The Lone Ranger
79107 Comanche Camp
Seria: The Lone Ranger
Rok premiery: 2013
Liczba elementów: 161
Figurki: 3: The Lone Ranger, Tonto, Red Knee
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 26 x 19 x 4.5 cm
Cena: $19.99, £19.99, 29.99 €, 129.99 zł
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– pudełko –
Żółty „nagłówek”, logo filmu, wizerunek głównego bohatera. Poniżej dopieszczone zdjęcie przedstawiające zestaw w całej okazałości. Szata graficzna dla całej serii The Lone Ranger zawiera oczywiście wspólne, charakterystyczne elementy, tego czego brakowało w najmniejszym zestawie, a pojawia się w każdym większym, to wyszczególnienie ludzików które znajdziemy w pudełku. Co ciekawe, ludziki sfotografowano w stylu „amerykańskim”, czyli „obcięto” im dolną część nóg. Dodatkowo każda postać podpisana jest swoim imieniem, tudzież przydomkiem.
Tył pudełka zdobi sporych rozmiarów logo serii oraz cztery zdjęcia, wszystko umieszczono na żółtym tle. Muszę przyznać, że zaczynam się powoli przyzwyczajać do tego koloru.
Boki pudełka to standardowe informacje i ostrzeżenia, znalazło się tu też miejsce na określenie krajów w których wyprodukowane składowe zestawu (są Chiny). Znajdziemy tutaj także zdjęcie ludzika w skali 1:1.
Zawartość pudełka to całkiem sporo smakołyków. Trzy woreczki z elementami, luzem wrzucone dwie płytki oraz kanu, do tego instrukcja oraz poszycie tipi w dwóch częściach. Naklejek w tym zestawie nie uświadczymy. Niestety, instrukcja ani poszycie tipi nie są dodatkowo zabezpieczone, na szczęście w moim egzemplarzu nic nie ucierpiało, a że elementy wypełniają prawie całe pudełko, ryzyko uszkodzenia jest raczej niewielkie.
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– instrukcja –
Jedna książeczka w formacie 20 x 12.5 cm, składająca się z czterdziestu stron. Zawartość standardowa: plany budowy, indeks elementów oraz reklamy. Budowa przebiega szybko i sprawnie, miłym akcentem jest wyszczególnienie przy każdym kroku składania potrzebnych w danym momencie elementów.
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– elementy –
W kwestii elementów przede wszystkim warto wspomnieć o poszyciu tipi. „Element” taki pojawił się już w serii Western, jednak wtedy składał się z jednego kawałka w miarę sztywnego materiału. Obecnie poszycie otrzymujemy w dwóch identycznych częściach, do tego wykonane jest z grubej folii. Pod względem estetycznym, materiałowe poszycie podobało mi się o wiele bardziej, jednak „plastikowe” ma niewątpliwe plusy: jest dość sztywne, więc nie „wywija się”, nie ma obaw że się wymnie, łatwo je wyczyścić. Tak więc zmiana na plus, choć jednak wygląda nieco bardziej „sztucznie” niż materiałowe. Cóż, coś za coś.
Drugim charakterystycznym dla Indian elementem jest kanu, element już znany, choćby z serii Western i Pirates. Nowa wersja niczym nie różni się od starej, a przynajmniej nie zauważyłem żadnych różnic, spójrzcie zresztą sami:
Wśród wyposażenia znajdziemy m.in. łuk i kołczan, nowe rewolwery (w sumie trzy sztuki, w tym jedna zapasowa) oraz jednosieczny tomahawk, całkowicie nowy element który już zadebiutował w 10 serii Minifigures (ludzik 05: Tomahawk Warrior), jednak tutaj otrzymujemy wersję z trzonkiem w nieco innym, ciemniejszym odcieniu brązu.
Skorpiony oraz rybka to już znane zwierzątka, nowością jest kruk, który służy jako oryginalne „nakrycie głowy” jednej z postaci. Na deser parę kosteczek.
Nakrycia głowy Indian to prawdziwe arcydzieła, choć wykonane z gumowatego materiału, zadziwiają bogactwem szczegółów oraz pieczołowitymi miejscowymi nadrukami.
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– ludziki –
W sumie trzy niezwykle udane ludziki, choć tylko jeden jest ekskluzywny dla tego zestawu. The Lone Ranger, jako główna postać pojawia się praktycznie w każdym zestawie, dokładniejsze jego fotki znajdziecie w recenzji najmniejszego zestawu: 79106 Cavalry Builder Set.
Johnny Depp ma szczęście do wcielania się w niezwykle osobliwe postacie, można dywagować nad jego kunsztem aktorskim, oraz czy w ogólnym rozrachunku nie zjada własnego ogona, ale bezsprzecznie i obiektywnie należy stwierdzić, że w takich rolach sprawdza się wprost wyśmienicie. W LEGOwym światku zawitał już pod postacią Jacka Sparrowa (seria Pirates of the Caribbean), teraz otrzymujemy go w roli Tonto, postaci wizualnie aż nazbyt podobnej do Jacka. Jako ciekawostkę, można nadmienić, że charakteryzacja Deppa w filmie The Lone Ranger była inspirowana obrazem Kirby Sattler: I Am Crow. Biała twarz z wymalowanymi czarnymi pasami, długie czarne włosy, a przede wszystkim ptak na głowie, będący duchowym przewodnikiem Indianina.
Plastikowe wcielenie Tonto jest wprost niezwykle udane, począwszy od przepięknych nadruków, skończywszy na perfekcyjnie dopracowanej główce. Nadruki zdobią zarówno przód jak i tył torsu, tak samo jest z główką, posiada ona podwójny nadruk, z jednej strony prezentując uśmiechniętą twarz, z drugiej przerażoną. Jak już wspomniałem, włoski wykonano z coraz popularniejszego gumowatego materiału, niestety, obawiam się, że przez częste ich zakładanie i ściąganie może się nieco zetrzeć nadruk na główce. Włoski posiadają malutki otwór w który można wczepić kruka, patent znany już choćby z serii Friends, choć tam oczywiście ludzikom przyczepiało się kokardki i inne kobiece ozdobniki.
Oprócz Tonto w zestawie otrzymujemy jeszcze jedną postać Indianina: Red Knee, także wykonaną z niesamowitą pieczołowitością i dbałością o szczegóły.
Małe porównanie nowej figurki i jej odpowiednika z serii Western:
Wszystkie figurki w tym zestawie to prawdziwa rewelacja, jedyny minus to fakt, że aż dwie z nich, i to bardzo charakterystyczne, otrzymamy także w innych zestawach.
Czas zacząć budowę!
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– zestaw –
Stojak na broń: konstrukcja prosta, ładna, estetyczna. Nic mniej, nic więcej.
Główna atrakcja zestawu, czyli tipi. Zaczynamy od podstawy, a dokładnie dwóch identycznych modułów.
Łączymy je w jedną całość, dokładamy ognisko, stelaż,
i zakładamy dwie części poszycia.
Całkiem nieźle, ale albo mam zbyt wygórowane wymagania, albo naprawdę czegoś mi tu brakuje.
Kolejna konstrukcja to formacja skalna z jamą, w której gnieżdżą się skorpiony. Ten moduł składa się bardzo przyjemnie, choć pod względem wizualnym nie jest porywający. W założeniu jednak, ma posiadać spory akcent bawialności: po (mocnym i zdecydowanym) wciśnięciu wystającej „dźwigni”, skorpiony powinny wyskoczyć z gniazda. Coś jednak niestety nie zagrało do końca, nawet specjalnie rozłożyłem i złożyłem ten moduł jeszcze raz, moje skorpiony po prostu najwidoczniej zadomowiły się w gniazdku i nie mają ochoty go opuszczać. Raz na jakiś czas któryś niechętnie wyleci, choć trzeba przyznać, że jak się odpowiednio „przyfasoli„, to nawet potrafią wylecieć na parędziesiąt centymetrów pionowo w gorę.
Po budowie została całkiem przyzwoita garść elementów zapasowych, w tym kostka, rewolwer oraz łodyga!
Do stojaka, tipi i gniazda dokładamy kanu, i już obozowisko Indian prezentuje się w całej krasie.
The Lone Ranger: 79107 Comanche Camp
– podsumowanie –
Mimo że tipi prezentuje się mało atrakcyjnie, a wyrzutnia skorpionów wydaje mi się coś niedopracowana, to w ogólnym rozrachunku zestaw bardzo przypadł mi do gustu. Co prawda pozytywne wrażenie zapewne spotęgowane jest przez świetne figurki, jednak i tak uważam, że warto się tym zestawem zainteresować, szczególnie jeżeli ktoś lubi historię rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Tym bardziej, jeżeli zestaw uda się upolować w niższej cenie niż rekomendowana przez TLG.
+ świetne figurki
+ Red Knee
+ przyjemna budowa
+ kanu
+ sporo zwierzaków, w tym (zdechły) kruk
– w tipi coś brakuje
– niedopracowana wyrzutnia skorpionów
– aż dwie figurki (z trzech) znajdziemy też w innych zestawach
Kolejna odsłona LR, która przysłowiowej d**y nie urywa. Kilka ciekawych elementów oraz fenomenalne figurki (pal licho, że dwie z nich powtarzają się w innych zestawach) i… to by było na tyle. Zastanawiam się tylko, co tu kosztuje więcej – klocki, czy sama licencja. Pewne jest jedno: Również i w tym przypadku na pewno podziękuję – nawet wówczas, jeśli cena porządnie spadnie.
Red Knee jest wspaniały a w zasadzie nawet nie jako całość a to jego nakrycie głowy. Ale niestety nie wart 129.99 zł a szkoda bo to jedna z ciekawszych figurek tej serii.
Jak dla mnie obok kopalni najmniej ciekawy zestaw serii. Prawie nic do budowania nie ma. Ale figurki bardzo ładne choć tylko jedna ekskluzywna dla tego zestawu. Jak dla mnie strata pieniędzy.
FREDu recenzja kopalni będzie, i zestaw ten naprawdę ma wiele do zaoferowania, może wtedy zmienisz zdanie.
Zestaw wygląda całkiem fajnie, tylko ta cena jest zaporowa. Z resztą – jak każda licencyjna.
Cena est zaporowa, bo gdyby to chodziło za 49 zł to bym zrozumiał – indiańce, tipi, dwa kanoe – jest wszystko czego trzeba miłośnikowi kolorowych totemów i indian z tomahawkami. Nawet nie potrzeba filmowej licencji. Szkoda tego właśnie, bo zestaw jest umiarkowanie ciekawy i jedyny z akcentem indiańskim.
W zestawie jest tylko jedno kanu, zdjęcie z dwoma to porównanie starego (Western, Pirates) i nowego (TLR). Akcent Indiański w postaci ludzika pojawia się też w zestawie z kopalnią.
Czekałem długo na coś takiego… i mocno się rozczarowałem. Plastikowe tipi wpędza mnie w depresję. Bardzo, bardzo chciałem zbudować indiański obóz, zacząłem zbierać figurki, klocki, a teraz dostałem foliowe tipi… Tfu! I to jeszcze za taką cenę. Dyliżans jest świetny. Żołnierze ujdą. Pociąg na pewno kupię, choć nie wart swojej ceny. Tipi mnie dobiło. Uszyję sobie własne!
Ten zestaw, choć to licencja, maksymalnie narzuca mi się jako kalka zestawu 6746 z 1996 roku. Kalka oczywiście nieco gorsza, bo brak troszkę tamtej otoczki, a i zmienione standardy (płyty bazowe w tylu zestawach z tamtych lat) narzucają trochę inny charakter. Tam, chociaż też było jedno tipi i drobna dodatkowa konstrukcja z prostych i pstrokatych klocków (co jako totem sprawdzało się świetnie) wyglądało to jakoś autentyczniej. Tutaj jest aż sterylnie, nie czuję tego indiańskiego obozowiska.
Co do poszycia tipi – faktycznie po starych, materiałowych poszyciach po kilkunastu latach od nowości niestety często mocno widać ich wiek i zużycie, jest to pewien problem przy kupowaniu używanych zestawów czy samych poszyć. Mimo wszystko wydaje mi się to dużo lepszym rozwiązaniem niż te nowe, plastikowe, błyszczące.
Na deser zostają świetni Indianie, co prawda robienie włosów z gumowatego materiału mnie nie przekonuje, poza tym jednak te figurki naprawdę mi się podobają [wódz z rogami bizona i warkoczem wygląda śwetnie, godny następca 16-letniego, żółtoskórego szamana.;); Tonto oczywiście również jest tu gwiazdą] I trochę ratują ten zestaw, który pewnie przy dobrej cenie i tak kupię, jako że jestem jednym z tych, co cierpią na „syndrom kompletyzmu” (choć w łagodnej formie obejmującej tylko standardowe zestawy i łatwe do zdobycia dodatki ;)).
A na koniec coś, co chyba powinienem napisać na początku.;) Wkradł się tu chyba dość istotny błąd językowy – nie znam fabuły filmu, ale zdaje się, że aktualny wizerunek Tonto to zupełnie nowy wytwór na potrzeby filmu, a zatem jeżeli Tonto to tylko bezpośrednia kalka tego Indianina z obrazu „I am Crow”, to wychodziłoby na to, że ptaszydło na jego głowie jest wroną, nie krukiem. Ten błąd jest dość częsty, wybaczę więc nawet takiemu weteranowi recenzji jak Ty, Nori. 😉 Ja jestem akurat na oba te ptaszyska w różnych wersjach językowych wyczulony, bo dość często odgrywają istotną rolę w różnych formach fantastyki, która mnie interesuje. Ot choćby tytuł i kluczowa postać z dodatku do drugiej części gry RPG, której fanem jestem (kto grał, to po moim nicku w lot załapie o jaką grę i dodatek chodzi ;)), a także np. Pieśń lodu i ognia, gdzie ważną rolę w fabule odgrywają zarówno wrony (w czarnych płaszczach ;)) jak i kruki (a konkretnie taki jeden trójoki…).
Co nie zmienia faktu, że ptaszydło jako nowy element jest rewelacyjne, bardzo się cieszę, że jest elementem osobnym od włosów, to bardzo dobre posunięcie projektantów. I jest to takie małe pocieszenie dla kolekcjonera-kompletysty, który „Tontów” uzbiera z całej serii sporą garść – w końcu takich wron nigdy za wiele, fajnie będzie je wszystkie umieszczać w MOCach, nadając im dodatkową nutę realizmu. 🙂
Aha – wrony w MOCach mogą robić też za kruki. 😛 Np. za te z Ereboru (swoją drogą ciekawe, czy właśnie w jakimś zestawie z Hobbita mogą się pojawić).
W jednym z wywiadów Johnny Depp wyraźnie określił, że wygląd jego postaci był wzorowany dokładnie na tym obrazie, więc tu nie ma pomyłki czy domysłów, jest to oparte na autentycznej wypowiedzi twórców. Oczywiście warto podkreślić, że wizerunek był tylko „wzorowany”, tak więc czy to kruk czy wrona, to już kwestia samego filmu, ciekawe zresztą, czy właśnie w filmie będzie wyraźnie określone, co to za ptaszysko.