Na forum LUGPolu rozgorzał temat o zakupie kolejnego zestawu. Problem bliski sercu chyba każdego hobbysty, a nie należy ukrywać, klocki LEGO nie należą do tanich przyjemności. Młodsi składają z kieszonkowego, próbują dorobić, korzystają z okazji i świąt. Starsi, o już ugruntowanej sytuacji rodzinnej, spotykają się jeszcze z innymi dylematami.
Ciekawą historię i spojrzenie na całą sprawę przedstawił Jumbo, warto się zapoznać z jego zdaniem. Podkreślam: jest to jego subiektywna opinia i przedstawienie całej sytuacji z jego punktu widzenia. Do tego dość prywatne, mimo to jednak zgodził się na umieszczenie swojej wypowiedzi na blogu, sądzę że warto się z nią zapoznać.
Moja żona również nie za bardzo była szczęśliwa, gdy przeznaczałem pieniądze na rozwój jakiegoś hobby. Bez znaczenia, czy była to kolekcja aut z serii Ford Mustang, czy też pieczołowicie malowane moimi dłońmi figurki z gry Warhammer, czy też późniejsze, a także obecne hobby, czyli noże. Gdy coś nowego pojawiło się w kolekcji, zaczynało się zrzędzenie, narzekanie, jęczenie. Żeby mieć święty spokój, pakowałem kolekcję w pudło i sprzedawałem. Wówczas można było przeznaczyć pieniądze na nową szafkę, nowe książki, które ona czytała i inne przedmioty. Rzecz jasna głodem nie przymieraliśmy, rachunki popłacone, rodzina ubrana, więc kłopotów finansowych nie było.
Aż przyszedł moment, gdy się rozwiedliśmy. Tak jakoś wyszło, że jednak nie było nam razem dobrze i powiedzieliśmy sobie do widzenia. Zostałem sam, z moim hobby. I wówczas zrozumiałem kilka ważnych jednak rzeczy, które dały mi do myślenia.
Żyć będę tylko raz. RAZ. Nie będzie mi dane kupić sobie nowego czegoś do kolekcji po raz drugi, gdy tego nie kupię za obecnego życia. Jasne, zawsze można sobie wyperswadować, iż są ważniejsze sprawy do kupienia, ale… Po co żyję? Młody już nie jestem, a do tego niestety choroby ostro dają po nosie. Pożyję może rok, może pięć, a może dwadzieścia, bo medycyna cuda robi. I mam ten cały czas żyć z odmawianiem sobie czegoś, czego pragnę? Czego chcę? W imię czego? Jeszcze jednego obiadu? Jeszcze jednej szafy?
Takimi rozważaniami katowałem się przez jakiś czas. Była żona odcisnęła na mnie piętno poczucia winy, że jeżeli kupuję cokolwiek, co nie stanowi żelaznej podstawy w tworzeniu domu, to jest to złe, niepotrzebne i trąca zachowaniem gówniarza.
I wówczas poznałem nową kobietę, z którą obecnie jestem. Dzięki niej i jej staraniom zrozumiałem, że moje życie pędzi i pewnego dnia się skończy. Kwestia, czy w ostatnich chwilach mojego życia będę mógł powiedzieć: żyłem szybko i ostro, spełniałem marzenia moje i bliskich, jestem szczęśliwy, iż dane mi było posiadać to, co posiadłem. Czy też powiem: moje życie zawsze kręciło się wokół marzeń, których nie spełniłem, bo nie potrafiłem się przełamać?..
Teraz nie mam problemów, aby mając opłacone rachunki, alimenty, wykupiony stos leków na jakiś czas, wejść do sklepu, na stronę internetową i kupić coś, co mnie zachwyciło, zainteresowało, zatrzymało na moment w tym pędzie życia. Bez znaczenia, czy jest to kolejny nóż, wypasiona wiatrówka, czy chociażby jakiś zestaw klocków. Moja kobieta cieszy się wraz ze mną, podzielając moje zainteresowania i czerpiąc radość z tego, iż odkrywanie nowych rzeczy sprawia mi tyle radości. Jasne, nie przewalam Bóg wie, jakich pieniędzy na zabawę, bo są zobowiązania, ale kupując cokolwiek wiem, iż nie spotkam się z reakcją typu: gderanie, obrażania.
Tak, zdaje sobie sprawę, iż nie każdy przełoży to, co napisałem na swoje życie. Ale czasami naprawdę warto się zastanowić, czy spełnienie jakiegoś marzenia nie jest warte więcej, niż strach przed reakcją drugiej osoby. Jetboy, nie wiem i wiedzieć nie chcę, jaka jest Twoja sytuacja finansowa i czy zakup tego zestawu to będzie strzał w stopę dla rodzinnego budżetu. Nie wiem, czy kupując ten zestaw spowodujesz, iż w lodówce będzie pusto, żona nie będzie miała co na siebie założyć, a dzieci będą niedojadać. Takie sprawy sam wiesz najlepiej i chyba tutaj właśnie jest odpowiedź na Twoje pytanie. Jeżeli czujesz się 38-letnim dzieciakiem, którego nakręca strasznie budowanie, kreowanie, a także posiadanie czegoś wspaniałego, nie zastanawiaj się, tylko kup ten zestaw i spraw sobie radość, która będzie czymś wspaniałym. Kup i zrób dla nas zdjęcie, jak cieszysz się tym zestawem. Kup i poczuj tą adrenalinę przy otwieraniu pudła. Po prostu.
Tak jeszcze buntowniczo napiszę trochę. Panowie, fakt bycia z kobietą nie musi oznaczać rezygnacji z tego, co kochacie. Motocykl, myślistwo, wędkowanie, motoryzacja i tysiące innych pasji czeka na odkrycie, na cieszenie się nimi. Rezygnując z marzeń na rzecz „domowego gderania”, zamieniacie się w takie maszynki do robienia pieniędzy, które po zjedzeniu obiadu idą klapnąć przed komputerem, w nim budując cały świat własnego jestestwa. A chyba nie o to chodzi, prawda?
Że żona zabije? Że dziewczyna się obrazi? Że walnie focha? Hmmm, ale to chyba jej problem będzie, a nie Wasz. Znając życie, Wy nie kręcicie nosem na kolejne „bardzo potrzebne buty”, „idealną kurtkę na wiosnę”, „bezapelacyjnie potrzebną nową sukienkę na wyjście urodzinowe”, czy też na inne podobne rzeczy. Jak będzie chciała walnąć focha, to i tak walnie? Za nie powieszenie firan, za nie wyniesienie śmieci, za niewymalowanie sufitu, za tysiąc innych rzeczy. Dlatego też nie dajcie się zagonić w narożnik, w którym za chwilę sędzia oddzwoni koniec rundy, a Wy pozostaniecie na pozycji zepchniętego misia, któremu zabrakło cohones na spełnienie swojego marzenia.
Jeżeli kogoś moimi słowami uraziłem – przepraszam. Nie to było celem mojej wypowiedzi.
Idę z powrotem do mojej norki.
Read Full Post »