twórcy Ci sklecili dwie, opublikowane kolejno, opowieści: „Pięć błękitnych Goździków” oraz „Dziękuję Kapitanie„. Wyszło mocno tak sobie, a rysunki Sobali oczywiście straszą, ale wygłodzonym historyjek obrazkowych czytelnikom spodobało się.

Kolorowe Zeszyty otrzymały zielone światło.

W 2001 roku obie gazetowe historyjki zostały zebrane w Wydaniu Klubowym, które zaopatrzono w przepiękną okładkę autorstwa Przemysława Truścińskiego. Powstał więc swoisty „zeszyt zerowy” całej serii o Kapitanie Żbiku. Dodatkowym atutem tej publikacji jest przedmowa autorstwa „Pułkownika Czeladki”, który zdradza nam, że „tak naprawdę Kapitan Żbik nigdy nie istniał„. Szok! Obecnie wydanie to może być dość ciężko zdobyć, na szczęście doczekało się wznowienia nakładem wydawnictwa Ongrys. I przy okazji wyszło małe zamieszanie. Zeszyt ukazał się z nową okładką, a dokładnie z aż dwoma wariantami (na zdjęciu poniżej tylko jedna z wersji) o standardowym układzie pasków. Dodatkowo Ongrys eksperymentował ze zmianą formy, co wiązało się z „pocięciem” pasków i powiększeniem samych kadrów. Koniec końców nie zdecydowano się na taką formę wydania, jednak na rynek trafiły „egzemplarze próbne”, które charakteryzuje biała okładka. Do tego ciekawostką jest, że w wersji białej zaginęła jedna plansza.

Kapitan Zbik 13-01

Kapitan Zbik 13-02

Żeby jednak było jeszcze ciekawiej, wkrótce po wydaniu Ongrysowym znalazł się jeden brakujący pasek, którego nie uświadczymy nawet w Wydaniu Klubowym! Ot, takie szczęście! Ongrys zdecydował się na kolejne, już czwarte wydanie, w formie wydania próbnego, czyli z powiększonymi kadrami i białą okładka. Żeby rozróżnić wydania, trzeba przyjrzeć się lilijce, w najnowszym wydaniu pozbawiona jest cieniowania (więcej o tym, na fb Ongrysa).

Kapitan Zbik 13-03
brakujący pasek

Wydanie Klubowe z Goździkami doczekało się w 2002 roku swoistej kontynuacji, w postaci dwóch antologii prezentujących wariacje na temat Kapitana Żbika, stworzone przez panteon wielu utalentowanych polskich twórców. Wyszło ciekawie, choć poziom jest różny, i sporo tu szydzenia z kultowej postaci Kapitana Żbika, co jednak nie zawsze zaprezentowano umiejętnie. Ale sporo też niezłych i całkiem ciekawych opowiastek. Zarówno „I co dalej kapitanie?” jak i „Wesoły finał” zachwycają formą wydania. Są dość grube, liczą odpowiednio 56 i 80 stron, natomiast świetnie namalowane okładki pomysłowo zostały ucharakteryzowane na podniszczone. Zastosowano nawet lakierowanie miejscowe mające symulować taśmę klejącą! Dodatkowym atutem są przedmowy, tym razem Porucznik Oli i Porucznika Michała.

Kapitan Zbik 13-08

W 2002 roku, z inicjatywy redaktora naczelnego „Bezpłatnego Tygodnika Poznańskiego” dochodzi do zmartwychwstania Kapitana Żbika. Co wydawało się niesamowite, w projekt zaangażowany jako scenarzysta zostaje Władysław Krupka, natomiast szatą graficzną zająć ma się sam Bogusław Polch! Powstaje oparta na autentycznej kradzieży opowieść „Tajemnica ‚Plaży w Pourville’„, publikowana w odcinkach we wspomnianym tygodniku. Co ciekawe, Kapitan Żbik pojawia się jako swoisty konsultant, natomiast w sprawę bezpośrednio zaangażowany jest jego wnuk Michał Maciej Żbik. Niezłe koligacje.

Opowieść niestety nie kończy się satysfakcjonującym rozwiązaniem, w chwili publikacji skradziony obraz nadal pozostawał nieodnaleziony. Paradoksalnie, niedługo po tym odnalazł się, a sama opowieść doczekała się „dokrętki”, czyli paru dodatkowych stron. W 2013 opowieść nakładem Kultury Gniewu wydana została w formie zeszytowej, czyli otrzymaliśmy dodatkowy zeszyt, któremu można przypisać numerek 54. Niestety, największym zawodem są tu rysunki, Polch stracił już wtedy swój pazur czyli dbałość o szczegóły i każdy drobiazg. Do tego dochodzi naprawdę ciężkostrawne kolorowanie. Dla miłośników, i by uzupełnić kolekcję.

Kapitan Zbik 13-05

Kapitan Zbik 13-06

Kapitan Zbik 13-07
Niby koniec, ale będzie jeszcze ciąg dalszy.

W 2006 roku za zadanie reaktywowania Żbika zabrała się Mandragora, wtedy dość prężnie działające na polskim rynku wydawnictwo. Ponownie za scenariusz odpowiadał W. Krupka, natomiast stroną graficzną zająć się miał słynny Michał „Śledziu” Śledziński. Wydany został pierwszy zeszyt, a głównym bohaterem ponownie został wnuk Kapitana, Michał Maciej Żbik, tutaj na stanowisku komisarza. Niestety, mimo paru ciekawszych momentów, zeszyt zupełnie nie porwał, a rezygnacja Śledzia z projektu (miał go zastąpić Maciej Mazur) oraz zamknięcie wydawnictwa spowodowało, że reaktywacja skończyła się na jednym zeszycie.

Kapitan Zbik 13-04

Warto przy okazji wspomnieć jeszcze o dwóch ciekawostkach. Pierwsza to „Kapitan w Bydgoszczy” wydana w 2014 roku broszurka (liczy paręnaście stron) przedstawiająca rysunki paru polskich grafików, oczywiście utrzymane w tematyce Kapitana Żbika.

Kapitan Zbik 13-09

Warto wstąpić” to pełnoprawny komiks zachwalający prace w Policji, będący podsumowaniem kapani rekrutacyjnej o tej samej nazwie. Komiks został wydany drukiem w formie przypominającej normalne zeszyty ze Żbikiem, można go także przeczytać na stronie internetowej. W roli głównej ponownie lansowany wnuk!

Kapitan Zbik 13-10

Czy Kapitan jeszcze kiedyś powróci? Albo chociaż jego wnuk? Wszak marka nadal żyje, a nostalgia jest silna. Obecnie wydawnictwo Ongrys wznawia poszczególne klasyczne zeszyty, tak więc nawet młodzi fani komiksu mogą relatywnie niskim kosztem zapoznać się z kultową serią ich rodziców / dziadków. Czy w zalewie trykociarzy polski superbohater ma jeszcze rację bytu? Jedno jest pewne, to była straszna propaganda, ale kapitan Żbik jednak miał „to coś” w sobie.

 

Poprzednie części cyklu:

Kapitan Żbik (część1) Ryzyko
Kapitan Żbik (część2) Dziękuję Kapitanie!
Kapitan Żbik (część3) Zapalniczka z pozytywką
Kapitan Żbik (część4) W kolorze czerni
Kapitan Żbik (część5) Piękna pani kustosz i strzał za burtą
Kapitan Żbik (część6) Wąż, lew i salto śmierci!
Kapitan Żbik (część7) Wieloryb, rower i tajemniczy nurek
Kapitan Żbik (część8) Pułapka, dwa zakręty i dwanaście kanistrów
Kapitan Żbik (część9) Gdzie jest walizka?
Kapitan Żbik (część10) Kto zabił Jacka?
Kapitan Żbik (część11) Major zatrzymuje na granicy fiata
Kapitan Żbik (część12) Smutny finał

Read Full Post »

Dawno nie było nic o komiksach, szczególnie tych starszych wiekiem, więc dziś, tak dla rozgrzewki, szybkie wspominki o pewnych trzech tytułach, które łączy parę wspólnych cech. Wszystkie trzy dotyczą sportowej tematyki, każdy został narysowany przez innego, ale bardzo znanego i cenionego artystę, i z wszystkich wylewa się propaganda. Ale nie skupiajmy się o propagandzie, wszak wiadomo kiedy komiksy te powstały, a zobaczmy co mają dziś do zaoferowania.

Komiksy Sportowe 01

Czwartą cecha wspólną, przynajmniej w moim przypadku, jest niestety stan tych pozycji: tutaj, jaki widzicie na zdjęciu, wręcz tragiczny. Wyobraźcie sobie, że zeszyt ze środka miał oblepiona okładkę zwykłą taśma klejącą! To oczywiście nie mój pomysł, taka już używkę lata temu zdobyłem, na szczęście taśma jakimś cudem się odkleiła, i nawet okłada nie została uszkodzona, choć widać na niej wyraźne przebarwienia.

To co my tutaj mamy? Od lewej patrząc:

Polacy na olimpijskich arenach, rysunki Jerzy Wróblewski, Sport i Turystyka 1980, 1985

Od Walii do Brazylii: X Piłkarskie Mistrzostwa Świata, rysunki Grzegorz Rosiński, Sport i Turystyka 1975

Rycerze Fair Play, rysunki Bogusław Polch, Sport i Turystyka 1986

Komiksy Sportowe 02

Wróblewski, Rosiński i Polch. Wybitna trójka naszych rysowników, otrzymała zacne zadanie: propagowanie zdrowego trybu życia wśród miłośników komiksów. Żeby żaden z czytelników zbyt długo nie zasiadał przed kolorowymi zeszytami, i nabrał ochoty na trochę ruchu.

Jak wyszło? Proszę bardzo, zobaczcie sami!

Jerzemu Wróblewskiemu przypadło w udziale ukazanie sukcesów polskich olimpijczyków. I wyszło z tego dziwne dziełko, w którym nie otrzymujemy ani krzty akcji czy treści, za to wręcz zalewa nas potok faktów. Co jednak należy uczciwie przyznać, podanych w całkiem zjadliwy sposób. Pojawia się jakiś dialog, myśl, komentarz, większość faktów ubrana została w nieźle dobrana słowną otoczkę, a przez to komiks czyta się całkiem przyjemnie. Oczywiście wielka w tym także zasługa Wróblewskiego, który nawet tutaj potrafił pokazać swój wielki kunszt, choć nie da się ukryć, że skupił się głównie na „pierwszym planie”. Postacie którym poświęcono tę publikację zostały narysowane z odpowiednią pieczołowitością, niestety dalsze plany już zostały ewidentnie naszkicowane na szybko i bez większej dbałości o szczegóły.

Komiksy Sportowe 03

Komiksy Sportowe 04

Komiksy Sportowe 05

Komiksy Sportowe 06

Komiksy Sportowe 07

O ile Wróblewski musiał zaprezentować wiele dziedzin sportu, to Rosiński skupił się tylko na piłce nożnej. Jak mam być szczery, kiedyś, za dzieciaka, uważałem ten albumik za wyjątkowo brzydko narysowany. I w sumie teraz, przypominając go sobie, niewiele się zmieniło. To Rosiński za którym nie przepadam, acz nie można mu odmówić już niezłej zabawy z portretowaniem twarzy. Czasem wychodzi mu to doskonale, a czasem wręcz tragicznie. Gdy jeszcze otrzymujemy wyraz twarzy zahaczający o karykaturę, to jest nieźle, niestety momentami nasuwa się porównanie z bulwą ziemniaka. Komiks mimo to czyta się nieźle, zresztą nawet słaby Rosiński to nadal klasa sama w sobie, a i treści jest tu całkiem przyzwoita ilość.

Komiksy Sportowe 12

Komiksy Sportowe 13

Komiksy Sportowe 14

Komiksy Sportowe 15

Komiksy Sportowe 16

Polch w albumie Rycerze Fair Play to Polch któremu bliżej do Funky Kovala, widać już tu wyrobiona rękę i tą cudowną dbałość o szczegóły. Pojazdy można długo podziwiać, a dynamiczne sekwencję obrazuje w bardzo udany sposób, zobaczcie choćby dwie słynne sceny: kraksy na torze formuły, oraz niefortunnego zderzenia na piłkarskim boisku. Także postacie ludzkie odwzorowane są niezwykle udanie, zresztą główną rolę powierzono tu osobnikowi z twarzy dość znajomemu, prawda? Całość albumu jest w miarę spójna fabularnie, choć niestety nie nawiązujemy żadnego mocniejszego powiązania z głównymi postaciami, ot po prostu towarzyszymy im zarówno w roli kibica jak i sportowca w najróżniejszych wydarzeniach sportowych. Najważniejsze tu jest postępowanie z honorem, z uszanowaniem zasad Fair Play, które zostało w albumie ukazane całkiem zgrabnie, choć niestety nie uniknięto zbyt wyrazistego i namolnego smrodku dydaktycznego.

Komiksy Sportowe 08

Komiksy Sportowe 09

Komiksy Sportowe 10

Komiksy Sportowe 11

Takie oto trzy cudeńka. Czy warto dzisiaj po nie sięgnąć? Przeczytałem je ponownie w jeden wieczór i bawiłem się całkiem nieźle. Ale głównie z powodu rysowników, po prostu podziwianie tak wielkich artystów w tak podobnych, a jednocześnie zupełnie rożnych publikacjach, jest prawdziwa przyjemnością!

Read Full Post »

EDIT: 2016-10-10: Uzupełniłem notkę o cztery zdjęcia całkiem fajnych unikatów – patrz wydania klubowe i kalendarze.

Janusz Christa to jeden z najznakomitszych klasycznych twórców komiksowych z „tamtych czasów”. Urodził się w 1934 roku, a jako twórca opowieści rysunkowych zadebiutował w 1956 roku na łamach miesięcznika „Jazz„. Na początku swojej twórczości tworzył zarówno poważniejsze opowieści jak i krótkie żarty humorystyczne. W 1958 roku w „Wieczorze Wybrzeża” rozpoczął publikację pasków z Kajtkiem – Majtkiem, wkrótce do tej postaci dołączył Koko. Przez wiele lat Christa mocno związał się ze swoimi słynnymi bohaterami, a obecnie Kajtek i Koko oraz ich następcy, a jednocześnie pradziadkowie, Kajko i Kokosz to jedne z najwspanialszych komiksowych dzieł, które zupełnie się nie zestarzały po dzień dzisiejszy! Janusz Christa zmarł w 2008 roku, pozostawił po sobie prawie 5000 komiksowych pasków i około 700 plansz. W 2016 roku wydawnictwo Egmont zaprezentowało nowy album o przygodach dzielnych wojów: „Kajko i Kokosz: Nowe Przygody. Obłęd Hegemona„, który zebrał mieszane opinie. Mi przypadł mocno średnio (więcej o tym w krótkiej recenzji: Kajko i Kokosz przerysowani), i raczej go odradzam, natomiast serdecznie zachęcam do sięgnięcia po oryginalne dzieła Christy!

Moja przygoda z twórczością Christy rozpoczęła się od przygód dzielnych Wojów Kajka i Kokosza. Będąc dzieciakiem pierwszy album dostałem z jakiejś okazji, był to Wielki Turniej i od razu zakochałem się w tym świecie. Następnie dość szybko w moje ręce wpadły kolejne części: Szkoła Latania, i rozbite na po dwa albumy cykle Złoty Puchar, Szranki i Konkury oraz Woje Mirmiła i Rozprawa z Dajmiechem. Kolejność w której zdobywałem albumy ma się nieco na bakier z chronologiczną kolejnością wydarzeń, ale w niczym to wtedy nie przeszkadzało.  Co ciekawe o ile Turniej czy Szkoła były wydane w dość klasyczny sposób, tj w pełnym kolorze, formacie A4 i normalnym układzie kadrów, to pozostałe albumy czytało się już „odwrócone”, a liczba kadrów na pojedynczej stronie aż przytłaczała gówniarza, który uczył się czytać na tych komiksach. Przypomnę, Christa dysponował niezwykle piękną i bogatą kreską, stąd też poszczególne albumy starczały na długo, a niezwykle ciekawe i dowcipne scenariusze dodatkowo gwarantowały, że do tych historii powracało się wielokrotnie. Złoty Puchar oraz Szranki i Konkury zostały wydrukowane na żółtym papierze, co obecnie może dziwić, ale takie były realia tamtych czasów, drukowało się na tym, na co akurat dostało wydawnictwo czy drukarnia przydział.

Christa 01

Christa 02

Christa 03

Christa 04

Biblioteczka w miarę szybko rosła o kolejne tytuły, w międzyczasie oczywiście przygody bohaterów można było poznawać dzięki Relaxowi i Światowi Młodych, a dodatkowe historie z Kajkiem i Kokoszem można było znaleźć w specyficznych (na tamte czasy) albumach, zbierających krótsze historyjki utrzymane w różnym tonie i stworzone przez różnych autorów:

Christa 05

Z Kajtkiem i Koko, mimo że postacie te stworzone zostały o wiele wcześniej niż Kajko i Kokosz, zetknąłem się nieco później. Także za pośrednictwem albumów dostępnych w normalnej sprzedaży, a były to: Pojedynek z Abrą, trylogia Śladem Białego Wilka (tytuły kolejnych tomów: 1. Śladem Białego Wilka, 2. Duch bunkra, 3. Chybiony strzał), Zwariowana wyspa i Londyński Kryminał. Jako że mama kolegi pracowała w drukarni, oprawiła mi te albumy w twarde oprawy, na jednym nawet udało się przylepić oryginalną okładkę. Decyzji w sumie nie żałuję, albumy dzięki temu dotarły do dzisiejszych czasów w bardzo dobrym stanie. Wszystkie historie opowiadają o współczesnych perypetiach Kajtka i Koko, w dwóch przypadkach mamy historie o zabarwieniu kryminalnym, w pojedynku z Abrą nasi bohaterowie trafiają do świata bajek i baśni, natomiast Zwariowana Wyspa to prawdziwa, nieco psychodeliczna, jazda bez trzymanki.

Christa 06

Christa 07

Kolejnym skarbem który trafił w moje ręce były perypetie Kajtka i Koka w kosmosie. Najpierw natrafiłem na skrócone czarno-białe wydanie, liczące nieco ponad 60 stron, swego czasu dość trudno dostępne, co spowodowało, że powstawały pirackie „przedruki”. Następnie na rynek trafiła reedycja zapowiadana na pierwszą kompletną i dodatkowo wydaną w pełnym kolorze. Niestety, projekt upadł po zaledwie trzech albumach.

Christa 08

Przygody Gucka i Rocha „dziwnie” bardzo przypominały przygody Kajtka i Koka, jednak za tą opowieścią stał inny scenarzysta, choć szatą graficzną zajął się Christa. Dwa wydane albumy są obecnie dość łatwe do zdobycia, dodatkowo Egmont wznowił je dwukrotnie, w tym raz jako wydanie zbiorcze w twardej oprawie.

Christa 09

Jakie było moje zaskoczenie, gdy okazało się, że przygód Kajtka i Koka jest więcej. I to o wiele więcej! Niestety, zdobycie kompletu było praktycznie niemożliwe. Przynajmniej oficjalnie, gdyż natrafiłem na coś, co wtedy nazywało się „wydaniami klubowymi”, a tak naprawdę było nielegalnymi pirackimi przedrukami. O dziwo, w przypadku Kajtka i Koka ktoś naprawdę się napracował: większość tych albumów była wydrukowana na dobrej jakości drukarkach (nie były to ksera, przynajmniej nie w każdym przypadku) zawierały często kolorowe strony tytułowe, a do tego były bardzo ładnie oprawione w jednokolorowe twarde oprawy. Z tego co pamiętam, kosztowało to majątek, ale wreszcie mogłem przeczytać wcześniejsze paski Christy, czy poznać rewelacyjne przygody jego bohaterów w kosmosie! Jako ciekawostka, były to czasy bez szeroko dostępnego internetu, i takie wydania zdobywało się słysząc gdzieś pokątnie gdzie można je zakupić, a następnie uzgadniając wszystkie szczegóły listownie. Chwilę to trwało…

Christa 10

Christa 11

Christa 21

Christa 22

Bohaterowie Christy zaznaczyli jeszcze swoją obecność na rynku w książeczkach z zagadkami, czy jako elementy np.: puzzli.

Christa 12

A plansze z ich przygodami zdobiły nawet kalendarze! Dwie takie publikacje są szczególną ciekawostką, gdyż materiał w nich zaprezentowany jest całkowicie premierowy, a do tego z zaznaczoną wyraźnie nutką dydaktyzmu. Może zbyt bardzo wyraźną, ale i tak czyta i ogląda się to świetnie. Na poniższym zdjęciu te publikacje są nieco przerobione, za dzieciaka odciąłem część z datami i pozostawiłem sobie same komiksy.

Christa 23

Christa 24

Można też znaleźć wiele opracowań poświęconych twórczości Christy, szczególnie polecam Zeszyty Komiksowe i Komiksową archeologię:

Christa 13

oraz dwa rewelacyjne opracowania autorstwa Arkadiusza Florka: Świat dzielnych wojów i Powrót do Świata Dzielnych Wojów. Autor udostępnił je zupełnie za darmo w formie elektronicznej, linki znajdziecie w tym poście.

Lata mijały, rosły nowe pokolenia, komiksy Christy nadal cieszyły nowych czytelników. Mimo, że nie brakowało ich w drugim obiegu, to niestety nie były obecne w księgarniach. Próbowano reanimować serię, ale np.: ta próba zakończyła się zaledwie po dwóch albumach:

Christa 14

Wreszcie do akcji wkroczył nasz ulubiony moloch, czyli Egmont. Swoją krucjatę rozpoczął od Kajtka i Koka, czyli bohaterów, których kompletu przygód nigdy oficjalnie nie wydano. Egmont w sumie wydał osiem grubych albumów w formacie może niezbyt wielkim i większości w czarno-białej szacie graficznej, ale wreszcie mogliśmy rozkoszować się przygodami dzielnych marynarzy w naprawdę dobrej jakości! Uwaga, jeżeli dopiero zamierzacie zakupić coś z niżej wydanych albumów, koniecznie zwróćcie uwagę, które wydanie kupujecie i zawsze wybierzcie najnowsze! W paru przypadkach ma to znaczenie, choćby przygody w Kosmosie są praktycznie kompletne dopiero w wydaniu trzecim!

Christa 15

Lista albumów:
1) W Kosmosie (wyd 3 poprawione, 672 stron (poprzednie wydania 586))
2) Na tropach Pitekantropa (wyd 2) zawiera:
– Na tropach Pitekantropa
– W krainie baśni (w tym Pojedynek z Abrą)
– Wśród piratów
3) Kajtek, Koko i inni zawiera:
– Kuku-Ryku
– Skarby starego zamczyska
– Korak, syn Tarzana
– Marynarskie Brody
– Wesołych Świąt
– Detektyw Trop wskazuje winnego
– Na morze
– Zaginiona załoga (kolor)
– Pan Paparura i pies Aj (kolor)
– Bajki dla dorosłych
– Łabędź
– Dżdżownice
– Palacze
– Coś z ryb
– Gucek i Roch Tajemniczy Rejs
– Gucek i Roch Kurs na Półwysep Jork
– Bajki (kolor)
– Opowieści Koka (niedokończone przez Christę)
– Polbida (niedokończone przez Christę)
4) W Londynie (wyd 2, 192 stron (wyd pierwsze 176))
– Dni Gdańska
– Zwariowana wyspa
– w Londynie
5) Profesor Kosmosik (wyd 2, 152 stron (wyd pierwsze 144))
– Profesor Kosmosik i Czarny Rycerz
6) Śladem białego wilka
7) Poszukiwany Zyg-Zak
– Latający Holender
– Profesor Kosmosik i Marsjanie
– Poszukiwany Zyg-Zak
8) Opowieści Koka
– Arktyczna wyprawa
– Przemytniczy szlak
– Na wakacjach

Szczególnie ciekawie prezentuje się tom 3, zawierający wiele zebranych ciekawostek z twórczości Christy, choć szkoda, że paru historii czy żartów w tej antologii zabrakło. Dużym plusem wydania jest zaprezentowanie wielu prac w pełnym kolorze, choć za wpadkę należy uznać przedruk albumów z Guckiem i Rochem w czerni i bieli, gdy już pierwsze wydania były kolorowe. Egmont niejako naprawił ten błąd później, publikując te dwa albumy jako osobne wydanie – widać je na jednym ze wcześniejszych zdjęć. Łabędź także, mimo pierwszej kolorowej wersji w Relaxie, tu dostaliśmy jako czarno-biały. Także szkoda, że Bajki, mimo że kolorowe, to zostały wydrukowane po dwie plansze na jednej stronie. Na rysunkach Christy nie powinno się oszczędzać! Miejmy nadzieję, że kiedyś ukaże się kolejne wydanie, uzupełnione o braki i bardziej dopieszczone. Ale i tak po obecne wydanie warto sięgnąć, zawiera wprost ogrom niezwykłych historii!

Podobne zarzuty można postawić albumowi Śladem białego wilka, który także w wydaniu Egmontu ukazał się jako czarno-biały, gdy tymczasem wcześniejsze wydanie spokojnie można dostać w pełnym kolorze. I je mocno polecam, tę historię o wiele lepiej poznawać w kolorze. W tomie 4 znalazła się historia W Londynie, tu wydrukowana w czerni i bieli, oryginalnie dostępna w dwóch albumach pod tytułem Londyński Kryminał w pełnym kolorze. Zwariowana wyspa także byłą wcześniej wydana, ale tu już zawsze bez kolorków. Niestety, Londyński Kryminał może być ciężko zdobyć, do tego wydanie Egmontu zawiera jeszcze krótkie żarty pod tytułem Dni Gdańska, nigdy wcześniej oficjalnie nie wydrukowane w formie albumowej. Uwaga! Jakbyście kupowali ten tomik, koniecznie w wydaniu 2, pierwsze miało „trochę” braków! Pojedynek z Abrą z tomu 1, który wcześniej ukazał się w kolorze, tutaj także jest w formie czarno-białej, ale za to otrzymujemy całą pełną opowieść W krainie baśni, której to Pojedynek jest tylko fragmentem.

No i Kajtek i Koko w kosmosie! Piękną i monumentalna epopeja, mam szczerą nadzieję, że kiedyś Egmont zaprezentuje nam ją w formacie A4 i w pełnym kolorze. Póki co, i tak warto przeczytać, koniecznie w wydaniu trzecim – mocno uzupełnionym. A i tak dodatkowo nie zaszkodzi, byście zaznajomili się w dostępnym w formacie elektronicznej suplemencie.

Egmont pokusił się także o wznowienie przygód Kajka i Kokosza. Tu na szczęście forma nie pozostawia wiele do życzenia: wszystkie albumy ukazały się w formacie A4 w pełnym kolorze, na bardzo dobrym papierze! Całą kolekcję szczerze polecam, tym bardziej, że wydanie Egmontowe nie jest przesadnie drogie, a do tego sporo tego na rynku wtórnym, albumy były także dostępne jako bonus przy zakupie bodajże ryz papieru – taka promocja (choć nie były to te same wydania, i różniły się choćby zastosowanym (sic!) papierem).

Christa 16

Christa 17

Christa 18

Cała seria składa się z następujących albumów:

Złoty puchar
Szranki i konkury
Woje Mirmiła (Woje Mirmiła, Rozprawa z Dajmiechem)
Szkoła latania
Wielki turniej
Na wczasach
Zamach na Milusia
Skarby Mirmiła
Cudowny lek
Festiwal czarownic
Dzień Śmiechały
W krainie Borostworów
Mirmił w opałach
Urodziny Milusia
– Pasowanie
– Urodziny Milusia
– Łaźnia
– Koncert Kaprala
– Profesor Stokrotek
– Srebrny Denar
– Kalendarz Ścienny 1987
– Kalendarz Ścienny 1988

Układ historii Złoty puchar, Szranki i konkury i Woje Mirmiła został zmieniony i dostosowany formułą do pozostałych historii, przez co zmieniła się liczba „zeszytów” i każda z historii zamiast w dwóch, opublikowana została w trzech albumach. Dodatkowo, dwie pierwsze historie zostały rewelacyjnie pokolorowane!
Album Urodziny Milusia zbiera w sobie krótsze formy, wcześniej porozrzucane po rożnych wydaniach czy magazynach. Dodatkowo otrzymujemy tu przedruki dwóch komiksowych kalendarzy (właściwie to trzech, gdyż okładka tego albumu to także wycinek kalendarza), niestety niefortunnie umieszczono dwie oryginalne plansze na jednej kartce – jak już wspominałem, taki zabieg w przypadku rysunków Christy absolutnie nie powinien być zastosowany. Ale to jedyny minus całej serii – naprawdę i szczerze polecam każdemu kto jeszcze nie zna, by jak najszybciej nadrobić i sięgnąć po przygody Kajtka i Kokosza. Są bardziej przystępne niż historie Z Kajtkim i Kokiem, i doskonale bawią zarówno starszego jak i młodszego czytelnika!

Egmont przygotował jeszcze fajną ciekawostkę, a mianowicie trzy albumy doczekały się wydań regionalnych:

Christa 19

Szkoła furganio (gwara śląska)
Ogromniasto gońba (gwara góralska)
Na latowisku (gwara kaszubska)

W tym roku Egmont pokusił się o kontynuację. Moje niezbyt pochlebne zdanie już wyraziłem, kolejny album jest już zapowiedziany, a jego formuła ma być podobna. Oby wyszło jednak nieco lepiej, na chwilę obecną Kajko i Kokosz: Nowe Przygody. Obłęd Hegemona raczej odradzam, o wiele lepiej poczytać oryginalne albumy Janusza Christy.

Christa 20

Powyższe wypociny to jedynie wspominki, nie planowałem ani nie zamierzałem na chwilę obecną robić dokładniejszego opracowania. Może do tematu jeszcze wrócę, natomiast już nie pierwszy raz na blogu serdecznie zapraszam do zapoznania się ze stroną „Na plasterki” poświęconą Januszowi Chriście i prowadzoną przez prawdziwych zapaleńców!

Read Full Post »

Jerzy Wróblewski ostatnio często gościł na blogu, czy to w cyklu o Kapitanie Żbiku, czy też choćby w notce wspominkowej. I nie bez powodu, gdyż dla mnie był on jednym z największych twórców komiksowych czasów PRLu, a obecnie bliżej z jego losami możemy zapoznać się dzięki książce Macieja Jasińskiego: „Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych”, o której zresztą także wspominałem już na blogu. Ale teraz jestem świeżo po lekturze i chętnie podzielę się z Wami wrażeniami.

Od strony technicznej, książka na pierwszy rzut oka wypada bardzo przyzwoicie: format A4, miękka oprawa i ponad 140 stron, drukowanych zarówno w czerni jak i w kolorze, zapowiada się całkiem nieźle. Okładka to zlepek kadrów z najróżniejszych komiksów autorstwa Wróblewskiego, i jeżeli kojarzycie wszystkie, lub choćby większość, to od razu zapowiadam: ta książka jest dla Was.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 01

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 02

Zawartość połyka się dość szybko, dosłownie dwa wieczory i już. Mimo że tekstu jest sporo, to zastosowano dość dużą czcionkę, przez co dość często przewracamy strony. Ale też Jasiński pisze bardzo płynnie, tak więc tym bardziej przez książkę wręcz się płynie, oczywiście nie zapominając by zatrzymać się na przykładowych grafikach.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 03

Książka przedstawia losy Wróblewskiego w sposób chronologiczny, zaczynamy więc od jego dzieciństwa, by poznać od razu także nieco jego życie prywatne oraz jego pasje. Później otrzymujemy przeprawę przez jego twórczość, która na początku zaistniała w komiksie prasowym. Dziennik Wieczorny i „Tajemnica czarnej teczki” to początek kariery Wróblewskiego. W sumie powstało prawie 70 rysunkowych cykli, które skutecznie pozwoliły wyrobić mistrzowi „rękę”. Podczas służby wojskowej Wróblewski nadal mógł rysować, a jego współpraca z gazetami owocowała toną rysunkowych historii, utrzymanych zarówno w poważniejszym tonie, jak i humorystycznych. Jednak Wróblewski pragnął rysować „prawdziwe komiksy” „takie z dymkami„, wreszcie udało mu się nawiązać współpracę z wydawnictwem Sport i Turystyka, gdzie wpierw przejął serię „Podziemny Front„, a w końcu został etatowym rysownikiem cyklu o Kapitanie Żbiku. Jak to wszystko dokładnie wyglądało, w tym mnóstwo listownej korespondencji, świetnie zostało ukazane w książce, szkoda jedynie, że autor nie poświęcił więcej miejsca na przykładowe szkice, okładki, czy strony. Być może okładki choćby serii o Żbiku są dobrze znane każdemu miłośnikowi twórczości Wróblewskiego, ale chętnie jednak zobaczyłbym takie zestawienie w tejże publikacji. To samo tyczy się wcześniej wspominanych komiksów prasowych – obecnie można na rynku znaleźć ich wznowienia, ale chętnie zobaczyłbym więcej przykładów, jak to wtedy wyglądało.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 04

W rozdziałach poświęconych współpracy rysownika z Relaxem i Światem Młodych ponownie znajdziemy wiele niezwykle ciekawych wspominek i zawiłości z tamtych lat. Z ogromnym zaciekawieniem poznaje się kulisy powstania serii o Złotej Maczecie i jej kontynuacji czy też pojedynczych albumów. Perełką są opowieści, jak to Wróblewski próbował nawiązać współpracę z wydawnictwem Marvel, czy też jak starł się z osobnikiem bezczelnie kopiującym jego twórczość.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 05

Także niezwykle ciekawie poznaje się losy powstawania Biblijnego dyptyku, ilustracji do sporej liczby książeczek dla najmłodszych, czy wreszcie współpracy z Mirosławem Stecewiczem, czyli autorem serii książek i komiksów opowiadających o przygodach na wyspie Umpli Tumpli. Zaprezentowane w książce ekspresywne listy Stecewicza są naprawdę niezwykłą lekturą!

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 06

Ostatnie rozdziały popadają w nieco smutniejszy nastrój, „zmierzch systemu wydawniczego” odbił się znacząco na polskich twórcach komiksowych, i wielu z nich miało problemy z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Na szczęście przed Wróblewskim otwierały się nowe możliwości, powstawał magazyn z którym miał współpracować. 7 sierpnia 1991 roku świętował w rodzinnym gronie swoje pięćdziesiąte urodziny. Trzy dni później zmarł…

Książkę zamyka rozdział o niezrealizowanych projektach, oraz wspominki współczesnych twórców komiksowych. Wisienką na torcie są próbne plansze, ilustracje, grafiki, w tym autoportrety.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 07

Książka Jasińskiego to wspaniały hołd oddany Wróblewskiemu, autor zawarł w niej mnóstwo ciekawostek i wspominek o wielkim twórcy, a sporą wadą publikacji jest fakt, że po prostu chciałoby się więcej. Więcej szkiców, grafik, przykładowych plansz. Nawet kosztem zwiększenia stron, takie uzupełnienie byłoby niezwykle cenne, mimo, że większość czytelników niniejszej publikacji zapewne w biblioteczce posiada sporo z albumów na których widnieje nazwisko Wróblewskiego.

Natomiast co do tekstu, to momentami wkrada się w niego nieco chaosu i zbędnych przeskoków czasowych. Ale nie przeszkadza to bardzo, natomiast czasem chciałoby się także poczytać coś więcej. Także o prywatnym życiu mistrza, o którym dowiadujemy się sporo, ale ponownie, pozostaje spory niedosyt. Dobrze byłoby także poświecić trochę akapitów realiom tamtych czasów, choćby w nawiązaniu do gaży, jaką Wróblewski otrzymywał za swoje prace. Często znamy ją, głównie z listów od redaktorów, jednak nijak nie można skojarzyć, czy było to „dużo, wystarczająco,  czy mało”.

Książkę „Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych” przeczytałem w dwa wieczory i lektura bardzo mnie usatysfakcjonowała. Tym bardziej, że dotyczy jednego z moich ulubionych twórców komiksów. Dowiedziałem się wiele nowych rzeczy, i cóż, chciałbym dowiedzieć się jeszcze więcej! Ale takiemu pragnieniu, zapewne nie będzie końca! Książkę oczywiście jak najbardziej polecam, choć z zastrzeżeniem, że nie będzie to lektura dla każdego!

Read Full Post »

Older Posts »