Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Hawkeye’

Droga do MCU, czyli historia filmowych adaptacji komiksów Marvela 1944-2021 – suplement

Filmów na podstawie komiksów Marvela powstała całkiem spora liczba, poniżej, dla przypomnienia, kompletna lista. Niniejsza notka jest uzupełnieniem wcześniejszej, traktującej o filmach i serialach wydanych od 1944 do 2020 roku, i oczywiście zawiera produkcje które swoja premierę miały w 2021 roku. Uwaga, występują mniejsze lub większe spojlery!

1944 Captain America
1977 Spider-Man
1977 The Incredible Hulk Pilot Movie
1977 The Return of The Incredible Hulk (Death in the Family)
1978 The Incredible Hulk Married
1978 Spider-Man Strikes Back
1978 Dr. Strange
1979 Captain America
1979 Captain America II: Death Too Soon
1981 Spider-Man: The Dragon’s Challenge
1986 Howard the Duck
1988 The Incredible Hulk Returns
1989 The Trial of the Incredible Hulk
1989 The Punisher
1990 The Death of the Incredible Hulk
1990 Captain America
1994 The Fantastic Four
1996 Generation X
1998 Nick Fury: Agent of S.H.I.E.L.D.
1998 Blade
2000 X-Men
2002 Blade II
2002 Spider-Man
2003 Daredevil
2003 X-Men 2
2003 Hulk
2004 The Punisher
2004 Spider-Man 2
2004 Blade: Trinity
2005 Man-Thing
2005 Elektra
2005 Fantastic Four
2006 X-Men: The Last Stand
2007 Ghost Rider
2007 Spider-Man 3
2007 Fantastic Four: Rise of the Silver Surfer
2007 Blade: House of Chthon
2008 Iron Man
2008 The Incredible Hulk
2008 Punisher: War Zone
2009 X-Men Origins: Wolverine
2010 Iron Man 2
2011 Thor
2011 X-Men: First Class
2011 Captain America: The First Avenger
2011 Ghost Rider: Spirit of Vengeance
2012 The Avengers
2012 The Amazing Spider-Man
2013 Iron Man 3
2013 The Wolverine
2013 Thor: The Dark World
2014 Captain America: The Winter Soldier
2014 The Amazing Spider-Man 2
2014 X-Men: Days of Future Past
2014 Guardians of the Galaxy
2015 Avengers: Age of Ultron
2015 Ant-Man
2015 Fantastic Four
2016 Deadpool
2016 Captain America: Civil War
2016 X-Men: Apocalypse
2016 Doctor Strange
2017 Logan
2017 Guardians of the Galaxy Vol. 2
2017 Spider-Man: Homecoming
2017 Thor: Ragnarok
2018 Black Panther
2018 Avengers: Infinity War
2018 Deadpool 2
2018 Ant-Man and the Wasp
2018 Venom
2019 Captain Marvel
2019 Avengers: Endgame
2019 Dark Phoenix
2019 Spider-Man: Far From Home
2020 The New Mutants
2021 Black Widow
2021 Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings
2021 Venom: Let There Be Carnage
2021 Eternals
2021 Spider-Man: No Way Home

Avengers: Endgame w 2019 roku pięknie podsumowało cały dotychczasowy dorobek Marvel Cinematic Universe, jednocześnie zawieszając bardzo wysoko poprzeczkę. A jako, że kury znoszącej złote jajka się nie zabija, oczywiście mogliśmy liczyć na kolejne produkcje. Jednocześnie ogólnoświatowa sytuacja z wirusem bardzo namieszała zarówno przy produkcji samych filmów, jak i ich dystrybucji. Widać to było doskonale w 2020 roku, gdzie otrzymaliśmy tylko jedna premierę, i to filmu jeszcze od Foxa. W końcu jednak najwidoczniej Disney stwierdził, że nie ma co czekać i rok 2021 przyniósł nam premierę aż pięciu filmów Marvela.

Rok 2021 to także zmiana na rynku seriali. Dotychczas seriale tworzone były dla różnych stacji telewizyjnych i raczej były produkcjami niezależnym od kinowego uniwersum, choć większe lub mniejsze nawiązania do filmów kinowych nierzadko się w nich pojawiały, jednak wydarzenia z seriali nie miały odbicia w uniwersum kinowym. Wszystkie takie produkcje zostały w końcu zakończone, a od 2021 roku nowo powstałe seriale już mocno powiązane są z MCU, zarówno poprzez wykorzystywanie znanych postaci, jak i wydarzeń prezentowanych na ekranie.

Black Widow


data premiery: 2021
budżet: 200$, Box Office: 379$
reżyseria: Cate Shortland (Berlin Syndrome, The Silence)

Film miał wielokrotnie przesuwaną premierę, wreszcie doczekaliśmy się jego debiutu. Powraca Natasha Romanoff (Scarlett Johansson), a film oczywiście nieco nas cofa w czasie, prezentując wydarzenia dziejące się zaraz po filmie Captain America: Civil War. Oczywiście poznajemy także nowe postacie, jak choćby  Yelena Belova (Florence Pugh), która najwidoczniej przejmie schedę po siostrze w kolejnych wydarzeniach. Siostry zresztą są największym atutem tego filmu, ich relacje wypadają bardzo ciekawie, tym bardziej, że mają odrębne spojrzenie na wiele spraw. Zachwycają także sceny akcji, utrzymane w klasycznym stylu filmu sensacyjnego, w tym rewelacyjnie zrealizowane sceny pościgów. Gdy nasze bohaterki obrywają to aż można skrzywić się z bólu, oczywiście na ekranie najbardziej niebezpieczne akcje kończą się otrzepaniem kurzu ze stroju. Ciekawie także na ekranie prezentują się Melina (Rachel Weisz), Alexei (David Harbour), czy też główny zły: Dreykov (Ray Winstone). Można jednak odnieść wrażenie, że niektóre sceny z nimi zostały wciśnięte na siłę, szczególnie akcenty humorystyczne Alexei’a. Tak samo Taskmaster, ogólnie z całkiem ciekawym wątkiem, niestety mocno przewidywalnym i niewykorzystanym. Po wielu niezłych scenach akcji, finał filmu to klasyczna epicka wielka rozpierducha, z nagromadzeniem efektów CGI. Wiadomo, to kino superbohaterskie, ale filmowi o wiele lepiej by wyszło, gdyby skupiono się bardziej na sensacyjnej, szpiegowskiej opowieści. Ogólnie wyszedł średniak, film jakby z poprzedniej epoki, mający lepsze momenty, ale też wiele słabszych.

Scena po napisach: Yelena nad grobem, bezpośredni wstęp do serialu Hawkeye

Shang-Chi and the Legend of the Ten Rings

data premiery: 2021
budżet: 150$, Box Office: 432$
reżyseria: Destin Daniel Cretton (Just Mercy, The Glass Castle, Short Term 12)

Film o strykturze bardzo podobnej do Czarnej Wdowy. Z początku zachwyca scenami akcji, w tym przypadku otrzymujemy kino „kopane”, a poszczególne sceny czerpią garściami pod względem stylistyki z takich obrazów jak „Przyczajony tygrys, ukryty smok” czy filmów w których swoje umiejętności prezentował Jackie Chan. I jest to tutaj zrealizowane na najwyższym poziomie! Przepiękną scenę „zalotów” Xu Wenwu (Tony Chiu-Wai Leung) i Li (Fala Chen), sceny w autobusie czy na rusztowaniu ogląda się z prawdziwą przyjemnością, a choreografia walk zrealizowana jest na najwyższym poziomie. Nasz główny bohater Shang-Chi (Simu Liu) da się lubić, oczywiście nie mogło zabraknąć akcentów humorystycznych, w których przoduje Katy (Awkwafina), czyli najlepsza kumpela naszego bohatera. W ciekawy sposób pociągnięto postać Trevora Slattery (Ben Kingsley), choć także on tutaj odpowiada głównie za wątki humorystyczne. Im dalej jednak, pojawia się coraz więcej CGI, magiczne stworzonka, a końcówka to ponownie przeładowane efektami specjalnymi „epickie” widowisko. Film posiada sporo lepszych momentów, w tym bardzo dobre sceny akcji, ale niestety w ogólnym rozrachunku ponownie otrzymujemy średniaka. Tym bardziej, że scenariusz momentami straszy takimi bzdurami, że aż można złapać się za głowę. Razi to ogromnie, nawet jak na standardy kina superbohaterskiego.

Scena po napisach: 1) Badanie pierścieni 2) Xialing na tronie.

Venom: Let There Be Carnage


data premiery: 2021
budżet: 110$, Box Office: 501$
reżyseria: Andy Serkis (Mowgli, jako aktor m.in. Caesar, Gollum, Snoke, Ulysses Klaue)

Bezpośrednia kontynuacja Venoma z 2018 roku wypada niestety bardzo słabo. Film jest dość krótki i patrząc na momentami bezsensowne wydarzenia pojawiające się na ekranie, można odnieść wrażenie, jakby przy montażu wycięto sporo scen. Oczywiście nie zabrakło sporej liczby akcentów humorystycznych, które momentami nawet wypadają przyzwoicie, ale to głównie zasługa aktora wcielającego się w główna rolę. Tom Hardy ewidentnie dobrze się bawił na planie. Mamy obowiązkowych tych złych, Cletus KasadyCarnage (Woody Harrelson) i Frances BarrisonShriek (Naomie Harris), które te postacie powinny urządzić rzeźnię na ekranie, i niby tak jest, ale jako, że film ma kategorię PG13, więc wszystko wypada wręcz komicznie. Zresztą same motywy poszczególnych postaci czy też następstwa wydarzeń są mało logiczne, ewidentnie coś nie zagrało czy to w scenariuszu czy podczas montażu. Końcówka to oczywiście obowiązkowa wielka rozpierducha. Słabo, naprawdę słabo, jedyne atuty tego filmu postać Venoma i Tom Hardy wcielający się w Eddiego Brocka. Sporą ciekawostka jest scena po napisach, niby Venom nie należy bezpośrednio do MCU, a tymczasem okazuje się, że „wszystko jest powiązane”.

Scena po napisach: Venom rozpoznaje Spider-mana.

Eternals

data premiery: 2021
budżet: 200$, Box Office: 401$
reżyseria: Chloé Zhao (The Rider, Nomadland, Songs My Brothers Taught Me)

Film miał przed sobą bardzo trudne zadanie, musiał przedstawić sporą grupę całkowicie nowych postaci, do tego o zróżnicowanych, ale bardzo potężnych mocach. Jako że tytułowi Eternalsi są długowieczni, należało pokazać ich losy na przestrzeni tysięcy lat, jednocześnie w sensowny sposób wytłumaczyć, czemu tak potężne postacie nie mieszały się w wydarzenia choćby z Thanosem. I nawet to poniekąd się udało, pojawiają się takowe wyjaśnienia, może nieco naciągane, i momentami sprzeczne z innymi wydarzeniami przedstawionymi w filmie, ale przymykając oko, można je zaakceptować. Gorzej niestety z wprowadzeniem tych bohaterów, jako że czas trwania filmu jest dość ograniczony, widać mocno, że przedstawieni widzowi są po macoszemu, zabrakło czasu, by każdemu dać go nieco więcej. W tym przypadku Eternalsi prawdopodobnie wypadli by znacznie lepiej jako serial. Szczególnie odbija się na to na postaciach Makkari (Lauren Ridloff) i Druig (Barry Keoghan), chciałoby się by ich relacja była o wiele bardziej zakreślona, tym bardziej, że obie te postacie naprawdę fajnie wypadają na ekranie. W przeciwieństwie do choćby takiej Sersi (Gemma Chan), aktorka wcielająca się w tę rolę sprawia momentami wrażenie, jakby jej się nie chciało grać. Pozostali członkowie ekipy to Ikaris (Richard Madden) marvelowski Superman, Sprite (Lia McHugh) postać o tyle ciekawa, że żyje tysiące lat w ciele dziecka, Phastos (Brian Tyree Henry), Kingo (Kumail Nanjiani), Gilgamesh (Ma Dong-seok), Ajak (Salma Hayek) oraz Thena (Angelina Jolie). Ogólnie, jest na co narzekać, w tym także na momentami straszne idiotyzmy scenariuszowe, ale jednocześnie ogromnym plusem są motywacje poszczególnych bohaterów i zatarcie granicy między wyraźnie zarysowywanymi tymi złymi a dobrymi. Od strony technicznej należy wspomnieć o przepięknych ujęciach, utrzymanych w bardzo sielskim tonie. I jako ciekawostka, pojawiają się zabawne wtrącenia o Uniwersum DC, w tym porównanie do postaci Supermana czy Batmana i Alfreda. W ogólnym rozrachunku jednak film niestety dołączą do Wdowy i Shang-Chi jako średniak.

Scena po napisach: 1) Pip the Troll i Eros, brat Thanosa 2) Dane Whitman (Kit Harington) zbliża rękę do miecza, zapowiedź pojawienia się postaci Black Knight. Dodatkowo słyszymy głos należący do Blade’a (Mahershala Ali)

Spider-Man: No Way Home

data premiery: 2021
budżet: 200$, Box Office: 1544$ (stan na styczeń 2022)
reżyseria: Jon Watts (Cop Car, Clown, Spider-Man: Homecoming, Original title: Spider-Man: Far from Home)

Szerzące się przed premiera plotki, jakby w najnowszym Spider-manie widzowie mieli zobaczyć nawiązania do wcześniejszych filmów z tym superbohaterem, rozgrzały oczekiwania widzów do czerwoności. I to zaowocowało, po premierze widzowie ruszyli do kin, a sam film okazał się ogromnym sukcesem frekwencyjnym, co przekłada się także na niesamowite zarobki. Sytuacja o tyle niezwykła, że zarówno Czarna Wdowa czy Shang-Chi nie potrafiły tak zachęcić widzów, a w przypadku Eternals wręcz można mówić o klapie finansowej.
Spider-Man: No Way Home trwa prawie 2 i pół godziny, i trzeba przyznać, doskonale wykorzystuje ten czas. Seans w ogóle się nie dłuży, wydarzenia na ekranie ogląda się z prawdziwą przyjemnością, choć niestety jest tutaj sporo dziur fabularnych, mnóstwo nieścisłości i po prostu głupotek. Na popularność filmu zapewne wpłynął ogromny fanserwis który możemy tutaj znaleźć, przejawiający się w nawiązaniach, wydarzeniach czy nawet dialogach. I oczywiście postaciach. Powracają bohaterowie znanie ze wcześniejszych filmów, Peter Parker – Spider-man, z ogromnym problemem, gdy cały świat dowiedział się o jego tajnej tożsamości, Tom Holland jak zwykle sprawdził się w tej roli rewelacyjnie, warto wspomnieć że zarówno MJ (Zendaya) jak i Ned Leeds (Jacob Batalon) otrzymali nieco więcej czasu na ekranie, i nie są tylko przyjaciółmi głównego bohatera, ale mają swój wyraźny wpływ na wydarzenia. Happy Hogan (Jon Favreau) i May Parker (Marisa Tomei) przechodzą kryzys w związku, pojawia się także Wong (Benedict Wong ) oraz przede wszystkim Doctor Strange (Benedict Cumberbatch), będący przyczyną całego zamieszania. Sceny między Doctorem a Spider-manem bardzo fajnie zrealizowano, a wisienka na torcie jest może mało logiczne, ale urocze „zwycięstwo” nauki nad magią. I dopiero teraz zaczyna się jazda bez trzymanki. J. Jonah Jameson pojawił się już we wcześniejszym filmie, a w rolę ta wciela się J.K. Simmons znany ze starszych Spidermanów. Ale najwidoczniej to było mało, gdyż do MCU zawitała cała gromadka złoli, każdy znany już z trylogii Spider-Man (2002, 2004, 2007) lub dylogii The Amazing Spider-Man (2012, 2014), a swoich rolach wracają aktorzy wcielający się w te postacie we wcześniejszych filmach! Choć po prawdzie, niektórzy dostali tak mało czasu na ekranie, że nawet nie musieli zjawiać się na planie zdjęciowym, wykorzystano po prostu stare ujęcia i efekty specjalne, ot ciekawostka. Błyszczy Norman Osborn – Green Goblin, w tej roili Willem Dafoe, który z powodu swojej urokliwej aparycji i niezwykłej mimiki w starych filmach niepotrzebnie chował się za plastikową maską. I ten błąd został tutaj naprawiony, maska zostaje wymownie zniszczona, a Green Goblin staje się jeszcze bardziej diaboliczny! Dr. Otto Octavius (Alfred Molina) także otrzymał spory udział w całości opowieści, co niestety nie można powiedzieć już o reszcie. Max Dillon – Electro (Jamie Foxx), a szczególnie Dr. Curt Connors – The Lizard (Rhys Ifans) i Flint Marko – Sandman (Thomas Haden Church) stanowią ważny, ale nieco zmarginalizowany trzon całej otoczki. Jednak crème de la crème to powrót Spider-mana i Spider-mana! Tak, na ekranie ponownie w tej roli pojawia się Tobey Maguire i Andrew Garfield! Owszem to spojler, tajemnica mocno skrywana przez producentów przed premierą, ale od niej minęło już tyle czasu, tak że chyba każdy już słyszał o tym niezwykłym cameo. A jakby było mało, to na deser mamy jeszcze małą scenkę w której błyszczy sam Matt Murdock, w którego wcielił się Charlie Cox, odgrywający te samą rolę w serialach Netflixa! I w równie małej scence jeszcze zawitał tutaj Venom, czyli oczywiście Tom Hardy. I taki właśnie jest najnowszy Spider-man, fanserwis pełną gębą, co jest największym atutem tego filmu. Co budzi nieco obawy, gdyż skoro takie praktyki tak dobrze się sprzedają, to jaką ścieżką podążą Sony i Disney? Niestety w najnowszej produkcji scenariusz mocno momentami niedomaga, mimo, że ma wiele mocniejszych momentów, a sam film jest bardzo dobry, ale z pewnością nie wybitny.

Scena po napisach: 1) Venom z drinkiem 2) Zwiastun

SERIALE

WandaVision

lata emisji: 2021
Sezon 1: 9 odcinków

Wydarzenia z serialu mają miejsce po Endgame, co patrząc na główne postacie, może wydawać się nieco dziwne. I takie jest, pierwsze odcinki mają konstrukcję nawiązująca do starych sitcomów, ale już widz otrzymuje przesłanki, że coś tutaj nie gra, a sytuacja zmienia się z chwili na chwilę. Im dalej w las, wszystko zaczyna układać się w logiczną całość, a wraz z końcem otrzymujemy klasyczną superbohaterska rozpierduchę. Największym atutem serialu jest ten niesamowity klimat, zwłaszcza w początkowych odcinkach i aura tajemniczości wisząca nad wszystkimi wydarzeniami. I oczywiście postacie, głównie Wanda Maximoffi i Vision. Elizabeth Olsen i Paul Bettany  doskonale odegrali swoje role, a ich bohaterowie po prostu dają się lubić. Oczywiście w serialu powróciło także parę innych postaci znanych z dużego ekranu, w tym „dokonano” pewnego ciekawego rekastingu.

The Falcon and the Winter Soldier

lata emisji: 2021
Sezon 1: 6 odcinków

Kolejny serial przedstawia dalsze losy Falcona (Anthony Mackie) i Buckiego Barnesa (Sebastian Stan). Przed premierą wiele się mówiło, jak to działa chemia między tymi postaciami, i jakie to daje możliwości. Niestety, na ekranie ta chemia gdzieś uleciała, a cały serial okazał się przysłowiową wydmuszką. Anthony Mackie w swojej roli sprawdzał się idealnie, gdy za towarzysza miał Kapitana Amerykę, gdy na swoich barkach musi udźwignąć większy ciężar, niestety, najzwyklej w świecie nie daje rady. Do tego scenariusz, który sili się na patos, a niestety wszystko to wypada bardzo słabo i nienaturalnie, powodując, że serial niestety okazał się bardzo słaby. Biorąc pod uwagę, że powracają też takie charyzmatyczne postacie jak Baron Zemo (Daniel Brühl) czy Sharon Carter (Emily VanCamp) widać wyraźnie zmarnowany potencjał.

Loki

lata emisji: 2021
Sezon 1: 6 odcinków

Loki czyli niezrównany Tom Hiddleston, na dużym ekranie przeszedł ogromną metamorfozę, a widzowie pokochali tę postać. Mimo tragicznych wydarzeń z początku Endgame, pewna furtka została otwarta, z czego skrzętnie skorzystał serial. Otrzymujemy mocno zwariowany klimat, mnóstwo dziwacznych sytuacji oraz postaci. I to się sprawdza! Wyszedł serial nieprzeciętny, który po prostu doskonale się ogląda. Tym bardziej, że Hiddleston otrzymuje godnych towarzyszy: rewelacyjny Owen Wilson jako Mobius i przeurocza Sophia Di Martino jako Sylvie. A na deser, zmiana całej rzeczywistości!

Hawkeye

lata emisji: 2021
Sezon 1: 6 odcinków

Clint Barton (Jeremy Renner) i jego naśladowczyni Kate Bishop (Hailee Steinfeld) oraz odpowiedzialność za swoje czyny i rozliczenie się z przeszłością. A całość w bardzo przyjemnej sensacyjnej otoczce, ze całkiem spora dozą nawet udanego humoru. Główna zasługa tutaj kalki głównego bohatera, Hailee Steinfeld jako Kate Bishop momentami aspiruje do miana największego atutu tego serialu. Jest jeszcze Yelena Belova (Florence Pugh) znana z Czarnej Wdowy, a sam serial przedstawia także wydarzenia będące następstwem sceny po napisach znanej z tego filmu. Kolejną niespodzianką było ponowne nawiązanie do seriali Netflixa, gdyż także tutaj wraca pewna postać i to nie byle jaka!

What If…?

lata emisji: 2021
Sezon 1: 9 odcinków

Serial animowany, gdzie każdy odcinek przedstawia znane już wydarzenia, a przynajmniej ich podwaliny. Jednak coś zostaje zmienione, a następstwa są mocno zaskakujące. Takie wariacje na temat alternatywnej historii. Każdy odcinek jest dla siebie, ale o dziwo, cały serial ma mocno spójna strukturę, i w finale wszystko łączy się w logiczną całość. Mimo specyficznej, mało ciekawej szaty graficznej, z na siłę wzorowaniem rysunkowych twarzy na prawdziwych aktorach, co momentami wypada bardzo słabo, całość ogląda się wyśmienicie, i pomimo dość słabego pierwszego odcinka, finał wręcz zapiera dech w piersiach.

Patrząc na całość, ewidentnie widać, że Disney szuka nieco nowej drogi. Póki co wypada to mocno średnio, Black Widow i Shang-Chi nie zła złymi filmami, ale obok naprawdę niezłych momentów, mają sporo słabych. Do tego te scenariusze, szczególnie w Shang-Chi mocno głupoty dają się we znaki. Eternls to pod wieloma względami piękne widowisko, ale ponownie, sporo rzeczy tu nie zagrało, do tego film okazał się spora klapą finansową. Nowy Venom to straszny potworek (dosłownie), także z wieloma wadami, ale chociaż przyciągnął sporo widzów do kin. Ponad tym jest najnowszy Spider-man, który rewelacyjnymi opiniami i ogromną popularnością zaskoczył samych twórców! I mimo, że film ogląda się doskonale, to głupoty i nielogiczności scenariusza mocno dają się we znaki, a przeogromny fanserwis nie wiadomo, czy jest dobrą drogą w przyszłości.

Seriale nieco zaskakują, o ile The Falcon and the Winter Soldier jest bardzo słaby, to już WandaVision i Loki serwują pewien powiew świeżości, oby utrzymany w kolejnych produkcjach. Hawkeye, mimo dość standardowej konstrukcji także wypada o dziwo bardzo dobrze.

Coraz więcej w MCU pojawia się tematyki Multiversum, a to może doprowadzić albo do ogromnego bałaganu, albo całkiem ciekawych wątków, praktycznie niczym nie ograniczonych. Kto wie, może znowu na ekranie zobaczymy Iron-mana i Captaina America?

Read Full Post »

Powoli Egmont kończy wydawanie linii Marvel NOW 2.0!, ale poszczególne serie będą kontynuowane pod nowym szyldem  Marvel Fresh. Większość serii doczeka się zresetowania numeracji, pojawią się nowe tytuły, niektóre zostaną zakończone. Czyli sytuacja analogiczna do tej, jaką mieliśmy w przypadku przejścia z Marvel NOW na Marvel NOW 2.0!. Czas więc najwyższy, by zaktualizować grafikę „Jak czytać Marvel NOW 2.0! Chronologia wydarzeń„, mam nadzieję, ułatwiającą połapanie się, co i w jakiej kolejności czytać. Oczywiście pamiętajcie, że nie są to sztywne wytyczne, których należy bezsprzecznie się trzymać, a jedynie podpowiedzi, ułatwiające połapanie się w tym wszystkim. Zresztą w przypadku Marvel NOW 2.0! jest o wiele mniej zamieszania z różnymi eventami i zależnościami pomiędzy seriami, niż to miało miejsce w przypadku Marvel NOW.

Dla przypomnienia: Egmont niektóre pozycje wydawał nieco niechronologicznie. O ile w przypadku takich tytułów jak Moon Knight czy Mockingbird nie ma to większego znaczenia, to choćby w przypadku X-men już jest sprawa nieco problematyczna. Zdecydowałem się umieścić Śmierć X przed serią Extraordinary X-Men, gdyż w samej serii znajdziemy już odwołania do Śmierci, także opowieść ta wyjaśnia sytuację, która panuje w serii.

Należy pamiętać, że tomy Iron Man i II Wojna Domowa oraz Tajne imperium i Kapitan Ameryka 2 należy czytać odpowiednio razem, najlepiej przeskakując pomiędzy rozdziałami zawartymi między tymi tomami (stąd zależność zaznaczona na czerwono).

Wcześniejsze notki na temat Marvel NOW: Poradnik Jak czytać Marvel NOW! oraz grafika Jak czytać Marvel NOW Chronologia

Read Full Post »

Marvel NOW! w Polsce oficjalnie się zakończył, nadeszły Tajne Wojny, a komiksy z Superbohaterami otrzymały, jakże oryginalne, „nowe” logo Marvel NOW! 2.0. Czyli nadal będziemy bez problemu mogli śledzić losy naszych ulubionych trykociarzy. Jeżeli jednak nadal macie zaległości w samym Mavel NOW!, serdecznie zapraszam na trzeci odcinek przewodnika. Dla przypomnienia, w pierwszym odcinku znajdziecie opis serii z Mutantami oraz Guardians of the Galaxy, natomiast drugi odcinek poświęciłem w całości postaci Spider-mana. Dzisiaj zajmiemy się pojedynczymi seriami, nie wymagającymi znajomości wszelkich niuansów z przepastnego Uniwersum Marvela, czyli będącymi idealnym miejscem, by zacząć lekturę dla osób przerażonych tymi wszystkimi powiązaniami, eventami i zależnościami. Jednocześnie polski wydawca zadbał o naprawdę ciekawy wybór tytułów, i praktycznie wszystkie tutaj opisywane serie są bezsprzecznie warte polecenia!

Serie pojedyncze wydane w ramach Marvel NOW! przez Egmont:

Ant-Man (1 tom)
Deadpool (10 tomów)
Hawkeye (4 tomy)
Moon Knight (3 tomy)
Ms Marvel (4 tomy)
Thor Gromowładny (4 tomy) i Thor (2 tomy)
Thunderbolts (5 tomów)

dodatkowo otrzymaliśmy tzw one-shot:

Hawkeye kontra Deadpool

Deadpoola i Thunderbolts opiszę w osobnej notce, są to dłuższe, a jednocześnie nieco bardziej ciężkostrawne serie, dzisiaj reszta tej ferajny.

 

Ant-Man

Druga szansa (Ant-man #1-5)

Ant-man
Ant-man

Ant-man zyskał na popularności dzięki całkiem udanym filmom, stał się do tego postacią, którą trudno nie lubić. Egmont, na fali filmowej popularności, zaserwował nam jeden tomik z przygodami Scotta Langa, czyli tytułowego Ant-mana. Na szczęście, nie jest to odcinanie kuponów od filmowej popularności, a bardzo zgrabnie poprowadzona historia, w której głównej bohater walczy o to co kocha najbardziej. Tutaj właśnie tkwi siła tego komiksu, nie ma tu kosmicznych zagrożeń, ani widma końca świata, problemy postaci są nieco bardziej przyziemne, choć oczywiście nie zapominajmy, że to jednak komiks Marvela. Dodatkowy plusik za momenty zmuszające do zadumy, a jednocześnie sporo humoru i bardzo przyjemną szatę graficzną. W kolekcji Superbohaterowie Marvela tom 48 także zagościł Scott Lang, jednak tom ten zbiera inne opowieści, nie jest to więc dubel.

 

Hawkeye

Tom 1: Moje życie to walka (Hawkeye #1-5 i Young Avengers Presents #6)
Tom 2: Lekkie trafienia (Hawkeye #6-11)
Tom 3: L.A. Woman (Hawkeye #14, #16, #18, #20, Annual #1)
Tom 4: Rio Bravo (Hawkeye #12-13, #15, #17, #19, #21-22)

Hawkeye
Hawkeye tomy 1-4

Hawkeye, członek grupy Avengers, w swojej solowej serii, w której ponownie, odpoczywamy od ogromnych konfliktów i kryzysów, a schodzimy, dosłownie, na ziemię. Clint Barton jednak nie będzie mógł narzekać na brak wrażeń, a do tego często niestety przyjdzie mu podejmować ciężkie decyzje oraz po prostu… oberwać po pysku. Tak, w tej serii superbohaterowie nie są niezniszczalni, i nawet spotykając zwykłego bandziora muszą liczyć się z poważnym zagrożeniem. Do tego poznamy Kate Bishop, której zresztą poświęcono w całości trzeci tom. Seria ze wszelkich miar godna polecenia, całkiem zgrabnemu scenariuszowi dodatkowo wtóruje niezwykle ciekawa szata graficzna i różne eksperymenty w prowadzeniu narracji, choć momentami pod tym względem autorzy nieco przesadzili, to i tak czterotomowa seria Hawkeye jak najbardziej warta jest polecenia.

 

Hawkeye kontra Deadpool

Hawkeye kontra Deadpool (Hawkeye vs. Deadpool #0-4)

Hawkeye kontra Deadpool
Hawkeye kontra Deadpool

Jednotomowa kryminalna opowieść, gdzie ramię w ramię stanąć muszą tytułowe postacie. A jak do tego w to wszystko wplącze się Czarna Kotka, no cóż, będzie gorąco. Przyjemna, nieco sztampowa lektura, jak ktoś polubił te postacie, jak najbardziej warto się zapoznać. Chronologicznie opowieść plasuje się po seriach solowych dwójki bohaterów, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia i można ją czytać w dowolnym momencie.

 

Moon Knight

Tom 1: Z martwych (Moon Knight #1-6)
Tom 2: Z martwych powstaną (Moon Knight #7-12)
Tom 3: W noc (Moon Knight #13-17)

Moon Knight
Moon Knight tomy 1-3

Taki Marvelowski Batman, do tego, mimo że działa głównie w nocy, ubiera się w schludny śnieżnobiały garnitur. Brzmi może niedorzecznie, ale cała seria to niesamowita jazda bez trzymanki, podlana mistycyzmem, zjawami sennymi, duchami, bogami i niesamowitymi wydarzeniami. Za pierwszy tom odpowiada Warren Ellis, za kolejne Brian Wood i Cullen Bunna i wszyscy ponowie doskonale się tutaj bawią. Dziwna, momentami mocno intrygująca lektura, jednocześnie jak najbardziej spójna i logiczna. Aż dziwne, że Egmont zdecydował się na wydanie tak oryginalnego tytułu, jednak chwała im za to, Moon Knight to jedna z najciekawszych serii które otrzymaliśmy w ramach Marvel NOW!, choć należy podkreślić, nie dla każdego.

 

Ms Marvel

Tom 1: Niezwykła (Ms. Marvel #1-5, All-New Marvel Now! Point One #1)
Tom 2: Pokolenie czemu (Ms. Marvel #6-11)
Tom 3: Zdruzgotana (Ms. Marvel #12-15, S.H.I.E.L.D. #2)
Tom 4: Dni ostatnie (Ms. Marvel #16-19, The Amazing Spider-man #7-8)

Ms Marvel
Ms Marvel tomy 1-4

Taki Spider-man w spódnicy, czyli pogodna i przyjemna historia o początkach superbohaterczyni, której problemy wynikają głównie z relacji z przyjaciółmi i rodziną. Oczywiście nie zabraknie także większych kryzysów, ale wszystko to zostało poddane w przyjemny sposób, a lektura sprawia sporo frajdy, tym bardziej, że nie brakuje tutaj humoru. Dodatkowo mamy całą plejadę występów gościnnych, przez poszczególne rozdziały przewiną się takie postacie jak Kapitan Marvel, Loki, Wolverine, Lockjaw, Spider-man, Jemma Simmons i inni! Występ Pajączka w czwartym tomie, to powtórzenie zeszytów #7 i #8 oryginalnej serii, które po Polsku także zostały wydane w drugim tomie serii The Amazing Spider-man: Preludium do Spiderversum, co dla osób zbierających wszystko z Marvel NOW! jest niestety małym dubelkiem. Wydarzenia z Ms Marvel chronologicznie wypadają po evencie Nieskończoność, jednak jego znajomość absolutnie nie jest niezbędna do czytania tej serii.

 

Thor Gromowładny

Tom 1: Bogobójca (Thor: God of thunder #1-5)
Tom 2: Boża bomba (Thor: God of thunder #6-11)
Tom 3: Przeklęty (Thor: God of thunder #12-18)
Tom 4: Ostatnie dni Midgardu (Thor: God of thunder #19-25)

Thor Gromowladny
Thor Gromowładny 1-4

Thor

Tom 1: Gromowładna (Thor #1-5)
Tom 2: Kto dzierży młot? (Thor #6-8, Thor Annual #1, What If? #10)

Thor
Thor tomy 1-2

Solowe przygody Thora są praktycznie zupełnie oderwane do perypetii z grupą Avengers, zamiast tego otrzymujemy wielu Bogów, Bogobójcę, mieszanie linii czasowych, Mroczne Elfy, Lodowych Gigantów, Potwory, Smoki, Bestie, Ligę Światów i wiele wypitych beczułek alkoholu. A wszystko to w niesamowitej oprawie graficznej! Thor to jedna z najlepszych rzeczy, które narodziły się w linii Marvel NOW!. Czterotomowa seria Thor Gromowładny naturalnie przechodzi w serię Thor, jednak między nimi następują bardzo ważne wydarzenia: Thor, z powodu jednego szeptu, przestaje być godny i nie może podnieść swojego młota. Skutkuje to pojawieniem się jego sukcesora, którym okazuje się być tajemnicza kobieta, skrywająca twarz za maską. Więcej o tych wydarzeniach opowiada event Original Sin, wpływający na losy wielu postaci z Uniwersum Marvela, czasem w większym, czasem mniejszym stopniu. W przypadku Thora wpływ jest dość znaczny, jednak warto zaznaczyć, że w samym evencie Thor jest postacią drugoplanową, i to mimo faktu, że jego życie po nim dość znacznie się zmienia. Stąd też lektura Original Sin nie jest wymagana by zorientować się w losach Thora. Natomiast ciekawostką jest dodatkowy zeszyt eventu: Thor i Loki: Dziesiąty świat, w którym to Thor wyrusza na poszukiwanie tytułowego dziesiątego świata i swojej zaginionej siostry. ten zeszyt jak najbardziej warto jest przeczytać, choć sama historia raczej nie porywa.

Original Sin

Original Sin

Kończący Marvel NOW! event Tajne Wojny przyniósł nam parę dodatkowych opowieści, w tym jeden tom poświęcono Thorowi, a właściwie całej ich zgrai. Thorowie to średnio udana opowieść kryminalna, której głównym atutem w sumie jest poznanie wielu wcieleń Thora, choć i tak wypadło to o wiele słabiej, niż choćby zabawa z najróżniejszymi wcieleniami Pajączka w Spider-Versum. W tomiku dodatkowo zawarta została klasyczna opowieść o Thorze zmiennym w… żabę. Jako ciekawostka, jak najbardziej. Cały tomik można spokojnie czytać niezależnie od pozostałych opowieści umieszczonych podczas eventu Tajne Wojny.

Tajne Wojny: Thorowie

Tajne Wojny: Thorowie (Thors #1-4, Thor #364-365)

Thorowie

Trzeba pochwalić polskiego wydawcę, że w pojedynczych seriach zaserwował nam całkiem ciekawy wybór nieszablonowych tytułów. Każda z tych serii posiada sporo atutów, do tego wszystkie są na szczęście nieco oderwane od wielkich kryzysów, a nawiązania do pozostałych serii, jeżeli już występują, to są na szczęście dość delikatne. Jeżeli ktoś szuka czegoś więcej w komiksie superbohaterskim, a do tego nie wie gdzie wskoczyć w zakręcone losy Avengers czy X-men, tutaj spokojnie powinien dla siebie coś znaleźć.

Read Full Post »

LEGO ostatnimi czasy nie ma czym za bardzo się pochwalić, owszem, świetne zestawy cały czas powstają, ale przypomina to odławianie złotych rybek wśród wielu mocno przeciętnych czy wręcz słabych produktów. Na szczęście rynek komiksowy, jeżeli chodzi oczywiście o ten nasz, cały czas trzyma się niezwykle mocno. I owszem, tutaj także sporo jest przeciętnych pozycji, ale złotych rybek tak jakby więcej pływa. Jako, że wielu z Was sięga chętnie po komiksy, wrzucam krótka notkę o co ciekawszych pozycjach które ostatnimi czasy wpadły w moje łapki. Nie są to recenzje, jeszcze wszystkiego nie przeczytałem, nie są to też bezwarunkowo najlepsze pozycje, nie jestem w stanie wszystkiego niestety zakupić. Jak coś możecie jeszcze polecić, dajcie znać w komentarzach!

Odrodzenie wciąż w natarciu, a Egmont bardzo mocno je promuje. Nowa forma wydania, tj miękkie oprawy, powodują, że tomiki kosztują nieco mniej (i zajmują cenne miejsce na półce), co jest trochę zwodnicze, gdyż ukazuje się tego tyle, że i tak uzbiera się ładna kwota. Po dwóch miesiącach otrzymujemy osiem „jedynek”, czyli osiem rozpoczętych serii. Jako bonus, do kiosków zawitał magazyn promujący serię, niestety, zamiast artykułów, przedstawienia postaci czy autorów, zawiera dwie historyjki komiksowe i jedna notkę. Reklamówka tylko dla laików.

komiksy_2017-10_05

Nie należy zapominać o Marvelu, obecnie panuje Orginal Sin, a Hawkeye uznawany jest za jedną z ciekawszych serii. Niestety, mam takie zaległości z czytaniem trykociarzy, że aż wstyd…

komiksy_2017-10_06

Warto także zainteresować się takimi tytułami jak Iron Fist (Ed Brubaker), Wiedźmy (Scott Snyder) czy Czarny Młot (Jeff Lemire). Wszystkie trzy to prawdziwe perełki, dwa pierwsze Mucha wydała w powiększonym formacie, co akurat wychodzi im na dobre.

komiksy_2017-10_02

Na rynku niedawno zadebiutowało nowe wydawnictwo: Non Stop Comics, które już zdążyło zasypać nas niezłymi tytułami, takimi jak Tank Girl, Giant Days, Odrodzenie (inne niż to z DC), Rat Queens, Chrononauci, Paper Girls, James Bond, Głębia, Monstressa i inne. Ja póki co, zdecydowałem się na trzy serie, nad paroma innymi jeszcze muszę się zastanowić.

komiksy_2017-10_01

Oczywiście zakupy obowiązkowe to choćby Fistaszki czy rewelacyjny Usagi. Najnowszy tomik już połknąłem, i nadal trzyma wysoki poziom. Zakładnik to Guy Delisle, który rozpieścił nas tak rewelacyjnymi opowieściami jak Kroniki birmańskie, Kroniki jerozolimskie, Phenian, a jednocześnie srogo rozczarował pomyłką w postaci Albert i Alina. Zakładnik zbiera mieszane uczucia, ja zdecydowałem się dać mu szansę. Maniak miłości urzekł mnie spokojnym podejściem do tematu i rewelacyjną szatą graficzną. W epoce portali społecznościowych i łatwości umawiania się na randki, ciekawie opowiada o perypetiach randkującego w ten sposób głównego bohatera.

komiksy_2017-10_04

Natomiast bezsprzecznymi gwiazdami są Lucky Luke i długo wyczekiwany Asteriks. Obie serie tworzone są przez nowych autorów, którzy starają się podrabiać oryginalnych twórców. Rysunkowo nawet to wychodzi, scenariuszowo, już niekoniecznie. Pewnie skrobnę dwa słowa o tych albumach w ciągu najbliższych dni.

komiksy_2017-10_08

W stylu starych pasków, do tego historia stworzona przez uznanego europejskiego twórcę. Myszka Miki: Kawa „Zombo” to niezwykły eksperyment, który pod względem szaty graficznej może nieco odstraszać, nie każdemu Loisel (jak ktoś nie zna, twórca takich serii jak W poszukiwaniu ptaka czasu, Piotruś Pan, Skład Główny) przypadnie do gustu. Jak tylko skończę czytać, będzie tez o tym tomiku pewnie więcej.

komiksy_2017-10_09

A Wy co ciekawego ostatnio zdobyliście / przeczytaliście?

Read Full Post »

Małe uzupełnienie poprzedniej notki z cyklu „fotki supertrykociarzy„, czyli cała nasza drużyna na jednym zdjęciu, dodatkowo z informacjami, w którym zestawie daną figurkę można spotkać. Oczywiście grafika dotyczy tylko bieżących zestawów z cyklu Avengers, poszczególne postacie, w innych wersjach, można było spotkać już o wiele wcześniej (np.: pierwsza drużyna Avengers).

The Avengers II minifigures & sets

Read Full Post »

Zdjęcie „rodzinne” The Avengers rozpoczęło na blogu cykl „fotki supertykociarzy„. Dzisiaj bezpośrednia kontynuacja tematu, czyli The Avengers II. Na poniższej fotce udało się złapać całą drużynę, oczywiście zgodnie z polityka TLG, poszczególne figurki porozrzucane są po najróżniejszych zestawach, tak więc trochę popolować trzeba, tym bardziej, jeżeli nie chce się nadwyrężyć zanadto portfela. Ale chyba warto, miłośnika LEGOwych minifigurek taka gromadka naprawdę potrafi ucieszyć.

The Avengers II

Read Full Post »

76042 The SHIELD Helicarrier na Shop@Home, czyli można poznać różne szczegóły, w tym oficjalną polską cenę….

76042 The SHIELD Helicarrier 1400

Read Full Post »

Pojawiły się wreszcie zdjęcia zapowiedzianego już dość dawno specjalnego i ogromnego modelu z rodowodem w uniwersum Marvela. LEGO Marvel Super Heroes 76042 UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier składa się z prawie 3000 elementów, i zbudowany jest w skali mikrofigures (zawiera 12 maciupkich ludzików!), jednak jako dodatek, w zestawie znajdą się także minifigurki następujących postaci: Hawkeye, Maria Hill, Captain America, Nick Fury, Black Widow. Oczywiście zestaw zarówno konstrukcją jak i ludkami nawiązuje do wersji filmowej. Cena? Bagatela, $349.99. Ślinka na niektóre składowe cieknie, ale przy tej cenie chyba będę musiał obejść się smakiem, tym bardziej, że dla mnie Helicarrier nie jest czymś zbyt atrakcyjnym. Więcej o zestawie na WSI, poniższe fotki pochodzą z Allen Tran (klikać po więcej!). Jest też wideo!

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

LEGO Marvel Super Heroes UCS S.H.I.E.L.D. Helicarrier (76042)

PS. Malutki wózek widłowy wymiata!

Read Full Post »

Mam zaszczyt przedstawić The Avengers, drużynę superbohaterów, oczywiście w wersji klockowej. Muszę TLG przyznać: figurki wyszły im rewelacyjnie!

The Avengers

Read Full Post »