Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Lipiec 2023

Do Złotej Kolekcji Kajko i Kokosza podchodziłem jak pies do jeża. Wszak to kolejne wydanie, a w biblioteczce już miałem zarówno stare wydania albumowe,

jak i wznowienia Egmontu.

A tutaj wydawca serwuje nam kolejną edycję. Edycję trzeba jednak przyznać przepiękną, sześć zbiorczych tomów naprawdę robi ogromne wrażenie, tym bardziej, że zadbano zarówno o odpowiednia oprawę, bardzo dobry papier, jak i najwyższą jakość druku.

Trochę zniechęcały mnie także okładki, zastosowano tutaj w sumie niegłupi patent z rozróżnieniem poszczególnych tomów kolorystycznie, kolor okładki także dominuje w samym tomie. Tylko dobór ilustracji nie zawsze wypadł najszczęśliwiej, bo owszem, ilustracje z tomu 2 i 3 wypadają całkiem nieźle, ale w pozostałych ewidentnie widać, że czegoś w kadrach brakuje. W pierwszym nie wiadomo, na kogo patrzy Kajko, w 5 i 6 tomie ten sam motyw dotyczy Kokosza, a w przypadku czwartego można się zastanawiać, nad kim latają nasi bohaterowie. Oczywiście, każdy kto zna przygody dzielnych Wojów wie o co chodzi, a kto nie zna, po lekturze niniejszych wydań będzie już miał klarowny obraz sytuacji.

A lektura ta jest niesamowita. Przygody Kajka i Kokosza, mimo wielu lat na karku, nadal potrafią doskonale bawić, a tutaj otrzymujemy je po raz pierwszy w edycji zgodnej z pierwotnymi wersjami, do tego uzupełnionej o brakujące kadry z wcześniejszych wydań, a na domiar tego odświeżone i ujednolicone kolorystycznie.

Widać to dokładnie już w przypadku pierwszego tomu, zawierającego historię „Złoty Puchar”. Czarno-żółte wydanie KAW posiadało parę pasków przerysowanych na poczet tej edycji, w edycji albumowej Egmontu otrzymaliśmy dokładnie tą samą wersję uzupełnioną o kolor. W Złotej Kolekcji powraca pierwsza wersja, oczywiście pokolorowana. Owszem, niekoniecznie lepsza, gdyż Janusz Christa przerysowując kadry miał już bardziej wyrobiona kreskę, stąd nowsze kadry prezentują się lepiej, ale jednak obcowanie z pierwotnymi kadrami, do tego zgodnymi stylistycznie z resztą albumu, sprawia niesamowitą przyjemność. A przy okazji można zostawić sobie w biblioteczce wydanie czy to KAWu, czy albumowe Egmontu, ot tak dla porównania.

Takich niuansów jest więcej, ot choćby w „Szrankach i konkurach” w wydaniach albumowych, oprócz paru przerysowanych kadrów, usunięto także fragmenty opowieści. Tutaj wreszcie otrzymujemy pełną historię!

Największe różnice w brakach czy przerysowanych kadrach dotyczą trzech pierwszych historyjek, ale nawet w późniejszych pojawia się parę niuansów. Ot choćby słynne kolorowanie Smoka Milusia:

Niektóre albumy w wydaniach KAWu miały usunięte kadry, by w tym miejscu wkomponować tytuł. Ten brak poprawiono już w edycji albumowej Egmontu, także w Złotej Kolekcji wszystkie kadry są obecne.

Jako, że to pełna edycja, znalazły się tutaj także dwa komiksowe kalendarze, obecne już w edycji albumowej Egmontu, ale wtedy zaprezentowane wprost w nieprzyzwoity sposób, nie dość że wydawca wpadł wtedy na idiotyczny pomysł umieszczania dwóch plansz na jednej stronie, przez co mocno traciły na czytelności wspaniale narysowane plansze Christy, to jeszcze wtedy usunięto puenty kończące każdy odcinek, a będące przestrogą dla czytelników, jednak mocno i z polotem powiązane z treścią komiksów. W Kolekcji wreszcie plansze są po jednej na stronę, a same puenty zachowano.

Pod względem zawartości komiksów Złota Kolekcja wypada więc rewelacyjnie. Pomijając już takie niuanse, jak jakość druku czy papieru, to w pełni zebranie wszystkich historii w jednym wydaniu i to w formie bliskiej ideałowi, powoduje, że edycja ta jest perfekcyjna do zaprezentowania tak znaczącej klasyki polskiego komiksu.

Jak już, to pozwolę sobie pomarudzić na jedną rzecz. Poszczególne historie rozpoczynają się od stylizowanych plansz tytułowych. Oryginalne okładki na szczęście nie zostały usunięte, ale przesunięto je na koniec danego tomu. Oczywiście, taki zabieg miał za zadanie zapewne ujednolicenie formy graficznej, wszak poszczególne tomy zawierają także krótsze historie, do których okładek nie było, ale szkoda jednak, że nie zastosowano choćby takiego zabiegu jak przy kalendarzach, czyli najpierw plansza tytułowa, a zaraz za nią oryginalna okładka.

Na szczęście to tylko mały niuans, nie wpływający jakoś strasznie na odbiór rewelacyjnej całości, tym bardziej, że tomy zawierają o wiele więcej niż komplet samych komiksów!

Każdy tom rozpoczyna wstęp napisany przez inną osobę, w tym m.in. wnuczkę autora: Paulinę Christe, Tomasza Kołodziejczaka czy Grażynę Antoniewicz. Fajnie się to czyta, tym bardziej, że większość tych wstępów ma charakter mocno osobisty.

Ale na tym nie koniec!

Każdy tom zaopatrzony został w posłowie. I to nie dwa słowa podsumowania, ale w pełni profesjonalny materiał, z mnóstwem informacji zarówno o życiu Janusza Christy jak i związanych z samym procesem wydawniczym i oczywiście z wyjaśnieniem różnic pomiędzy poszczególnymi edycjami. Nie zabrakło także najróżniejszych ciekawostek, jak choćby niewykorzystane scenariusze. A wszystko to okraszone wprost nieprzebraną ilością rysunków, zdjęć i grafik! Licząc na szybko, materiały dodatkowe ze wszystkich tomów liczą coś około 300 stron! To prawdziwa skarbnica wiedzy, do tego opisana przez maniaka twórczości Christy, Krzysztofa Janicza, znanego także jako Kapral z bloga Na plasterki. W dodatkach znalazło się nawet miejsce na przedruk wydanej niegdyś, a obecnie trudno dostępnej, publikacji „Wyznania spisane”.

Całość to bezsprzecznie niesamowity kąsek zarówno dla fanów Kajka i Kokosza, jak i dla nowych czytelników, którzy mogą zaznajomić się z kawałkiem historii polskiego komiksu, do tego podane w sposób niemal perfekcyjny. Prawdziwa perełka na polskim rynku wydawniczym, cieszy niezmiernie, że Christa doczekał się takiego wydania. Pozostaje pytanie, to kiedy Kajtek i Koko?

Wstępy i historyjki w poszczególnych tomach:

TOM 1
Wstęp: Paulina Christa
Złoty puchar

TOM 2
Wstęp: Grażyna Antoniewicz
Szranki i konkury

TOM 3
Wstęp: Tomasz Kołodziejczak
Woje Mirmiła (Woje Mirmiła, Rozprawa z Dajmiechem)
Pasowanie

TOM 4
Wstęp: Sławomir W. Malinowski
Szkoła latania
Wielki turniej
Na wczasach
Zamach na Milusia

TOM 5
Wstęp: Radosław Gieremek
Wynalazek profesora 100-krotka
Urodziny Milusia
Łaźnia
Koncert Kaprala
Skarby Mirmiła
Cudowny lek
Festiwal czarownic

TOM 6
Wstęp: Maciej Kur
Dzień Śmiechały
Srebrny denar
W krainie borostworów
Mirmił w opałach
Kalendarz 1987
Kalendarz 1988

Read Full Post »

Indiana Jones stał się prawdziwą gwiazdą popkultury, choć nigdy niestety nie cieszyła się taką estyma jak choćby Gwiezdne Wojny. Mimo to klasyczna trylogia filmowa Raiders of the Lost Ark (1981), Indiana Jones and the Temple of Doom (1984) i Indiana Jones and the Last Crusade (1989) to kino przygodowe najwyższej próby. Nakręcona po latach czwarta część Indiana Jones and the Kingdom of the Crystal Skull (2008) wypadała dość słabo, aczkolwiek gwarantuje nieco dobrej zabawy. Obecnie w kinach gości Indiana Jones and the Dial of Destiny (2023), czyli swoiste pożegnanie z postacią, film spotyka się z mieszanymi opiniami, jednak z pewnością nie można odmówić mu widowiskowości. W międzyczasie otrzymaliśmy jeszcze wysokobudżetowy serial The Young Indiana Jones Chronicles (1992-1996) przemontowany później i wydany jako The Adventures of Young Indiana Jones.

Oczywiście postać Indiany gościła także w powieściach (mocno takich sobie), komiksach (całkiem przyzwoitych) czy oczywiście grach. Tych wyszło całkiem sporo, a pierwsza zagościła na rynku już w 1982 roku na konsoli Atari 2600. Raiders of the Lost Ark podobnie jak wydany na C64 dwa lata później Indiana Jones in the Lost Kingdom obecnie funkcjonują tylko w ramach ciekawostki. Natomiast Indiana Jones and the Temple of Doom z 1985 wydany na automatach to już produkcja całkiem udana, która doczekała się w kolejnych latach szeregu portów na konsole i komputery, niestety żaden z portów w najmniejszym stopniu nie dorównywał oryginałowi. Za ogromne hity i w sumie najlepsze gry z Indianą można uznać dwie gry przygodowe Indiana Jones and the Last Crusade: The Graphic Adventure (1989) i Indiana Jones and the Fate of Atlantis (1992). W między czasie pojawiła się jeszcze klasyczna tekstówka Indiana Jones in Revenge of the Ancients (1987) oraz wiele gier platformowych: Indiana Jones and the Last Crusade: The Action Game (1989), Indiana Jones and the Last Crusade (Taito 1991) (tak, były trzy gry Last Crusade, a do tego w wieeelu wersjach), Indiana Jones and the Fate of Atlantis: The Action Game (1992), The Young Indiana Jones Chronicles (1992), Instruments of Chaos starring Young Indiana Jones (1994), Indiana Jones’ Greatest Adventures (1994). Większość mocno taka sobie, choć ostatni tytuł wyróżnia się bardzo na plus. Indiana Jones and his Desktop Adventures (1996) to ciekawostka, idealna do ogrywania w biurze podczas przerwy, lub… jak szef nie patrzy.

W świat 3D Indiana wszedł dość późno, gdy na rynku królowała już pewna Pani Archeolog: Indiana Jones and the Infernal Machine (1999), Indiana Jones and the Emperor’s Tomb (2003), Indiana Jones and the Staff of Kings (2009). Niestety żadna z tych gier nie stała się hitem. Natomiast jedną z lepszych pozycji jest LEGO Indiana Jones: The Original Adventures (2008) oraz kontynuacja LEGO Indiana Jones 2: The Adventure Continues (2009), podobnie jak inne gry z LEGO, pozycje te zapewniają wiele dobrej zabawy, także w kooperacji. Oprócz tego mięliśmy jeszcze produkcje edukacyjne The Adventures of Young Indiana Jones: Revolution, Special Delivery, Hunting for Treasure (2008-2009) i uczący zadań matematycznych Indiana Jones (2008) wydany tylko na konsoli Didj Custom Gaming System. Zdarzały się także potworki jak toporne twory na komórki, czy na siłę wykorzystujące licencję układanie kafelków i gra z serwisu społecznościowego. Z pewnością natomiast warto sięgnąć po Indiana Jones: The Pinball Adventure (2022) czyli elektroniczną wersje klasycznego flipera.
Obecnie w produkcji jest kolejna gra z Indianą, jednak na obecną chwilą nie wiadomo nawet, kiedy będzie premiera.

Link do grafiki w wysokiej rozdzielczości (plik ma 15 MB, na imgur)
WordPress coraz bardziej głupieje, więc na wszelki wypadek, grafika do ściągnięcia w archiwum zip.

Wcześniejsze grafiki:

Klasyka Polskiego Komiksu:

Marvel/DC:

Gry:

Read Full Post »