Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for the ‘Przegląd’ Category

Oprócz niniejszego bloga, mam też mini blogi poświęcone seriom Adventurers, Pirates czy LEGOwym Potworom, które aktualizowane są w zależności od tego, czy coś w danej tematyce dzieje się na rynku. Swoistą estymą darzę serie Castle i Western, i im także założyłem miniblogi, ale póki co, były praktycznie martwe. Wreszcie coś się ruszyło i pierwsza, mam nadzieję, że nie ostatnia, większa notka ląduje na Castlowym blogu, a przy okazji i tutaj.

Obecna sytuacja na świecie nie nastraja pozytywnie do zakupów czy uzupełniania kolekcji, ale chyba powspominać zawsze warto?

Castle, to jedna z trzech, obok Town i Space, klasycznych serii, które zdobyły serca wielu fanów LEGO. Castle oczywiście tematyką nawiązywało do wieków średniowiecznych, tak więc otrzymaliśmy wiele frakcji rycerskich, odpowiednie uzbrojenie i wyposażenie, balisty, maszyny oblężnicze, zamki, ale także budynki cywilne. Przez lata bytności na rynku seria ewoluowała, z czasem pojawiły się motywy fantastyczne, do wieków średnich zawitały wiedźmy, magowie, smoki i inne niż ludzka rasy.

Serdecznie zapraszam na krótki przegląd zestawów z serii Castle. Ze spraw technicznych: grafiki wykorzystane pochodzą z moich prywatnych zbiorów, z oficjalnych materiałów TLG oraz z serwisu Brickset. Obecnie przygotowane plansze są jeszcze w fazie „beta”, część grafik wymaga poprawek i dopieszczenia, więc być może sam opis będzie jeszcze w przyszłości rozwijany.

Powyższa rozpiska prezentuje wszystkie podserie Castle, z początku określane ze względu na daną frakcję rycerską, w latach późniejszych już oficjalnie nazywane przez TLG. Znalazły się tutaj także serie odpryskowe jak Ninja czy Wikings, jak i serie powiązane w stylu The Lord of the Rings czy Ninjago.

Ogólnie, można zastosować umowny podział:

Pre-Castle
– Weetabix Castle (1970)
– Yellow Castle (1978-1983)

Classic Castle
– Crusaders / Lion Crest (1984-1992)
– Black Falcons / Eagle Crest (1984-1992)
– Forestmen (1987-1990)
– Black Knights (1988-1993)
– Wolfpack (1992-1993)

Smocza Era
– Dragon Masters / Dragon Knights (1993-1996)
– Royal Knights (1995-1996)
– Dark Forest (1996)
– Fright Knights (1997-1998)

Knights Kingdom
– Knights Kingdom (2000)
– Knights Kingdom II (2004-2006)

Castle
– Castle Fantasy Era (2007-2009)
– Kingdoms (2010–2012)
– Castle (2013-2014)

What The F**k?
– Nexo Knights (2016-2018)

Serie odpryskowe
– Ninja (1998-2000)
– Vikings (2005-2006)

Serie powiązane
– The Lord of the Rings (2012-2013)
– The Hobbit (2012-2014)
– Ninjago & The LEGO Ninjago Movie (2011-…)
– Collectable Minifigures

Pokutuje przekonanie, że pierwszym zamkiem LEGO był Yellow Castle, co nie do końca jest jednak prawdą. Już w 1970 roku w ofercie TLG pojawił się zamek wykorzystujący dość spory misz-masz kolorystyczny. Zestaw miał status promocyjnego, co ciekawe, firmy Weetabix, produkującej produkty zbożowe, przez co zestaw ten adekwatnie nosi nazwę Weetabix Castle. Warto od razu zauważyć, że pozbawiony był numerka. O ile sama bryła to oczywiście zamek, to jednak nie znajdziemy tutaj żadnego nawiązania do czasów średniowiecznych. Brak figurek czy współczesna flaga powodują, że zestaw obecnie stanowi jedynie swoistą ciekawostkę.

W roku 1978, czyli wraz z narodzinami minifigurki w takiej postaci, w jakiej do dzisiaj ją znamy, zainaugurowała prawdziwa seria w klimacie średniowiecznym! Otrzymaliśmy, dzisiaj już ikoniczny, żółty zamek, z początku nazwany po prostu Castle, po latach przez fanów przechrzczony na jednoznaczne Yellow Castle. Wraz z minifigurkami pojawiło się sporo nowych elementów, w tym uzbrojenie, hełmy, tarcze. Jednak sami rycerze wtedy zasiadali jeszcze na koniach całkowicie składanych z klocków. Pierwszy zestaw Castle był modelem niezwykle udanym, a jego bryła nadal może cieszyć oko. W ciągu kolejnych lat otrzymaliśmy uzupełniające zestawy z rycerzami, a także przepiękny turniej rycerski, oczywiście ponownie ze składanymi z klocków koniami. Ciekawostką jest zestaw ze sporą gromadą rycerzy i wózkiem który posiada… koła z oponami! Warto także wspomnieć o zestawie 1592 z linii Town, w którym znalazło się paru rycerzy i motyw zamku. Żółtego oczywiście.

1984 rok to swoisty restart serii, przez TLG już oficjalnie nazwanej Castle, z perspektywy lat przechrzczonej przez fanów na Classic Castle. Wraz z restartem pojawiło się sporo nowego wyposażenia, także nowych, wyspecjalizowanych elementów jak choćby panele zamkowe, zastosowane koła wreszcie wyglądały tak jak powinny. Otrzymaliśmy dwie przeciwstawne frakcje rycerskie: Crusaders, znani także jako Lion Crest, posiadali jako symbol postać lwa, natomiast biało-czarny orzeł był symbolem Black Falcons, znanych także jako Eagle Crests. Wśród zestawów pojawiły się oczywiście zamki, i to dwa, po jednym dla każdej z frakcji. Dzięki zastosowaniu zawiasów, zamki można było rozkładać, co znacznie zwiększało ich bawialość. Oprócz tego poszczególne zestawy można było łączyć ze sobą za pomocą Technicowych pinów, tak więc kawałek palisady z zestawu 6061 można było choćby spiąć z warsztatem kowala 6040. Nie zabrakło także małych zestawów z powozami czy rycerzami. Oj, było się czym bawić, a sklecone ze smakiem konstrukcje nadal mogą się podobać i posiadają swoich wiernych fanów.

Kolejny rok przyniósł kontynuacje wojaży, choć niestety otrzymaliśmy zaledwie trzy zestawy, w tym karocę ciągniętą przez aż cztery konie! Ogólnie, w tych latach LEGO nie żałowało ani na figurkach ani na koniach, i dość szybko można było złożyć całkiem sporą armię.

Nieco więcej zestawów przyniósł następny rok, w tym kolejny, bardzo zgrabny zamek, uzupełniony o elementy wykorzystujące motyw muru pruskiego, podobny klocek pojawił się w niezwykle urokliwej karczmie. Także niezwykle dobrze wypadły pozostałe zestawy, jak kram handlarza, powóz wiozący damę, czy mobilna kusza.

W 1987 zadebiutowała nowa nacja, nawiązująca klimatem do legendy o Robin Hoodzie. Forestmeni posiadali zielone przyodzienie, charakterystyczne trójkątne czapki, przyozdobione kolorowymi piórkami, a za siedzibę obrali sobie leśne odstępy. Ich symbolem zdobiącym tarcze był wizerunek głowy jelenia. Co prawda w tym roku otrzymali tylko jeden zestaw, ale ta nacja na szczęście pozostanie w świecie Castle na nieco dłużej. Pozostałe zestawy z tego roku to kawałek muru z maszyną oblężnicza oraz dwie łódki, w tym 6049 z aż pięcioma rycerzami!

W kolejnym roku świat Castle rozszerzył się o kolejną nację: Black Knights, z symbolem smoka na tarczach. Otrzymali także sporych rozmiarów zamek, zbudowany ze sporym udziałem czarnych elementów, co znacznie odróżniało go od wcześniejszych. W serii z nowości warto zauważyć pojawienie się przepięknych kropierzy. Bardzo ładnie wypadał także pojedynek rycerski, otwierane drzewo Forestmenów, a także zgrabny powóz czy prosta, ale urokliwa strażnica.

Rok 1989 przyniósł nam największy zestaw Forestmenów, twierdzę wzniesioną na środku jeziora i ukrytą w pniu drzewa.

Kolejny rok i kolejny zamek, tym razem wzniesiony na wypukłej płycie bazowej, co jednak spowodowało, że mogliśmy zapomnieć już o możliwości rozkładania tego typu konstrukcji. W zamku pojawiła się postać kobieca, u której zamiast nóżek wykorzystano element przypominający kształtem suknię. Pojawił się także pierwszy element fantastyczny: święcący w ciemnościach duch, którego można było znaleźć zarówno w zamku jak i mniejszym zestawie 6034. Dość mocno swoją obecność zaakcentowali Ludzie Lasu, otrzymali dwa zestawy z identycznym powozem (zestawy różniły się jedynie liczbą minifigurek), oraz przepiękny zestaw wzniesiony na unikatowej płytce z nadrukiem rzeczki, w którym dodatkowo znalazła się wyjątkowa figurka Forestwoman. Oprócz tego mieliśmy jeszcze łódkę, kawałek czarnego muru i powóz więzienny. Jak widać, seria cały czas utrzymywała niezwykle wysoki poziom.

W 1992 roku było jeszcze lepiej! Co prawda odeszli Forestmeni, ale zastąpieni zostali całkowicie nową frakcją: Wolfpack, czyli wyjętymi spod prawa bandziorami, których symbolem był wilk. Typy spod ciemnej gwiazdy zdominowały dwa bardzo udane zestawy: niebieski powóz oraz strażnicę. Oprócz tego otrzymaliśmy parę małych zestawów, spory statek z materiałowym żaglem oraz największy zestaw z tego roku: przepiękny, monumentalny zamek, wzniesiony na wypukłej płycie bazowej i bogaty w wiele szczegółów, w tym kasztel z motywem praskiego muru. Także minifigurki otrzymały bardziej zróżnicowane buźki, pojawiły się nadruki wąsów i brody, i to w różnych kolorach.

W tym roku seria wprost wspięła się na wyżyny jakości, i fani z nadzieją spoglądali, co przyniosą kolejne lata. Niestety, były to płonne nadzieje, a właśnie na tym roku można uznać, że Classic Castle dobiegło końca.

W latach 1993-1994 pojawiały się jeszcze motywy z Black Knights i Wolfpack, jednak seria została zdominowana przez całkowicie nowego gracza. Dragon Masters obrali sobie na symbol wizerunek smoka, ale w tym przypadku, miało to jak najbardziej uzasadnienie. Do Castle na poważnie zawitały motywy fantastyczne, pojawił się czarodziej, i to z różdżka, a zwierzyniec powiększył się o całkiem fajne zielone smoki. Jednocześnie diametralnie spadła jakość zestawów, a klockowy świat nawiedziła wkurzająca mania junioryzacji, czyli stosowania przerośniętych gabarytowo elementów. I niestety, w tym przypadku bardzo nieumiejętnie, ot choćby dwa największe zestawy prezentują się wręcz pokracznie, żeby nie nazwać ich brzydkimi. Tak samo strażnica 1906, mimo ładnych nadruków, sama konstrukcja jest tragiczna. Na szczęście nie wszystko wypadło tak źle, sporo małych zestawów nadal zachowało swój urok, a domek czarodzieja, mimo zastosowania przerośniętych klocków, jest całkiem zgrabnie sklecony.

W roku 1995 ponownie otrzymaliśmy nową nację. Tarcze Royal Knights zdobiła głowa lwa przyozdobiona wizerunkiem korony. Zniknął gdzie wątek fantastyczny, jednak z jakością zestawów niestety także do końca coś nie wyszło. Strażnica 6078 czy karoca 6044 nieco straszą, na szczęście zamek 6090, wzniesiony ponownie na wypukłej płycie bazowej, można uznać za jak najbardziej udany, do tego znalazło się tutaj sporo ruchomych elementów, skrytek czy zapadni. No i pojawił się król!

W kolejnym roku powracają Ludzie Lasu, frakcja tym razem otrzymała nazwę Dark Forest. Trzy zestawy można uznać co najwyżej za poprawne.

I znowu diametralna zmiana. W 1997 roku debiutują Fright Knights z symbolem nietoperza na tarczach, a do świata Castle powracają motywy fantastyczne, w tym ładne smoki. Wśród figurek pojawia się uśmiechnięta Wiedźma, wprost nie sposób odmówić jej swoistego uroku. Uroku natomiast zabrakło konstrukcjom, które momentami wyglądają, jak złożone przez przedszkolaka. Nawet w największym niby zamku coś nie zagrało, choć wysoka wieża była ciekawym pomysłem.

Kolejny rok to trochę wznowień, parę zestawów Fright Knights oraz spora ciekawostka: mały zestaw z Królem, który nie był przypisany do żadnej z frakcji.

W tym samym roku jednak zadebiutowała całkowita nowość. Seria powiązana z Castle, ale zmieniająca zarówno region jak i czas przedstawianych wydarzeń. Ninja przenoszą nas do feudalnej Japonii, za czasów, gdy już użytkowana była broń palna. Otrzymaliśmy wiele nowości, w tym figurki Ninja i Samurajów. Wśród zestawów pojawiła się sporych rozmiarów twierdza, warownie i sporo pomniejszych konstrukcji. Pod względem jakości było całkiem przyzwoicie, choć na przysłowiowy opad szczęki nie ma co tu liczyć.

W 2000 roku nastąpił powrót do średniowiecznych klimatów, w ramach jednej serii, nazwanej oficjalnie Knights’ Kingdom, otrzymaliśmy dwie, przeciwstawne frakcje: King Leo’s Kingdom vs. Cedric The Bull’s Bandits. Jednocześnie junioryzacja szalała na całego, a same zestawy prezentowały się bardzo słabo, i to niestety wliczając także zamek.

Kolejne lata to wznowienia klasyki oraz specjalny zestaw Blacksmith Shop, zaprojektowany przez fana. Czyli takie Ideas tamtych czasów.

Rok 2004 to powrót serii oficjalnej nazwanej Knights’ Kingdom, dla rozróżnienia od poprzedniej, przez fanów przemianowanej na Knights’ Kingdom II. Ponownie, w ramach jednej serii, otrzymaliśmy dwie nacje: Kingdom of Morcia vs. Lord Vladek’s Army. LEGO dodatkowo postanowiło bardziej spersonifikować minifigurki, pojawiły się więc postacie obdarzone imieniem, do tego rycerzy przyodziano w różnokolorowe, pstrokate zbroje. Same konstrukcje niestety nie wypadały zbyt ciekawie, łącznie z zamkiem, o specyficznej, piramidalnej bryle.

Seria była kontynuowana w 2006 roku, jednak coś się zmieniło. I to na plus! Konstrukcje wydane w tym roku jakby prezentują się o wiele lepiej, zarówno wieża jak i mur warte są zainteresowania, także zamek nie odstrasza. Szkoda, że taki skok jakościowy pojawił się pod koniec serii, ale jak czas pokaże, na szczęście nie była to jednorazowa tendencja.

A żeby jeszcze dogryźć Knights’ Kingdom II, serii towarzyszyło sporo dodatkowych gadżetów, oraz duże składane figurki, w stylu nieco konstrukcji a’la Bionicle. Koszmarki.

Mała przerwa na serię odpryskową. W latach 2005-2006 na rynku pojawili się Wikingowie. Seria Vikings przyniosła szereg całkiem przyzwoitych zestawów, w większości z nich mogliśmy znaleźć jakąś składaną z elementów bestię. Do tych konstrukcji można mieć mieszane uczucia, ale bezsprzecznie posiadają swój niezaprzeczalny urok.

Rok 2007 to jedna z najważniejszych dat w historii LEGO Castle. W tym roku zadebiutowała całkowicie nowa seria, przez LEGO nazwana po prostu Castle, jednak przez fanów szybko przemianowana na Fantasy Era. Oczywiście nie bezpodstawnie, w serii ponownie starły się rożne nacje, tym razem byli to Rycerze i Kościotrupy, wkrótce do konfliktu dołączyły Trole, Ogry i Krasnoludy (Crown Knights & Dwarves vs. Skeleton Warriors & Troll Warriors). Pojawiła się także nowa menażeria, jak choćby ogromne, naprawdę ładne smoki, czy pomysłowe kościane konie. Nie zabrakło także magów.

Seria zaowocowała wieloma zestawami, i o ile przez parę lat LEGO raczyło nas prawdziwy koszmarkami, to w tym przypadku wynagrodzili nam to z nawiązkom. Praktycznie każdy zestaw, od najmniejszych do największych, prezentował się rewelacyjnie, do tego zadbano zarówno o aspekt wizualny jak i sporą bawialność, a patenty takie jak konstrukcja z dwoma ogromnymi kołami zasługują na prawdziwe uznanie. Ciekawostką są dwa małe zestawy: 5372 Skeleton Chariot i 5373 Knight & Catapult które nigdy nie trafiły do sprzedaży, mimo to, pojawiły się do nich oficjalne instrukcje dostępne w formie elektronicznej. Jedyny zarzut jaki można było mieć do serii, że nie otrzymaliśmy konstrukcji cywilnych. Przynajmniej przez pierwsze dwa lata istnienia serii, gdyż…

…w 2009 roku pojawił się zjawiskowy zestaw 10193 Medieval Market Village, uznawany ogólnie za jeden z najlepszych zestawów, jakie kiedykolwiek wypuściło LEGO.

Seria otrzymała wiele dodatkowych produktów, jak choćby kalendarz adwentowy, grę w kółko i krzyżyk, skarbonkę ze smokiem połykającym monety czy szachy. I to w dwóch edycjach: nieco mniejszej i większej: 852293 Castle Giant Chess Set. Ten niesamowity zestaw składał się z ponad 2000 elementów, zawierał ponad 30 minifigurek i dostępny był w przepięknym, monstrualnym opakowaniu, formą przypominającym księgę. Dodatkowo otrzymaliśmy księgę z garstką klocków i szeregiem instrukcji do konstrukcji, które to można było z tej garstki złożyć. W tym zestawie znalazły się już fizyczne reinkarnacje wspomnianych wcześniej, niewypuszczonych zestawów.

Można zaryzykować stwierdzenie, że Castle Fantasy Era to najlepsza seria z całego zakresu Castle! Zestawy były niezwykle udane, pełne fajnych rozwiązań, bawialne, do tego otrzymywaliśmy zatrzęsienie różnorodnych minifigurek i dodatków. Jakby ktoś zastanawiał się, nad zbieraniem czegoś z Castle, to Fantasy Era wydaje się doskonałym wyborem. I jest co zbierać, zestawów i dodatków pojawiło się naprawdę tutaj sporo. Aż szkoda, że seria się zakończyła…

…i została zastąpiona w 2010 roku przez Kingdoms, czyli ponownie starły się ze sobą dwie nacje, tym razem byli to Lion Kingdom vs. Dragon Kingdom. Zniknęły gdzieś wątki fantastyczne, jedynie w małym zestawie zawitał czarodziej z maciupkim smokiem. Na szczęście same zestawy prezentowały się bardzo dobrze, zamek z czerwonymi wykończeniami jest bardzo ładny, a i pomniejsze zestawy prezentują się niezgorzej. Tylko zabrakło gdzieś tej świeżości i rewolucyjnych pomysłów.

W kolejnym roku otrzymaliśmy dwa zestawy cywilne: warsztat kowala oraz gospodarstwo. Trzeba przyznać, że oba zestawy wypadły wręcz doskonale, w kuźni znalazło się sporo broni, natomiast gospodarstwo, oprócz świetnych konstrukcji, dostarczało zatrzęsienie żywego inwentarza, do tego unikatowego. Nakrapiana świnka, szary plamisty konik, kurki i dwie kozy, które znalazły się tylko i wyłącznie w tym zestawie! Seria zakończyła swój żywot w 2012 roku serwując nam ostatni, także niezwykle udany zestaw przedstawiający pojedynek rycerski, a jednocześnie fajnie nawiązując, poprzez zdobienia na tarczy, do klasycznej serii Black Falcons.

W latach 2013-2014 otrzymaliśmy kolejną serię, nazwaną oryginalnie przez TLG po prostu Castle (Lion Knights vs. Dragon Knights). Niestety, zestawy w ogóle nie porywały, a w przypadku takiego choćby zamku ewidentnie widać było, że czegoś tu zabrakło. Nawet zestaw ze smokiem prezentował się słabo. Paradoksalnie, całkiem niezłe wypadł 70806 Castle Cavalry, będący jednak składową serii The LEGO Movie.

Na tym kończy się żywot serii Castle, TLG w 2016 roku podsumowało swoją historię bardzo przyjemnym, okolicznościowym zestawikiem. Na załączonej grafice widać ewolucję minifigurek Rycerzy, i wyszczególniono tutaj także rycerza z 2016 roku…

Tak, w latach 2016-2018 roku także niby mieliśmy Castle. A raczej dziwny twór, niby tematyką nawiązujący do Castle, nawet w wielu zestawach pojawiły się smaczki i swoiste „mrugnięcia okiem”, jednak seria Nexo Knights jednocześnie starała się wprowadzić elementy futurystyczne, stąd choćby rycerze dosiadają mechanicznych koni, czy podróżują dziwnymi pojazdami jeżdżącymi, a nawet latającymi! Twory zamkopodbne są strasznie udziwnione, choćby jeden zamek jest mobilny, a drugi przypomina kosmiczny port. Pomysł dziwaczny, wykonanie takie sobie, aczkolwiek, niektóre składowe warte są większej uwagi. Nieźle wypadają rycerze, jeszcze lepiej zróżnicowane frakcje przeciwników, reprezentowane przez oryginalne i całkiem ciekawe postacie.

W ramach serii powiązanych należy wspomnieć o linii The Lord of the Rings obecnej na rynku w latach 2012-2013, czyli zestawach opartych na przebojowej trylogii filmowej. Trzeba przyznać, że otrzymaliśmy tutaj wiele całkiem ciekawych i ładnych konstrukcji, i jak to w seriach licencyjnych bywa, rewelacyjne minifigurki.

Analogicznie sprawa ma się z serią The Hobbit z lat 2012-2014, także opartej na trylogii filmowej.

Dla wygłodniałych fanów Castle wartym także zainteresowania będzie seria Ninjago obecna na rynku od 2011 roku, i której, póki co, nie widać końca. Seria zaowocowała multum najróżniejszych zestawów, i mimo że nawiązuje do tematyki Ninja, to pojawiają się tutaj także futurystyczne motywy, jak pojazdy zarówno jeżdżące jak i latające. Do tego przez lata swojej obecności na rynku seria zahaczała o dodatkową tematykę, jak steampunk, Piraci, gry komputerowe. Znalazło się także wiele zestawów utrzymanych w bardziej klasycznym klimacie, a takie cudeńka jak 70751 Temple of Airjitzu, 2507 Fire Temple czy 70618 Destiny’s Bounty bezsprzecznie warte są zainteresowania przez miłośników Castle.

Także wśród poszczególnych serii Collectable Minifigures znajdziemy co nieco w klimatach Castle, w tym całkiem sporą grupkę rycerzy, Króla i Królową, Forestmena i skrytozabójcę z logiem Wolfpack, Vikingów czy Ninja. Dla miłośników fantasy Era są Krasnoludy, zielony jegomość i Elfy, których niestety w samej serii Fantasy Era zabrakło.

Zaczęło się ciekawie, Żółty Zamek nadal może być łasym kąskiem. Classic Castle od 1984 do 1993 to nieco może toporne, ale niepozbawione uroku konstrukcje, które nadal pozostają kwintesencją klimatów średniowiecznych. Później coś zaczęło się psuć, wprowadzenie wątków fantastycznych wydawało się wdzięcznym tematem, ale LEGO poległo na samych projektach zestawów. Serie odpryskowe: Ninja i Vikings nieco odświeżyły temat, i warte są zainteresowania. Wreszcie w 2007 roku udało się i TLG wykorzystało niezwykle udanie motywy fantastyczne, aż żal, że ta fantasy Era trwała tak krótko. Kingdoms z rozpędu można potraktować jako rozszerzenie wcześniejszej serii, tym bardziej, że parę niezwykle udanych zestawów tutaj też otrzymaliśmy. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego ostatnia średniowieczna seria wypadła tak słabo. Nexo Knights to już swoiste kuriozum, raczej fani klasyki, nawet tej z wątkami fantastycznymi, nie mają tu czego szukać.

Z pewnością warto skierować wzrok na serie powiązane: The Lord of the Rings i The Hobbit dostarczają wiele ciekawych zestawów, szczególnie dla miłośników uniwersum Tolkiena. Tak samo Ninjago, które w swojej przepastnej bibliotece zestawów serwuje przysłowiowe „dla każdego coś miłego”. A na deser prę minifigurek z Collectable Minifigures.

Niestety, obecnie Castle, zniknęło z oferty TLG i patrząc, jak coraz popularniejsze stają się serie licencyjne, zapewne nieprędko wróci jako w pełni autorski projekt LEGO. Choć ostatnio TLG, w ramach linii Ideas, zaprezentowało nam świetny zestaw Piracki, to może kiedyś doczekamy się ogromnego, bogatego w szczegóły zamku? A póki co, można od czasu do czasu popolować na coś ze starszych zestawów. Wybór wszak jest ogromny.

Read Full Post »

Na dobry początek przystawka, zestaw Avengers który premię miał całkiem niedawno:

76144 Avengers Hulk Helicopter Rescue
minifigurki: Chitauri (2x), Black Widow, Hulk, Rescue – Pepper Potts

Zestaw ze wszelkich miar udany, nie dość, że otrzymujemy pięć niezłych minifigurek, wśród których co prawda czarna Wdowa jest powtórką, ale za to mamy Hulka w białym kombinezonie i niewątpliwa gwiazdę niniejszego zestawu: Pepper Potts w fioletowym kombinezonie. Chitauri to miły dodatek, tym bardziej, że dosiadają całkiem przyjemnych latadełek. Helikopter także wypada nieźle, choć akurat ten model prywatnie u mnie pójdzie na przemiał (jakby ktoś reflektował, zapraszam).

I o ile zakończenie bieżącego roku tym zestawem okazało się udane, to niestety plany na rok 2020 prezentują się zastraszająco słabo…

76143 Avengers Truck Take-down
minifigurki: Captain America, Hawkeye, A.I.M. Agent (2x)

Dziwoląg totalny, zestaw który powoduje, że ma się ochotę zapytać WTF? Rozkładana ciężarówka która zupełnie „nie wygląda” do tego wyposażenie Agentów AIM które także odstrasza. Wśród figurek na szczęście tylko Agenci warci zainteresowania, bo na cały zestaw raczej nie ma co marnować pieniędzy. Sroga pomyłka, ale może dzieciakom się spodoba? W końcu TLG wie co robi? Chyba?

76142 Avengers Speeder Bike Attack
minifigurki: Thor, Black Panther, A.I.M. Agent

Chyba jednak nie wie, gdyż kolejny zestaw Avengers to także potworek straszliwy. Z nowości figurkowych mamy tylko Agneta, reszta już w podobnej formie była, więc zestaw raczej nie ma nic, czym by do siebie zachęcał (chyba że zabezpieczenie dla kotka jest warte uwagi…).

76140 Iron Man Mech
minifigurki: Iron Man

Dzieciaki lubią mechy, więc TLG zaserwuje nam w 2020 roku całkiem sporo takich konstrukcji. Ta poświęcona Iron Manowi niestety zupełnie nie zachwyca, ale pewnie będzie nowa zbroja minifigurki.

76141 Thanos Mech
minifigurki: Thanos

Mech Thanosa, oczywiście z rękawicą. No TLG ładnie poleciało, ale sam konstrukcja przynajmniej nie straszy.

76146 Spider-Man Mech
minifigurki: Spider-man

I mech Spider-mana. Musiał być Pajączek, wszak to jedna z popularniejszych marek. Ale mech i tak jest ble, ale pewnie i tak się sprzeda.

76148 Spider-Man vs. Doc Ock
minifigurki: Spider-Man, Spider-Girl, Doctor Octopus

Odgrzewane kotlety, czyli wariacja na temat już istniejących zestawów, ale znacznie gorsza i uboższa. A by podbić zainteresowanie: Spider-girl.

76150 Spiderjet vs. Venom Mech
minifigurki: Spider-Man, Spider-Man Noir, Venom

I znowu mech i znowu powtórka i znowu odgrzewane kotlety. Chyba w LEGO w tym roku nie mili zbytnio czasu by spędzić więcej czasu nad projektami. Na deser Spider-Man Noir.

76149 The Menace of Mysterio
minifigurki: Spider-Man, Spider-Gwen, Mysterio

Ponownie LEGO zrzyna, i to od siebie samego. Konstrukcja dziwnie podobna, a same figi także już były.

76147 Vulture’s Trucker Robbery
minifigurki: Spider-Man, Vulture, Truck Driver

Ziew, nuda…

10921-1: Super Heroes Lab
minifigurki: pającze, Konserwa, Kapitan

A na koniec najjaśniejszy punkt, czyli zestaw, który jako tako się prezentuje, tyle, że to Duplo. Ale figurki Iron Mana i kapitana obowiązkowe!

Ewidentnie, coś poszło nie tak. Brak świeżych pomysłów, a do tego zrzynanie ze wcześniejszych modeli, do tego nazbyt oczywiste i mocno nieudolne. naprawdę, wygląda to, jakby zabrakło czasu i projektantom kazano sklecić coś na szybko, tylko tak, by było. Nie tędy droga LEGO…

Read Full Post »

W tym roku LEGO odświeżyło wygląd pewnego uroczego zwierzaka. Nowym krokodylem „zachwycałem” się już jakiś czas temu – najkrócej mówiąc: mnie prywatnie absolutnie nie przypadł do gustu. Zdanie swoje wtedy oczywiście określiłem na podstawie dostępnych wtedy zdjęć, natomiast teraz wreszcie krokodyl wpadł mi w ręce przy okazji pewnego zestawu, którego recenzja powinna się zresztą sklecić jeszcze w tym tygodniu. natomiast jako że uzbierało mi się już trochę fotek zielonego stwora, postanowiłem krokodylkowi poświęcić osobną notkę.

Proszę Państwa, oto przed Państwem w pełnej okazałości (ciemno) zielony gad:

crocodile01

crocodile02

Składa się w sumie z trzech całkowicie nowych części wchodzących w ramy krokodyla właściwego, wszystkich dostępnych w bardzo ładnym kolorze ciemnozielonym (Dark Green), plus dodatkowo niebieskiego łącznika czyli dobrze już od lat znanego elementu Blue Technic, Pin 1/2.

crocodile03

Łącznik, zgodnie ze swoją funkcją, posłuży do połączenia dwóch elementów, w tym przypadku będzie to tułów oraz ogon krokodyla.

crocodile04

Wkładamy okrągłe zakończenie ogona w przygotowaną szczelinę w tułowiu, spinami łącznikiem, i gotowe! Krokodylek już może merdać ogonkiem!

crocodile05

Pozostaje zadziwiający fakt, że odczepić ogonek nie jest już tak prosto! Od góry otwór jest zasłonięty, nie ma żadnej dziurki, łącznik siedzi dość mocno. Jedyną możliwością jego wyciągnięcia są jakieś szczypce, cienkie i ostre narzędzie lub coś podobnego. Z jednej strony, po co odczepiać krokodylowi ogon, jest pełnoprawną „figurką”, z drugiej strony: mamy jakby nie było do czynienia z klockami, więc składanie i rozkładanie jest oczywiste samo przez się! A tu taka niespodzianka!

Nowy krokodyl wypiera z rynku swojego przodka, dostępnego w paru kolorach i pod względem wyglądu, o wiele bardziej topornego.

crocodile06

Mimo że rozmiarowo wiele się nie zmienił, to nowy krokodyl ma więcej zaokrągleń, jest bardziej „aerodynamiczny”, jego oczy wyróżniają się przez zastosowanie nadruku. Stary to jak już wspomniałem: jest bardziej toporny, kwadratowy, dobrym określeniem byłoby tu „klockowy”.

crocodile07

crocodile08

Funkcjonalność jest identyczna: zarówno młodzieniaszek jak i dziadzio machają ogonkiem (stary żadnego łącznika nie potrzebował!) oraz potrafią zaprezentować swoje „uzębienie”.

crocodile09

crocodile10

I jak wrażenia? Dla mnie, muszę przyznać, nowy krokodyl nie jest taki znowu zły. Ale stary też mi się bardzo podobał, a nowy tak naprawdę, oprócz odświeżonego wyglądu, nic rewolucyjnego nie wprowadza. Bo w sumie co miałby wprowadzać? To nie koń, którego nowa wersja miała choćby sens w tym, że dodano możliwość stawania dęba.

Ogromny minus to trochę odejście od klockowej idei składania. Wymysł z pinem jako łącznikiem jest kompletnym idiotyzmem, i nie mam pojęcia, dlaczego coś takiego w ogóle przeszło? Raz założony ogon jest naprawdę problematyczny do odczepienia, nie tylko dla malutkich dziecięcych rączek. A to przecież klocki, a nie Playmobil, tutaj takie elementy bez problemu powinno się rozkładać! Tak jak dokładnie było to w starym krokodylu! Drugi (mały) minus to dla mnie cała estetyka: owszem, nowy krokodyl nie wygląda źle, ma nawet study, ale trochę za bardzo zaczyna przypominać figurki znane choćby z oferty konkurencji, wymieniony Playmobil jest tu idealnym przykładem.

Acha, żeby nie było, że tylko marudzę, jest też spory plus! W przypadku nowego krokodyla nie ma problemu, by przyczepić go do większego podłoża. Gdy chcieliśmy przyczepić starego do np.: płyty bazowej, trzeba było dodać mu choć płytkę. A nowy przyczepia się bez problemu! Tylko że można tu zauważyć swoiste kuriozum: TLG od dobrych paru lat coraz bardziej odchodzi od płyt bazowych..

A Wy co uważacie, jak Wam się podoba nowy gad?

Read Full Post »

tbzz: Alternatywne modele Lego

tbzz na swoim blogu opublikował bardzo fajną notkę o alternatywnych modelach które to kiedyś pojawiały się praktycznie w każdym zestawie, a obecnie prawie (z małymi wyjątkami) się ich nie uświadczy. Jaki był myk? Alternatywne modele nie posiadały instrukcji. By je zbudować, trzeba było wykazać się inwencją, wyobraźnią, pokombinować. Ale ludzie niestety z natury są leniwi, i według gdzieś tam zasłyszanych historii, zaczęli nękać TLG, że jak to, że czemu nie ma instrukcji, że tak nie wolno. Więc TLG zrezygnowało z tych pomysłów… I wielka szkoda, bo mimo że alternatywne modele może zahaczają o jedną z tych rzeczy które obdzielamy sentymentem, to jednak przecież była to kwintesencja klocków. Popatrzcie tylko na świetny przykład który tbzz pokazał w swojej notce:

Malutki zestawik, a oprócz podstawowego modelu mamy jeszcze cztery świetne pomysły. I nieskończenie wiele dodatkowych – tylko nas wyobraźnia ogranicza. Tylko szkoda, że najwidoczniej, obecnie jest to produkt deficytowy.

Teraz z innej beczki: weźcie jakikolwiek zestaw z ostatnich dwóch-trzech lat. Co w nim znajdziecie? Ładny wygląd, ciekawa konstrukcja, mnóstwo akcesoriów, ciekawych elementów, pięknych kolorków. I wszystko wygląda przecudnie, tylko że pojawia się jedno ale. Kiedyś przy mniejszej ilości różnych wzorów klocków oraz ich kolorów, o wiele łatwiej było skompletować sobie garść elementów, z których mogliśmy zbudować ciekawą konstrukcję. Teraz, gdy kolorów mamy od groma, w tym wiele idiotycznych odcieni tej samej barwy, zgromadzenie garści elementów w jednej tonacji zaczyna być bardzo uciążliwe. To samo z rodzajami, gdy było mniej wzorów, konstrukcje były bardziej kanciaste, ale szybciej można coś uskładać. Teraz, gdy mamy sporo charakterystycznych składowych o określonym kształcie, niby otrzymujemy więcej możliwości, ale kombinowanie zaczyna polegać na po prostu oczekiwaniu dokładnie na element który nam akurat jest przydatny. W tym pomaga internet i jego ogólnoświatowy dostęp, a przez to nagromadzenie serwisów ze znanym każdemu BrickLinkiem. Kiedyś trzeba było kombinować ze składaniem, teraz jak brakuje Ci jakiegoś elementu włączasz FireFoxa (Explorera używają tylko w USA, a Chrom to program szpiegowski) czy Operę i hyc na BrickLink, parę kliknięć i elementy DOKŁADNIE JAKIE CHCESZ już do Ciebie idą.

Jasne, powstają piękne modele, ale właśnie, coraz bliżej im do modelarstwa niż konstrukcji z klocków. LEGO coraz bardziej zaczyna przypominać Playmobil, zapewne wymusza to na nich rynek, ale jednocześnie zaczyna tu być mała paranoja, gdy taki film LEGO Przygoda wychwala kreatywność, a zaopatrując się w jeden czy dwa zestawy, coraz bardziej o tę kreatywność ciężko… Przykład z brzegu? W ostatniej recenzji wyśmiałem nowego krokodyla: pojawił się komentarz negujący. I oczywiście, komentujący ma rację, nowy krokodyl jest bardziej gładki i śliczny, ale jednocześnie o wiele mniej klockowy. Przypomina bardziej właśnie Playmobil a nie LEGO. I chyba to jest jedyna i najsensowniejsza ścieżka obrana przez TLG, patrząc chociaż by na serię Friends, w której jednobryłowe zwierzaki zdobyły serca całej rzeszy konsumentów. Zagłosowały portfele.

Oby w przyszłości nie doszło do tego, że LEGO będzie bardzo popularną zabawką, ale już w ogóle nie klockami. Albo będzie miało tyle do składania co wielokrotnie tu wspominany konkurent w postaci Playmobil. Patrząc na zestawy na 2015 rok i bardzo widoczną w nich umowność (ścianka, daszek z dwóch elementów + kupka akcesoriów i świetne ludziki – coraz częściej taki można zauważyć schemat) naprawdę obawiam się, co przyniesie przyszłość…

Read Full Post »

A tym maniakiem jest tbzz, a jego kolekcję LEGO Castle znajdziecie oczywiście na jego blogu: Lego’s soul. Dla mnie – coś przepięknego i mam nadzieję, że tbzz skleci z tego scenkę z rodowodem z klasycznych katalogów!

Read Full Post »

Uwielbiam różne zestawiania, szczególnie jeżeli robią je ludzie którzy są w danym temacie prawdziwymi pasjonatami. GrublukTheGrim jest takim pasjonatem, i naprawdę warto poczytać co też ma do powiedzenia o paru zestawach przedstawiających świat Tolkiena.
Serdecznie zapraszam do odpowiedniej notki na jego blogu, którego także polecam – znajdziecie tam parę słów nie tylko o klockach, ale też komiksach oraz twórczość samego autora: SKRZYDŁA GRYFÓW

Read Full Post »

Po Aquazone, Res-Q i Divers QQS zabrał się za kolejną słynną serię, czyli pierwszą edycję Arctic z 2000 roku. Jak dla mnie, nieco za bardzo ją idealizuje, oprócz paru ciekawostek czy nowości, oraz oczywiście tematyki, w moim mniemaniu seria ta była bardzo słaba i mało atrakcyjna zarówno pod względem doboru elementów czy strony wizualnej. Zapraszam do przeczytania opracowania i podzielenia się własnymi wrażeniami i uwagami!

Hall of Fame: 4# Arctic (2000) na blogu QQSa

Read Full Post »

Dobrą passę ma także tbzz, właśnie na polskich forach pojawiła się jego recenzja (link do Zbudujmy.To, na LUGPolu tez pewnie jest) zestawu z Klasycznego Kosmosu: 6820 Starfire I (miałem, miałem!)

to jeszcze na swoim blogu Lego’s soul tbzz opisuje takie rarytasy jak choćby 6373 Motorcycle Shop, 6346 Shuttle Launching Crew czy zestawy 6552 Rocky River Retreat i 6444 Outback Airstrip, czyli idealne rozszerzenie tematu Adventurers (taaaak! 😉 )

Read Full Post »

QQSa ma dobrą passę, po rozbudowanym opisie serii podwodnych przyszedł czas na serie Res-Q oraz Divers, czyli bliżej tematyki miastowej, ale nadal temat wyraźnie „wodny”. Mnie seria Res-Q nigdy nie zachwycała, owszem, zestawy wchodzące w jej skład były całkiem przyzwoite, jednak nigdy nie leżały w kwestii moich zainteresowań. Co innego Divers! Serię tę traktowałem jako rozwinięcie tematu Adventurers, może nieco naciągane, ale jako dziecko zaczytywałem się w powieściach o Dirku Picie (polecam!), więc taka tematyka wyjątkowo mi podeszła. Jednak nie na wszystko starcza ani kasy ani miejsca, więc zapewne za jakiś czas będę musiał pozbyć się zestawów które udało mi się zdobyć (prawie wszystkie!)…

Zapraszam do zapoznania się z opisami QQSa, znajdziecie je obecnie na jego blogu:
Hall of Fame: 2# Res-Q
Hall of Fame: 3# Divers

Read Full Post »

QQS wreszcie dał sobie spokój ze studiami (gratulujemy 😉 ) i zabrał za porządną robotę, tj sklecił opis serii. I to nie byle jakiej, gdyż zabrał się za temat podwodny, a ten był całkiem rozbudowany w ofercie LEGO. Serdecznie zapraszam, jeżeli macie ochotę poczytać o takich seriach jak Aquanauts, Aquasharks, Aquaraiders, Hydronauts i Stingrays zajrzyjcie koniecznie na bloga QQSa, a dokładnie pod te linki:
Hall of Fame: 1# Lego Aquazone – cz.1.
Hall of Fame: 1# Lego Aquazone – cz.2.
Hall of Fame: 1# Lego Aquazone – cz.3.

i mam nadzieję, że za jakiś czas QQS dokończy opis, biorąc na tapetę serie Divers, Aquaraiders II czy Atlantis. No i warto by umieścić całość na forach ZT i LP jako Opis Serii!

Read Full Post »

We wcześniejszej notce nieco rozpisywałem się na temat bootlegów, czyli po prostu podróbek minifigurek LEGO, ale robionych całkiem z sensem, poprzez rozwijanie tematyki – czyli zwiększeniem liczby odwzorowanych postaci znanych z popkultury. Niestety, podróbki to nadal podróbki i czasem naprawdę trzeba uważać. Ot choćby tematyka Guardians of the Galaxy. LEGO ma w swojej ofercie trzy zestawy nawiązujące do tej serii, oczywiście postacie z filmu zostały odpowiednio rozłożone po zestawach, tak żeby łatwo kompletu nie było uzbierać. Ot proste: albo trzeba zakupić trzy zestawy, albo udać się na rynek wtórny. A tam ceny figurek z kosmosu! Szukając okazji, bardziej opłaca się kupić gdzieś na przecenie całe zestawy niż polować na same figurki!!! Oczywiście na ludziki też można trafić na okazje, tylko przeszukując choćby e-baya pamiętajcie, że na rynku są już bootlegi, co najlepiej obrazuje poniższy filmik.

Zresztą sam filmik to przekręt sam w sobie. Na tym kanale ogólnie można obejrzeć, co też Chinole produkują, i co z powodzeniem podrabiają. Kanał cieszy się ogromną popularnością, a wśród komentarzy można znaleźć wiele entuzjastycznych i pochwalających istnienie podróbek – często ludzie chcą samą figurkę, i zaczyna im nie zależeć, czy ma ona logo LEGO na studach. Ten filmik zresztą nazwany jest:
„LEGO Guardians of the Galaxay KnockOff Minifigures Star-Lord, Gamora, Rocket Racoon & Drax „
a dopiero w opisie pojawia się fraza:
„Guardians of the Galaxy LEGO KnockOff Minifigures set includes Peter jason Quill aka Satr-Lord, Gamora, Drax the Destroyer, Rocket Racoon, Nebula and Ronan The Accuser. This set is DECOOL. (…) These are NOT Official LEGO Minifigures and Sets.”

Ciekawe, co TLG na to?

Read Full Post »

Od paru lat można zaobserwować naprawdę ogromny „boomna minifigurki LEGO, coraz częściej można spotkać kolekcjonerów, którzy zbierają tylko ludziki, a całe zestawy w ogóle ich nie interesują. Duża popularność figurek ma swoje dobre strony. m.in znacznie zwiększyła się ich różnorodność, czy obecnie produkowane figurki są znacznie lepszej jakości jeżeli popatrzymy choćby na nadruki na torsach czy buźkach. Są niestety także złe strony, warto może naszkicować je w podpunktach.

  1. Ceny. Figurki są coraz bardziej unikatowe, obecnie nagminne jest, że dany ludzik występuje w danej wersji tylko w jednym zestawie, co wpływa oczywiście na cenę. Jasne zwiększa się znowu różnorodność, ale zmiany często są kosmetyczne, a głupi fani i tak kupią…
  2. Niewykorzystany potencjał. Czyli coś co LEGO stosuje już od lat. Liczy się TYLKO biznes, jak ma być 6 zestawów z danej serii to tylko tyle będzie i nie wprowadzimy nic więcej. Nawet jak jakiś brak powoduje, że seria wygląda na niekompletną. Tyczy się to oczywiście szczególnie serii licencjonowanych. Na taki syndrom cierpiały choćby serie Indiana Jones, Toy Story, Piraci z Karaibów obecnie dużo „braków” jest w SuperHerołsach – ale oni jeszcze są na rynku itp, itd.
  3. Specjały z np.: SDCC. Czyli coś, co odbiło się sporym zrzędzeniem wśród fanów. Specjalne i unikatowe ludziki, dostępne tylko na danym festiwalu w ograniczonym nakładzie, które z powodu filozofii danego festiwalu (wiadomo, LEGO pcha się do popkultury i udało się to, ale na SDCC są głównie fani komiksów czy seriali!), trafiają w ręce ludzi którzy nie są nimi specjalnie zainteresowani. Więc idą na sprzedaż, a że są to unikaty, popyt jest, więc ceny rosną. 150-300 dolców za JEDNEGO ludzika to takie normalne ceny.
  4. Super figurki, zestaw do bani. Niestety, odnoszę wrażenie, że coraz częściej możemy spotkać się z czym takim, czyli wartością zestawu są właśnie figurki, konstrukcja którą znajdziemy w pudełku to już tło – często aż do przesady uproszczone i po prostu brzydkie (zobaczcie choćby moje ostatnie recenzje z SH). I co ciekawe, tyczy się to właśnie zestawów licencyjnych, bez licencji projektanci coś muszą chyba bardziej się starać.

A może pokazać po prostu TLG środkowy palec? Przecież zamiast wydawać 200 dolców na jeden unikat, za taką kwotę można kupić nawet parędziesiąt ludzików! Tyle że tzw. Bootlegów czyli po prostu podróbek. Żadna filozofia. I jak widać po rynku, Chińczycy skorzystali z szansy, którą dało im samo LEGO!

Obecnie na rynku można znaleźć wprost zatrzęsienie ludzików w stylu minifigurek LEGO które przedstawiają postacie nawiązujące do najpopularniejszych serii, szczególnie duży potencjał mają supertrykociarze. Prosty przykład: w ofercie TLG są trzy figurki Hulka: jeden mały, oraz dwa duże, obydwa zielone, różnią się tylko kolorem portek. Żadna rewelacja. Chińczycy pomyśleli i dali nam podróbki małego Hulka, dużego zielonego Hulka, a dodatkowo jeszcze Szarego Hulka i Czerwonego! Sami przyznajcie – rewelacja!
Za Batmana of Zur-En-Arrh trzeba dać przynajmniej 150 dolców, a podróbka kosztuje niecałe 20… Co i tak jest drogo jak na Chińczyków i pewnie ta cena spadnie, gdy rynek się już nasyci.
Oprócz tego Chińczycy jadą dalej: o choćby minifigurki nawiązujące do gry Mario! Ha, nawet nie oszczędzili The LEGO Movie.

A wiecie co jest najlepsze? Podobno z ich jakością wcale nie jest najgorzej! O podróbkach parę razy wspominałem na blogu, i ogólnie absolutnie nie pochwalam tego procederu, ale w przypadku gdy LEGO zaczyna pogrywać sobie z fanów, a konkurencja – tak konkurencja – bo LEGO NIE ma w ofercie większości figurek które Chińczycy obecnie sprzedają – rośnie w siłę – sam mam ochotę spróbować. Na Alldrogo co prawda nie ma najciekawszych figurek, ale na coś się muszę skusić. I pewnie będzie recenzja. Jeżeli będzie to syf straszliwy, odpuszczę sobie, ale jeżeli z jakością nie będzie najgorzej, naprawdę mocno się zastanowię, czy lepiej wydać 70 złotych na jedną przeciętną licencjonowaną figurkę LEGO czy też za tą kwotę mieć tych figurek parę i to jeszcze o wiele bardziej zróżnicowanych.

Proszę Was, sami przyznajcie: jaki jest sens polować na dwa ludziki Kapitana Ameryki bo różnią się paskiem, albo na Thora bo ma inną buźkę. Nie lepiej uzbierać sobie za to cała serię RÓŻNYCH kostiumów Spider-Mana?

Poniżej parę filmików tylko z jednego kanału. Polecam obejrzeć, choćby z ciekawości, tym bardziej, że filmiki są rewelacyjnie zrealizowane.

LEGO Marvel vs DC Superheroes KnockOff Minifigures Batman Robin Wolverine Bootleg
To ewidentne podróbki, w tym Shazam (oryginał ponad 300 dolców, podróbka: za piątaka można kupić)!

LEGO Marvel Superheroes vs Supervillains KnockOff Minifigures Bullseye, Punisher & Red Skull
Punisher będzie mój!

LEGO The Amazing Spider-Man KnockOff Minifigures Set 2 (Bootleg)
Spider-man w wieeelu kostiumach!

LEGO Future Foundation Fantastic Four Spiderman KnockOff Minifigures (Bootleg)
Thing!

LEGO The Incredible Hulk vs Red Hulk vs Grey Hulk KnockOff Minifigures (Bootleg)
To różne Hulki o których wcześniej wspomniałem.

LEGO Green Lantern The New Guardians KnockOff Minifigures (Bootleg)
No po prostu Wow!

LEGO Captain America Winter Soldier Knock Off Minifigures Set 2 (Bootleg)
W LEGO Kapitan Ameryka różni się paseczkiem, a tu proszę bardzo: do wyboru do koloru!

i

LEGO Super Mario Bros. KnockOff Minifigures (Bootleg) Mario, Luigi & Toad
Mariooooo!

I wiele wiele więcej – polecam przejrzeć nie tylko ten kanał.

Czy TLG powinno czuć się zagrożone? Oj chyba tak i to dość poważnie. Głupia polityka która zniechęciła co poniektórych fanów, zbyt sztuczne kombinacje, w tym podbijanie ceny, może się w końcu brzydko zemścić na największym producencie klocków. O ile podróbki to sprawa bezdyskusyjna – są to po prostu produkty nielegalne, to już własna inicjatywa Chińczyków powinna naprawdę dać włodarzom TLG do myślenia….

Read Full Post »

tbzz regularnie na swoim blogu Lego’s soul przedstawia klasyczne zestawy z takich serii jak City, Space i Castle (a od czasu do czasu i innych, byli nawet Piraci!) – z mojej strony jego blog naprawdę gorąco polecam (zresztą nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni)!

Ostatnio na przykład zaprezentował scenkę à la stare katalogi, wykorzystując oczywiście odpowiednio dobrane zestawy.

Jeżeli też z nostalgią wspominacie tamte czasy, koniecznie zajrzyjcie na do odpowiedniej notki na blogu tbzz, lub do wątku na forum.

Read Full Post »

Niebiesko mi!

Elementy ze zdjęcia poniżej pochodzą z jednego zestawu, są tu w sumie CZTERY odcienie niebieskiego, plus wariant przezroczysty. I pomyśleć, że kiedyś wystarczał w zupełności jeden niebieski i było niby dobrze. W sumie, czy obecnie potrzeba aż tyle odcieni? Ma to jakieś większe uzasadnienie? Fajnie że jest kolorowo, jednak z drugiej strony nie każdy element występuje w każdym odcieniu, tak więc budując choćby MOCe momentami chyba zaczyna być problem ze skompletowaniem odpowiednich klocków w jednym odcieniu danego koloru? Co o tym sądzicie? Czy taki urodzaj to dobry kierunek rozwoju?
A dla prawdziwych speców: potraficie wymienić kolory widoczne na zdjęciu? Oczywiście BEZ zaglądania na BrickLinka.

LEGO Blue

Read Full Post »

Oj, jak ja lubię Piratów! Tych LEGOwych oczywiście! Jak także darzycie te serie choć trochę cieplejszymi uczuciami, i macie trochę cierpliwości do grafomańskich wypocin, serdecznie zapraszam do trzeciej, i już ostatniej, części szybkiego przeglądu pirackich serii.

Szybka historia LEGOwych Piratów, część trzecia

LEGO Pirates Timeline TMP2500-3

Wcześniejsze części:

Szybka historia LEGOwych Piratów, część pierwsza
Szybka historia LEGOwych Piratów, część druga

Read Full Post »

Older Posts »