Ideas to naprawdę ciekawa inicjatywa, tym bardziej, że staje się miejscem w którym wprost obrodziło najróżniejszymi licencyjnymi produktami. I to w większości licencje te opierają się na kultowych produkcjach. Czyli coś w sam raz dla Geeków, a że sama marka LEGO ostatnimi latami coraz bardziej odznacza się w popkulturze, można to potraktować jako wprost genialne posunięcie ze strony TLG.
Nie zawsze wychodzi super, jak choćby przypadek z niedawno wypuszczonym zestawem na podstawie serialu Big Bang Theory. Znaczy, zestaw jest całkiem w porządku, choć nie ma czym zachwycić: ot parę ścianek, dużo ciekawych gadżetów i rewelacyjne (jak zawsze ostatnio w ofercie TLG) figurki. Minusem jest sam serial, który owszem, stał się kultowy, ale dzięki pierwszym trzem sezonom. Dalej niestety było coraz gorzej, i może zdarzały się dobre odcinki, to jednak klimat znacząco się zmienił, a sam humor zaczął być niestety na żenującym poziomie.
Teraz na tapetę trafia kolejny serial, którego określenie kultowym jest jak najbardziej słuszne. Serial który swoją premierę miał w 1963 roku i do dzisiaj jest emitowany! No dobrze, z przerwami, ale co nie przesadzało zdobyć mu jednak tytułu „Najdłuższego serialu SF„. Ano tak, pobił na tym polu nawet Star Treka!
W wielkim skrócie, jeżeli ktoś (jeszcze) nie wie: serial Doctor Who opowiada o przygodach ostatniego Władcy Czasu, zwanego właśnie Doktorem (określenie Who tutaj jest bardzo znamienne, ale bez spojlerów) podróżującego przez czas i przestrzeń w statku kosmicznym o nazwie TARDIS, który z zewnątrz przypomina niebieską policyjną budkę telefoniczną (taki kamuflaż 😉 ). Oczywiście w środku jest znacznie, znacznie więcej miejsca, wszak to pozaziemska technologia! W swoich podróżach Doktorowi towarzyszą kompani, zazwyczaj jeden, ale większe grupki także się zdarzały.
Serial na początku pomyślany był jako medium edukacyjne przeznaczone dla najmłodszych, jednak z powodu często poruszania kontrowersyjnych tematów czy, nieszablonowego podejścia do najróżniejszych spraw (zarówno na ekranie, jak i w realizacji) szybko zyskał wspomniany status kultowego. Mimo to, w 1989 roku jego emisja została zawieszona, co oczywiście spotkało się z protestami fanów. W 1996 próbowano reaktywować markę, niestety skończyło się na pełnometrażowym pilocie.
Doctor Who na dobre powrócił w 2005 roku i emisja nowych odcinków trwa do dnia dzisiejszego. Jeżeli ktoś nie miał z Doktorem jeszcze do czynienia, a chciałby zobaczyć „czym to się je”, polecam właśnie zacząć od tej reaktywacji, a póki co odpuścić sobie starsze odcinki. Aha, od razu ważna uwaga: nie należy tego serialu oceniać po jednym czy nawet paru odcinkach: poziom jest naprawdę różny, dużo też odcinków gra na emocjach i dobrze znać wcześniejsze wydarzenia, by choćby przywiązać się do danych bohaterów i razem z nimi przeżywać najróżniejsze wydarzenia. Oczywiście zdarzają się tutaj odcinki słabe, ale o wiele więcej jest dobrych, bardzo dobrych, a i prawdziwe perełki dość często można spotkać. Jak ktoś lubi inteligentne SF – z mojej strony bardzo mocno polecam!
Warto jeszcze nadmienić, w jaki sposób serial mógł być tak długo emitowany. Sprawa jest bardzo prosta, otóż gdy Doktor ginie, tak naprawdę transformuje się w nową postać. Czyli prosta sztuczka, by twórcy mieli bezproblemową możliwość podmiany aktora odgrywającego główną rolę. Poszli jednak dalej, i podczas transformacji oprócz zmiany wyglądu, Doktor zmienia także niektóre cechy swojego charakteru! Pozwala to aktorom na lepsze wczucie się w rolę, dania „coś” od siebie, a widz poznaje niby starego, ale jednak nowego doktora.
Po ponownym starcie serialu w 2005 roku na ekranach występował już w sumie ósmy Doktor, a obecnie, w najnowszym, właśnie emitowanym 9 sezonie (licząc od 2005 roku) bryluje już Doktor dwunasty. Może jest to trochę namieszane, ale uwierzcie na słowo: naprawdę się sprawdza!
A co znajdziemy w zestawie? Aż (lub tylko) dwóch Doktorów! Do tego tylko jednego, ale za to bardzo uroczego kompana, czyli Clarę Oswald. Jako przeciwników otrzymujemy Weeping Angela oraz dwóch Daleków. Kto oglądał ten wie, kto nie – warto nadrobić, tym bardziej, że odcinek gdzie debiutują anioły jest naprawdę nieprzeciętny! Jako tło oczywiście Tardis, zarówno z zewnątrz jak i wnętrze prezentuje się bardzo fajnie.
W zestawie zabrakło Cybermanów, jednak w samej ofercie LEGO znajdziemy i te postacie, niestety tylko jako uzupełnienie linii Dimension, czyli ceny będą masakryczne. Packi są w sumie dwa, w drugim znajdziemy mini Tardis, Doktora oraz K-9, czyli fajnie, ale nie urywa. K-9 znany jest głównie z pierwszej edycji serialu, w drugiej miał tylko sentymentalne gościnne wystąpienie.
Dla miłośników serialu – pozycja obowiązkowa, tym bardziej, że zestaw został zaprojektowany naprawdę nieźle. Mam szczerą nadzieję, że TLG dorzuci coś w przyszłości i otrzymamy choć dodatkowe figurki. Niekoniecznie w linii Dimensions….