Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Michał Maciej Żbik’

Dzisiaj, zgodnie z wiekową już obietnicą, kontynuujemy temat Kapitana Żbika. Pod lupę trafią kontynuacje, dodatkowe albumy oraz wariacje na temat.

Gdy już została podjęta decyzja o powstaniu komiksowej serii mającej na celu ocieplenie wizerunku Milicji, a zanim jeszcze Ryzyko trafiło do kiosków Ruchu, zdecydowano się na przeprowadzenie swoistego rozpoznania rynku. Wszak komiks był świadectwem zgnilizny zachodu, a tu nagle takie medium ma promować tak zacną instytucję? I tak w ostatnim numerze Kuriera Szczecińskiego z 1967 roku pojawiły się komiksowe paski przedstawiające perypetie Kapitana Żbika. Za scenariusz odpowiadał Władysław Krupka, natomiast rysunkami zajął się Zbigniew Sobala. Twórcy Ci sklecili dwie, opublikowane kolejno, opowieści: „Pięć błękitnych Goździków” oraz „Dziękuję Kapitanie„. Wyszło mocno tak sobie, a rysunki Sobali oczywiście straszą, ale wygłodzonym historyjek obrazkowych czytelnikom spodobało się.

Kolorowe Zeszyty otrzymały zielone światło.

W 2001 roku obie gazetowe historyjki zostały zebrane w Wydaniu Klubowym, które zaopatrzono w przepiękną okładkę autorstwa Przemysława Truścińskiego. Powstał więc swoisty „zeszyt zerowy” całej serii o Kapitanie Żbiku. Dodatkowym atutem tej publikacji jest przedmowa autorstwa „Pułkownika Czeladki”, który zdradza nam, że „tak naprawdę Kapitan Żbik nigdy nie istniał„. Szok! Obecnie wydanie to może być dość ciężko zdobyć, na szczęście doczekało się wznowienia nakładem wydawnictwa Ongrys. I przy okazji wyszło małe zamieszanie. Zeszyt ukazał się z nową okładką, a dokładnie z aż dwoma wariantami (na zdjęciu poniżej tylko jedna z wersji) o standardowym układzie pasków. Dodatkowo Ongrys eksperymentował ze zmianą formy, co wiązało się z „pocięciem” pasków i powiększeniem samych kadrów. Koniec końców nie zdecydowano się na taką formę wydania, jednak na rynek trafiły „egzemplarze próbne”, które charakteryzuje biała okładka. Do tego ciekawostką jest, że w wersji białej zaginęła jedna plansza.

Kapitan Zbik 13-01

Kapitan Zbik 13-02

Żeby jednak było jeszcze ciekawiej, wkrótce po wydaniu Ongrysowym znalazł się jeden brakujący pasek, którego nie uświadczymy nawet w Wydaniu Klubowym! Ot, takie szczęście! Ongrys zdecydował się na kolejne, już czwarte wydanie, w formie wydania próbnego, czyli z powiększonymi kadrami i białą okładka. Żeby rozróżnić wydania, trzeba przyjrzeć się lilijce, w najnowszym wydaniu pozbawiona jest cieniowania (więcej o tym, na fb Ongrysa).

Kapitan Zbik 13-03
brakujący pasek

Wydanie Klubowe z Goździkami doczekało się w 2002 roku swoistej kontynuacji, w postaci dwóch antologii prezentujących wariacje na temat Kapitana Żbika, stworzone przez panteon wielu utalentowanych polskich twórców. Wyszło ciekawie, choć poziom jest różny, i sporo tu szydzenia z kultowej postaci Kapitana Żbika, co jednak nie zawsze zaprezentowano umiejętnie. Ale sporo też niezłych i całkiem ciekawych opowiastek. Zarówno „I co dalej kapitanie?” jak i „Wesoły finał” zachwycają formą wydania. Są dość grube, liczą odpowiednio 56 i 80 stron, natomiast świetnie namalowane okładki pomysłowo zostały ucharakteryzowane na podniszczone. Zastosowano nawet lakierowanie miejscowe mające symulować taśmę klejącą! Dodatkowym atutem są przedmowy, tym razem Porucznik Oli i Porucznika Michała.

Kapitan Zbik 13-08

W 2002 roku, z inicjatywy redaktora naczelnego „Bezpłatnego Tygodnika Poznańskiego” dochodzi do zmartwychwstania Kapitana Żbika. Co wydawało się niesamowite, w projekt zaangażowany jako scenarzysta zostaje Władysław Krupka, natomiast szatą graficzną zająć ma się sam Bogusław Polch! Powstaje oparta na autentycznej kradzieży opowieść „Tajemnica ‚Plaży w Pourville’„, publikowana w odcinkach we wspomnianym tygodniku. Co ciekawe, Kapitan Żbik pojawia się jako swoisty konsultant, natomiast w sprawę bezpośrednio zaangażowany jest jego wnuk Michał Maciej Żbik. Niezłe koligacje.

Opowieść niestety nie kończy się satysfakcjonującym rozwiązaniem, w chwili publikacji skradziony obraz nadal pozostawał nieodnaleziony. Paradoksalnie, niedługo po tym odnalazł się, a sama opowieść doczekała się „dokrętki”, czyli paru dodatkowych stron. W 2013 opowieść nakładem Kultury Gniewu wydana została w formie zeszytowej, czyli otrzymaliśmy dodatkowy zeszyt, któremu można przypisać numerek 54. Niestety, największym zawodem są tu rysunki, Polch stracił już wtedy swój pazur czyli dbałość o szczegóły i każdy drobiazg. Do tego dochodzi naprawdę ciężkostrawne kolorowanie. Dla miłośników, i by uzupełnić kolekcję.

Kapitan Zbik 13-05

Kapitan Zbik 13-06

Kapitan Zbik 13-07
Niby koniec, ale będzie jeszcze ciąg dalszy.

W 2006 roku za zadanie reaktywowania Żbika zabrała się Mandragora, wtedy dość prężnie działające na polskim rynku wydawnictwo. Ponownie za scenariusz odpowiadał W. Krupka, natomiast stroną graficzną zająć się miał słynny Michał „Śledziu” Śledziński. Wydany został pierwszy zeszyt, a głównym bohaterem ponownie został wnuk Kapitana, Michał Maciej Żbik, tutaj na stanowisku komisarza. Niestety, mimo paru ciekawszych momentów, zeszyt zupełnie nie porwał, a rezygnacja Śledzia z projektu (miał go zastąpić Maciej Mazur) oraz zamknięcie wydawnictwa spowodowało, że reaktywacja skończyła się na jednym zeszycie.

Kapitan Zbik 13-04

Warto przy okazji wspomnieć jeszcze o dwóch ciekawostkach. Pierwsza to „Kapitan w Bydgoszczy” wydana w 2014 roku broszurka (liczy paręnaście stron) przedstawiająca rysunki paru polskich grafików, oczywiście utrzymane w tematyce Kapitana Żbika.

Kapitan Zbik 13-09

Warto wstąpić” to pełnoprawny komiks zachwalający prace w Policji, będący podsumowaniem kapani rekrutacyjnej o tej samej nazwie. Komiks został wydany drukiem w formie przypominającej normalne zeszyty ze Żbikiem, można go także przeczytać na stronie internetowej. W roli głównej ponownie lansowany wnuk!

Kapitan Zbik 13-10

Czy Kapitan jeszcze kiedyś powróci? Albo chociaż jego wnuk? Wszak marka nadal żyje, a nostalgia jest silna. Obecnie wydawnictwo Ongrys wznawia poszczególne klasyczne zeszyty, tak więc nawet młodzi fani komiksu mogą relatywnie niskim kosztem zapoznać się z kultową serią ich rodziców / dziadków. Czy w zalewie trykociarzy polski superbohater ma jeszcze rację bytu? Jedno jest pewne, to była straszna propaganda, ale kapitan Żbik jednak miał „to coś” w sobie.

 

Poprzednie części cyklu:

Kapitan Żbik (część1) Ryzyko
Kapitan Żbik (część2) Dziękuję Kapitanie!
Kapitan Żbik (część3) Zapalniczka z pozytywką
Kapitan Żbik (część4) W kolorze czerni
Kapitan Żbik (część5) Piękna pani kustosz i strzał za burtą
Kapitan Żbik (część6) Wąż, lew i salto śmierci!
Kapitan Żbik (część7) Wieloryb, rower i tajemniczy nurek
Kapitan Żbik (część8) Pułapka, dwa zakręty i dwanaście kanistrów
Kapitan Żbik (część9) Gdzie jest walizka?
Kapitan Żbik (część10) Kto zabił Jacka?
Kapitan Żbik (część11) Major zatrzymuje na granicy fiata
Kapitan Żbik (część12) Smutny finał

Read Full Post »