Czytelnicy komiksów w Polsce są mocno rozpieszczani, i nic nie wskazuje, by wydawcy mieli zwolnic tempo. Obecnie otrzymujemy wprost zatrzęsienie komiksów i to najróżniejszych. Szczególnie mocno stoją Superbohaterowie, choć w tym przypadku, mimo że sam bardzo lubię, da się odczuć nieco zmęczenie tematem i z coraz większa uwaga należy wybierać wartościowe tytuły. Ale na szczęście pozostałe gatunki także wyraźnie zaznaczają swój udział w rynku. W dzisiejszej notce wybór paru tytułów, które szczególnie mnie zainteresowały. Oczywiście zapewne pominąłem jakieś perełki – jak coś szczególnie polecacie, koniecznie dajcie znać! Zresztą dzięki Waszym polecankom zainteresowałem się bardziej oferta choćby Non Stop Comics. Przypominam też, że zdjęcia poszczególnych zdobyczy (a także wiele więcej) na bieżąco wrzucam na Instagrama (dzięki za wszystkie polubienia i śledzenia!)
Zaczynamy od naszego poletka, czyli wariacje na temat prac dwóch geniuszy polskiego komiksu.
Jerzy Wróblewski i aż dwa wspominkowe albumy, oba wydał oczywiście Ongrys. Czterej pancerni i pies wchodzi w ramy serii Z archiwum Jerzego Wróblewskiego, i jest niejako albumem specjalnym, o czym świadczy może nieco zbędna twarda oprawa. Komiks pierwotnie ukazywał się w latach 1968-1969 (w postaci rysunki + tekst, w niniejszym wydaniu tekst przeredagowano i umieszczono w dymkach). Lektura to leciwa, i niestety, nieco ciężkostrawna.
Album Binio Bill: Rio Klawo zbiera trzy historyjki z polskim Luckiem: Rio Klawo, Na szlaku bezprawia, kontra trojaczki Benneta. Ja bardzo lubię Binia, pamiętam go doskonale jeszcze ze Świata Młodych, choć to historyjki przeokropnie naiwne. Pierwsza z nich, Rio Klawo, wypada bardzo słabo i ciężko się ją pochłania. Ale dalej jest o wiele lepiej, na szlaku czyta się bardzo przyjemnie, choć niestety zbyt szybo się kończy, a trojaczki to już w ogóle rewelacja. Choć oczywiście razi nawiązanie do braci Daltonów, no ale cóż…
To rozśmiesza, to porusza, czar komiksów Tadeusza! to swoisty hołd złożony Tadeuszowi Baranowskiemu i jego opowieściom. Hołd stworzony przez jednego autora, więc nie jest to zbiorek luźnych grafik i krótkich form, które zazwyczaj wypadają dość słabo, a dłuższa opowieść w której pojawia się cała plejada postaci doskonale nam znanych z kart niesamowitych albumów Baranowskiego. Autor hołdu bawi się konwencją i słowem i mimo, że do mistrza sporo mu brakuje, to czyta i ogląda się to doskonale. Pozostaje tylko żałować, że takie to krótkie. Wydanie także Ongrysa.
Sędzia Dredd: Tytan (Studio Lain) bo Dredda bardzo lubię, Urban wyjątkowo przypadł mi do gustu, świetna szata graficzna idzie w parze z niezłym scenariuszem. To już 4 album: Nieruchome śledztwo (Taurus Media). Smerf Dzikus (Egmont) to album stworzony przez następców Peyo, a niestety następcy zazwyczaj nie dorównują mistrzowi, jednak Dzikus to całkiem niezła i przyjemna lektura, z paroma niezłymi pomysłami.
Wspomniany we wstępie Non Stop Comics, czyli kontynuacja Paper Girls, oraz dwa tytuły które mocno polecaliście: Head Lopper & Wyspa albo Plaga Bestii i The Black Monday Murders 1: Chwała mamonie. Każdy z tych trzech albumów prezentuje zupełnie inna szatę graficzną, we wszystkich jest ona niezwykle intrygująca i zachęca do lektury. Jak przeczytam, pewnie się podzielę wrażeniami.
Na Marvel Now coraz bardziej kręcę nosem i takie serie jak Avengers są pierwsze do rezygnacji z listy zakupowej. Póki co, czekam na Axis, co będzie dalej, zobaczymy. Natomiast mocno polecam, i to nie tylko fanom Supertrykociarzy, perełkę w postaci Moon Knighta spod pióra Warrena Ellisa. Doskonała rzecz! A jak chcecie coś lżejszego, to pajączek gwarantuje całkiem przyjemna lekturę.
Wolverine by Jason Aaron ląduje póki co na kupce wstydu. Za to Spider-Man i Czarna Kotka Zło, które ludzie czynią to tytuł który połyka się na raz i potrafi zaskoczyć. Nie sugerujcie się okładką ani początkiem: niby prosta i lekka historyjka nagle odkrywa drugie dno i zaczyna poruszać niełatwe tematy. Lektura warta polecenia. Scenariusz spod pióra Kevina Smitha. Czarny Młot to zaskoczenie i to pozytywne, oby drugi tom utrzymał poziom pierwszego.
Był Marvel, czas na DC, czyli Rebirth – Odrodzenie. Supek jest fajny, Zielony zdobywa moje serce, Gacek w odrodzeniu wypada słabiej, ale to Gacek. Ogólnie, lekko i przyjemnie, choć nie znaczy, że banalnie! Dobra lektura.
Kolekcje. Ze superbohaterskich obecnie kupuję tylko wybrane numery. Co się pojawi bardziej czy ciekawego, czy intrygującego.
Silvestri rysuje Hulka!
Star Wars Kolekcja to obecnie straszne ramotki, czyli historie sprzed lat, które dla osoby znającej filmy i nowsze pozycje, potrafią być doskonałą zabawą. Choć oczywiście należy podchodzić do nich z odpowiednią rezerwą! Właśnie ukazał się trzeci tom, też się jeszcze skusiłem. Wytrzymam jeszcze może numer lub dwa.
Kolekcja Conana to dla mnie wydarzenie i lektura obowiązkowa! Świetne opowieści, do tego zaprezentowane w doskonałym wydaniu. Nic tylko pochłaniać!
A Wy co obecnie czytacie?