Widać dokładnie „rozkład sił” na przestrzeni lat. Już w latach 40. ubiegłego wieku pojawiło się sporo produkcji z superbohaterami DC, Marvel tymczasem jedynie zaprezentował Kapitana Amerykę. Lata 50. i 60. to nadal produkcje DC, konkurencja niestety wtedy zaspała. Coś się ruszyło w latach 70. i 80., jednak filmy na podstawie komiksów Marvela raczej stały na przeciętnym lub wręcz słabym poziomie, tymczasem Superman świecił triumfy na dużym ekranie, a w 1989 dołączył do niego rewelacyjny Batman. W latach 90. Marvel nadal nie zachwycał, choć pojawiła się pierwsza jaskółka w postaci filmu Blade. DC zaczęło nieco zjadać własny ogon, kolejne filmy były niestety coraz słabsze. Tymczasem w kinach pojawiło się wiele produkcji spoza Marvela i DC, do tego większość była naprawdę udana, a obecnie niektóre z tych filmów uznaje się wręcz za kultowe.
Po roku 2000 Marvel powoli zaczął odbijać się od dna, powstawało coraz więcej niezłych filmów, wreszcie doczekaliśmy się cykli o Pajączku, Mutantach czy startu MCU. DC niestety trochę się pogubiło, trylogia Nolana z Batmanem odniosła sukces, starano się zbudować swoje uniwersum, ale efekt niestety nie zachwycił zarówno widzów jak i producentów. W sumie do końca nie wiadomo, w jakim kierunku to wszystko pójdzie. Jak ktoś ma większe zaległości, przynajmniej ma co nadrabiać.
Szaleję, i niniejsza recenzja oprócz bloga, ląduje też na LUGPolu, Zbudujmy.To (z dedykacją dla Amala i Jetboya) oraz testowo na forum Heroes Movies, na którym goszczę od niedawna, a już miałem przyjemność poznać paru naprawdę fajnych zakręconych maniaków i maniaczki. 😉
Marvel Super Heroes 76057 Spider-Man Web Warriors Ultimate Bridge Battle
Seria: Marvel Super Heroes Rok premiery: 2016 Liczba elementów: 1092 Figurki: 7: Spider-Man, Spider-Girl, Scarlet Spider, Green Goblin, Scorpion, Kraven the Hunter, Aunt May Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 43 x 38 x 9.5 cm Cena: $99.99, £89.99, 99.99 €, 469,99 zł
Świetną recenzje tego zestawu swego czasu na forum LUGPolu popełnił A.Brickovsky, i bardzo ciężko jest coś ciekawego do niej dorzucić, jednak zestaw na tyle przypadł mi do gustu, że jednak zapragnąłem poświęcić mu trochę miejsca. I tak, zgadza się, tym razem będzie recenzja utrzymana w pozytywnym tonie, czyli coś innego niż ostatnie takie sobie twory czy zupełne miernoty które (nie) przyjemność miałem opisywać. Postaram się też, by recenzja była jak najbardziej zwięzła, oraz by wyłapać jak najwięcej smaczków, a jak zobaczycie dalej, jest ich trochę.
Pudełko zaskakuje swoimi rozmiarami, jest dość duże, a także dość ciężkie. Wokół bardzo udanego zdjecia prezentującego zestaw w całej krasie, mamy obowiązkowe elementy w postaci nazwy, przedziału wiekowego czy wyszczególnienie figurek. Nie zabrakło także nazwy głównej serii: „Super Heroes„, oraz podserii: „Spider-man„. I tu ważna uwaga, NIE jest to zestaw oparty na uniwersum Ultimate Spider-man, jak błędnie podają niektóre serwisy! Web Wariors i Ultimate w nazwie samego zestawu to najprawdopodobniej po prostu efekt zastosowania chwytliwej i rozpoznawalnej marki, czyli nawiązanie do kreskówki Ultimate Spider-man, która niekoniecznie wiele ma z komiksowym światem Ultimate (dla ciekawych tematu, poruszałem kiedyś na blogu ten temat: Ultimate Spider-Man: Komiks, serial oraz LEGO).
Super Herosi i to na filmowych licencjach! Zdjęcie najnowszego setu z Pajączkiem już pojawił się jakiś czas temu, choć sam zestaw jeszcze czeka na premierę w sklepach. Skąd opóźnienie? TLG nie powie, ale najprawdopodobniej dotyczy to umowy między Sony i Marvel Studios, dzięki której postać Spider-mana trafiła w praktycznie ostatniej chwili do MCU (więcej o tym i innych filmowych ciekawostkach w pewnym cyklu), i zapewne TLG dowiedziało się o tym nieco zbyt późno, a przygotowanie zestawu jednak chwilę trwa. I jak widać, pośpiech nie wychodzi czasem najlepiej, gdyż klockowa cysterna najzwyklej w świecie straszy. Ale będzie nowy Pajączek, tj z nowym nadrukiem! I uzupełnienie drużyny Avengers, idealnie do cyklu fotki supertrykociarzy. Czyli ponownie, figurki super, klocki ss…
76067 Tanker Truck Takedown
zdjęcie za bricksetem
76060 Doctor Strange’s Sanctum Sanctorum
Film Doctor Strange premierę będzie miał dopiero w październiku / listopadzie, ale TLG najwidoczniej lubi MCU i także ten temat zaowocował zestawem. I w sumie prostym, ale z jajem i pomysłem!
Już 7 maja polską premierę będzie miał film Avengers: Age of Ultron – i nie ma co ukrywać, po ostatnich sukcesach kinowych obrazów ze stajni Marvela, tytuł ten jest bez wątpienia jednym z najbardziej oczekiwanych filmów 2015 roku.
Mimo że Fantastic Four zapowiada się na syf, a Pajączkom coś nie wyszło, to obecnie reszta Marvelowskiego świata ma się wprost wyśmienicie. X-meni zachwycają, Avengers czy Strażnicy to ogromne hity, Iron-man cieszy się niesłabnącą popularnością, Zimowy Żołnierz zaskoczył rewelacyjną realizacją i nieprzeciętnym scenariuszem. Tu warto przypomnieć o pewnych zawiłościach licencyjnych, mimo że X-men, Avengers, F4 czy Spider-man pochodzą z jednego komiksowego uniwersum, to na przestrzeni lat licencje na sfilmowanie ich przygód trafiły w ręce różnych studiów filmowych. A że obecnie jest to popularny temat, nie ma się co dziwić, że prawa do wykorzystania są bacznie pilnowane…
Na tle Marvela plasuje się DC, które coś nie może wyjść na prostą. Ostatni Superman mimo że nie był (bardzo) zły, to niestety robił z widza idiotę, a Nolan swoim ostatnim Batmanem nieco popsuł doskonałe wrażenia po dwóch pierwszych częściach. O takich cudach jak Zielona Latarnia to chyba nikt nie chce obecnie pamiętać. DC się obecnie bardzo stara, ma określone plany, być może coś z tego będzie. Kiedyś.
Tak przynajmniej jest na dużym ekranie, natomiast gdy popatrzymy na nieco inny rynek, sytuacja okazuje się diametralnie odmienna. W gałęzi filmu animowanego to bezsprzecznie króluje DC!
Batman: The Animated Series to serial który doczekał się ponad 100 odcinków (początek emisji w 1992 roku), jednocześnie uważany jest za jedno z największych osiągnięć filmu animowanego. Rewelacyjna animacja, wspaniała muzyka, nieprzeciętna reżyseria i scenariusze nierzadko poruszające poważne i niejednoznaczne problemy. Serial ten bez wątpienia skierowany był do nieco starszych wiekiem miłośników amerykańskiej superbohaterskiej popkultury, i do dzisiaj wart jest, by poświęcić mu chwilę czasu.
Doskonałym nawiązaniem do serialu był pełnometrażowy film animowany Batman Mask of the Phantasm – coś co nawet dzisiaj może, i mówię to bez przesady, spowodować autentyczny opad szczęki.
Przez kolejne lata filmy animowane nawiązujące do uniwersum DC bardzo często sięgały po nieco poważniejsze pierwowzory komiksowy, dobrymi przykładami nich tutaj będą takie wspaniałe tytuły jak Batman: Year One czy The Dark Knight Returns.
W uniwersum DC istnieje nie tylko Batman, i na szczęście udało się także z innymi postaciami. Justice League otrzymała swój własny, także bardzo udany, serial, i oczywiście nie obyło się bez pełnometrażowych filmów. Justice League: The New Frontier czy Justice League: Crisis on Two Earths bez wątpienia zapewnią wyborne widowisko.
Swoistym kuriozum są filmy animowane przedstawiające postacie superbohaterów jako ludziki LEGO – oczywiście wyraźne nawiązanie do LEGOwych serii i jakby nie było, reklamówka tychże produktów. Na szczęście bardzo zjadliwa i udana!
Oczywiście przesadą byłoby twierdzenie, że każda animacja okraszona znaczkiem DC to ogromny hit. I tutaj pojawiały się obrazy niezbyt udane czy po prostu gorsze, jednak pewien poziom w sumie zawsze na szczęście został zachowany. I nic nie zapowiada, by było gorzej, choć DC już wykorzystało sporo ogromnych hitów z rodowodem w komiksach. Ale sporo jeszcze zostało. Animowane Długie Halloween? Oj, chciałbym to zobaczyć…
Marvel pod względem filmu animowanego już nie ma aż tak dobrej ręki jak jego główny konkurent, choć także i tutaj znajdą się obrazy warte oglądania, o ile komuś nie przeszkadzają dziwne style graficzne albo przeładowane tanim komputerowym efekciarstwem, albo okraszone zapaszkiem anime.
Marvelowi udały się przede wszystkim seriale, warto tu wspomnieć choćby o Spider-Man: The Animated Series (1994) czy X-Men: The Animated Series (1992). Kolejny serial animowany z mutantami: X-Men: Evolution (2000) nie przypadł mi do gustu, natomiast obecnie mam zamiar dać szanse Wolverine and the X-Men (2009) – zbiera całkiem niezłe recenzje.
No i sami powiedzcie, czy patrząc na taką okładkę, nie macie ochoty zanurzyć się w tym świecie:
O animowanych dziełach z superbohaterami przypomniał mi GrublukTheGrim poprzez opublikowanie na swoim blogu Skrzydła Gryfów informacji o dwóch takowych produktach: Liga Sprawiedliwości: Tron Atlantydy i Liga Sprawiedliwości: Wojna. Trochę pogrzebałem, i cóż, powiedzmy, że na nowo wsiąkłem. Co prawda nie mam pojęcia kiedy na to wszystko znaleźć czas, ale zapewne od czasu do czasu postaram się, o ile będziecie mieli ochotę coś takiego poczytać, krótko naskrobać co nieco o jakimś animowanym filmie czy to z uniwersum DC czy Marvela.
Większość tych zestawów już pewnie widzieliście, ale teraz można im się przyjrzeć na nieco ładniejszych, acz niezbyt wielkich wizualizacjach pudełek. Świat DC i Marvela w plastikowym wydaniu to często niestety świetne figurki i taka sobie otoczka, jak będzie w wakacje?
76034 The Batboat Harbour Pursuit
Bez większych rewelacji, ale zestaw całościowo prezentuje się schludnie i całkiem ładnie, do tego jest bawialny.
76035 Jokerland
Jak dla mnie rewelacja! Ogrom ludzików, klasyczny Batmobil, wiele ciekawych, kolorowych i zrobionych „z jajem”, a do tego bawialnych konstrukcji. Wpisuję na listę zakupową, choć szczerze obawiam się ceny…
76036 Carnage’s SHIELD Sky Attack
Klasyczny wyciągacz pieniędzy, czyli aż trzy ludziki, w tym tylko dwa atrakcyjne, a uzupełnieniem jest konstrukcja, którą można potraktować tylko jako tło. Kto pamięta Maximum Carnage z Tm-Semica?
76037 Rhino and Sandman Super Villain Team-Up
Trochę ludzików, jedna składana duża figurka i ponownie konstrukcja która stanowi tylko tło. Jak ktoś będzie chciał dodać Rhino do kolekcji to obawiam się, że i tak trzeba będzie skusić się na cały zestaw. Swoją drogą, to ten Rhino wygląda strasznie biednie…
76039 Ant-Man Final Battle
Ten zestaw kupił mnie od razu! Tak jakby projektanci wiedzieli, że póki co (sytuacja może się zmienić po filmie) Ant-man to niezbyt rozpoznawalny temat i popularne postacie, wiec bardziej trzeba się skupić na konstrukcji. I wyszedł świetny owad oraz rewelacyjny pomysł z „ogromnymi” klockami LEGO. Zakup obowiązkowy!
10687 Spider-Man Hideout
Seria Juniors skierowana jest do nieco młodszych dzieci, które właśnie przesiadają się z Duplo na mniejsze klocki, i by ta przesiadka nie byłą zbyt bolesna, oferuje uproszczone konstrukcje oraz tzw zjunioryzowane elementy. I ogólnie robi to dobrze, jak może pamiętacie, zestaw piracki z Juniors wypadł bardzo dobrze (była recenzja), a dwa kolejne zestawy, tym razem już supebohaterskie, mam nadzieję zrecenzować w najbliższym czasie (i będą to recenzje raczej w pozytywne). Mimo to Spider-Man Hideout nie zachwyca, choć zły nie jest. Ponownie poruszamy bezsensowny pomysł pojazdu dla Pajączka, ale trzeba przyznać: czerwony helikopterek wygląda całkiem całkiem. Quad policyjny, czy też „jaskinia” pajączka to tło, natomiast rewelacją jest prześwietna figurka Green Goblina! I chociaż na nią trzeba będzie zapolować.
Z cyklu „fotki supertrykociarzy„, dziś przed Państwem Hulk. A nawet dwa! Pierwszy, z przepiękną klasyczną i znaną doskonale z komiksów zieloną skórą i w gustownych fioletowych portkach pojawił się rok temu w zestawie 76018 Avengers: Hulk Lab Smash, oraz w roku 2012 w zestawie 6868 Hulk’s Helicarrier Breakout (w piaskowych portkach). Drugi to tegoroczna nowość, którego znajdziemy w identycznej formie w aż dwóch (rzadkość jak na LEGO!) zestawach: 76031 The Hulk Buster Smash i 76041 The Hydra Fortress Smash i oparty jest na licencji filmowej.
Zmieniło się prawie wszystko: Hulk otrzymał nowy kolor skóry, nowe portki, nową fryzurkę i, co jest sporym zaskoczeniem, zupełnie nową „formę!” Jak przyjrzycie się dokładnie zdjęciom, zauważycie, że ciało Hulka składa się z zupełnie nowych części, składanych w zupełnie zmieniony sposób (ciekawe dlaczego?). Od razu popatrzcie też na… nogi Hulka. Jego gacie w nowej wersji zostały strasznie uproszczone, a detale dodano poprzez nadruki, a palce u stóp nie są już wymodelowane, ale namalowane!
Nie zmieniono natomiast rączek, a raczej ich filozofii wykonania – nadal są puste od środka, co wygląda okropnie i przypomina tanią chińską zabawkę…
Figurka nadal prezentuje się bardzo fajnie, choć gdybym miał wybrać tylko jedną, to jednak zdecydowałbym się na starszą wersję. Byc może po filmie zmienię zdanie, ale póki co, zielony hulk rządzi! To teraz czekamy jeszcze na czerwonego i szarego (oryginalnego LEGO, bo chińskie już dawno w tych kolorach są, TLG – obudź się!)!
W najnowszych zestawach z Super Bohaterami można znaleźć rozpiski „do odhaczania” poszczególnych figurek, czyli coś w sam raz dla kolekcjonerów. Rozpiskę dotyczącą świata DC wrzuciłem na bloga już w styczniu, teraz dla fanów Marvela analogiczna, na której znajdziecie Ultrony, Iron-Many itd. UWAGA: Rozpiska dotyczy TYLKO regularnych zestawów, brak tu figurek z polybagów czy modeli UCS! Ile już uzbieraliście?
Marvel Super Heroes 76014 Spider-Trike vs. Electro
Seria: Marvel Super Heroes Rok premiery: 2014 Liczba elementów: 70 Figurki: 2: Spider-Man, Electro Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 15.5 x 14 x 4.5 cm Cena: $12.99, £11.99, 14,99 €, 69,99 zł
SuperHerołsi ostatnimi czasy święcą triumfy praktycznie na każdym polu. Serie komiksowe, mimo wielu lat na karku, nadal schodzą całkiem nieźle, także dzięki takim inicjatywom jak Marvel Now czy DC New 52, które potrafią przyciągnąć nowych miłośników „amerykańskiej sztuki rysunkowej”. Z popularności czerpie, jednocześnie świetnie ją napędzając (piękny przykład błędnego koła, ale o pozytywnym w sumie wydźwięku) kinematografia, gdzie szczególnie bohaterowie Uniwersum Marvela non-stop dominują w Box Office’ach. Po prostu doskonały biznes, więc po swój kawałek tortu sięga (nie od dziś) także chętnie rynek zabawkarski, w tym dobrze nam znany potentat: TLG. Plastikowe minifigurki superbohaterów już od paru lat mają swoich miłośników, kolekcjonujących bądź same ludziki, bądź całe zestawy z nimi. Mimo że uwielbiam różnorodne zestawy, i kupowanie figurek na rynku wtórnym ma się nijak do otwierania nowego zestawu, to momentami skupienie się na zdobywaniu tylko ludzików wydaje się rozsądniejsze. Szczególnie jak mamy do czynienia z takim koszmarkiem jaki zaraz Wam zaprezentuję.
Pudełko małe, zgrabne, z przyjemną dla oka szatą graficzną. Warto zwrócić uwagę na wyraźne zaznaczenie, iż mamy do czynienia z uniwersum Ultimate!
Z tyłu zaprezentowano aspekty bawialności, w tym „wystrzeliwanie” jednej z figurek z dziwnego pojazdu. Grafików najwidoczniej poniosła trochę wyobraźnia, albo im dział marketingu zrobił z mózgów wodę, gdyż wystrzeliwanie jest taką samą utopią, jak platforma z piorunami wydająca dźwięki „bzzt„. Swoją drogą ciekawe, czy jakieś amerykany dzwonią do TLG z pretensjami, że platforma jednak NIE robi „bzzt„?
W środku pudełka znajdziemy dwa woreczki z klockami, naklejkę,
oraz instrukcję.
Minifigurki, czyli to co w zestawach z Super Herołsami często jest najlepsze, a przynajmniej tak jest w tym zestawie. Dwa ludziki, pierwszy to znany już z paru zestawów, m.in recenzowanego jakiś czas temu 76016 Spider-Helicopter Rescue sam Pajączek. Figurka ładna, z niezłymi nadrukami, ogólnie niezwykle udana. Także dość popularna, gdyż w identycznej formie na obecną chwilę występuje w sumie siedmiu zestawach.
Drugim ludzikiem jest superzłoczyńca (wiadomo, konflikt sprzedaje się najlepiej) w postaci Electro! Ci co pamiętają komiksy Tm-Semic zapewne kojarzą tego jegomościa w takiej postaci:
Strasznie kiczowaty, prawda? Ale jednak ma w sobie jakiś „urok”. A przynajmniej w takim kolorowym stroju pasowałby idealnie jako LEGOwa minifigurka. Niestety, Electro w takiej wersji nie uświadczymy w niniejszym zestawie, zamiast tego otrzymujemy jego wersję ze świata Ultimate:
No fajnie. Niebieska łysa pała w otoczeniu piorunów. Nie wygląda ani groźniej, ani lepiej. Mnie się prywatnie ta wersja nie podoba, ale ja ogólnie póki co unikam jak mogę świata Ultimate, coś do mnie nie przemawia.
Swoją drogą, to podobny wizerunek Electro możecie także kojarzyć z ostatniego filmu pełnometrażowego z pajączkiem w roli głównej: „The Amazing Spider-Man 2” w reżyserii Marca Webba:
Tak więc LEGOwy Electro w całej okazałości prezentuje się tak:
Trzeba przyznać: nie jest źle. Figurka całkiem fajna, zwraca uwagę wyraz twarzy – łotr jest z siebie bardzo zadowolony, najwidoczniej kolejny skok się w pełni udał, o czym także świadczy trzymany w dłoni klejnot. Uzupełnieniem figurki jest podstawka (nie wydająca dźwięków, przykro mi) z obowiązkowymi w tym przypadku piorunami.
Oczywiście to normalny zestaw, więc musi tu być coś do budowania. Ktoś wymyślił trójkołowca z czterema kołami, z logiem pajączka, który ma wyrzutnie pocisków, a dodatkowo niby potrafi wystrzelić naszego bohatera. Odnośnie wystrzeliwania, już to wcześniej sygnalizowałem: nie działa to do końca jak powinno. Po prostu, ewidentnie ten pojazd jest tu wsadzony na siłę, i wszystko jest w nim wymuszone. Pociski? Bo to zawsze jakaś atrakcja, ale że to za mało, to trzeba wsadzić dodatkową funkcjonalność w postaci wystrzeliwania. Ale zabrakło klocków, pomysłu, dopracowania i wyszło jak wyszło. I już chyba terminy goniły, bo całość tego pojazdu to wizualnie potworek straszliwy.
I już nawet nie należy się pastwić więcej nad tym i zadawać choćby pytania: po co Spider-Manowi taki pojazd? Naprawdę, kiedyś miał (w komiksach) pewne autko, które do dzisiaj pozostaje obiektem żartów. Ale tamto autko jeszcze jakoś wyglądało (więcej o tym samochodziku będzie w jednej z przyszłych recenzji), a to to coś co tu znajdziemy? Ohyda!
Zestaw mogę polecić tylko osobom, lubiącym klimat Super Trykociarzy i tylko pod warunkiem, że natrafią na niego na jakiejś wyprzedaży – tak by cena zestawu była na poziomie ceny zakupu samych figurek na rynku wtórnym. W każdym innym przypadku zestawu NIE POLECAM: figurki niezłe, ale konstrukcja jest już wielką pomyłką.
Kolejne zajawki z cyklu fotki supertrykociarzy, czyli zabawa w Petera Parkera. 😉 Tym razem coś o kosmicznej skali, Groot i Rocket już co prawda na blogu pozowali, ale tym razem wreszcie udało się skompletować całą drużynę!
Byliście już na Guardians of the Galaxy? Jeżeli nie, gorąco polecam – ten film koniecznie powinno obejrzeć się w kinie! Dobra, luźna i z humorem rozrywka gwarantowana! Jak nie macie problemów ze spostrzeganiem obrazu 3D wybierzcie ten wariant obrazu – fajnie się w tym filmie prezentuje.
A poniżej kolejna fotka z mojego „superbohaterskiego” cyklu oficjalnych ludzików. Oto Groot i Rocket!
Właśnie wystartowała tegoroczna edycja San Diego Comic Con – czyli raju dla każdego miłośnika popkultury, ze szczególnym nastawieniem na komiksy, oraz seriale i filmy, oczywiście odpowiedniego rodzaju. Fani wyczekują na zwiastun serialu The Flash, mimo że większość widziała już pierwszy odcinek, który „przez przypadek” wyciekł do internetu, oprócz tego czekają na plakaty takich dzieł jak Mad Max, Jurassic World, Avengers czy Strażnicy Galaktyki.
Taka zgraja fanów to także łakomy kąsek dla każdego producenta okołozajawkowych gadżetów, fani lubia figurki, plakietki, plakaty, najjróżniejsze bajery związane z ich ulubionymi Star Warsami, Star Trekami, SuperTrykociarzami, serialami, filmami itd itp.
Korzysta też TLG, a jak! Raz, że to świetna promocja – wszak LEGO obecnie to nie tylko produkt dla dzieci, ale tez zajawka „zdziecinniałych” dorosłych do których sam się zaliczam i cóż, nie ma co owijać w bawełnę, nadal mnie to bawi! Ogólnie: zabawa, mnóstwo atrakcji i okazji, by pozbyć się do cna zawartości portfela.
Są też minusy. Większość gadżetów oznaczona jest jako limited, ekskluziv itp. Więc pojawiają się spekulanci, którzy kupują, zdobywają, kombinują a później pozwalają na nabycie takich cudeniek na choćby e-bayu. Oczywiście za odpowiednią kwotę. Na SDCC już od dłuższego czasu ukazują się specjalne zestawy oraz unikatowe figurki, oczywiście z serii geekowskich, czyli główną tematyką jest Tolkien, Star Warsy oraz trykociarze. Sam zresztą parę lat temu skusiłem się na jedno cudeńko z Indiany Jonesa.
Skusiłbym się na więcej, tylko że wybrać się nie ma jak, a zakup samych figurek na rynku wtórnym to koszt niebotyczny. I to za sztukę, a trochę tego wyszło! Zresztą, różne praktyki, nieczyste zagrywki i inne dziwne i niejasne sposoby zdobycia tych perełek odbiły się szerokim echem w fandomie miłośników klocków LEGO – i niestety nie posłużyło to dobrze wizerunkowi TLG. Ale co z tego? Że paru geeków będzie psioczyć!? Lać na to! Promocja się liczy! W związku z tym w tym roku można będzie zdobyć następujące fanty:
Star Wars The Ghost Ship
Rocket’s Warbird
Batman Classic TV Series Batmobile
Ech, przygarnąłbym Adama Westa! Na SDCC zestawy te kosztują 40-50$ i są dostępne w ograniczonym nakładzie – w każdy dzień udostępniane jest bodajże tylko 200 sztuk każdego. Spora ich część trafi na rynek wtórny, i nabije kabzę spekulantom, a fani jak będą chcieć, to będą musieli wysupłać odpowiednie, niemałe, kwoty. Czy mi się wydaje, ale coś nie tak w tym jest? Jasne, to NIE wina TLG przecież, trudno odpowiadać za pazerność ludzi, ale kurczę, można było trochę inaczej to rozegrać, prawda? Mnie prywatnie strasznie to zniechęca – mam żyłkę kolekcjonera, i bez wątpienia jestem maniakiem, ale też mam jakieś resztki zdrowego rozsądki i po prostu nie dam 300 dolców za kawałek plastiku – jeszcze mnie nie porąbało do końca! Mały przykład: Minifigurek każdej serii kupowałem po minimum paczkę, dodatkowo dokupowałem luzem co bradziej ciekawe dla mnie ludki. Odkąd pojawił się motyw z Mr Goldem kupuję jedną serię i już. A zapas w końcu rozdam w konkursach jak choćby w tym jeszcze trwającym na blogu Adventurers (wiem, długo to trwa, ale obiecuję: po wynikach każdy biorący udział będzie zadowolony!)
No to popatrzmy co też z ludzików w tym roku można upolować:
Unikitty
Bard the Bowman
I coś na co leci mi ślinka:
The Collector
a przede wszystkim:
Batman of Zur-En-Arrh
Czyli Batman Granta Morrisona!!!!
Ech…
Oczywiście nie tylko LEGO wypuszcza unikaty, o proszę parę na szybko znalezionych przykładów:
Gadżety gadżetami, ale SDCC to także mnóstwo zapowiedzi, premierowych zdjęć, trailerów, nowości. Trochę tego się pewnie pojawi przez te cztery dni. Jak coś znajdziecie ciekawego, niekoniecznie tylko z asortymentu TLG – dajcie znać w komentarzach!
LEGO Super Heroes Marvel Universe 76016 Spider-Helicopter Rescue
Seria: LEGO Super Heroes Marvel Universe Rok premiery: 2014 Liczba elementów: 299 Figurki: 4: Spider-Man, Power Man and Mary Jane, Green Goblin Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 38 x 26 x 5.5 cm Cena: $44.99, £44.99, 49,99 €, 199,99 zł
W uniwersum Ultimate nigdy bardziej się nie zagłębiłem, po prostu w tym aspekcie póki co jestem strasznym konserwatystą, i lubię klasyczne i dobrze ugruntowane w popkulturze wizerunki najpopularniejszych super bohaterów. To samo tyczy się DC i ich NEW52 – coś mi te nowe wersje nie podchodzą…
Oczywiście nie wykluczam, że w końcu to się zmieni, jak na razie najwidoczniej trochę za mało poczytałem „odświeżonych” pozycji, od Supermana z DC NEW 52 odbiłem się w połowie pierwszego wydania zbiorczego, a ten album:
wciąż czeka na przeczytanie…
I właśnie serią „Ultimate Spider-Man” sygnowany jest zestaw 76016 Spider-Helicopter Rescue, a jego pierwowzorem jest oparty na komiksie serial animowany.
Samo pudełko zapowiada nie lada atrakcje, szczególnie właśnie dla kogoś takiego jak ja – przyzwyczajonego do bardziej klasycznych wizerunków postaci. Przepakowany Green Goblin? Spider Helikopter? Latadło niech już będzie, w klasycznej serii The Amazing Spider-Man także pojawiały się różne dziwactwa, był nawet samochód Spider-Mana, jednak akurat wtedy był on swoisty kuriozum, czyli wynikiem umowy między Marvelem a pewnym producentem zabawek, który dzięki temu mógł wprowadzić na rynek nowy produkt, automatycznie uzyskując do tego jeszcze odpowiednią reklamę. Takie sytuacje nie były (i nie są, oraz nigdy zapewne nie będą) czymś niezwykłym, zresztą mają swoje dobre strony, dzięki podobnej umowie otrzymaliśmy chociaż tę historię:
może nie będącą arcydziełem, jednak stanowiącą niezłe czytadło i będącą dość znamienną dla całego uniwersum komiksu super bohaterskiego (kto wie, z jakiego powodu?).
Wracając do pudełka: jest ładne, estetyczne, przyciąga wzrok. Z tyłu ukazano funkcjonalność modelu wykorzystując specyfikę komiksową – zastosowano nawet wyrazy dźwiękonaśladowcze!
W środku pudełka znajdziemy trzy ponumerowane woreczki z klockami, oraz osobny woreczek, do którego spakowano zielonego Pudziana. UWAGA! Nie jest to komplet: dłonie zostały dołożone do jednego z woreczków z klockami – radzę uważać podczas ewentualnych zakupów samej figurki na aukcjach, i upewnić się, czy na pewno kupujecie całość!
Oprócz klocków w pudełku znajdziemy również dwie instrukcje (o rożnym formacie), małą książeczkę będącą niemym komiksem, oraz arkusik naklejek. Elementy te niestety nie są w żaden sposób dodatkowo zabezpieczone, szkoda że nawet w takich, całkiem sporych, zestawach TLG odeszło od patentu z usztywniającym kartonikiem i dodatkowym foliowym opakowaniem.
Pierwsza, o mniejszym formacie, instrukcja liczy 28 stron i oprócz reklam i indeksu elementów zawiera plany budowy dwóch figurek oraz latadełka Goblina. Druga książeczka to 60 stron poświęconych na (oprócz reklam, także tej „mojej ulubionej” z drącym ryja gówniarzem) składanie czerwono-niebieskiego helikoptera.
Ciekawostką jest trzecia książeczka, czyli komiks przedstawiający przygody Spider-Mana, w którym wykorzystano nie tylko opisywany tu zestaw, ale wszystkie produkty LEGO które w tym roku ukazały się na rynku i które zawierają postać naszego wesołego pajączka! Ostatnia strona w tej publikacji to całkiem przyjemna fotka sporej gromady super bohaterów i łotrów z uniwersum Marvela – coś takiego spokojnie mogłoby funkcjonować jako pełnowymiarowy plakat i byłoby idealnym dodatkiem do zestawów!
Jeszcze skan naklejek (300 dpi) i przejdźmy do…
…figurek!
Spider-Man to postać doskonale rozpoznawalna i ciesząca się ogromną popularnością, także w naszym kraju, na co m.in zapewne wpływ miał seria komiksowa zaprezentowana przez Tm-Semic (oczywiście także inni wydawcy, mniej lub bardziej, chętnie sięgali po tę postać). Jako LEGOwa figurka sprawdza się świetnie, choć nie jest jakimś strasznym unikatem, w tej wersji pojawił się dotychczas w aż siedmiu zestawach (to bardzo dużo, patrząc na to, co obecnie z figurkami wyprawia TLG!)!
Przepiękna w komiksie rudowłosa Mary Jane wreszcie także doczekała się godnej siebie figurki! Wiecie, że to już jej piata wersja? O ile wcześniejsze, według mnie, nie prezentowały się zbyt ciekawie, to M.J. z buźką pajączka uformowaną w serduszko na obcisłej bluzeczce, mimo że to kicz straszliwy, prezentuje się wprost prześlicznie! I te jej rude włosy spięte w koński ogon! Bez wątpienia, nasz tygrys trafił idealnie w dziesiątkę!
Power Man to postać nieco mniej znana, i w sumie bardzo mnie cieszy, że TLG dodaje do zestawów bohaterów jego pokroju. W końcu iluż można mieć Pajączków, Gacków czy Supków? Swoją drogą, mam nadzieję, że kiedyś doczekam się oficjalnego Punishera! Power Mana słabo znam i kojarzę go jedynie z może jednej czy dwóch starszych historyjek, oraz z perypetii komiksowych Avengersów (z wydawnictw Mucha oraz Hachette). Jako ciekawostka, Power Man miał nawet swoją serię wraz z Iron Fistem, czyli bohaterem który w 2012 roku pojawił się w zestawie 6873 Spider-Man’s Doc Ock Ambush!
Przepakowany Green Goblin…
nie jest wymysłem TLG, a dokładnie taki pako pojawił się w serialu:
Bliżej mu do Hulka,
niż do swojej bardziej szczupłej wersji, która zresztą także w plastikowym świecie miała swoje parę minut, tyle że w nieco karykaturalnej postaci, opartej na filmie Spider-Man z 2000 roku w reżyserii Sama Raimiego. (Film tenże prywatnie uważam za dziadostwo totalne).
I mimo, że przypakowany GG zaskoczył mnie totalnie, to jednak ostatecznie figurkę tę uważam za naprawdę udaną! I nawet można jej wybaczyć kiczowatą srebrną zbroję (?!).
Jak widać, figurki spokojnie się bronią i w ogólnym rozrachunku traktuję je jako niezaprzeczalny plus niniejszego zestawu, zestawu w którym od początku konstrukcje miałem za niezbyt atrakcyjne i bez polotu. Oj, jakże się w tym aspekcie myliłem, choć budowę zaczynamy i tak od badziewia totalnego, czyli…
latającego skrzydła Goblina.
Składa się to bez polotu, niby jakoś wygląda, ale nie, to jest straszne, szczególnie, że zielony wygląda na tym czymś strasznie…
I tu znaczenia zupełnie nie ma, że wsiadł tyłem do przodu, czy też bardziej adekwatnie: przodem do tyłu. 😉
Drugie latadło, czyli „Copter” pajączka. Budowa przebiega bardzo przyjemnie, bez większych niespodzianek. Najpierw powstaje kabina, później dodane jest uzbrojenie, na koniec wyrastają wirniki i ogon.
Całość o dziwo prezentuje się bardzo ładnie! Na początku byłem wybitnie negatywnie nastawiony do Helikoptera dla Pajączka, jednak podczas składania moje odczucia diametralnie się zmieniły: pojazd okazała się ogromną niespodzianką! Doskonale dobrane kolory, choć zalatują kiczem i tanim marketingowym chwytem, idealnie pasują do pojazdu i bez wątpienia nadają mu swoistego uroku. Oczywiście same kolory to za mało, jednak w tym przypadku także kształt modelu okazał się nad wyraz udany oraz przyjemny dla oka!
Model jest także bardzo bawialny: oprócz nagromadzenia wirników został wyposażony w strzelające, parami, pociski, oraz wyrzutnię białej sieci.
I nawet można pokusić się o wytłumaczenie, że korzysta z niej Pajączek: otóż mamy tu dwie kabiny, w jednej zasiada pilot (np.: Power Man), a w drugiej gotowy do akcji przygotowuje się Sieciogłowy (model ma nawet „wypychacz” naszego bohatera!) – pojazd więc sprawdza się wszędzie tam, gdzie trzeba szybko dotrzeć, a brakuje w danym miejscu drapaczy chmur do których można zaczepić sieć!
Jest nieźle! Naprawdę, mimo wcześniejszych obiekcji co do zestawu, jego wady okazały się w ostatecznym rachunku zaletami! Przynajmniej w większości, gdyż latającą kładkę Green Goblina nadal uważam za słabą, jednak w tym zestawie i tak nie ona jest na szczęście głównym elementem. Figurki są rewelacją: Pajączek i Mary Jane naprawdę cieszą oko i są świetne przygotowane, Power Man to doskonały i pomysłowy dodatek w postaci nieco mniej popularnego herosa, a sam Green Goblin, mimo naprawdę przesadzonych zasobów tkanek czy to tłuszczowych czy mięśniowych, sprawdza się jako konkurencja Hulka wprost wyśmienicie. Największym jednak zaskoczeniem jest Helikopter Pajączka, który na początku miałem za kiczowaty, głupi i pokraczny, a okazało się, że nie dość, że świetnie się go składa, to wygląda naprawdę ładnie, i, co najważniejsze, jest bardzo, ale to bardzo bawialny. Uwierzcie mi na słowo, przelatałem nim już całe mieszkanie!
Tego można się było spodziewać wcześniej czy później: koncern The Walt Disney Company do którego obecnie należy i Marvel Entertainment i Lucasfilm Ltd. postanowił nad wszystkim mieć pieczę, tak więc, po ponad dwóch dekadach (!) wydawania komiksów Star Wars pod szyldem Dark Horse Comics, prawa powracają do Marvela. Powracają, gdyż Marvel w latach 1977-1991 publikował już Gwiezdnowojenne komiksy, które zresztą okazały się wielkim hitem, choć dzisiaj już mocno trącą myszką i ogólnie raczej nie można ich uznać za kanoniczne. Dark Horse Comics dzierżył prawa w latach 1991-2015, i m.in to co dzisiaj możemy znaleźć u nas w ofercie choćby Egmontu, pochodzi właśnie z tego uniwersum.
Od przyszłego roku na scenę ponownie wkracza Marvel…