31-32: Na zakręcie, Niewygodny świadek (1973). Do serii po raz ostatni zagląda Bogusław Polch, i wypada wprost doskonale! Szczególnie widać to po kadrowaniu oraz w eksperymentowaniu z umieszczaniem scen pod rożnymi, czasem nieco ryzykownymi, kątami. I to się sprawdza! Do tego rysownik zachwyca swoim przywiązaniem do szczegółów, szczególnie tych technicznych, jak np.: ukazany pod rożnymi kątami motocykl, w którym widać nawet bieżnik na oponach, a patrząc na walizkę z lekami można przeczytać, jakie marki się w niej znajdują. Oprócz szczegółów technicznych Polch zadbał o takie dynamiczne dodatki jak włosy i ich ruch: doskonale zarysował, jak się układają podczas nagłego obrotu głowy, czy też jak mierzwi je wiatr. Na twarzach natomiast widać wyraźnie różne odczucia, a zaskoczenie czy złość są wprost perfekcyjnie oddane! Na Żbikach aż z przyjemnością obserwuje się, jak doskonaliła się kreska Polcha, a te dwa zeszyty są bezsprzecznie pozycją obowiązkową dla miłośników jego twórczości. Tym bardziej, że scenariusz jest całkiem przyzwoity, i co ciekawe, przedstawia wiele osób o różnych motywach i powodach swoich postępowań, a te naprawdę są zróżnicowane, i nie zawsze czyste jak łza. Tłem wydarzeń jest przemyt medykamentów oraz tajemniczy wypadek z ofiarą śmiertelną. Sam scenariusz pozostawia wiele niedomkniętych wątków, ale czyni to z wyczuciem, i nie pozostawia w sumie czytelnika w niedosycie. Ot, nad paroma rzeczami pozwala się zastanowić, i zadumać, jak sami postąpilibyśmy w podobnej sytuacji. Jak dla mnie, jedne z lepszych Żbików w całej serii!
33-35: Dwanaście kanistrów, Zakręt śmierci, W pułapce (1973-1974) Od tej trylogii Jerzy Wróblewski już na stałe przejmuje pałeczkę na stanowisku rysownika serii. I w ogólnym rozrachunku sprawdza się bardzo dobrze, choć w całym dorobku zdarzają mu się oczywiście historie zarówno lepsze, jak i przeciętne, czy wręcz słabe. Niniejszą trylogię, mimo że czyta się całkiem miło, a jeszcze lepiej ogląda, to niestety można nazwać co najwyżej właśnie przeciętną. Niektóre dziury fabularne, głupotki, czy nieścisłości po prostu najzwyklej w świecie denerwują podczas lektury. Znowu pojawia się motyw przemytu, tym razem spirytusu, do tego nie obędzie się bez wielokrotnych prób zabójstwa, a i trup się w końcu pojawi (to w sumie nie spojler…). Wróblewski to świetny rysownik, jednak czasami nieco brakuje mu umiejętności nadania bardziej wyrazistych odczuć goszczących na twarzach poszczególnych postaci – zbyt często są one zbyt spokojne, opanowane, tak jakby bez wyrazu. Razi to tym bardziej, gdy po te zeszyty sięgnie się po lekturze choćby dwóch wcześniejszych albumów stworzonych przez Polcha, gdzie ekspresyjność postaci była zarysowana wprost nieprzeciętnie. Przeczytać można, i czyta się w sumie dobrze, gdyż dzieje się naprawdę dużo, ale wspominane nieścisłości czy dziury fabularne zbyt bardzo dają o sobie znać. No chyba, że w moich egzemplarzach ze starości powypadały strony i coś przeoczyłem. 😉
Witam czy nastepna czesc bedzie 9 ??? walizka ,jasnowłosa ??sp-139 wa
Kolejne części oczywiście będą, i tak aż do końca serii. Ale w odpowiednich odstępach czasu, na spokojnie. A wcześniej jeszcze będzie jedna ogólna notka o Wróblewskim. 😉