Kończy nam się 2012 rok, niewątpliwie można go pod pewnymi względami uznać za nader udany. A jako że zbliża się ta szczególna noc, pozwolę sobie na małe i króciutkie podsumowanie.
Pod względem zestawów prym wiodły dwie serie, jakże różne, jednocześnie mające wiele ze sobą wspólnego. Zarówno Ninjago jak i Friends okazały się sporymi sukcesami, przede wszystkim komercyjnymi, do tego stopnia, że TLG podjęło decyzję o kontynuacji serii Ninjago – coś takiego naprawdę zdarza się niezwykle rzadko! Friends, seria skierowana głównie do dziewczynek, zachwyciła chyba wszystkich. Płeć piękna otrzymuje zestawy i ludziki specjalnie jej dedykowane, jednak nie pozbawione „chłopięcych” akcentów, znajdziemy więc tu i ludziki uczęszczające do salonu piękności ale też ćwiczące sztuki walki czy konstruujące roboty. Do tego mnogość ciekawych elementów oraz akcesoriów może być łakomym kąskiem dla starszych AFOLi.
Dla mnie prywatnie hitem tego roku była seria Monster Fighters, którą to miałem przyjemność recenzować zestaw po zestawie, łącznie z paroma pierdółkami jak naklejki czy książki. Zresztą zestawy z tej serii nadal stoją u mnie złożone i wciąż lubię się nimi po prostu pobawić. No i z tą serią mam też bardzo przyjemne osobiste wspomnienia, choćby z powodu tego, jak i z kim do Polski trafił Haunted House. Adam, Ida, dzięki za wszystko!
Recenzje, czyli moje oczko w głowie. Z uporem maniaka nadal upieram się przy swoim: dobra recenzja to recenzja napisana, a nie filmowana, a filmik może być jedynie uzupełnieniem takiej recenzji, umieszczony tylko po to, by pokazać działanie np.: mechanizmów. Niestety, głównie wśród młodszych, wideorecenzje zaczynają być coraz popularniejsze, i aż chciało by się ze smutkiem przytoczyć znaną prawdę, że w dzisiejszych czasach ludzie wolą oglądać niż czytać. Zresztą spójrzcie choćby na poziom czytelnictwa w Polsce – wprost tragedia, i aż nie mogę uwierzyć, że choćby w Czechach czytelnictwo stoi na o wiele wyższym poziomie. Smutne. I odbija się niestety na rynku, skoro nie ma kto czytać, to po co wydawać?
Co do bloga: szczerze, to nie sądziłem że uda się go trzymać przy życiu tak długo. Oczywiście to w pełni Wasza zasługa: blog ma setki odwiedzin dziennie i niezwykle się cieszę, że ktoś ma ochotę to wszystko czytać. Zachęcam Was też do komentowania notek, wiem że to nieco „puste”, ale uwierzcie mi, każdy Wasz komentarz niezwykle mnie cieszy – po prostu udowadnia, że czytacie te wypociny i jesteście danym tematem zainteresowani.
Szczycę się tym, że blog jest całkowicie niezależny, do tego jest prowadzony w nieco niszowy sposób. Nie jest powiązany z żadnym forum, oczywiście notki jak najbardziej nawiązują do określonych tematów na forach, jednak 8studs nigdy nie było, nie jest i NIGDY NIE BĘDZIE blogiem danego forum. Do tego w zupełności nie dbam o jakąkolwiek reklamę, więc tym bardziej mnie cieszy, że słupki oglądalności regularnie rosną. Także nie mam żadnego zamiaru wiązać się z febókiem – moje zdanie na temat tej „platformy społecznościowej” jest bardzo negatywne i mimo że byłaby to doskonała reklama – wybaczcie za określenie – wisi mi to.
Warto nadmienić, że mimo iż tutaj piszę w pojedynkę, to chętnie zawsze ugoszczę każdego kto ma cokolwiek ciekawego do powiedzenia. Dlatego też pojawiła się seria notek „top10„, często gości tu KUKUS choćby ze swoimi karykaturami czy poradnikami, z przyjemnością prezentuję Morze Studów Alla, a także parę dłuższych tekstów zaprezentował tu BardJaskier. Mam nadzieję, że podobnych inicjatyw w nadchodzącym roku będzie jeszcze więcej.
W 2012 roku wreszcie Hippo reaktywował Klocki, jest to tym bardziej warte podkreślenia, że 8studs narodził się właśnie bezpośrednio z Klocków. Hippo skupia się głównie na MOCach, nie tylko z naszego rodzinnego poletka, co akurat idealnie mi pasuje, ja nie mam takiego zacięcia w wyszukiwaniu „kto co zbudował”. Dlatego też uważam, że Klocki oraz 8s idealnie się uzupełniają.
Jeszcze o blogu: 8studs jest praktycznie o wszystkim związanym z klockami (i nie tylko) i celuje w krótkich ale częstych notkach – ma przekazać maksimum informacji, ciekawostek itp. Natomiast w tym roku rozrosła się jego rodzina w postaci blogów tematycznych. Castle i Pirates są na razie w trybie „uśpienia” i jeszcze w takim stanie pozostaną przynajmniej przez jakiś czas. Monster Fighters żył bardzo dynamicznie, ale w związku z zakończeniem serii z potworami, odchodzi powoli na emeryturę. Coś tam od czasu do czasu się pewnie pojawi, ale wysypu notek niestety już nie będzie. Natomiast Western zaczyna się budzić, co związane jest z zapowiedzianą serią tematyczną, czyli The Lone Ranger. Na koniec Adventurers, blog na który serdecznie zapraszam maniaków przygody, jako że ruszyłem wreszcie z kopyta z poprawionym opracowaniem, wpisów już pojawiło się trochę i będzie ich o wiele więcej. Dla przypomnienia: Adventurers jest prowadzony w formie notatnika, a także raportowane są tutaj postępy z prac i problemy związane z poszukiwaniem ciekawostek na temat serii Adventurers, Pharaoh’s Quest oraz Indiana Jones.
No i wyszło mi króciutkie podsumowanie….
Moi drodzy, Wam wszystkim i każdemu z osobna,
życzę byście byli zadowoleni z jakiejkolwiek Waszej działalności.
Obojętne czy budujecie MOCe,
składacie gotowe zestawy,
piszecie czy filmujecie recenzje,
najważniejsze, byście odnaleźli w tym pasję
i po prostu sprawiało Wam to radość.
Oczywiście, bardziej standardowo,
niech w 2013 nie zabraknie zdrowia,
szczęścia, pomyślności oraz by wystarczyło funduszy
nie tylko na klockowe zajawki.
Do zobaczenia (przeczytania) w przyszłym roku!
Szampańskiej zabawy!
Read Full Post »