No i foch mi przeszedł. Przynajmniej, powiedzmy, że częściowo. Nadal uważam, że TLG zrobiło ogromny błąd z tymi niby unikatowymi figurkami, zresztą do tematu powrócę w obiecanym przeglądzie-podsumowaniu poszczególnych egzemplarzy i popierniczonych cen na rynku wtórnym, jednak gdy nadarzyła się okazja na zakup klocków w niezwykle atrakcyjnych cenach (wspominana przeze mnie promocja na Amazonie), skwapliwie skorzystałem z okazji i nabyłem co ciekawsze, według mnie, egzemplarze z linii Super Heroes.
Nie są to jednak zestawy które by mnie w wielkim stopniu zachwyciły, a sama seria Super Heroes nie zdobyła mojego serca – większość zestawów uważam za badziewia totalne, w których wyraźnie widać tylko bazowanie na nośnym i popularnym materiale źródłowym zazwyczaj w postaci filmów kinowych (np.: ostatni Iron Man), w związku z tym pokusiłem się na spróbowanie czegoś pokroju szybkich minirecenzji – bez zbędnego lania wody i większego rozpisywania się – szybko, w miarę rzeczowo, bez kadzenia. Dajcie znać, czy taka forma Wam odpowiada i czy macie ochotę na jeszcze – parę zestawów z trykociarzami czeka na „zrecenzowanie”.
Zaczynam od… Żółwi. Tak, zdaję sobie sprawę, że to niezupełnie Super Heroes, ale pamiętam te postacie ze starej kreskówki i kolorowych (ale także czarno-białych) komiksów (Tm-Semic i Egmont) i zawsze traktowałem te postacie w podobnych kategoriach jak Superman, Spider-man czy X-meni (też mutanci, jakby nie było!)
Teenage Mutant Ninja Turtles (Nickelodeon)
79100 Kraang Lab Escape
Seria: Teenage Mutant Ninja Turtles (Nickelodeon)
Rok premiery: 2013
Liczba elementów: 90
Figurki: 2+1: Michelangelo, Foot Soldier + The Kraang
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 15.5 x 14 x 4 cm
Cena: $12.99, £9.99, 14,99 €, 69,99 zł, monopolistyczny serwis aukcyjny: od 40 zł (+ przesyłka)
Żółwie do plastikowego świata zawitały oczywiście na podstawie licencji. Jednak licencja ta opiera się nie na klasycznym ich wizerunku, ale na najnowszej ich wersji, prezentowanej w formie serialu na kanale Nickelodeon.
Zobaczcie sami:
Dziwnie to to wygląda, prawda? To znaczy, ja pamiętam tą starą wersję, więc takie dziwadła trochę mnie zniechęciły, a do tego April, która w starej serii wyglądała przeuroczo, a w nowej to coś dziwnego z nią zrobili. Ale sam serial zdobył przychylne opinie i przyzwoitą popularność i już wiadomo, że po pierwszy sezonie będą kolejne. Ja, póki co, widziałem tylko urywki, jednak, dało się nawet to oglądać.
A czy zestaw potrafi zachęcić do sięgnięcia po serial?
To, że mamy do czynienia z produktem licencjonowanym, widać już na pudełku: logo serialu, kanału telewizyjnego, charakterystyczne postacie z kreskówki. O dziwo, pasuje do tego wszystkiego tło w kolorze fioletowym.
Z tyłu pudełka ukazano funkcjonalność zestawu oraz krótki komiks. Komiks to prawdziwa perełka, zresztą nie ma się co dziwić, Paul Lee rysuje wprost fantastycznie, polecam zajrzeć do jego galerii, w której zresztą można odszukać tenże komiks jeszcze sprzed kolorowania.
Instrukcja: mała książeczka, ponad 30 stron, plany budowy, indeks elementów, reklamy (w tym „wrzeszczący bachor”). Standard. W oczy rzuca się jasno zielone tło, choć daje po oczach, to jakoś bardzo nie przeszkadza przy budowie.
Oprócz instrukcji, w pudełku znalazło się miejsce na dwa woreczki z elementami. „Figurka” Kraanga dodatkowo została zapakowana w osobny woreczek.
Bohaterowie tego zestawu, czyli ludziki: Michelangelo, Foot Soldier i różowiutki The Kraang:
Kraanga można założyć na główkę ludzika, choć nie wygląda to jakoś bardzo rewelacyjnie. Foot Soldier prezentuje się ładnie, jednak oszczędzono nam w jego przypadku większych wodotrysków. Natomiast żółw jest super bajerancki! Świetna oryginalna główka, skorupa zakładana na szyję, wyrazisty zielony kolor i odpowiednie nadruki: figurka wprost genialna! Jest jeden minus: gdy odchylimy nóżki do tyłu, zaczynają napierać na skorupę, co grozi jej pęknięciem!
Akcesoria, w tym nunczako i pizza:
Na konstrukcje składa się uzbrojony pojazd Kraanga: wyglądający jak pół jajka umocowane do chodzika napędzanego dziwną żółtawą substancją. W sumie pasuje tej różowej paskudzie. Pojazd można podzielić na dwa moduły, ot dodatkowy akcent bawialności…
Druga konstrukcja to coś w stylu małej celi, gdy wciśniemy odpowiednie miejsce, przezroczysta część wylatuje w powietrze. Nawet fajne.
Najmniejszy zestaw z licencjonowanej serii żółwi to świetna okazja do zdobycia jednego z zielonkawych osobników, różowego Kraanga oraz garści całkiem niezłych klocków, wśród których znalazły się elementy z nadrukiem zegarów. Konstrukcje, mimo że bez rewelacji, mogą się podobać. Ogólnie: całkiem przyzwoity zestawik, jednak wart rozważenia zakupu tylko i wyłącznie za cenę niższą, niż rekomendowana przez TLG.
Totalnie nie rozumem co można w tym widzieć.
Największa tandeta jaką od dłuuugiego czasu wypuściło TLG. To było moje pierwsze skojarzenie kiedy zobaczyłem zdjęcia i do zmiany zdania nic jak dotąd nie zdołało mnie nakłonić.
Może zabrzmi to aż nazbyt przesadnie – ale, przeraża mnie fakt że istnieją ludzie którzy kupują coś takiego mając do dyspozycji tak szerokie spektrum udanych produkcji Lego – już nawet pomijając LotR-a, z licencjonowanych jest przecież jeszcze Lone Ranger, Star Wars, Super Heros…
No istniejemy, istniejemy…
Udane figurki. Szczególnie wojowniczy żółw.
Co to są te brązowe dynksy o fi bara z dziurką w środku, które wykorzystano w broni żółwia? To te takie lekko gumowe rurki (zabijcie mnie, nie znam fachowej nazwy)?
Hose, Rigid 3mm D. 3L / 2.4cm
http://www.bricklink.com/catalogItemIn.asp?P=75c03&in=S
Rurki, ale dość sztywne – trudno je wygiąć.
A jest jakieś wytłumaczenie tego, że nie użyto zwykłych barów tej długości?
Dobre pytanie….
Witaj Nori!
Świetna recenzja, ale interesuje mnie technika wykonywania Twoich zdjęć.
Wiadomo, że ostrość uzyskam dobrymi ustawieniami aparatu i samym aparatem. Chodzi mi o to na jakim tle fotograficznym robisz zdjęcia, z jakim oświetleniem i w jakim programie graficznym podkręcasz ich jakość do tak cieszącej oko ;D
Z góry dziękuję za odpowiedź i pozdrawiam :>
Witam!
Jako tło używam arkuszy białego (mlecznego) pleksi, dzięki temu pojawia się delikatne odbicie w podłożu, jednak trzeba uważać na światło, mocne źródło jest także odbijane i wygląda to mało estetycznie. Mój arkusz pleksy jest dość cienki, a przez to elastyczny, więc można go wygiąć tak by służył zarówno jako tło jak i podłoże. Do robienia zdjęć mniejszym obiektom używam namiotu bezcieniowego i lamp z żarówkami o temperaturze około 5500 stopni Kelvina. W aparacie najważniejsze są dwie rzeczy: zawsze pamiętać o ustawieniu balansu bieli i fotografować z statywem oraz samowyzwalaczem. Najlepiej, by aparat nie zapisywał bezpośrednio do formatu jpg – mój staruszek (który niestety kwalifikuje się już do wymiany, ale kasy niestety szkoda, lepiej wydać na klocki 😉 ) tak ma i niestety zawsze są problemy z niektórymi barwami, głównie czerwoną. Obróbka to już jak kto woli, ja robię rozjaśnianie cieni, modyfikację odcienia tła, delikatne wyostrzanie, trochę zabawy z poziomami, czasem modyfikację nasycenia. Nie zawsze to co pozwoli poprawić jedno zdjęcie sprawdzi się przy innym.
Dziękuję 😀
A jeśli jeszcze można spytać, jakiego aparatu używasz? Ile ma lat? Bo mój to prawdziwy staruch i mam identyczny problem z małą niechęcią wydania pieniędzy na coś innego niż lego 😀
Panasonic DMC-LS60, czyli naprawdę wiekowy dziadek. Napaliłem się na nowego Panasonica, tym bardziej, że podobno fajny, zgrabny, sensowny i ładne robi zdjęcia, ale niestety, funduszy na wszystko nie starczy…
Ja od siostry odkupiłem aparat model: Praktica DPix 540Z.
Czy uda mi się z niego wycisnąć dobrą jakość? Jak byłem mniejszy oszukiwałem obiektyw lupą i zdjęcia z bliska wychodziły ostrzejsze – polska myśl techniczna górą! 😀
Ale i tak przymierzam się do kupna jakiegoś nowego modelu… No i przyda mi się kamera, bo jak już rozwinę Bloga to chcę też znów prowadzić kanał na Youtube 😀
Pozdrawiam 😛
Przede wszystkim zmień adres: jeżeli chcesz stosować się do zasad fair-play określonych przez TLG, nie powinieneś ani w nazwie, ani w adresie URL używać nazwy „LEGO”!