Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for Czerwiec 2016

Drugi telegram od kobalta: W sprzedaży pojawił się nowy numer magazynu Lego Ninjago (06/2016), cena: 9,99 zł, dodatek: „Piratka Cyren”, następny numer: dostępny od 30 lipca, a dodatkiem będzie figurka „Jay z 2 mieczami i biczem łańcuchowym”.

(więcej…)

Read Full Post »

Pierwszy telegram od kobalta: W sprzedaży pojawił się nowy numer magazynu Lego Star Wars (07/2016), cena: 9,99 zł, dodatek: „Acklay„, następny numer: dostępny od 29 lipca, a dodatkiem będzie „Bombowiec TIE„.

(więcej…)

Read Full Post »

Słowem wstępu:

Dziś niespodzianka! Zapewne znacie Amala? To taki maniak, tyle, że o ile ja mam fioła na punkcie serii Adventurers i Pirates, to Amal ma takiego samego fioła na punkcie Space. A szczególnie Classic Space. I pod pewnymi względami, jego fiołek jest nawet większy od mojego! Wyobraźcie sobie, że Amal poświęca wiele czasu modelom alternatywnym, a nawet tym które widać tylko w tzw Idea Books! Czyli taki kolekcjoner pełną gębą. Inaczej mówiąc, człowiek pozytywnie zakręcony.

Amal do tego recenzuje swoje perełki. I robi to w niezwykły sposób, widać, że wkłada w to całe serce! Dotychczas publikował recenzje na pewnym forum, a od dzisiaj jego teksty znajdziecie także na niniejszym blogu. Ot tak, bo sam lubię do nich wracać, i chciałbym je mieć pod ręką, a na to forum zaglądam niestety obecnie tylko od święta…

Serdecznie zapraszam, to naprawdę świetna lektura! Oddaję głos Amalowi:

Rok 1979 to absolutnie mocne wejście Lego Space na rynek zabawek. Oprócz dużych zestawów jak choćby recenzowany przeze mnie wcześniej LL 928, w sklepach królowały także zestawy dla mniej zasobnych kieszeni. Tańszy i mniejszy znaczy gorszy? Absolutnie niekoniecznie! A doskonałym przykładem na poparcie tej tezy był zestaw 894, który w USA ukazał się pod numerem 452.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/0894.jpg

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/894_back.jpg

Rok:1979
Seria: space classic
Ilość elementów: 76/65 peeron, brickset
Ilość figurek: 1
Wymiary pudełka: 19 x 9 x 3.7 cm

Z całą odpowiedzialnością stwierdzam, że jest to absolutna ścisła czołówka wszystkich wyprodukowanych modeli z serii space classic, czyli aż do roku 1987. Zwracam uwagę iż nie używam szufladkowania typu: „wśród małych zestawów” lub też podobnych kanalizujących określeń. Jest to absolutny hit wszystkich wydanych zestawów i to zarówno co do modelu głównego jak i fantastycznych i odlotowych modeli alternatywnych.

Pudełko i zawartość

Ot nieduże pudełeczko z klasycznym, bocznym otwieraniem. Po jego ostrożnym otwarciu wysypujemy jednolitą, szarą masę elementów z nieodcinającym się kolorystycznie białym kosmonautą oraz dwustronicową instrukcją. Na razie więc szału nic nie zapowiada. Przystępujemy zatem do sortowania lub inaczej mówiąc przeglądu elementów i tu zaczynają się nam powoli otwierać oczy. Z szarej masy wygrzebujemy dwa szare bricki 2×1 z logo space classic, trzy bricki 2×1 w kolorze trans yellow no i te jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne i dość drogie dzisiaj, przezroczyste tarcze radarowe, które ponownie pojawią się w space classic dopiero po pięciu latach w kolorze trans red. Także uchwyt tarcz pozostanie już do końca, technicznym „spejsowym” rodzynkiem.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/ins1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/ins2.jpg

Budowa i bawialność

Sama budowa nie nastręcza żadnych problemów. Bazę oryginalności zestawu stanowi jego bryła. Niby nic takiego, bo kształtem pojazd przypomina ciężarówkę z lat 40tych ubiegłego wieku, jednakże: zamiast szoferki mamy układ łazika, czyli otwarta przestrzeń. Za nią znajduje się kufer, ale wcale nie taki zwyczajny! Oto skrzynia otwiera nam się szeroko na boki ukazując w swoim wnętrzu Bardzo Ważny Komputer. No tak mi się przynajmniej wydaje, skoro jest tak dobrze chroniony. Nie mniej jednak może faktycznie jest powód takiego ukrycia tegoż urządzenia. Przetwarza on bowiem dane pochodzące z obrotowego radaru, który jak wspomniałem, w tym kształcie nigdy wcześniej ani nigdy później się już nie pojawił. Na doczepkę (dosłownie i w przenośni) za skrzynią pałęta się wózek z ruchomą w pionie tarczą radarową – znaną i wielokrotnie później w tym celu wykorzystywaną w innych zestawach space. W tym małym przecież modelu zaskakuje wręcz ilość ruchomych części. Wszystko razem składa się na oryginalną konstrukcję, dającą wiele możliwości twórczej eksploracji obcej planety.
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/main1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/main2.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/main3.jpg

Modele alternatywne
Najbardziej znanym modelem alternatywnym jest łazik ze stabilną, bo dwuosiową platformą radarową. Dlaczego najbardziej znanym? Otóż jest to JEDYNY model alternatywny lego space, który pojawił się w oficjalnym katalogu! Ja się nie dziwię temu uhonorowaniu albowiem modelik jest zgrabny i funkcjonalny.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt3.1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.3.2.jpg

Niezwykle oryginalnym pomysłem było stworzenie kołowego robota detekcyjnego ciągnącego na doczepkę kosmonautę, co przypomina nieco ojca ciągnącego na sankach swą latorośl. Robot jest niezwykle inteligentny i komunikatywny….
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.1.3.jpg

… aczkolwiek nie lubi gdy ktoś mu się zbyt badawczo przygląda.
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.1.2.jpg

Ze względu na ową komunikatywność i inteligencję nie należy powierzać opieki nad robotem jednostce niestabilnej emocjonalnie, emanującej obciążeniem genetycznym w postaci szkockiego pochodzenia.
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt_1.1.jpg

Następnie, już na poważnie, mamy kolejny, tym razem mobilny, detektor gruntu. Jako że wylądowaliśmy na obcej planecie, tego typu urządzeń nigdy dość. Ten detektor na przykład wyspecjalizowany jest w wykrywaniu tego, co akurat nam wyobraźnia podpowie.
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.4.1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.4.2.jpg

Równie ciekawa i oryginalna jest obrotowa wieża obserwacyjna. Takich urządzeń nie ma zbyt wiele w późniejszych modelach alternatywnych. Na uwagę zasługuje chociażby możliwość usytuowania jej na zaimprowizowanych klockowym wzgórzu czy też rumowisku.
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt2.1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.2.2.jpg

Na koniec zostawiłem perełkę. To zdecydowanie mój ulubiony model alternatywny. Dałbym nagrodę jego twórcy za dystans do swojej pracy, inteligencję i poczucie humoru. Czy ktoś z czytających wymyśliłby komputer z detektorem (lub kosiarką) na taczkach, popychanych przez idącego i czerwonego z wysiłku kosmonautę w pełnym rynsztunku? A może to kosmiczny rolnik?
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.5.1.jpg
https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/alt.5.2.jpg

W podsumowaniu wskazać trzeba, że oprócz ciekawego modelu głównego, cała paleta modeli alternatywnych zasługuje na najwyższe uznanie. Zaproponowano nam bowiem nie tylko jeżdżącą alternatywę. Otrzymaliśmy także stacjonarny punkt obserwacyjny, robota ciągnącego gadającego pasożyta, a także rolniczy skaner gruntu, Taka różnorodność modeli i wysoki poziom samych projektów, upoważnia mnie do wystawienia jedynie słusznej oceny, czyli 6, w skali 1-6 oczywiście.

https://i0.wp.com/www.brickshelf.com/gallery/Amal/894/group.jpg

Zestaw ten nie jest specjalnie trudny do upolowania. Na Ebay jego cena zaczyna się od około 150 złotych. Za zestaw kolekcjonerski, czyli z pudełkiem i instrukcją trzeba zapłacić niestety więcej. Zważywszy na fakt iż zestaw ten, jako jeden z niewielu, był w latach 80-tych ubiegłego wieku, dostępny w Pewexie, możemy także dość często trafić na niego na Allegro.

Read Full Post »

W tym tygodniu, brzydko mówiąc „nie wyrobiłem” się z kolejną notką z cyklu „Kino Super Przygody, czyli Superbohaterowie na ekranie„, a nie chciałem robić dodatkowych podziałów, ani opisywać paru ciekawych tytułów (w sumie ponad 30!) „po łebkach”. Tak więc temat powróci, ale zapewne dopiero za tydzień.

To dzisiaj krótko o czterech komiksowych seriach, do których, z różnych powodów, czuję specjalny sentyment.

Smerfy Dylan Armada Sprycjan

Smerfy wprost uwielbiam, pewnie też dlatego, że za dzieciaka z niecierpliwością wyczekiwałem niedzielnej wieczorynki, i kolejnych przygód niebieskich stworków na małym ekranie. Kreskówkę do dzisiaj serdecznie polecam, pod względem poziomu i sensowności bije na głowę większość obecnie produkowanej animowanej papki. Na komiksowym rynku Smerfy niestety nie miały zbyt dużo szczęścia, o ile oczywiście mówimy o naszym kraju. W latach 1990-91 nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia ukazało się pięć albumów (gorąco je polecam – są rewelacyjne!), następnie w latach 1997-98, tym razem nakładem Egmontu, wydano kolejne pięć albumów i seria znów znikła z rynku. Wreszcie rok temu ponownie do tematu powrócił Egmont i obecnie wydany album Dzieciak u Smerfów jest znów piąty z cyklu, mam nadzieję, że nie ostatni. Najnowsza edycja, to opowieści tworzone już nie przez Peyo, ale przez jego spadkobierców, co na szczęście wychodzi całkiem znośnie. Czego najlepszym przykładem jest choćby Dzieciak, spodziewałem się albo głupiej albo zbyt moralizatorskiej opowieści, a otrzymałem naprawdę niezłą, zabawną i mądrą lekturę, którą jak najbardziej można polecić do czytania przez rodziców i dzieci.

Znowu się rozpisuję, więc teraz krótko: Armada to zgrabna seria Sciencie Fiction łącząca w sobie przepiękne rysunki z niebanalnymi scenariuszami. Najlepsze były pierwsze tomy, ale na szczęście, cały czas wysoki poziom i tak jest zachowany. Epidemia to już 18 album serii, i najlepiej czytać je w kolejności chronologicznej.

Dylan Dog to włoski komiks opowiadający o perypetiach detektywa mroku, w sposób często bardzo niestandardowy. Bardzo lubię tę serię, choć nie każdemu zapewne podejdzie. Na polskim rynku wcześniej przygody Dylana wydawał Egmont, w tym momencie ślamazarnie zajmuje się tym Bum Projekt. Poszczególne tomiki wydane u nas w większości przypadków można czytać w dowolnej kolejności.

Sprycjan i Fantazjusz swego czasu (dokładnie to w 1998 roku) pojawili się w magazynie Świat Komiksu – wtedy to mogliśmy przeczytać jeden, dzielony na części, album o ich przygodach: Sprycjan i Fantazjusz w Nowym Jorku. Jak dla mnie, była to rewelacja, humorystyczne przygody dwóch reporterów poznawało się z ogromną przyjemnością. Niestety, seria nie doczekała się wydań albumowych, natomiast Egmont wprowadził na runek Małego Sprytka, czyli albumy składające się zazwyczaj z jednoplanszowych humoresek opowiadających o młodości jednego z bohaterów. Moje egzemplarze praktycznie zaczytałem, uwielbiam wracać do tych opowiastek co jakiś czas. Teraz za sprawą wydawnictwa Taurus Media na rynku wreszcie pojawił się pełnoprawny album serii: Sprycjan i Fantazjusz: Australijska przygoda, i muszę przyznać, nieco się zawiodłem. Wręcz momentami czytało mi się to bardzo źle! Ale zamierzam serii dać szansę, przypomnę sobie Nowy Jork, a i kolejny zapowiedziany album: „Sprycjan i Fantazjusz: W Moskwie” pewnie „łyknę”.

Read Full Post »

info od kobalta: W sprzedaży pojawił się nowy numer magazynu Lego Friends (06/2016). Cena: 9,99 zł. Dodatek: „Kemping pod rozgwieżdżonym niebem z uroczym króliczkiem”. Następny numer: dostępny od 26 lipca, a dodatkiem będzie „Zestaw plażowy z deską surfingową, zamkiem z piasku i krabem”.

(więcej…)

Read Full Post »

SERVATOR i kobalt raportują i podrzucają skany: LEGO Bionicle Magazyn 2016/01, dodatek: „Czaszkowy skorpion”, następny numer: dostępny od 7 października, a dodatkiem będzie „Sokół Ekimu”.

(więcej…)

Read Full Post »

Jerzy Wróblewski ostatnio często gościł na blogu, czy to w cyklu o Kapitanie Żbiku, czy też choćby w notce wspominkowej. I nie bez powodu, gdyż dla mnie był on jednym z największych twórców komiksowych czasów PRLu, a obecnie bliżej z jego losami możemy zapoznać się dzięki książce Macieja Jasińskiego: „Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych”, o której zresztą także wspominałem już na blogu. Ale teraz jestem świeżo po lekturze i chętnie podzielę się z Wami wrażeniami.

Od strony technicznej, książka na pierwszy rzut oka wypada bardzo przyzwoicie: format A4, miękka oprawa i ponad 140 stron, drukowanych zarówno w czerni jak i w kolorze, zapowiada się całkiem nieźle. Okładka to zlepek kadrów z najróżniejszych komiksów autorstwa Wróblewskiego, i jeżeli kojarzycie wszystkie, lub choćby większość, to od razu zapowiadam: ta książka jest dla Was.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 01

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 02

Zawartość połyka się dość szybko, dosłownie dwa wieczory i już. Mimo że tekstu jest sporo, to zastosowano dość dużą czcionkę, przez co dość często przewracamy strony. Ale też Jasiński pisze bardzo płynnie, tak więc tym bardziej przez książkę wręcz się płynie, oczywiście nie zapominając by zatrzymać się na przykładowych grafikach.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 03

Książka przedstawia losy Wróblewskiego w sposób chronologiczny, zaczynamy więc od jego dzieciństwa, by poznać od razu także nieco jego życie prywatne oraz jego pasje. Później otrzymujemy przeprawę przez jego twórczość, która na początku zaistniała w komiksie prasowym. Dziennik Wieczorny i „Tajemnica czarnej teczki” to początek kariery Wróblewskiego. W sumie powstało prawie 70 rysunkowych cykli, które skutecznie pozwoliły wyrobić mistrzowi „rękę”. Podczas służby wojskowej Wróblewski nadal mógł rysować, a jego współpraca z gazetami owocowała toną rysunkowych historii, utrzymanych zarówno w poważniejszym tonie, jak i humorystycznych. Jednak Wróblewski pragnął rysować „prawdziwe komiksy” „takie z dymkami„, wreszcie udało mu się nawiązać współpracę z wydawnictwem Sport i Turystyka, gdzie wpierw przejął serię „Podziemny Front„, a w końcu został etatowym rysownikiem cyklu o Kapitanie Żbiku. Jak to wszystko dokładnie wyglądało, w tym mnóstwo listownej korespondencji, świetnie zostało ukazane w książce, szkoda jedynie, że autor nie poświęcił więcej miejsca na przykładowe szkice, okładki, czy strony. Być może okładki choćby serii o Żbiku są dobrze znane każdemu miłośnikowi twórczości Wróblewskiego, ale chętnie jednak zobaczyłbym takie zestawienie w tejże publikacji. To samo tyczy się wcześniej wspominanych komiksów prasowych – obecnie można na rynku znaleźć ich wznowienia, ale chętnie zobaczyłbym więcej przykładów, jak to wtedy wyglądało.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 04

W rozdziałach poświęconych współpracy rysownika z Relaxem i Światem Młodych ponownie znajdziemy wiele niezwykle ciekawych wspominek i zawiłości z tamtych lat. Z ogromnym zaciekawieniem poznaje się kulisy powstania serii o Złotej Maczecie i jej kontynuacji czy też pojedynczych albumów. Perełką są opowieści, jak to Wróblewski próbował nawiązać współpracę z wydawnictwem Marvel, czy też jak starł się z osobnikiem bezczelnie kopiującym jego twórczość.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 05

Także niezwykle ciekawie poznaje się losy powstawania Biblijnego dyptyku, ilustracji do sporej liczby książeczek dla najmłodszych, czy wreszcie współpracy z Mirosławem Stecewiczem, czyli autorem serii książek i komiksów opowiadających o przygodach na wyspie Umpli Tumpli. Zaprezentowane w książce ekspresywne listy Stecewicza są naprawdę niezwykłą lekturą!

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 06

Ostatnie rozdziały popadają w nieco smutniejszy nastrój, „zmierzch systemu wydawniczego” odbił się znacząco na polskich twórcach komiksowych, i wielu z nich miało problemy z odnalezieniem się w nowej rzeczywistości. Na szczęście przed Wróblewskim otwierały się nowe możliwości, powstawał magazyn z którym miał współpracować. 7 sierpnia 1991 roku świętował w rodzinnym gronie swoje pięćdziesiąte urodziny. Trzy dni później zmarł…

Książkę zamyka rozdział o niezrealizowanych projektach, oraz wspominki współczesnych twórców komiksowych. Wisienką na torcie są próbne plansze, ilustracje, grafiki, w tym autoportrety.

Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych 07

Książka Jasińskiego to wspaniały hołd oddany Wróblewskiemu, autor zawarł w niej mnóstwo ciekawostek i wspominek o wielkim twórcy, a sporą wadą publikacji jest fakt, że po prostu chciałoby się więcej. Więcej szkiców, grafik, przykładowych plansz. Nawet kosztem zwiększenia stron, takie uzupełnienie byłoby niezwykle cenne, mimo, że większość czytelników niniejszej publikacji zapewne w biblioteczce posiada sporo z albumów na których widnieje nazwisko Wróblewskiego.

Natomiast co do tekstu, to momentami wkrada się w niego nieco chaosu i zbędnych przeskoków czasowych. Ale nie przeszkadza to bardzo, natomiast czasem chciałoby się także poczytać coś więcej. Także o prywatnym życiu mistrza, o którym dowiadujemy się sporo, ale ponownie, pozostaje spory niedosyt. Dobrze byłoby także poświecić trochę akapitów realiom tamtych czasów, choćby w nawiązaniu do gaży, jaką Wróblewski otrzymywał za swoje prace. Często znamy ją, głównie z listów od redaktorów, jednak nijak nie można skojarzyć, czy było to „dużo, wystarczająco,  czy mało”.

Książkę „Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych” przeczytałem w dwa wieczory i lektura bardzo mnie usatysfakcjonowała. Tym bardziej, że dotyczy jednego z moich ulubionych twórców komiksów. Dowiedziałem się wiele nowych rzeczy, i cóż, chciałbym dowiedzieć się jeszcze więcej! Ale takiemu pragnieniu, zapewne nie będzie końca! Książkę oczywiście jak najbardziej polecam, choć z zastrzeżeniem, że nie będzie to lektura dla każdego!

Read Full Post »

Kino Super Przygody
czyli Superbohaterowie na ekranie:
Prawdziwi Bohaterowie

Dziś mieszanka i to prawdziwie wybuchowa! Co prawda supermocy za wiele nie będzie, albo będą w nieco innym wydaniu, gdyż dzisiaj skupimy się na Prawdziwych Bohaterach, w nawiązaniu do pewnego, zapewne dobrze Wam znanego, sloganu: Real American Hero. Lista będzie całkiem luźna i pojawi się tu trochę pozycji, których pochodzenie będzie dyskusyjne. Część postaci narodziła się mianowicie nie na kartach komiksów, ale w pulpowej literaturze, w opowiadaniach czy nawet jako zabawki! Jednak cała zgraja w komiksowym świecie jednak mocno odcisnęła swoje piętno, a do tego są to filmy, które, może poza małymi wyjątkami, po prostu warto obejrzeć.

Barbarella to wyzwolona i pewna siebie kobieta, która mężczyzn traktuje wręcz instrumentalnie, do tego zdaje sobie doskonale sprawę z atutów które posiada. Tak została przedstawiona już w 1962 roku na kartach komiksu stworzonego francuskiego twórcę Jean-Claude Foresta. Komiks ewidentnie skierowany był do dorosłego czytelnika, gdyż fantastykę łączył z erotyką, a do tego posiadał dość sporą dawkę brutalności i nie stronił do kontrowersyjnych tematów. Film z 1968 został znacznie złagodzony, acz nie zabraknie tu momentami ciekawych motywów, a i erotyki jest dość sporo, choć w wydaniu naprawdę pięknym i lekkim. Ogromnym atutem filmu jest przeurocza Jane Fonda wcielająca się w tytułową bohaterkę. Film doczekał się statusu kultowego, mimo to dziś ogląda się go dość ciężko, a scenografia, ujęcia czy scenariusz nieco za bardzo rażą i zalatują po prostu kiczem. Do tego samo zakończenie strasznie rozczarowuje. Z ciekawości, warto sięgnąć, a czołówkę obejrzeć wręcz należy.

(1968) Barbarella

W roku 1974 pojawił się Flesh Gordon. Jeżeli zapaliła Wam się ostrzegawcza lampka, to bardzo słusznie, gdyż film ten to nie słynny Flash Gordon z muzyka Queenu, a swoista parodia, którą można nazwać wręcz prawdziwą jazdą bez trzymanki. To taka Barbarella na sterydach, gdzie mamy więcej fantastyki, ale też więcej kiczu, dziwacznych scen i wprost ogrom erotyki, nie zawsze w pięknym wydaniu. Dla koneserów „złego” kina.

(1974) Flesh Gordon

Doc Savage, najdzielniejszy i najsilniejszy człowiek świata, narodził się w pulpowych opowiadaniach, a swoją obecność zaznaczył także w komiksach (na kartach których spotkał choćby Batmana!) jak i na ekranie. Film z 1975 o jakże oczywistym tytule Doc Savage to widowisko może nie najwyższych lotów, ale ogląda się go całkiem przyjemnie, ot taka przygodowa komedia z wieloma przerysowanymi scenami. Bohater już niedługo ponownie powróci na duży ekran, a w człowieka z brązu wieli się Dwayne Johnson.

(1975) Doc Savage

Tak, tym razem, to ten Flash Gordon! Seans wręcz obowiązkowy! Kultowy film z 1980 roku straszy pod wieloma względami, jednak bezsprzecznie, ma to „coś w sobie”. Scenografia jest kiczowata, ale nie do przesady, aktorstwo momentami drewniane, ale bohaterowie, także Ci niezbyt dobrzy, dają się lubić, scenariusz ma dziury, lecz wydarzenia śledzi się z przyjemnością. No i ta muzyka w wykonaniu zespołu Queen!

(1980) Flash Gordon

W 1982 w postać Conana wcielił się Arnold Schwarzenegger i to właśnie od tego momentu, zaczęła się jego wielka kariera. Do tego wybór aktora był bezbłędny, Schwarzenegger sprawdził się w roli charakterystycznego Barbarzyńcy wręcz wyśmienicie. Conan The Barbarian okazał się ogromnym hitem, także kasowym, czemu zresztą nie ma się co dziwić. Scenariusz był ciekawy, reżyseria i zdjecia bardzo udane, a muzykę bez przesady można określić jako niesamowitą. Ogromny hit, do dzisiaj wart obejrzenia, który dwa lata później doczekał się kontynuacji.

(1982) Conan The Barbarian

Conan The Destroyer to ponownie Arnold Schwarzenegger w głównej roli i ponownie bardzo dobry film, choć różniący się pod wieloma względami od swojego poprzednika. Niektóre zmiany wyszły lepiej, niektóre gorzej, ale nadal widowisko ogląda się bardzo dobrze.

(1984) Conan the Destroyer

Wkrótce na ekranach kin Conan zawitał po raz trzeci. Aktor się zgadzał, ponownie do roli powrócił Arnold, jednak coś nie grało w samym filmie. Okazało się, że Conan tym razem nosi imię Kalidor! Zamieszanie wynikło z zawiłościami z prawami autorskimi, na szczęście charakter postaci wiele się nie zmienił, choć tym razem Barbarzyńca nie pojawił się jako główna postać. Ten zaszczyt przypadł Brigitte Nielsen, która wcieliła się w tytułową Czerwoną Sonię. Film Red Sonja z 1985 roku niestety nie okazał się hitem, i wyraźnie ogląda się go o wiele gorzej niż wcześniejsze filmy „z cyklu”. Wielka szkoda zmarnowanego potencjału.

Postać Conana została stworzony przez Roberta E. Howarda, a jego losy mogliśmy śledzić na kartach wielu książek i opowiadań. Conan pojawił się także w świecie komiksowym, a i na naszym rynku wyszło całkiem sporo rysunkowych historii, większość jak najbardziej warta przeczytania, szczególnie wrażenie robi cykl pięciu zeszytów, z których każdy stanowi odrębną, zamkniętą opowieść, wydanych w 1989 przez As Editor.

(1985) Red Sonja

Zapewne wielu z Was, szczególnie tych starszych wiekiem, pamięta postać He-mana, głownie z serialu kreskowego, oraz z zabawek, nie zawsze „na licencji”. He-man doczekał się także filmu, w Masters of the Universe z 1987 w główną rolę wcielił się Dolph Lundgren, znany choćby z roli Punishera. Film to kolejne nieco kiczowate widowisko, jakich w tamtych czasach było pełno, ale o dziwo, nawet dzisiaj da się to obejrzeć.

(1987) Masters of the Universe

Druga część parodii Flasha, czyli Flesh Gordon Meets The Cosmic Cheerleaders z 1989 to kolejna naprawdę specyficzna eskapada, przepełniona erotyką, momentami w nieco dziwacznym wydaniu. Dla „koneserów”. I tylko dla nich.

(1989) Flesh Gordon Meets The Cosmic Cheerleaders

Tank Girl z 1995, po naszemu Odlotowa dziewczyna to ekranizacja komiksu Alana Martina i Jamiego Hewletta. I to dość mocno powiązana ze swoim pierwowzorem, posiada nawet animowane wstawki wykorzystujące kadry z komiksu. Choć momentami można odnieść wrażenie, że tymi wstawkami twórcy chcieli zamaskować braki budżetowe i czego nie dało się zrobić filmowo, zrobiono rysunkowo. Filmowi nie można odmówić humoru, niekiedy niezłych dialogów, i dziwacznych, ale pasujących do całości wstawek, jak choćby ta musicalowa. A jednak to coś tu nie gra i całość momentami ogląda się ciężko. Sięgnąć warto, ale nie należy mieć wyrzutów sumienia, gdy w pewnym momencie powiemy „dość” i przerwiemy seans.

(1995) Tank Girl

Barb Wire w wydaniu komiksowym nie była ogromnym hitem, w latach 1994-1996 ukazało się zaledwie paręnaście zeszytów o przygodach Barbary Koperski, właścicielce baru, jednocześnie nie stroniącej od niebezpiecznych sytuacji najemniczce. Kinowa adaptacja pojawiła się w 1996, o jednoznacznym tytule: Barb Wire, po naszemu: Żyleta. W główną rolę wcieliła się doskonale znana ze Słonecznego Patrolu oraz łam Playboya Pamela Anderson. Podobnie jak w przypadku Tank Girl, film ma lepsze momenty, ale ogólnie wypada dość słabo. Sięgnąć można, jednak tylko i wyłącznie z ciekawości.

(1996) Barb Wire

Transformers to przede wszystkim dochodowa linia zabawek, powiązana także z innymi mediami, czyli choćby z komiksami, filmami animowanymi oraz wysokobudżetowym pełnometrażowym filmem aktorskim w reżyserii samego Michaela Baya. Transformers na ekranach kin pojawił się w 2007 i okazał się nadspodziewanie dobry, co zaowocowało także rewelacyjnym wynikiem finansowym. W głównych rolach pojawili się Shia LaBeouf oraz Megan Fox i nawet da się ich oglądać! Po Transformers warto sięgnąć, to doskonałe kino rozrywkowe, zapewniające sporo niezłej rozrywki! Wielki hit pociągnął za sobą kontynuacje (i to parę!), niestety już o wiele słabszych, a momentami wręcz żenujących. I będzie ciąg dalszy…

(2007) Transformers

Swoich sił na dużym ekranie próbowała także inna linia zabawek, czyli prawdziwi Real American Hero! W 2009 roku ekrany kin zaatakował odział G.I.Joe z podtytułem The Rise of Cobra. I wyszło tak sobie, choć na szczęście nie tragicznie. Jest akcja, jest sporo postaci, są efekty specjalne, choć niestety, monetami dość słabe. Można obejrzeć. Była też kontynuacja, mimo niezłej obsady, niestety wypadająca słabiej niż część pierwsza. O kolejnych jakoś nie słychać…

(2009) G.I.Joe The Rise of Cobra

Transformers i G.I.Joe na naszym rynku w wersji komiksowej pojawili się za sprawą kultowego wydawnictwa Tm-Semic. Seria Transformers wydawana była w latach 1991-1995 i w sumie wyszły 24 zeszyty, seria G.I.Joe ukazywała się w latach 1992-1996 i liczyła 33 zeszyty. Opowieści czyta się całkiem nieźle, scenariusze często potrafią pozytywnie zaskoczyć, a i rysunkowo nierzadko jest naprawdę dobrze, choć oczywiście są też słabsze momenty.

W 2011 roku powrócił Conan, jednak nie otrzymaliśmy kontynuacji filmów z Arnoldem, a swoisty restart i początek nowej opowieści. Opowieści, która zakończyła się tylko na jednej części, gdyż Conan The Barbarian wypadł po prostu słabo. Może tragedii nie ma, ale jednak filmowy Conan wciąż jest tylko jeden!

(2011) Conan The Barbarian

W następnym odcinku: filmowe adaptacje „zwykłych” komiksów, poza Ameryką, Animowana przygoda

Wcześniejsze części:
Początek: 1940 – 1966
Superman ratuje świat: 1975 – 1988
Gotycki świat Batmana: 1989 – 1998
Nadchodzą mutanci!: 2000 – 2007
Marvel Cinematic Universe: 2008 – 2015 część 1
Marvel Cinematic Universe: 2008 – 2015 część 2
znaczący 2016 rok i spojrzenie w przyszłość
trykociarze z nieco innej perspektywy

Read Full Post »

W nieco opóźnionym najnowszym numerze Kaczora Donalda jako dodatek pojawiły się klocki LEGO z serii City: 30346 Prison Island Helicopter. Koszt magazynu z dodatkiem wynosi 10 złotych bez grosika, i naprawdę warto: zestaw całkiem fajny, z figurką, a do tego w Kaczorze zawsze jest co poczytać, a i komiksy i artykuły prezentują dość wysoki poziom, i pod tym względem Kaczor znacznie wyróżnia się na tle miałkiej konkurencji, szczególnie jak się patrzy na pakę, którą serwuje nam choćby Media Service Zawada. Ale papka jest w cenie, o czym świadczą nie najlepsze wyniki sprzedażowe Kaczora i ograniczenia co do częstotliwości wydawniczej tegoż magazynu… Ale ten numer, pewnie będzie hitem!

skany podrzucił kobalt:

(więcej…)

Read Full Post »

O! TLG zaserwowało nam całkiem fajne „maleństwo”! Ładny kolor, niezły wygląd, całkiem spora liczba detali, i nawet dość wierne odwzorowuje oryginał. Raczej się nie skuszę, choć może na jakiejś promocji… Podoba Wam się?

10252_Prod

10252_Box3_v39

10252_Front_01

10252_Front_Callout_02

10252_Box5_v39

10252_Back_10

10252_Back_07

Read Full Post »

Info od Kabalta: Do sprzedaży trafił nowy numer magazynu Lego Nexo Knights (05/2016). Cena: 9,99 zł. Dodatek: „Żołnierz Lawy z kuszą i toporem”. Następny numer: dostępny od 15 lipca a dodatkiem będzie „Rycerska wyścigówka”. Jest też zapowiedz nowego magazynu Lego Bionicle który zobaczymy 21 czerwca, a dodatkiem będzie „Czaszkowy skorpion”.

(więcej…)

Read Full Post »

Kino Super Przygody
czyli Superbohaterowie na ekranie
trykociarze z nieco innej perspektywy

We wcześniejszych częściach naszego Super Bohaterskiego cyklu pojawiały się filmy przedstawiające losy postaci głównie znanych z komiksowych uniwersów Marvela i DC. Czasami pozwoliłem sobie na dołożenie co ciekawszych tytułów, wychodzących poza te ramy, ale idealnie pasujących do tematu. W niniejszej części chciałbym uzupełnić temat, czyli nadal skupić się na postaciach Super Bohaterów, ale z jakiś powodów, nie zawsze jasno określonych, filmy te pominąłem we wcześniejszych częściach. I od razu dwie uwagi: po pierwsze, lista nadal nie wyczerpuje tematu, jeszcze powrócimy (i to zapewne nie raz) do filmowych adaptacji komiksów, jednak temat Super Bohaterów już w pewnym zakresie zostanie zamknięty. Mimo to, lista i tak jest niepełna, z premedytacją pominąłem np.: cuda włoskiej czy indyjskiej filmografii. Aha, opisy będą relatywnie krótkie, niestety w paru przypadkach nie jestem w stanie dodać „czegoś od siebie”, gdyż najzwyklej w świecie wielu z przedstawionych tutaj filmów jeszcze nie widziałem, na wiele tytułów trafiłem po raz pierwszy, prowadząc poszukiwania materiałów do całego cyklu „Kino Super Przygody”. Tak więc prywatnie traktuję niniejsze zestawienie jako listę potencjalnych pozycji, które warto, bądź nie, obejrzeć i po które zamierzam wcześniej czy później sięgnąć. I mam nadzieję, że i w takiej roli opracowanie przyda się także Wam. Oczywiście jeżeli widzieliście dane pozycje, koniecznie dajcie znać w komentarzach, co polecacie, a od czego lepiej trzymać się z daleka.

Zaczynamy od naszego akcentu, czyli jedyny polski Super Bohater w całym zestawieniu. Jan Walczak czyli superman As w 1971 roku w obrazie Hydrozagadka podejmuje się rozwiązania zagadki znikającej wody podczas fali upałów. Film spokojnie należy zakwalifikować do kultowych polskich komedii, doskonale obrazujących sytuację z tamtych czasów i bogatych w najróżniejsze powiedzonka czy dialogi, do dzisiaj chętnie cytowanych przez starsze pokolenie. Może Hydrozagadka nie jest tak zjadliwa jak Miś i inne komedie za którymi stał Stanisław Bareja, ale i tak warto po nią sięgnąć.

(1971) Hydrozagadka

Zwykły nastolatek Steve Nichols dorabia sobie paradując w kostiumie superbohatera na konwentach i w sklepach komiksowych. Pewnego razu, będąc w swoim stroju, udaremnia napad. Media i społeczeństwo zaczynają widzieć w nim prawdziwego bohatera. Być może założenia scenariusza wydają Wam się znajome, jak widać, Kick-Ass wcale nie był tym temacie oryginalny, a film o podobnej wymowie pojawił się już w 1980 roku. Hero At Large obecnie nieco się zestarzał, ale tematyka nadal pozostaje aktualna, a sam film jest bardzo przyjemny w odbiorze, co także zawdzięczamy postaciom, które po prostu dają się lubić.

(1980) Hero At Large

Woody Wilkins jest pisarzem i rysownikiem komiksów który marzy, by postać którą wykreował: Condorman, zaistniała w realnym świecie. Nawet sam zbudował sobie odpowiedni kostium. Splot wydarzeń powoduje, że Woody wplątuje się w szpiegowską aferą, gdzie pojawia się CIA, piękna kobieta, a dzięki gadżetom godnym samego Jamesa Bonda, Condorman staje się prawdziwym bohaterem. Condorman z 1981 to przyjemna, luźna komedia, do tego całkiem sprawnie zrealizowana. Warto obejrzeć.

(1981) Condorman

W The Return Of Captain Invincible z 1983 poznajemy losy tytułowego bohatera, który popadł w niełaskę, co zakończyło się depresją i alkoholizmem. Jednak w obliczu zagrożenia Captain Invincible musi powrócić! Ogólnie film jest słaby, nudnawy i zrealizowany bez przepychu, jednak i tak warto, a wręcz należy, po niego sięgnąć, choćby dla paru rewelacyjnych motywów i głównego złego: Mr. Midnight w którego wcielił się niesamowity Christopher Lee. Na wspomniane rewelacyjne motywy składają się głównie… piosenki! Część z nich została napisana przez Richarda O’Briena, znanego choćby z Rocky Horror Picture Show. Piosenka, w której Mr. Midnight kusi bohatera zachęcając go do sięgnięcia po coś z bogato zaopatrzonego barku, jest perełką samą w sobie!

(1983) The Return Of Captain Invincible

Guyver z 1991, na naszym rynku znany pod tytułem Mutronika, to klasyka kina z ery VHS. Mamy kiczowate kostiumy, dziurawy scenariusz, kosmitów, dziwne stwory i efekty specjalne sprzed wieków. I o dziwo, da się to nadal oglądać, choć oczywiście, z mocnym przymrożeniem oka. W 1994 otrzymaliśmy kontynuację: Guyver Dark Hero, pod pewnymi względami nawet lepszą od oryginału!

(1991) Guyver

(1994) Guyver Dark Hero

Jefferson Reed pewnej nocy zostaje uderzony w pierś kawaleniem meteorytu, tak w 1993 narodził się The Meteor Man, bohater, który może latać, tyle że ma lęk wysokości… Głupkowata komedia, którą o dziwo da się obejrzeć.

(1993) The Meteor Man

Talentem Darryla jest zdolność tworzenia najróżniejszych gadżetów, w końcu wykorzystując swoje patenty postanawia zostać bohaterem wszechczasów. Blankman z 1994 to kolejna głupkowata komedia, która momentami śmieszy, a momentami budzi zażenowanie, do obejrzenia tylko dla miłośników tematu.

(1994) Blankman

Policjantka Jean Severance po śmierci ojca zastrzelonego w barze, przywdziewa kostium należący do prostytutki i postanawia walczyć ze złem. Brzmi strasznie? I takie jest, a co najlepsze, powstały dwie części tej niezwykłej epopei, i podobno był nawet serial!

1995 Black Scorpion

(1995) Black Scorpion

1997 Black Scorpion II Aftershock

(1997) Black Scorpion II Aftershock

Star Kid z 1997 luźno nawiązuje do tematyki, mamy tu meteoryt, cyborga, i nastolatka, czyli w sumie otrzymujemy klasyczne kino familijne.

(1997) Star Kid

Mystery Men (1999) to trzech samozwańczych herosów, niestety bez większych sukcesów na koncie. Jednak gdy wielki heros, Captain Amazing, zostaje porwany przez swojego arcy wroga, przed grupą nieudaczników pojawia się szansa na zdobycie sławy i zaszczytów. I reklamowego kontraktu z Pepsi. Dla miłośników przeciętnych komedii i przeciętnego Bena Stillera

(1999) Mystery Men

Patrząc na plakat, nasuwa się skojarzenie z X-menami, i owszem, The Specials z 2000 roku przedstawia losy grupy superbohaterów o niesamowitych umiejętnościach, jednak całkowicie oryginalnych, a przynajmniej zmienionych na tyle, żeby nie było problemów z zawiłościami licencyjnymi. Film nieco straszy efektami, i dzisiaj jest zupełnie zapomniany, jednak podobno warto go obejrzeć, o ile uda się go gdzieś znaleźć…

(2000) The Specials

Will Stronghold, syn znanej pary superbohaterów, mimo że nie przejawia żadnych supermocy, trafia do szkoły dla wyjątkowo uzdolnionej młodzieży. Sky High z 2005 to lekka i przyjemna komedia, do obejrzenia i zapomnienia.

(2005) Sky High

Kolejna leciutka komedia, idealna na niedzielne popołudnie. W My Super Ex-Girlfriend (2006) przekonamy się, jak niebezpiecznie jest porzucać dziewczynę, tym bardziej gdy jest nią obdarzona supermocami Uma Thurman.

(2006) My Super Ex-Girlfriend

Zoom z 2006 to familijne, komediowe kino o bohaterach po przejściach i szkoleniu nowego pokolenia. Można obejrzeć z dziećmi.

(2006) Zoom

W roku 2007 otrzymaliśmy kolejną familijną opowieść. W Underdog głównym bohaterem, oczywiście „super”, jest pies, który po wypadku w laboratorium otrzymuje specjalne zdolności, w tym umiejętność mówienia. Bez większych emocji, ale obejrzeć można.

(2007) Underdog

Hancock z 2008 to film już zdecydowanie nie familijny. Tytułowy bohater posiada co prawda moce, ale znacznie różni się od krystalicznego wizerunku superbohatera. Chodzi w zniszczonych ciuchach i jedzie od niego alkoholem. Oryginalne spojrzenie na tematykę superherosów zapowiadało się całkiem nieźle, tym bardziej, że Will Smith w tytułowej roli wypadł bardzo ciekawie, jednak po seansie czuje się jednak niedosyt i nieco zmarnowany potencjał. Ale sięgnąć po film jak najbardziej warto!

(2008) Hancock

Jumper (2008) to idealny przedstawiciel kina „dla nastolatków”. Otrzymujemy więc moce, efekty specjalne i nieco dziurawy scenariusz, ale całość wypada o dziwo całkiem nieźle i ogląda się to z przyjemnością.

(2008) Jumper

Superhero Movie (także 2008 rok) to durnowata komedia, mająca być pastiszem kina superbohaterskiego, jednak koniec końców jest to zlepek prymitywnych i nudnych motywów, wyeksploatowanych już wielokrotnie w filmach pokroju The Scary Movie. Co za dużo, to niezdrowo, trzymać się od tego gówna (dosłownie!) z daleka!

(2008) Superhero Movie

Defendor z 2009 roku powraca do tematu zwykłego, pozbawionego jakichkolwiek mocy człowieka, który jednak odczuwa potrzebę działania i zakłada pelerynę by jako superbohater walczyć z niegodziwością na ulicach. Mimo nieco komediowego wydźwięku, Defendor daje do myślenia, i warto poświęcić mu chwilę.

(2009) Defendor

Push (2009) to kolejny młodzieżowy film, który nie jest może rewelacją, ale obejrzeć go jak najbardziej warto, zapewnia chwilę naprawdę przyjemnej rozrywki. Dodatkowy plusik za Chrisa Evansa.

(2009) Push

W 2010 Kick-Ass mocno namieszał. Dave Lizewski, fan komiksów, postanawia być jak superbohaterowie których podziwia, tak wiec wdziewa kolorowy kostium i wyrusza walczyć ze złem. Co kończy się od razu porządnym wpierdolem. Film, będący zresztą ekranizacją komiksu Marka Millara i Johna Romity Jr. (wydany także u nas) okazał się ogromnym hitem, i obrazem traktowanym obecnie jako kultowy. Reżyser, Matthew Vaughn, ma na koncie praktycznie same bardzo dobrze odebrane, zarówno przez krytyków jak i widzów, filmy (w tym przepiękne Stardust, przywracające nadzieję w mutantów X-Men: First Class, czy prymitywny, ale hitowy Kingsman: The Secret Service) i nie inaczej jest z Kick-Assem. Tym bardziej, że idealnie zagrała obsada: Aaron Taylor-Johnson sprawdził się w tytułowej roli, natomiast Chloë Grace Moretz wprost błyszczy na ekranie, a wisienką na torcie jest także rewelacyjny Nicolas Cage! Seans obowiązkowy!

(2010) Kick-Ass

Super wyszedł w tym samym roku co Kick-Ass i porusza praktycznie identyczną tematykę. Mimo to film nie zawojował ekranów, co absolutnie nie oznacza, że jest zły czy gorszy! Po prostu coś nie wyszło, ale jak najbardziej należy po niego sięgnąć. Tym bardziej, że posiada mocny atut w postaci doskonałej żeńskiej obsady, na ekranie wręcz błyszczy zwariowana Ellen Page, a i Liv Tyler wypada jak zwykle doskonale. Reżyser, James Gunn, wkrótce zasłynie jako osoba odpowiedzialna za ogromny sukces pewnego filmu o Szopie i Drzewie, natomiast jako ciekawostkę warto nadmienić, że wcześniej pracował jako scenarzysta przy The Specials.

(2010) Super

All Superheroes Must Die z 2012 stylistyką sili się nieco na Watchmenów, jednak ten niskonakładowy obraz niestety zupełnie nie porywa, acz właśnie w praktycznie zerowym budżecie można upatrywać jego klapę. Gdyby pojawiły się większe pieniądze, może byłby hit? Dla zainteresowanych tematem, i cierpliwych, gdyż film dość trudno upolować.

(2012) All Superheroes Must Die

Chronicle w 2012 mocno namieszał w kinowym światku, porywając zarówno krytyków jak i widzów, co przełożyło się na spore zyski w BoxOffice. Reżyser, Josh Trank później zajął się ekranizacją Fantastic Four, co niestety zakończyło się ogromną klapą. Jednak Kronikę warto obejrzeć, o ile nie zniechęca nas styl kręcenia „z ręki”.

(2012) Chronicle

Niestety Kick-Ass 2 w 2013 roku nie powtórzył sukcesu pierwszej części, a wręcz odniósł sromotną porażkę. Niby na ekranie wiele się dzieje, a w rolach głównych zobaczymy tych samych aktorów, to jednak mocno coś tutaj nie zagrało. Film posiada lepsze momenty, ale całość już tak nie porywa jak część pierwsza.

(2013) Kick-Ass 2

Po nieco cięższych opowieściach, wracamy do lekkiego i nieco głupkowatego kina familijnego. W 2013 roku w Super Buddies grupa szczeniaków odnajduje pewne pierścienie, dzięki którym otrzymują supermoce. I jedną z nich wcale nie jest moc gadania, gdyż to szczeniaki potrafiły już wcześniej! Super Buddies jest jedynie jedną częścią z większego cyklu traktującego o przygodach wesołej gromadki szczeniaków. W pozostałych pocieszne psiaki udzielają się jako sportowcy, szukają skarbów, lecą w kosmos, czy też przeżywają przygody jak z horroru. Do obejrzenia, koniecznie w towarzystwie dzieciaków.

(2013) Super Buddies

Rok 2014 i Birdman. Poznajemy losy znanego aktora, wcielającego się niegdyś w rolę kultowego superbohatera, obecnie zapomnianego i walczącego o odzyskanie sławy oraz rodziny. W tytułowej roli Michael Keaton, który jako aktor niegdyś zagrał Batmana w kultowych obrazach Tima Burtona. Oprócz niego na ekranie brylują: Edward Norton, Emma Stone, Naomi Watts. A my otrzymujemy dopracowane pod każdym względem kino, które daje do myślenia.

(2014) Birdman

W następnym odcinku: nie super bohaterskie ekranizacje, kino europejskie, bohaterowie bez mocy, ale nadal wspaniali i inne…

Wcześniejsze części:
Początek: 1940 – 1966
Superman ratuje świat: 1975 – 1988
Gotycki świat Batmana: 1989 – 1998
Nadchodzą mutanci!: 2000 – 2007
Marvel Cinematic Universe: 2008 – 2015 część 1
Marvel Cinematic Universe: 2008 – 2015 część 2
znaczący 2016 rok i spojrzenie w przyszłość

Read Full Post »

No proszę, TLG polecało po bandzie! Ile nowych licencji! Ghostubsters, Adventure Time, Mission Impossible, The A-Team! Zdjęcia za Allen Tran!

LEGO Dimensions Adventure Time Level Pack (71245)

LEGO Dimensions Adventure Time Team Pack (71246)

LEGO Dimensions Ghostbusters Story Pack (71242)

LEGO Dimensions Harry Potter Team Pack (71247)

LEGO Dimensions Mission Impossible Level Pack (71248)

LEGO Dimensions The A-Team Fun Pack (71251)

A to jeszcze nie wszystko! Fantastic Beasts and Where to Find Them, The Goonies, Sonic The Hedgehog, Teen Titans Go!, Knight Rider, The Powerpuff Girls, Gremlins, Beetlejuice, E.T. The Extra-Terrestrial! Oj mamią portfel te cudeńka! Nic tylko kupować za ciężka kasę! I trzeba przyznać TLG, sprzedaż figurek opanowali do perfekcji! Niedługo znikną „klocki LEGO”, a będą tylko „figurki LEGO”?

Read Full Post »

Super Herosi i to na filmowych licencjach! Zdjęcie najnowszego setu z Pajączkiem już pojawił się jakiś czas temu, choć sam zestaw jeszcze czeka na premierę w sklepach. Skąd opóźnienie? TLG nie powie, ale najprawdopodobniej dotyczy to umowy między Sony i Marvel Studios, dzięki której postać Spider-mana trafiła w praktycznie ostatniej chwili do MCU (więcej o tym i innych filmowych ciekawostkach w pewnym cyklu), i zapewne TLG dowiedziało się o tym nieco zbyt późno, a przygotowanie zestawu jednak chwilę trwa. I jak widać, pośpiech nie wychodzi czasem najlepiej, gdyż klockowa cysterna najzwyklej w świecie straszy. Ale będzie nowy Pajączek, tj z nowym nadrukiem! I uzupełnienie drużyny Avengers, idealnie do cyklu fotki supertrykociarzy. Czyli ponownie, figurki super, klocki ss…

76067 Tanker Truck Takedown

zdjęcie za bricksetem

76060 Doctor Strange’s Sanctum Sanctorum

Film Doctor Strange premierę będzie miał dopiero w październiku / listopadzie, ale TLG najwidoczniej lubi MCU i także ten temat zaowocował zestawem. I w sumie prostym, ale z jajem i pomysłem!

zdjęcie za comicbookmovie

Read Full Post »

Niniejsza notka doczekała się wersji poprawionej i uzupełnionej.
Serdecznie zapraszam: Kino Super Przygody, czyli Superbohaterowie na ekranie, zmiany w latach 2016-2017

Read Full Post »

Older Posts »