Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Tim Burton’

Kino Super Przygody
czyli Superbohaterowie na ekranie
Gotycki świat Batmana: 1989 – 1998

Rok 1989 okazał się dla kina superbohaterskiego rokiem przełomowym. Jeżeli pamiętacie poprzednią część wspominek, to w roku tym ukazały się takie przeciętniaki jak The Return of Swamp Thing czy The Trial of the Incredible Hulk, ale na ekranach kin pojawiło się także dzieło bez wszech miar niezwykłe.

Ogromy sukces artystyczny szedł na równi z sukcesem komercyjnym, film przypadł do gustu zarówno krytykom jak i widzom. Niezwykły klimat to zasługą przede wszystkim niezwykłego reżysera, a na takie miano bez wątpienia zasługuje Tim Burton. Reżyseria, montaż, muzyka, scenografia – każda z tych składowych zachwycała już podczas premiery, i zachwyca także dziś – film w ogóle się nie postarzał i nadal idealnie sprawdza się jako zapierające dech w piersiach widowisko. Do tego oczywiście nie można zapomnieć o doskonale dobranej obsadzie: Michael Keaton w tytułowej roli, Jack Nicholson jako Joker oraz Kim Basinger jako Vicki Vale. Seans obowiązkowy, nie tylko dla miłośników filmów z superbohaterami, i ogromny krok milowy w dorobku tego gatunku! Batman pokazał, że na podstawie amerykańskich pulpowych komiksów można stworzyć dzieło, które spodoba się szerokiej publiczności. A do tego ją zachwyci.

(1989) Batman

Batman niestety był ewenementem tamtych czasów, i ponownie podkreślił tezę, że twórcy filmowych widowisk „muszą czuć klimat„. A były z tym problemy, choć oczywiście różne studia i różni reżyserzy eksperymentowali z najróżniejszymi bohaterami. I antybohaterami. The Punisher z Dolphem Lundgrenem w tytułowej roli może nie okazał się filmem wybitnym, ale idealnie sprawdził się jako dynamiczne widowisko utrzymane w klimacie z tamtych lat. Do tego film zrealizowano bardzo poprawnie od strony technicznej, i nawet dzisiaj, da się go z przyjemnością obejrzeć.

(1989) The Punisher

O ile z Punisherem jeszcze jakoś wyszło,  to niestety Captain America okazał się porażką straszliwą. Zawiodło praktycznie wszystko, począwszy od aktorstwa, poprzez głupie i wręcz durnowate sceny (Kapitan „kradnie” samochody!), kończąc na tragicznym montażu i reżyserii. Tylko dla największych fanów.

(1990) Captain America

W 1990 roku na ekranach telewizorów zadebiutował serial The Flash, składający się w sumie z 22 odcinków. Twórcy serialu dodatkowo stworzyli trzy pełnometrażowe filmy bezpośrednio powiązane z samym serialem. Jednak nie było to rozwiniecie tematu, a jedynie sprytne wykorzystanie już nakręconego materiału i próba zwiększenia profitów z rynku VHS. I tak film z 1990 roku The Flash to tak naprawdę pilot serialu, a wydane rok później dwie kontynuacje łączyły po prostu po dwa odcinki znane z serialu. The Flash II: Revenge of the Trickster składał się z odcinków 12: The Trickster i 22: The Trial of the Trickster, a The Flash III: Deadly Nightshade z odcinków 9: Ghost in the Machine i 16: The Deadly Nightshade. Co najlepsze, to naprawdę da się to oglądać, a przynajmniej warto sięgnąć po Flasha II (lub oczywiście odpowiadające mu odcinki), w którym rolę  antagonisty głównego bohatera zagrał sam Mark Hamill!

(1990) The Flash

(1991) The Flash II Revenge of the Trickster

(1991) The Flash III Deadly Nightshade

We wspominkach miało być tylko o najbardziej charakterystycznych bohaterach komiksowych, ale jak zapowiadałem we wstępie, jakieś odstępstwa będą się zdarzały. I muszą, gdyż dla symbolu lat 90. XX wieku, jakim bez wątpienia były Nastoletnie Żółwie Ninja (tak, rewelacyjny tytuł! Poważnie, jest to przemyślana zagrywka marketingowa skierowana do odpowiedniego odbiorcy!), koniecznie trzeba znaleźć miejsce. Żółwie cieszyły się powodzeniem także w Polsce, głównie za sprawą całkiem nieźle zrealizowanego serialu animowanego. A były też aktorskie filmy pełnometrażowe! Na pewno nie są to arcydzieła, i dziś mocno śmieszą, ale w sumie, taka była rola żółwi! To nie miała być poważna historia, ale lekka i przyjemna rozrywka. I taką pozostaje nawet dzisiaj, choć odbiera się ją o wiele lepiej, gdy nadal gdzieś tam w nas tli się jeszcze nutka nostalgii.

Teenage Mutant Ninja Turtles 1990 rok

(1990) Teenage Mutant Ninja Turtles

Teenage Mutant Ninja Turtles II The Secret Of The Ooze 1991 rok

(1991) Teenage Mutant Ninja Turtles II The Secret Of The Ooze

Teenage Mutant Ninja Turtles III 1993 rok

(1993) Teenage Mutant Ninja Turtles III

I kolejne odstępstwo od zasad, choć pozostajemy w klimacie superbohaterskim, tyle że bez rodowodu komiksowego. Sam Raimi, znany obecnie z kasowej trylogii o Człowieku Pająku, niegdyś miał problemy ze zdobyciem licencji na jakiegokolwiek superbohatera. Stworzył więc swojego, choć superbohater zmienił się bardziej w antybohatera. Darkman to jednak film, który nawet dzisiaj ogląda się bardzo dobrze, a dodatkowym atutem jest nieźle zarysowana postać głównego bohatera, w którego wcielił się Liam Neeson. Film doczekał się dwóch kontynuacji: Darkman II The Return of Durant z 1995 roku i Darkman III Die Darkman Die z 1996. Kontynuacje reżyserował już kto inny, także w głównej roli obsadzono nowego aktora (Arnold Vosloo), ale jak komuś podobała się pierwsza część, warto sięgnąć po kolejne.

(1990) Darkman

(1995) Darkman II The Return of Durant

(1996) Darkman III Die Darkman Die

Jeszcze jeden całkiem oryginalny superbohater, skojarzenia z Iron-Manem całkiem na miejscu. Przynajmniej jeżeli chodzi o strój i latanie. Film ze studia Disneya, o całkiem sporym budżecie, co zaowocowało dopieszczoną stroną techniczną i całkiem atrakcyjną obsadzą. Powstał obraz przyjemny w odbiorze, choć po bardzo obiecującym początku nieco w końcówce obniża, nomen omen, loty… Plusik za rewelacyjnego Timothy Daltona w roli szwarccharakteru.

The Rocketeer 1991

(1991) The Rocketeer

Sukces Batmana po prostu musiał spowodować powstanie kontynuacji. Do tego niezwykle zadowoleni producenci zaufali ponownie Timowi Burtonowi i dali mu całkowicie wolną rękę. I reżyser to wykorzystał, niestety jednak, nieco za bardzo przeszarżował. Batman Returns z 1992 roku absolutnie nie jest filmem złym, co to, to nie! Wręcz przeciwnie, jest filmem nawet wybitnym, jednak dla co poniektórych może okazać się nieco zbyt ciężkostrawny, a to głównie za sprawą zbyt przerysowanego i za bardzo odrealnionego klimatu. A do tego, uwaga spojler, Batman zabija! Podobnie jak w przypadku pierwszej części, zachwyca obsada: Michael Keaton, Danny DeVito jako Pingwin, Michelle Pfeiffer jako Kobieta Kot oraz Christopher Walken jako Max Shreck. Ach, i ta muzyka…

(1992) Batman Returns

Znowu odstępstwo od głównej reguły, ale mamy i komiksowy rodowód i bohatera, choć znowu w wydaniu „anty”. The Crow z 1994 roku to film mroczny, ociekający klimatem, doskonale zrealizowany od strony technicznej, a także związany z ogromną tragedią. Podczas kręcenia zdjęć zginął odtwórca głównej roli, Brandon Lee. W broni palnej, z której w jednej scen oddano w jego kierunku strzał, znalazł się zamiast ślepaka prawdziwy nabój. Skąd tam się wziął pozostaje do dzisiaj niewyjaśnioną zagadką. Zdjęcia dokończono, a film trafił do dystrybucji, z miejsca uzyskując status kultowego. Mocno polecam, warto obejrzeć, choć jest to widowisko dość ponure i bez krzty optymizmu…

(1994) The Crow

Na popularności Kruka powstały kontynuacje, niestety nie dorównujące oryginałowi i będące właściwie tylko po nim popłuczynami.

The Crow 2 City of Angels 1996 rok

(1996) The Crow 2 City of Angels

The Crow 3 Salvation 2000 rok

(2000) The Crow 3 Salvation

The Crow Wicked Prayer 2005 rok

(2005) The Crow Wicked Prayer

W jednym z przyszłych odcinków wspominek z pewnością będzie coś więcej o prawach autorskich. Bo zamieszanie z nimi jest straszliwe, szczególnie w uniwersum Marvela. Jedną z ogólnych zasad jest, że dane studio dzierży prawa do danych postaci tylko na określony czas. Jeżeli podczas tego czasu studio nie stworzy żadnego filmu w temacie, to prawa powracają do licencjodawcy. Widząc potencjał, jednak nie mając pomysłu na odpowiednią otoczkę realizatorską, producenci dzierżący prawa do grupy Fantastic Four postanowili budżetowym sposobem stworzyć dzieło, którego główną rolą było tylko i wyłącznie zachowanie tych praw! Wyobrażacie sobie? Film z producenckiego stołka jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć został skazany na porażkę! Nie zamierzano nawet wprowadzać go do obiegu, o czym podczas produkcji nie wiedzieli ani aktorzy, ani reżyser! Dziś można obejrzeć to dzieło, choć oczywiście pozostaje swoistą ciekawostką i kuriozum zawiłości świata filmowego, w którym niepodzielnie rządzi pieniądz.

The Fantastic Four 1994 rok

(1994) The Fantastic Four

Świetne efekty specjalne, które do dzisiaj zachwycają, a przede wszystkim genialny Jim Carrey w tytułowej roli! The Mask z 1994 roku okazał się ogromnym hitem kasowym, a film po prostu pokochali wszyscy, od widzów po krytyków. Kto nie zna, należy KONIECZNIE nadrobić! Ubaw po pachy gwarantowany! Aha, była kontynuacja. I o ile o takich ciekawostkach wypominam, to tą, wybaczcie, pominę. Oryginał jest lekturą obowiązkową, kontynuacji nie tykać nawet kijem!

(1994) The Mask

W 1994 roku na ekrany powraca Cień, czyli The Shadow. Jak być może pamiętacie z pierwszej części wspominek, postać ta pojawiła się już w kinach w 1940 roku. Powrót zaliczyć można za jak najbardziej udany, jest klimat, efekty nawet dzisiaj nie odstraszają, dużym plusem jest scenografia i stroje które po prostu zachwycają. Zresztą nie ma się co dziwić, film dysponował całkiem niezłym budżetem, który przekuto na warte obejrzenia widowisko.

(1994) The Shadow

To co Burton zrobił w Powrocie Batmana nie zadowoliło producentów, tak więc realizację kolejnej części powierzono już komuś innemu. Na stołku reżysera zasiadł Joel Schumacher, natomiast przed kamerą ponownie brylowały same gwiazdy: Val Kilmer jako Batman, Tommy Lee Jones jako Harvey Dent: Dwie Twarze, Jim Carrey jako Dr Edward Nygma: Człowiek-Zagadka, Nicole Kidman jako Dr Chase Meridian. No i pojawił się jeszcze Robin, który był zupełną pomyłką…. Batmany Burtona były mroczne i klimatyczne, co idealnie sprawdzało się przy takiej postaci jak Batman. W wersji Schumachera otrzymujemy na ekranie wręcz feerię barw, które aż rażą w oczy. Niestety mroczny klimat został zamieniony na kicz. Aczkolwiek, żeby nie było, film nadal ogląda się całkiem nieźle! Sprawdzają się główni źli, akcja biegnie wartko, a Gotham nadal potrafi zachwycić.

Batman Forever 1995 rok

(1995) Batman Forever

Judge Dredd (1995) z Sylvestrem Stallone w tytułowej roli budzi sprzeczne opinie. I nie ma co ukrywać, mamy do czynienia z filmem przeciętnym, jednak który sprawdza się jako niezobowiązująca i całkiem przyjemna rozrywka. Do tego Stallone wypada całkiem przekonywującą w roli Dredda, efekty nie odstraszają, a Mega City One potrafi zachwycić.

(1995) Judge Dredd

Generation X z 1996 to pierwsze pojawienie się mutantów Marvela w pełnometrażowym aktorskim filmie. Niestety, pojawienie wybitnie nieudane, film pod każdym względem od siebie odstrasza, i nawet zapożyczenia z komiksu zostały zrealizowane nieumiejętnie. Mutanci jeszcze będą musieli chwilę poczekać na godne ich widowisko.

(1996) Generation X

Z filmem The Phantom z 1996 jest podobna sytuacja jak z Cieniem, czyli otrzymujemy powrót bohatera, który debiutował lata temu w czarno białym serialu kinowym. Phantom obecnie nieco śmieszy, szczególnie jak główny bohater paraduje w swoim fioletowym stroju, jednak mimo to film ogląda się bardzo przyjemnie! Nadal jest to miłe i niezobowiązujące przygodowe widowisko.

(1996) The Phantom

Batman Burtona z 1989 pokazał, że można stworzyć film superbohaterski będący zarówno kasowym jak i artystycznym przebojem. Producenci zaczęli chętnie inwestować w takie przedsięwzięcia, choć niestety ogromnego sukcesu Batmana nie udało się powtórzyć.  W 1997 roku na ekrany kin zawitała czwarta część sagi o Mrocznym Rycerzu, która także okazała się krokiem milowym dla superbohaterskiej kinematografii. Batman And Robin, podobnie jak przednicy, zachwycał obsadą. Zmieniono co prawda odtwórcę głównej roli, ale po niezbyt udanej kreacji Kilmera, decyzja ta wydawała się jak najbardziej słuszna. Nowym Batmanem został George Clooney, natomiast w pozostałych rolach wystąpili Arnold Schwarzenegger jako Mr Freeze i Uma Thurman jako Trujący Bluszcz. Do tego był Robin i Batgirl. O jakości samego filmu niech poświadczy anegdota, mówiąca, jakoby George Clooney zobowiązał się, że przeprosi i odda pieniądze za bilet każdemu kogo spotka i kto stwierdzi, że był na tym filmie w kinie! Autentycznie, o ile Batmana Forever dało się obejrzeć, to Batman & Robin jest filmem wręcz tragicznym! Powiedzenie, że to zmarnowany potencjał i w sumie zmarnowana kupa kasy, bo budżet był ogromny, to za mało. Film został aż tak zmiażdżony przez widzów i krytykę, że skutecznie zniechęcił na lata Hollywood do inwestowania sporych pieniędzy w podobne widowiska!

(1997) Batman And Robin

W tym samym roku swoich sił na ekranie próbowała postać z wydawnictwa Image. Spawn, oparty na niegdyś słynnej i przebojowej autorskiej serii Todda McFarlane’a, niestety nie zdobył serca widzów, choć z początku rokował całkiem nieźle. Ale czegoś tu zabrakło, a do tego film dobiły wprost tragiczne efekty specjalne, które nawet w roku premiery odstraszały. Tylko dla wiernych fanów.

(1997) Spawn Director's Cut

Ech, równia pochyła… Steel z 1997 roku to doskonały przykład, że zatrudnienie rozpoznawalnego celebryty nie zawsze jest dobrym pomysłem. Shaquille O’Neal kiedyś cieszył się zasłużoną sławą, jako wybitny koszykarz, jednak aktor z niego był żaden. A do tego głupawy scenariusz i idiotyczne dialogi. Steel to postać z uniwersum Supermana, ale w takim wydaniu lepiej znajomość z nim sobie odpuścić.

(1997) Steel

David Hasselhoff zasłynął rolami w takich kultowych serialach jak Nieustraszony czy Słoneczny patrol. I być może pojawiła się kolejna szansa na kultowy serial, gdyż film Nick Fury Agent of Shield z 1998 roku był tak naprawdę zwiastunem. Zwiastunem serialu, który jednak nigdy nie trafił do realizacji. A szkoda, gdyż Hasselhoff jako Nick Fury wypada całkiem nieźle, i film, choć jest mocno przeciętny, to może skusić co poniektórych miłośników klimatu prosto z kaset VHS.

(1998) Nick Fury Agent of Shield

Blade z 1998 roku podczas premiery w ogóle nie był kojarzony z komiksowym pierwowzorem. Opowieść o pół-wampirze, pół-człowieku okazała się całkiem zgrabną i mroczną historią utrzymaną nieco w klimacie horroru. I to się sprzedało, film zebrał ciepłe recenzje, a i widownia dopisała. I nadal jest to widowisko jak najbardziej warte obejrzenia, nie tylko dla miłośników komiksów, a do tego stanowi doskonałą odtrutkę na zniesmaczenie, jakie budzi obecnie popularny wygląd wampira – lalusia. Dobre, mocne kino!

(1998) Blade

W następnym odcinku: Nadchodzą mutanci!

PS. Mimo odstępstw od reguł i dodania różnych pobocznych tytułów, w opisie zabrakło miejsca na takie filmy jak: Guyver, Guyver Dark Hero, The Meteor Man, Blankman, Black Scorpion, Black Scorpion II Aftershock, Tank Girl, Barb Wire, Men In Black, Star Kid, Asterix i Obelix kontra Cezar. Oczywiście mam nadzieję powrócić do tych perełek przy innej okazji.

Wcześniejsze części:
początek: 1940 – 1966
Superman ratuje świat: 1975 – 1988

Read Full Post »

Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem), piąta (Burtonowski Batmobil), szósta (kładka Harley Quinn), siódma (gondola Poison Ivy), karuzela Pingwina.

76035 Jokerland
DC Comics Super Heroes

Dziś zakończenie, a że kończyć należy z hukiem, to na scenę wkracza arcywróg Gacka, czyli sam Joker i oczywiście jego atrakcja, będąca zresztą największą konstrukcją w zestawie.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 51

Poziom pierwszy. Straszy, ale niestety zbyt wyrazistą pustką. Dwa łuki powodują, że konstrukcja wydaje się większa, ale są to tylko łuki, i to dość „cienkie”. „Cienkie” pod względem konstrukcyjnym. Przyozdobienie ich tablicami, lampkami i flagami nie ratuje sytuacji. Minus, i to dla mnie, dość duży.

Plus natomiast za gabinet luster, w którym znajdziemy nadrukowaną postać Jokera. Bez buźki, mamy sam garniturek, uśmiech i charakterystyczny fryz. Teraz wystarczy postawić naprzeciw dowolną minifigurkę i każda zamienia się w Jokera! Naprawdę fajne!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 52

(więcej…)

Read Full Post »

Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem), piąta (Burtonowski Batmobil), szósta (kładka Harley Quinn), siódma (gondola Poison Ivy).

DC Comics Super Heroes

Dziś zabawę zapewnia Pingwin. Czyli jest mroźno, a do tego mamy kaczuszki. Żółte kaczuszki. Kręcące się żółte kaczuszki. Jako bonus: rekiny, choć widać im tylko kawałki grzbietu i dość malutkie płetwy. Ale są, wprosiły się na imprezę.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 41

Karuzelą możemy kręcić, dzięki pokrętłu z tyłu konstrukcji. Jak się trochę przyłożymy, i nieźle zakręcimy, to to co w kaczuszkach siedzi, np.: superbohaterowie, zrobi hyc i z tychrze kaczuszek wyleci. Momentami nawet z niezłym impetem i w zupełnie nieprzewidywalną stronę. Zabawne. Nawet całkiem.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 42

Konstrukcja jak najbardziej w porządku, jest prosta, ale nieźle zabudowana, nawet bogata w szczegóły, i podobnie jak wcześniejsze atrakcje, bawialna. Jest Fun!

Read Full Post »

Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem), piąta (Burtonowski Batmobil), szósta (kładka Harley Quinn).

DC Comics Super Heroes
76035 Jokerland

Dziś atrakcja utrzymana w klimatach roślinnych, czyli nagły i niebezpieczny „spadek” we władaniu samej Poison Ivy. Konstrukcja bardzo prosta: składa się z podstawy, słupa i gondoli. Na szczęście, w przeciwieństwie do kładki Harley Quinn, całkiem tu dużo szczegółów i ozdobników. Do tego przyjemna dla oka kolorystyka powoduje, że atrakcja jak najbardziej cieszy oko.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 32

Gondola wyposażona jest w trzy miejsca siedzące, akurat dla trójki młodych superbohaterów. Dodatkowo mamy tu sporą krwiożerczą roślinkę i oczywiście odpowiednio zmodyfikowaną tablicę z nazwą atrakcji.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 31

Poruszenie tablicy, czy to za pomocą strzału z armaty, wystrzelenia ludzika z Super Jumpera czy po prostu pstryczkiem, spowoduje, że gondola z impetem runie w dół. Ot i w sumie tyle, proste ale całkiem bawialne. Jedyne o co można się obawiać, to wytrzymałość liści w które gondola uderza, póki co u mnie nic się złego z nimi nie stało, ale delikatne ślady po parunastu uderzeniach już widać.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 33

Udana lunaparkowa atrakcja, wygląda ładnie, nie jest zbyt pusta, do tego jest bawialna. Póki co, wycieczka po Jokerlandzie dostarcza całkiem niezłych wrażeń!

Read Full Post »

Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem), piąta (Burtonowski Batmobil).

DC Comics Super Heroes
76035 Jokerland

Od samego początku, gdy tylko pojawiły się pierwsze zapowiedzi zestawu, kładka na której balansuje motocykl wydawała mi się konstrukcją bardzo, ale to bardzo wątłą. Gdy dorwałem wreszcie zestaw w swoje ręce, wrażenie to absolutnie nie zmniejszyło się, ba! nawet kończąc budowę tego modułu, wciąż mi towarzyszyło. Nie ulega wątpliwościom, owszem, konstrukcja jest wątła, ale na szczęście także niezwykle przemyślana. Nic tu nie odpada, nic się samoistnie nie rozszczepia, nie przewraca itp. Ot, otrzymujemy po prostu dwa bardzo proste słupy, każdy na niezbyt dużej podstawce, niższy dodatkowo posiada bajerek w postaci paru płonących kubłów na śmieci. Słupy łączy cieniutka dwukolorowa kładka na której możemy pędzić motocyklem. I tyle składania. Powiem szczerze, że czegoś mi tu jednak brakuje, jakiegoś wykończenia, więcej szczegółów, smaczków itp. Oczywiście wiadomo, bardziej urozmaicona konstrukcja pochłonęłaby większe zasoby klockowe, a tych suma summarum mogłoby zabraknąć na inne moduły, ale jednak.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 21

Mamy jeszcze aspekt bawialności, i tutaj, nie można mieć żadnych wątpliwości: zjeżdżanie motocyklem sprawia naprawdę sporą frajdę, tym bardziej, że należy do rajdu odpowiednio wystartować. Motocykl zaparkowany jest na najwyższym punkcie i jedno koło przytrzymuje mu serek. By rozpoczął jazdę należy go popchnąć (motocykl, nie serek 😉 ), ale nie ręcznie, a za pomocą obrotowej tablicy, najlepiej czymś w nią strzelając, czy to kulką z armaty, czy strzałką z Batmobilu, czy też którąś z postaci za pomocą Super Jumpera. I okazuje się, że taka zabawa jest przednia!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 22

A gdy jeszcze motocykl uzupełnimy o odpowiednią minifigurkową otoczkę, to nawet zaczyna być trochę strasznie, no bo przecież tylko chwila dzieli Robina od wpadnięcia w płomienie! Ale spokojnie, to komiksowy świat, zapewne zaraz zjawi się Batman i uratuje naszego herosa!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 23

No chyba, że będzie zajęty na innej atrakcji w lunaparku…

Read Full Post »

Poprzednie części: pierwsza (ogólnie o zestawie, pudełko, instrukcja), druga (minifigurki), trzecia (armata), czwarta (pojemnik z kwasem). Dziś część zaprawdę specjalna, na tapecie ląduje sam Batmobil. I to o klasycznych rysach!

DC Comics Super Heroes
76035 Jokerland

Batman jest postacią dość wiekową, więc nic dziwnego, że na przestrzeni lat zmieniało się logo serii, strój naszego bohatera, jego wyposażenie, czy też pojazdy, którymi się poruszał. Oczywiście wszystko w pewnych granicach, w końcu Batman kocha czerń (no i niebieski, szary, a swego czasu używał nawet strojów w tęczowych barwach 😉 ).

W kwestii Batmobila, czyli głównego transportu Batmana, warto popatrzeć ot choćby na taką infografikę:

przygotowaną przez ekipę CBR: oryginalna notka z większą liczbą ciekawostek na ten temat.

Zresztą w samym LEGO już pojawiały się najróżniejsze reinkarnacje tegoż pojazdu, zarówno o bardziej klasycznej linii (np.: 7784, 7781), zupełnie klasyczne (76052), Nolanowskie (np.: 76023, 7888), „na czasie” (76045) i inne (np.: 6864, 76012).

Nasz Adam, projektant Jokerlandu, uwielbia Batmobile. Spod jego ręki wyszedł choćby ogromny Tumbler (76023) czy też prawdziwe cudeńko nawiązujące do wersji z lat 60 (76052). Wyobraźcie sobie, że Batmobil z niniejszego zestawu powstał o wiele wcześniej niż sam zestaw! Po prostu Adam go zbudował, i później starał się go wykorzystać jako składową pełnoprawnego zestawu. Wreszcie nadarzyła się okazja, i Batmobil w tej formie zawitał do Jokerlandu. Oczywiście, jako że od projektu minęło już trochę czasu, to parę szczegółów trzeba było zmienić, Adam choćby zrezygnował z przesuwanej kabiny na rzecz „szuterów na sprężynkę„, w planach były także mniejsze skrzydła, ale byłby to nowy element, wiec koniec końców nie został wprowadzony.
Forma niniejszego Batmobila jest dość klasyczna, i wyraźnie widać tutaj nawiązanie do wersji Burtonowskiej, choć oczywiście nie jest to dokładne odwzorowanie, a jedynie filmy stanowiły doskonałą inspirację. Jak dla mnie: klimat po prostu się wylewa, a sam Batmobil był jednym z poważnych atutów by zakupić cały zestaw!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 11

Spójrzcie na tę linię!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 12

Przód może wydawać się nieco udziwniony z tym „lotniczym silnikiem” z przodu, ale jak dla mnie, idealnie zgrywa się z całym pojazdem.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 13

Z tyłu pojazdu za rury wydechowe „robią” znane „strzelajki”. I sprawdzają się przyzwoicie, choć zamiast pomarańczowych groszków wolałbym buchające płomienie.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 14

Zresztą Batmobil strzela nie tylko z tyłu, ale i z przodu. A od tej strony mechanizm został ukryty wprost perfekcyjnie! Widzicie te dwa zaokrąglenia w środku okrągłego przodu? To główki długich, dość popularnych obecnie pocisków, ich zwolnienie następuję poprzez wciśnięcie ledwo wystających technicowych pinów – widać je na płytce 4×2 nieco za pierwszą owiewką. Działa i wygląda to rewelacyjnie!!!

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 15

Przesuwanej kabiny niestety nie uświadczymy, ale ludzika jakoś trzeba w środku pojazdu umieścić, więc mamy kabinę zdejmowaną. Coś za coś. W środku komputer (naklejka na ściętym elemencie – rzadkość!), klasycznej kierownicy tu nie znajdziemy.

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 16

LEGO DC Superheroes 76035 Jokerland 17

Powtórzę się, ale chcę to wyraźnie podkreślić: Batmobil wyszedł wprost rewelacyjnie! Fajna konstrukcja, przepiękny klasyczny wygląd, a do tego spora bawialność. Póki co, zestaw nie zawodzi: figurki wypadły świetne, a Batmobil zachwyca. Oby poziom został zachowany, przecież jeszcze sporo zostało do zbudowania!

Read Full Post »