Małe uzupełnienie recenzji trzech zestawów Guardians of the Galaxy Vol. 2, czyli fotka zbiorcza wszystkich minifigurek i figurek zarówno z edycji 2014 jak i 2017. Czyli coś dla kolekcjonerów i maniaków. 😉
Posts Tagged ‘76019 Starblaster Showdown’
Cała ekipa Guardians of the Galaxy!
Posted in Fotki Super Trykociarzy, Lego, tagged 2014, 2017, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, 76079 Ravager Attack, 76080 Ayesha's Revenge, 76081 The Milano vs. The Abilisk, Guardians of the Galaxy, James Gunn, LEGO, Marvel, Marvel Universe, nijakość, recenzja, zdjęcie, zestaw on 9 kwietnia, 2017| 2 Komentarze »
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy Vol. 2 (część trzecia)
Posted in Lego, Recenzje, tagged 2014, 2017, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, 76079 Ravager Attack, 76080 Ayesha's Revenge, 76081 The Milano vs. The Abilisk, Guardians of the Galaxy, James Gunn, LEGO, Marvel, Marvel Universe, nijakość, recenzja, zdjęcie, zestaw on 7 kwietnia, 2017| 2 Komentarze »
W części pierwszej była papierologia, w części drugiej minifigurki. Dziś zapraszam na część trzecią i ostatnią, gdzie zajmiemy się samymi konstrukcjami. Czyli tym, co w zestawach LEGO jest najważniejsze. Przynajmniej w teorii.
Guardians of the Galaxy Vol. 2
76079 Ravager Attack
76080 Ayesha’s Revenge
76081 The Milano vs. The Abilisk
W 2014 roku, we wszystkich trzech wydanych wtedy zestawach, otrzymaliśmy w sumie całkiem ładny komplet konstrukcji, w którym znalazł się Starblaster, dwa necrocrafty, stacja i maszyna górnicza oraz Milano Spaceship.
W 2017 roku otrzymujemy w sumie siedem konstrukcji, i od razu można pomarudzić, że niektóre to maleństwa, i to takie aż do przesady, a niektóre to odgrzewane kotlety. Na szczęście, są też spore niespodzianki i całkiem udane modele. A więc po kolei, w kolejności od najmniejszej do największej.
Kawałek czerwonej skały, czyli „sekcja klifu„, którą to sekcję znajdziemy w średnim zestawie. Konstrukcja to parę klocków na krzyż, dosłownie, ale o dziwo, z całkiem sensownym akcentem bawialności: można wcisnąć czerwonego groszka i wtedy bum! Sekcja się rozwala. Całkiem to zabawne, szkoda jedynie, że czasem potrafi się rozwalić tu coś nieco nadplanowo.
W małym zestawie znajdziemy fragment lasu. Choć jednak określenie „fragment lasu” to w tym przypadku spore nadużycie! W nasze ręce trafia zaledwie jedno drzewko, i to rozmiarów nie wzbudzających zachwytu. Konstrukcyjnie także nie porywa, owszem, jest przyjemne dla oka, ale sprawia mocno nijakie wrażenie. Sytuację ratują dodatki, tj kawałek skrzydła przymocowany do pnia, oraz sześciostrzałowy miotacz, który posiada skalistą podstawkę, i według własnego uznania, możemy go traktować jako autonomiczną konstrukcję, lub przypiąć do drzewa. Nie jest źle, ale pozostaje spory niedosyt. Plusik za łądne zestawienie kolorystyczne.
Złoty Dron Ayeshy, który znajdziemy w średnim zestawie, posiada ruchome ramiona oraz dwa miotacze. Sama konstrukcja jest dość przyjemna dla oka, jednak ponownie, nic tu nie porywa, czy też nie wzbudza większych zachwytów. Ale podobać się może, i ponownie, zastosowana kolorystyka przyciąga oko.
Powracamy do małego zestawu, gdzie oprócz drzewa znajdziemy także M-ship. I tutaj mamy pierwsze naprawdę pozytywne wrażenia: stateczek składa się bardzo przyjemnie, prezentuje się całkiem niezgorzej, a akcent bawialności zapewnia otwierana kabina i aż cztery miotacze. Konstrukcja jest zwarta, kolorystyka stonowana, choć wyraziste czerwone akcenty przyjemnie wpływają na wrażenia wzrokowe.
W dużym zestawie zadomowił się Abilisk, czyli takie oto stworzenie:
które w wersji klockowej przedstawiono tak:
Ubogo, to mało powiedziane. Klockowy Abilisk to jakieś popłuczyny po swoim filmowym pierwowzorze. Ale na obronę, należy koniecznie przypomnieć, że w przypadku klocków umowność jest oczywiście nieodzowna, a w seriach licencjonowanych jest po prostu jeszcze bardziej widoczna. Tym bardziej, jak bezpośrednio zestawimy ze sobą oryginał i klockową interpretację. Tutaj dodatkowo przynajmniej dostajemy w miarę oryginalny akcent bawialności, w postaci połączenia ramion i mordki przez koła zębate, dzięki czemu kręcąc jednym elementem, obracają się także dwa pozostałe. Proste i całkiem zabawne. Dodatkowo stworek potrafi otwierać mordkę, w sam raz, by pożreć jakiegoś minifiga. Wygląda ubogo, ale można go polubić.
Latające wiertło laserowe ze średniego zestawu, mimo wykorzystywania sporych rozmiarów elementów, składa się bardzo przyjemnie, posiada ciekawe rozwiązania konstrukcyjne, i ogólnie, prezentuje się całkiem ładnie. Boczne panele, upiększone nadrukami, odchylają się, skrywając gaśnicę oraz skrzynkę. Przednia przeszkolona szyba nie ma możliwości odchylenia, by umieścić minifigurkę w kabinie, należy przesunąć cały korpus – niby proste rozwiązanie, ale naprawdę pomysłowe i zrobione „z głową”. Dodatkowo wiertło posiada sprężynową wyrzutnię strzałek.
I ostatnia, największa konstrukcja, czyli sam Statek Milano, który znajdziemy odpowiednio w największym zestawie. Milano był już dostępny w zestawach z 2014 roku, i w sumie powtarzanie tego samego to trochę ryzykowny krok ze strony TLG. Oczywiście, jak najbardziej zrozumiały, wszak jest to dość charakterystyczny model, a zestawy największą sprzedawalność będą odnotowywać właśnie teraz, w okolicach premiery filmu. I tak rozpoznawalny element z pewnością przyciągnie wzrok potencjalnego konsumenta. Zresztą, nie każdy posiada Milano z poprzedniej edycji. A jeżeli posiadacie, to spotkają Was bardzo mocno mieszane odczucia. Przede wszystkim nowa wersja jest znacznie mniejsza od starszej, ale jednocześnie nadrabia to bardzo przyjemną i ciekawą konstrukcją, oraz bardzo ładnym zagospodarowaniem całej powierzchni. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że nowy Milano, mimo że mniejszy, to posiada nieco więcej uroku niż swój poprzednik. Ale to już kwestia gustu. Pod względem bawialności jest bardzo przyzwoicie, sporo tu ruchomych elementów, kabina oczywiście jest otwierana, i nawet pomieści sporo pasażerów, do tego mamy prosty mechanizm rzucania bomb (na skrzydłach widać ośki Technicowe, wystarczy je wcisnąć i bomby lecą w dół!). No i są jeszcze miotacze groszków.
Siedem konstrukcji na zbiorczej fotce. Jak wrażenia? U mnie mocno mieszane, acz raczej skłaniające się na plus. Jest tu naprawdę sporo ciekawych elementów, całość prezentuje się bardzo kolorowo, jednocześnie poszczególne konstrukcje zachowują swój charakter i styl. Dla dzieciaków to naprawdę spory atut. Co do bawialności: dużo tu elementów ruchomych, bardzo wiele miotaczy i działek, mamy też tak ciekawe rozwiązania, jak odsuwany korpus w wiertle. A Milano bardzo przyjemnie się lata po pokoju, szczególnie w towarzystwie M-shipa.
Jednocześnie pozostaje spory niedosyt. A to że fragment lasu to dosłownie fragment i składa się z jednego drzewa, a to że klif to tylko parę klocków na krzyż, a to że Milano nie grzeszy rozmiarami, szczególnie jak pamięta się jego poprzednika. Abilisk do tego wyraźnie pokazuje, na czym polega klockowa umowność, i mimo, że sam w sobie nie jest zły, to po jego złożeniu i obejrzeniu trailera, gdzie możemy zobaczyć to żyjątko w pełnej krasie, pozostaje spory niesmak. I to chyba największy problem tych zestawów. Same w sobie nie są złe i posiadają naprawdę sporo zalet, tyle, że blado wypadają, gdy porówna się je do oryginałów. A wrażenie to prawdopodobnie będzie jeszcze spotęgowane po premierze filmu. To taka sezonowa zabawka, dająca sporo frajdy, ale tylko na krótki czas. I zapewne w takim celu zestawy były zaprojektowane, sprzedadzą się na fali popularności rozpętanej przez film. A później o nich zapomnimy.
Oczywiście, problem ten dotyczy większości licencyjnych zestawów, odnoszę jednak wrażenie, że w przypadku takich serii jak Indiana Jones czy Piraci z Karaibów to wrażenie nie jest jednak tak odczuwalne. A w przypadku Strażników Galaktyki już niestety bije strasznie po oczach. Tutaj oczywiście można by wyciągać kolejne wnioski i zahaczyć choćby o tematykę, którą licencje dotykają, kosmos ma jednak bardziej dziwaczne konstrukcje niż klasyczne Pirackie statki (dobra, oprócz tego ostatniego, ale jemu poświece zupełnie osobny tekst). I tak, należy pamiętać o Gwiezdnych Wojnach, ale one same w sobie są swoistym ewenementem.
Reasumując, trzy zestawy nawiązujące do filmu Guardians of the Galaxy Vol. 2 są zestawami naprawdę dobrymi. Jednocześnie pozostawiają uczucie niedosyty i sporego zawodu. A nawet niesmaku. A to już naprawdę niedobrze. Dla posiadaczy poprzedniej edycji dodatkowym minusem będzie powtórzenie pewnych motywów, jak właśnie statek Milano czy wybrane figurki. Znowu dla tych, co się nie załapali na poprzednią edycję, można policzyć to jako zaletę.
Ja podczas składania bawiłem się bardzo dobrze, sesja zdjęciowa także przebiegła bardzo przyjemnie, jednocześnie bez większego żalu puściłem zestawy w dalszą wędrówkę. Dzieciak który się nimi obecnie bawi jest w pełni szczęścia, i zapewne do 5 maja będzie miał z nimi wiele niezapomnianych chwil.
A później będzie kolejny film i kolejne licencyjne zestawy…
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy Vol. 2 (część druga): minifigurki
Posted in Lego, Recenzje, tagged 2014, 2017, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, 76079 Ravager Attack, 76080 Ayesha's Revenge, 76081 The Milano vs. The Abilisk, Guardians of the Galaxy, James Gunn, LEGO, Marvel, Marvel Universe, recenzja, zdjęcie, zestaw on 4 kwietnia, 2017| 1 Comment »
Zapraszam na część drugą recenzji trzech zestawów z linii Guardians of the Galaxy Vol. 2 poświęconej minifigurkom, wstęp i uwagi na temat papirologi znajdziecie w części pierwszej.
Guardians of the Galaxy Vol. 2
76079 Ravager Attack
76080 Ayesha’s Revenge
76081 The Milano vs. The Abilisk
Bardzo wyrazistą siłą filmu z 2014 roku były nieszablonowe postacie, które jednocześnie czerpały garściami z popkultury, a nawiązanie do klasyki w postaci choćby Gwiezdnych Wojen było wybitnie wyraziste. I to się sprawdziło, widzowie pokochali zwariowaną ekipę. Dla przypomnienia, w zestawach z 2014 roku nasza główna gromadka prezentowała się tak:
W części drugiej powracają do nas w komplecie, choć pojawiły się pewne zmiany…
Peter Jason Quill aka Star-Lord
Złodziejaszek, awanturnik, miłośnik dobrej muzyki. W drugiej części filmu poznamy jego tatuśka, i biorąc pod uwagę, że jest to Ego, żyjąca planeta, jednak potrafiąca przybierać ludzką postać (zapewne w formie awataru), oby twórcy filmu ten zakręcony motyw wykorzystali należycie! Niestety, żadnej figurki Ego obecnie nie uświadczymy w żadnym z wydanych zestawów… A wielka szkoda, klockowy Kurt Russel byłby łakomym kąskiem!
Natomiast Star-Lord w obecnej edycji zestawów pojawia się dwukrotnie, w średnim i dużym zestawie, i to w różnych wersjach, czyli w innym ubranku. W każdej z wersji posiada komplet broni, jednak specyficzny hełm niestety otrzymuje dodatkowo, oprócz włosków, tylko w wersji z większego zestawu.
Drax the Destroyer,
Gamora,
Rocket Raccoon.
Maniak, zabójczyni i futrzak z umiłowaniem do broni palnej. Trójka bohaterów po przejściach, których po prostu nie da się nie lubić. W klockowej wersji to dopracowane i bardzo ładne figurki. Drax zachwyca tatuażami pokrywającymi jego twarz, tors, plecy i ramiona, Gamora prezentuje się zachwycająco w zdrowej zielonej cerze i z przepięknie opadającymi czarnymi włosami z fioletowymi wstawkami, a szopo-podobny Rocket prezentuje się niezwykle zadziornie, jak na małe futrzaste stworzenie. Lepiej jednak z nim nie zadzierać! Każda z postaci oczywiście na wyposażeniu posiada komplet broni, w zależności od prywatnych preferencji i umiłowań.
Groot, a właściwie Baby Groot
Po wydarzeniach z pierwszego filmu, Groot nieco zmienił proporcje, i z wielkiej postaci, stał się bardzo, bardzo malutką. Podobnie jak minifigurka Star-Lorda, pojawia się dwukrotnie, także w średnim i największym zestawie, dodatkowo w dwóch wersjach – różniących się nadrukiem. Na wyposażeniu posiada baterie Annulax oraz głośnik, konstrukcje sklecone raczej na siłę. Samym mikro-figurkom uroku absolutnie odmówić nie można!
Nasza drużyna w komplecie! Jednak, według plotek, w drugiej części nieco się powiększy, szczególnie o osoby znane nam już z wcześniej przygody: Nebulę i Yondu.
Nebula w 2014 otrzymała swoją minifigurkę, natomiast o Yondu wtedy zapomniano. Dobrze więc, że tym razem nie został pominięty, i pojawia się w bardzo udanej formie: z charakterystycznym uśmieszkiem, czerwonym irokezem i ze złotą strzałką reagującą na gwizd.
Youndu znajdziemy w średnim zestawie, Nebula pojawia się tylko w największym.
Ostatnie trzy figurki to całkiem premierowe postacie, zarówno na ekranie jak i w wersji klockowej, i nie można odmówić im oryginalności, choć w świecie komiksowym nie należą do pierwszej ligi.
Ayesha, zwana także Kismet, stoi na czele Sovereign, zmodyfikowanej genetycznie idealnej rasy, z którą należy bardzo uważać, gdyż są strasznie niebezpieczni, a do tego przewrażliwieni na swoim punkcie. Tak wiec ich spotkanie z Peterem i Futrzakiem, którzy znani są ze swoich niewyparzonych buziek, może być brzemienne w skutkach…
Mantis łączy w sobie cechy roślinne i zwierzęce, potrafi wyczuć cudze emocje i uczucia. Została wychowana na Ziemi, w Wietnamie, a w walce szkolił ją Swordsman. W filmie najprawdopodobniej dołączy do drużyny Strażników.
Taserface to przykład klasycznego, nieokrzesanego rzezimieszka, który połakomi się na przywództwo nad grupą Ravagers.
Wszystkie trzy postacie w klockowych wersjach wypadają bardzo dobrze. Ayesha ze złotą twarzą i włosami w tym samym kolorze budzi niepokój, Mantis otrzymała bardzo ładny, zielonkawy tors, zapewne nawiązanie do jej cery w tym kolorze, którą często miewała w komiksach. Nie zabrakło „czułek”, oczywiście, by nic się nie odłamało, są zrobione z bardzo miękkiego, jak guma, materiału, i połączane na stałe z włoskami. Minusem takiego rozwiązania jest to, że gumowate włoski dość ciężko wchodzą na główkę i szybko łapią różne paproszki i zabrudzenia. Taserface wygląda jak prawdziwy zakapior, do tego odpowiedni wyraz twarzy, broda i gęsty warkocz włosów. No i ta spluwa!
Mantis i Taserface pojawiają się w małym zestawie, Ayesha w średnim.
W sumie we wszystkich trzech zestawach otrzymujemy dziesięć minifigurek, plus dwie mikro figurki Baby Groota. Wybór całkiem niezły, cieszy pojawienie się postaci Yondu, który miał spory udział w poprzednim filmie, a niestety nie doczekał się wtedy klockowej wersji. Liczyłem także na postać The Collectora, który co prawda wtedy pojawił się jako minifigurka, ale tylko jako specjał na targach, przez co kosztuje krocie. Niestety, przy okazji drugiego rzutu zestawów nie przyjdzie nam uzupełnić kolekcji o tę postać. Wśród ludzików jest trochę odgrzewanych kotletów, ale dotyczy to najważniejszych postaci, więc siłą rzeczy, nie dało się uniknąć takich powtórek.
Zresztą zapraszam na małe porównanie. Na każdym zdjęciu postacie z 2017 roku są po lewej stronie, z 2014 – po prawej.
Peter Quill w sumie obrodził nam aż w czterech wcieleniach, i co najlepsze, każde z nich nieco się rożni, choćby ubrankiem. Maska także doczekała się delikatnego odświeżenia.
Gamora i Drax otrzymali nowe wersje, aczkolwiek różnice w porównaniu do poprzednich są tylko kosmetyczne.
Rocket Raccoon, oprócz nowego ubranka, otrzymał też nową buźkę, i to dosłownie, gdyż sama forma główki zachowała kształt, natomiast minifigurka dorobiła się szerokiego, złośliwego uśmiechu.
No i pozostaje Groot, który w 2014 roku występował w formie sporych rozmiarów składanej figurki, później, w zestawie 5002145 Rocket Raccoon zaliczył epizod jako „badylek”, by teraz powrócić w pełni w postaci „dziecięcej”. Zdjęcia już wcześniej pozwoliłem sobie wrzucić na bloga.
Całkiem przyjemna zgraja. Zestawy SuperHeroes zazwyczaj są doskonałym źródłem bardzo oryginalnych i pięknych figurek, a gdy na tapecie mamy kosmiczne tematy, to już zupełnie otrzymujemy prawdziwą grupę oryginalnych charakterów. Pod względem minifigurek trudno coś zarzucić zestawom z serii Guardians of the Galaxy, jedyny w sumie mały minus, to brak dodatkowego hełmu dla Star Lorda w średnim zestawie. Warto zwrócić uwagę, że w porównaniu z poprzednią edycją główne postacie otrzymały nowe wcielenia, ale w większości przypadków zmiany są niewielkie, tak więc jak macie uzbieraną całą drużynę, a nie zależy Wam na każdej wersji, wystarczy że z nowej edycji popolujecie tylko na całkiem nowe minifigurki. Kolekcjonerzy zapewne i tak skuszą się na komplet, i raczej nie będą mieli na co narzekać. Standardowo, trochę smucą braki: Ego miło byłoby zobaczyć jako minifigurkę, a po premierze filmu zapewne znajdą się jeszcze jakieś postacie, których brak odczujemy w zestawach.
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy Vol. 2 (część pierwsza)
Posted in Lego, Recenzje, tagged 2014, 2017, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, 76079 Ravager Attack, 76080 Ayesha's Revenge, 76081 The Milano vs. The Abilisk, Guardians of the Galaxy, James Gunn, LEGO, Marvel, Marvel Universe, recenzja, zdjęcie, zestaw on 2 kwietnia, 2017| 1 Comment »
W 2014 roku James Gunn, bardzo zdolny i ambitny facet, znany głównie z reżyserii dobrze przyjętego, acz niebyt popularnego filmu Super, oraz z prac nad scenariuszem takich tworów jak filmy The Specials, Scooby-Doo, Scooby-Doo 2: Monsters Unleashed, Dawn of the Dead czy gra Lollipop Chainsaw, nagle dostaje niebotyczną kasę i szansę zrobienia niesamowitego widowiska. Owszem, wszystkie wymienione wcześniej tytuły absolutnie nie były dziełami złymi, co więcej, miały w sobie przysłowiowe „to coś”. Ale jednak były specyficzne, i nie zawojowały list przebojów.
I ktoś takiemu facetowi daje prawie 200 milionów zielonych, by stworzył kosmiczną epopeję, w której obsadzie znajdą się takie postacie jak szop czy mówiące jedno zdanie drzewo. Patrząc na to, nasuwa się od razu stwierdzenie: czy ten ktoś nie ma zbyt dobrze pod kopułą?
Albo ma naprawdę niezłego nosa.
W 2014 roku na ekranach kin pojawia się film Guardians of the Galaxy w reżyserii Jamesa Gunna. Od dnia premiery staje się niezwykłym fenomenem, a sale kinowe pękają w szwach. Film o drzewie, zielonej babce, wytatuowanym karku, szopie i opryskliwym dupku staje się prawdziwym fenomenem. Jasne, znajdują się malkontenci, którzy marudzą na scenariusz, niski poziom, bzdury. Bzdury są, nie większe niż w kultowych Star Warsach, z których zresztą Strażnicy Galaktyki czerpią garściami, scenariusz o dziwo całkiem nieźle trzyma się kupy, a określenie „niski poziom” nie wiadomo do czego odnieść. Gdyż zagrało tu praktycznie wszystko, świetne ujęcia, perfekcyjny ruch kamery, genialne efekty specjalne, bardzo dobre aktorstwo, sporo wcale nie tak do końca głupkowatego humoru i przewspaniała, czerpiąca z list przebojów, muzyka. Powstało niesamowite widowisko. W pełni rozrywkowe, żadne ambitne, dające po prostu naprawdę sporo zabawy podczas jego oglądania. James Gunn pokazał, że wystarczy otrzymać szansę, i dobrze ją wykorzystać, by pokazać, co można niezwykłego zdziałać!
TLG rozmiłowane w licencjach, w ostatnich latach także tych z Superbohaterami, w swojej ofercie zaprezentowało trzy zestawy nawiązujące do filmu. W miarę udane i pod wieloma względami, także oczywiście figurek, godne polecenia, co zresztą miałem przyjemność opisać w specyficznej, gdyż zbiorczej, recenzji opublikowanej w trzech częściach na blogu: część pierwsza, część druga, część trzecia, a w wersji połączonej na forach m.in LUGPolu.
Dziś, w 2017 roku, Guardians of the Galaxy powracają! Już 5 maja będzie miała premierę część druga, dokładnie występująca pod tytułem Guardians of the Galaxy Vol. 2, a TLG oczywiście znów korzysta z nośnej licencji, i w swojej ofercie ponownie umieściło trzy zestawy nawiązujące do filmu. Nie mogłem odmówić sobie przyjemności sięgnięcia po nie, co zaowocowało recenzją, na którą serdecznie zapraszam, nie tylko miłośników Strażników. Recenzja ponownie nieszablonowa, w formie zbiorczej, czyli jedziemy od razu po wszystkich trzech zestawach. Jako, że jest trochę do pogadania, choć postaram się nie lać za wiele wody, to ponownie na blogu pozwolę ją sobie podzielić, a później w jednym kawałku trafi na LUGPol. A, będzie trochę plakatów filmowych, okładek komiksów, oraz sporo fotek minifigurek! Zapraszam!
Guardians of the Galaxy Vol. 2
76079 Ravager Attack
76080 Ayesha’s Revenge
76081 The Milano vs. The Abilisk
W części pierwszej „odbębnimy” elementy obowiązkowe, tak więc zajmiemy się papierologią, oraz oczywiście głównymi informacjami, od których zresztą zaczynamy:
Zestaw: 76079 Ravager Attack (Atak Niszczyciela)
Liczba elementów: 197
Figurki: 3: Mantis, Rocket, Taserface
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 26 x 19 x 6 cm
Cena: $19.99, £19.99, 24.99 €, 119,99 zł
Zestaw: 76080 Ayesha’s Revenge (Zemsta Ayeshy)
Liczba elementów: 323
Figurki: 4: Yondu, Star-Lord, Ayesha, Groot w stroju Ravagera
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 35.5 x 19 x 6 cm
Cena: $29.99, £29.99, 34.99 €, 169,99 zł
Zestaw: 76081 The Milano vs. The Abilisk (Milano kontra Abilisk)
Liczba elementów: 460
Figurki: 5: Star-Lord, Gamora, Nebula, Drax, Groot
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 38 x 26 x 5.5 cm
Cena: $44.99, £44.99, 29,99 €, 239,99 zł
Jak widać, TLG zastosowało sprawdzony już patent i dostarczyło nam trzy zróżnicowane pod względem wielkości i ceny zestawy. Czyli dla każdego, coś miłego. Swoją drogą, trochę zdziwiło mnie, że zestawy są tylko trzy. Po sukcesie pierwszej części i raczej pewnej pozycji dwójki, można było pokusić się o wyprodukowanie tego w większej ilości. Czyżby rynek klockowych Super Herosów nasycił już Batman ze swoją toną zestawów? Może TLG obawiało się, że stworzy niezdrową konkurencję samemu sobie? Aha, jest jeszcze polybag, więc formalnie w sumie zestawy mamy cztery, ale polybag pełni rolę tylko ciekawostki i należy potraktować go jako promocyjny dodatek.
Zdjęcie zbiorcze trzech zestawów. Dla ułatwienia, gdyż pewnie będę skakał pomiędzy modelami i ludzikami, będę odnosił się do nich poprzez jak najbardziej jasne określenia, czyli zestaw „mały”, „średni” oraz „duży” (lub „największy”).
Pudełka są kolorowe, poszczególne konstrukcje odpowiednio wyeksponowane, tła dopracowane do najmniejszych szczegółów. Jednocześnie nie ma tu nic, co wzbudziło by większy zachwyt, ot porządna, i naprawdę na wysokim poziomie robota, i miło jest popodziwiać, po czym bez żalu można oddać kartony na makulaturę (dobra, dobra, żartuję!). Oczywiście nie zabrakło obowiązkowej, przerośniętej nazwy serii, tytułu filmu i wyszczególnienia figurek, które znajdziemy w danym zestawie. Każde pudełko na tylnej ściance zawiera dodatkowy rzut oka na zestaw, oraz zestawienie prezentujące zbliżenia na szczegóły oraz funkcjonalność poszczególnych konstrukcji. Czyli w sumie standard.
Otwieramy pudełka i wysypuje nam się tona woreczków z klockami oraz w sumie pięć książeczek z instrukcjami budowy. Te niestety, jak zwykle zresztą, cierpią na syndrom strasznego rozwodnienia, co momentami wręcz zaczyna być irytujące. Nienawidzę sytuacji, gdy podczas składania więcej przewracam strony, niż szukam klocków. Zdaję sobie sprawę, że znacznie uproszczone instrukcje są wynikiem zapotrzebowania rynku, ale troszeczkę zaczyna posuwać się to za daleko. Natomiast same pudełka na szczęście są odpowiednio dobrane rozmiarowo do zawartości. Jasne, jest tu sporo wolnej przestrzeni, ale bez przesady, nie ma takich sytuacji, jak w przypadku zestawów z serii The LEGO Batman Movie, gdzie zawartość zajmuje zaledwie połowę pudełka.
Mały:
średni:
i duży:
Oczywiście podział na woreczki także momentami posuwa się do granic absurdu. Rozumiem pogrupować klocki według poszczególnych modeli, ale takie coś, to już naprawdę przesada, tym bardziej, że ten największy model w zestawieniu, wcale taki ogromny nie jest. Trzy woreczki to o przynajmniej jeden za dużo.
Oprócz planów budowy, w książeczkach nie zabrakło takich obowiązkowych elementów jak reklamy, niektóre całkiem ładne:
oraz indeksu elementów:
Mały:
Średni:
Duży:
Otrzymujemy także naklejki, w każdym zestawie znajdziemy odpowiedni arkusik. Same naklejki pełnia głównie rolę upiekszaczy i momentami prezentują się naprawdę ciekawie.
Jako dodatek, w każdym zestawie znajdziemy krótki niemy komiks, wydany w formie małej książeczki. Niestety, w każdym z zestawów jest dokładnie ta sama książeczka, w sumie szkoda, że nie pokuszono się o trzy, kolejne części. Sam pomysł komiksu nie jest nowy, podobne pojawiały się już w innych zestawach z Superbohaterami. Tak samo specjalny dodatek dla kolekcjonerów, czyli lista wszystkich figurek z danej serii umieszczona na ostatniej stronie. By łatwiej było „złapać je wszystkie”!
Tyle w temacie elementów obowiązkowych. Pudełka cieszą oko, dobrze, że nie przesadzono z ich rozmiarami, na minus idą rozwodnione instrukcje i zbyt wiele celofanu. Szkoda też, że komiks w każdym zestawie jest dokładnie taki sam. Czyli w sumie uwagi które odnoszą się do większości wydawanych obecnie zestawów.
Czas na spotkanie z naszymi bohaterami!
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy (część trzecia)
Posted in Lego, Recenzje, tagged 2014, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, Drax the Destroyer, Gamora, Groot, Guardians of the Galaxy, LEGO, Marvel, Marvel Universe, Maszyna górnicza, Milano Spaceship, Nebula, Necrocraft, Nova Officer, Peter Jason Quill, recenzja, Rocket Raccoon, Ronan the Accuser, Sakaaran, Stacja górnicza, Star-Lord, Starblaster, zdjęcie, zestaw on 29 grudnia, 2014| 5 Komentarzy »
Na początek mała uwaga: w drugiej części zapomniałem o jednej, dość wymownej, fotce futrzaka z wielką spluwą, pozwoliłem sobie brak uzupełnić. Wybaczcie za moje gapiostwo.
Guardians of the Galaxy:
76019 Starblaster Showdown
76020 Knowhere Escape Mission
76021 The Milano Spaceship Rescue
Po rozpływaniu się w zachwytach nad ludzikami, czas przejść do konstrukcji, czyli póki co, jeszcze kwintesencji klocków LEGO. Niestety, ostatnimi laty coraz bardziej widać, że TLG ludziki wciąż dopracowuje, natomiast modele już nie zawsze, i relatywnie często pojawiają się zestawy po prostu słabe, których siłą napędową, oprócz popularnych ludzików, jest licencja. I tu od razu pozwolę sobie na ogólną uwagę: w przypadku Guardians of the Galaxy na szczęście konstrukcje wypadły całkiem nieźle!
Starblaster
Starblaster to statek powietrzny sił Novy, tak więc za jego sterami zasiada oczywiście Nova Officer. Występuje w wyrazistej kolorystyce żółto-granatowej, co doskonale zostało oddane w wersji LEGOwej. Niestety, smukła i surowa linia oryginału w klockowym odpowiedniku została zastąpiona owalami, przez co model sporo traci na charakterze.
Zaledwie trzy zestawy, a o dziwo otrzymujemy aż dwa Necrocrafty (występują w najmniejszym i największym zestawie), do tego nieco od siebie się różniące. Kształt oryginału jest obły, kolorystyka szaro-bura, ogólnie pojazd ten nie należy do najciekawszych, dlatego tym bardziej dziwi fakt, że LEGO zaserwowało nam aż dwa tego typu modele. By nie było za bardzo smutno, dodali trochę kolorków, zapewnili odpowiednią bawialność dzięki wystrzeliwującym pociskom, i ogólnie wyszły całkiem fajne, ale dalekie od rewelacji, pojazdy.
Średni zestaw poświecono wydarzeniom mającym miejsce w dość specyficznym i ciekawym miejscu:
Stacja górnicza
Wieża z zapadnią i ukrytym pojemnikiem z żółta cieczą oraz dodatkowym pojemnikiem do którego prowadzi kładka. Ciecz zastąpiono round brickami, tak więc wykapać się w niej nie można, ale postrzelać już jak najbardziej.
Radar ma dodatkową funkcjonalność, jeżeli zadziałamy na niego z odpowiednią siłą, wieża „wystrzeli”:
Konstrukcja całkiem zgrabna, przyjemna dla oka, w miarę bawialna.
Maszyna górnicza
Maszynę górnicza w klockowej wersji oddano bardzo dobrze, do tego wygląda naprawdę świetnie! W kabinie zmieści się jedna figurka, chwytaki, mimo ograniczonego zakresu ruchów, spełniają swoją rolę, dodatkowym akcentem bawialności jest otwierana tylna klapa dzięki czemu wysypują się żółte klocki. Proste a sprawdza się.
Milano Spaceship
Oczywiście nie mogło zabraknąć pojazdu naszych głównych bohaterów:
Klockowy Milano Spaceship wypada wprost rewelacyjnie: wygląda wspaniale, budzi podziw swoimi sporymi rozmiarami, jest ciężki, mimo to świetnie się „nim lata”, do tego jego budowa jest naprawdę przyjemna! Otwierany kokpit pozwala na usadowienie w środku całej ekipy. No powiedzmy, że prawie całej, Groot tu nie wejdzie, przynajmniej nie w postaci znanej ze średniego zestawu. W środku znalazło się nawet miejsca na radiomagnetofon, choć niestety tu akurat klockowemu daleko do uroku filmowego:
Wszystkie konstrukcje z trzech zestawów prezentują się bardzo fajnie:
Ogólnie, modele wypadają nadspodziewanie dobrze, co niestety nie jest regułą w przypadku zestawów Super Bohaterskich. Można postawić tu parę zarzutów, jak choćby niezbyt dobre odwzorowanie Starblastera czy aż dwa średnio udane Necrocrafty, ale choćby ten pierwszy jednak w klockowej wersji wypada całkiem dobrze. Zestaw górniczy jest bardzo udany: wygląda ładnie, ciekawie się go składa, jest dość bawialny. Oczywiście największą rewelacją jest Milano Spaceship i aż zaczynam żałować, że niestety już się go pozbyłem (pocieszeniem jest, że poszedł w dobre ręce do prawdziwego Geeka 😉 )
Sam nie miałem zamiaru kupować zestawów z tej serii, ale skusiłem się i absolutnie nie żałuję. Przyjemnie było je składać, pobawić się nimi, opisać je. Sam jednak postanowiłem pudełka zutylizować, klocki puścić dalej, a pozostawić sobie tylko figurki, niestety nie na wszystko starcza funduszy czy miejsca. Mimo to szczerze polecam, choć z powodu dość wysokich cen zestawów, radzę wyłapać jakąś niezlą promocję (niestety, niełatwo o takową). I jeszcze raz przestrzegam: jeżeli planujecie zakupić same figurki: zwracajcie baczną uwagę, czy kupujecie produkt oryginalny, czy Chińską podróbkę – jest ich pełno na rynku!
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy (część druga)
Posted in Lego, Recenzje, tagged 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, Drax the Destroyer, Gamora, Groot, Guardians of the Galaxy, LEGO, Marvel, Marvel Universe, Nebula, Nova Officer, Peter Jason Quill, recenzja, Rocket Raccoon, Ronan the Accuser, Sakaaran, Star-Lord, zdjęcie, zestaw on 28 grudnia, 2014| 2 Komentarze »
Guardians of the Galaxy:
76019 Starblaster Showdown
76020 Knowhere Escape Mission
76021 The Milano Spaceship Rescue
Poznajcie naszą wesołą gromadkę bohaterów:
Część zdjęć z tej części recenzji może Wam się wydawać znajoma, do galerii wrzuciłem je już dość dawno, a niektóre trafiły na bloga w ramach cyklu Fotki Super Trykociarzy. Powyżej było zbliżenie na minifigurki, by objąć jednak całą ekipę, trzeba nieco rozszerzyć plan:
Znacie ich? Z tyłu C-3PO, na pierwszym planie od lewej: R2-D2, Han Solo, Chewbacca, Leia Organa.
Nie zgadza się?
Oczywiście pomyliłem bajki, ale kto widział Strażników i zna dobrze Star Warsy, temu zapewne choć przez chwilę takie porównanie przyszło na myśl. To tak w nawiązaniu do pojawiających się opinii, że Strażnicy to takie współczesne Gwiezdne Wojny. Zresztą zaraz będzie także o „tych złych” i tu także nawiązania są wyjątkowo jednoznaczne…
Wracając do naszych bohaterów, pozwólcie, że ich pokrótce przedstawię (naprawdę pokrótce, dokładniejsze opisy znajdziecie w przytoczonych w pierwszej cześć linkach). W nawiasach dodatkowo podaję datę, kiedy to dana postać po raz pierwszy pojawiła się na kartach komiksów. Może to wydać się zaskoczeniem, ale większość z tych postaci ma już naprawdę sporo lat na karku! Od razu warto zaznaczyć, że grupa Strażników powstała dużo później, a scenarzyści postanowili, zamiast tworzyć nowe byty, wykorzystać co ciekawsze z mniej znanych postaci z przepastnego uniwersum Marvela.
Peter Jason Quill aka Star-Lord (1976)
Syn kosmity (Imperatora!) i ziemianki, charyzmatyczny awanturnik, zadziorny, nieobca mu brawura, dba głównie o swoje interesy, jednak nie jest pozbawiony kodeksu moralnego.
Gamora (1975)
Adoptowana córka Thanosa, surowo wychowana, wyszkolona na zabójczynię o zwiększonych atrybutach fizycznych, z zaszczepionym swoistą percepcją rzeczywistości by nie pojmowała, iż czyni zło. Słusznie określona Najniebezpieczniejszą Kobietą Wszechświata.
Drax the Destroyer (Arthur Sampson Douglas) (1973)
Arthur Douglas wraz z rodziną został zgładzony przez Thanosa, jednak jego świadomość ocalała i przez Mentora, ojca Thanosa, została umieszczona w specjalnie stworzonym sztucznym ciele.
Rocket Raccoon (1976) & Groot (Monarch of Planet X) (1960)
Zadziorny, nieokrzesany ale jednocześnie niezwykle inteligentny wynik eksperymentów nad ssakami.
Inteligentne drzewo będą jednocześnie Królem Planety X. Posiada ogromną siłę, możliwość przekształcania swojego ciała (może rosnąć), zdolności regeneracyjne. Z powodu budowy, jedyne słowa które jest w stanie wypowiedzieć, to „I am Groot„, jednak za każdym razem Groot ma na myśli co innego.
Niezła zbieranina, prawda? Do tego, patrząc trzeźwym okiem, wymienione postacie i ich historia budzą uśmiech, powiedzmy politowania. Tak zresztą było przed premierą filmu, gdy pojawiły się informacje o duecie futrzak – drzewo, wiele osób wtedy już położyło krzyżyk na filmie. Tymczasem okazuje się, że postacie te posiadają ogromny potencjał, a szczególnie komiksy, mimo że nie stronią od humoru, to trzymają bardzo wysoki poziom. Scenarzyści po prostu pokazali pełną klasę.
Wracając jednak do figurek: w tym aspekcie LEGO już zdążyło nas przyzwyczaić do małych cudeniek, i nie inaczej jest tym razem. Gamora, mimo zielonej cery, wygląda prześlicznie, Drax wzbudza zachwyt czerwonymi „tatuażami” na ciele, świetnie zaadaptowanymi do klockowej wersji. W przypadku Rocketa szkoda że jego mordka jest nieco bez wyrazu, spokojnie można byłby zarysować na niej wykrzywiony uśmiech ukazujący zęby. Groot to ogromna figurka łącząca gotowy element (głowa i tors) z klockową konstrukcją. Sprawdza się to bardzo dobrze, choć szkoda, że np.: część zawiasów jest w szarym kolorze, niezbyt pasującym do całości.
Groota i Rocketa znajdziecie w średnim zestawie, natomiast Drax i Gamora występują tylko w największym.
Peter Quill zawitał do dwóch zestawów: najmniejszego i największego, i to w dwóch wersjach! O ile dwustronne główki są identyczne, to minifigurki różnią się nóżkami oraz torsami. Ciemno-czerwone nóżki nie są na wyłączność Petera, takie same posiada także Gamora i Drax. Oryginalny hełm i włoski są wymienne, tutaj już sami decydujemy, co naszej minifigurce założyć.
Na powyższych fotkach Peter w jednej ręce trzyma srebrną kulę – jest to Invaluable Orb, czyli kula, wokół której w sumie toczy się cała akcja filmu.
Oprócz swoich dwóch pistoletów (w komiksach pełnią ważną rolę, w filmie zostały zepchnięte na dalszy plan) Peter gustuje w takich cackach jak choćby Hadron Enforcer oddany nieco ubogo w wersji klockowej:
Rocket Raccoon natomiast nie może obyć się bez odpowiedniej, ogrooomnej, spluwy!
Cała nasza ekipa gotowa do akcji!
Po stronie „tych złych” pierwsze skrzypce gra
Ronan the Accuser (1967)
wraz z drugą przybraną córka Thanosa. I tak, „siostry” oczywiście musiały się spotkać w filmie w pełnej akcji scenie.
Nebula (1985)
W Nebulę wcieliła się kultowa aktorka Karen Gillan, znana głównie ze wspaniałej kreacji towarzysza doktora w jeszcze bardziej kultowym serialu „Dr Who” (bardzo mocno polecam, właśnie zakończył się kolejny sezon!).
W wersji LEGOwej para „złych” wypada wprost rewelacyjnie: świetne buźki, nadruki na torsach, wrażenie robi zbroja Ronana.
Ronana można znaleźć tylko w największym zestawie, Nebula pojawiła się w średnim.
Oczywiście „Ci Źli” muszą posiadać mięso armatnie, ktoś w końcu musi na ekranie latać po ścianach. W tym celu idealnie sprawdza się ta oto „bezwyrazowa” i słynąca ze swej urody rasa:
Sakaaran
Po jednym przedstawicielu znajdziemy w każdym z zestawów, tak więc klockowy Ronan także będzie posiadał swoją własną mini armię. Figurki żołnierzy z poszczególnych zestawów niczym się od siebie nie różnią.
Ale sami bohaterowi stworzeni są do wyższych celów, a ktoś ze „złym mięsem armatnim” musi toczyć boje. Na rozkaz więc melduje się:
Nova Officer
Szkoda, że występuje tylko w jednej sztuce w najmniejszym zestawie, ale w porównaniu do wcześniejszych niezwykle oryginalnych minifigurek, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Owszem, hełm jest bardzo ładny, a nadruki estetyczne, ale po takich smakołykach, jest to po prostu zwykła figurka…
Całość niezwykle piękna, nieprawdaż? Ponownie w kwestii figurek LEGO pokazało wysoką klasę! Praktycznie wszystkie postacie są naprawdę świetnie odwzorowane w swojej klockowej wersji, i można je bez cienia przesady określić małymi arcydziełami. I cieszą się zasłużoną popularnością, o czym świadczą choćby ceny samych ludzików na rynku wtórnym – momentami bardziej opłaca się zakupić cały zestaw… Acha, jakbyście chcieli nabyć same ludziki, koniecznie zwracajcie uwagę, czy kupujecie produkt oryginalny: Chińczycy już wypuścili swoją własną wersję ludzików, idealnie odwzorowanych w stosunku do oryginału – naprawdę łatwo się naciąć!
Nie byłbym sobą, gdybym jednak trochę nie pomarudził. I tutaj znów postawię mój ulubiony zarzut, który można przypasować do praktycznie każdej licencjonowanej serii: niewykorzystany potencjał. Owszem, LEGO w trzech zestawach dało nam piękną zgraję głównych postaci, ale jednocześnie niestety zapomniało o także ciekawych i bardzo barwnych bohaterach drugoplanowych. Oczywiście na pierwsze miejsce wychodzi Kolekcjoner, czyli minifigurka która jednak została wydana, ale w ograniczonym nakładzie i dostępna tylko na ComicConie – przez co trafiła w większości w ręce osób ją niezainteresowanych, a Ci oczywiście puścili ją na rynek wtórny. A że popyt jest, nakład mikry, to ceny szybują w nieboskłon. Tak więc The Collector jest w zasięgu, ale tylko dla osób z bardzo zasobnym portfelem.
Mi najbardziej żal trzech postaci, których obecnie nie ujrzymy w klockowej wersji, a które idealnie uzupełniłyby ten świat: Korath, Yondu Udonta i Broker zapewne fajnie wypadliby jako minifigurki.
Dodatkowo fajnie byłoby zobaczyć także postacie kobiece: Carina i Nova Prime.
A pełnią szczęścia byłyby klockowe wersje tych panów:
Potężny Thanos i jeszcze potężniejszy Stan Lee, szczególnie figurki tego drugiego chyba chciałby każdy fan komiksowego świata (oczywiście mówię o oryginale, wersja nieoficjalna pojawiła się już dawno i można ją nabyć na portalach aukcyjnych)?
Po świetnych ludzikach, czas sprawdzić, czy konstrukcje są równie świetne, zapraszam więc do części trzeciej, jak się uda, już jutro!
Recenzja: 3x Guardians of the Galaxy (część pierwsza)
Posted in Lego, Recenzje, tagged 2014, 76019 Starblaster Showdown, 76020 Knowhere Escape Mission, 76021 The Milano Spaceship Rescue, Guardians of the Galaxy, LEGO, Marvel, Marvel Universe, recenzja, zdjęcie, zestaw on 27 grudnia, 2014| 3 Komentarze »
Serdecznie witam w ostatniej (zapewne) w tym roku recenzji, która ponownie będzie stanowiła małą zabawę z kanonem. Recenzji podlegać będą jednocześnie aż trzy zestawy, i zamierzam prowadzić opisy równolegle, bez większych podziałów na poszczególne produkty. Zapewne wyjdzie z tego małe zamieszanie, ale może uda się nie utonąć, tym bardziej, że tekst postaram się w miarę możliwości ograniczyć, i będzie on tylko uzupełnieniem zdjęć. Tych zresztą także tak wiele nie będzie, a wynika to z faktu, że zestawów tu opisywanych pierwotnie nie planowałem nabyć, ale nadarzyła się okazja (ogromne podziękowania dla Myszy i Innosa!) no i jakoś tak wyszło…
Technicznie z ostatniej chwili: uzbierało się tego jednak trochę, samych fotek ludzików jest sporo, tak więc recenzję postanowiłem podzielić na trzy cześć: w pierwszej znajdziecie wstęp i ogólny opis, oraz wspomnienie o otoczce czyli pudełkach oraz instrukcjach, część drugą poświęcę tylko ludzikom, natomiast ostatnia, trzecia część będzie zawierać przedstawienie konstrukcji i podsumowanie. Standardowo, po opublikowaniu na blogu wszystkich części, recenzja w jednym kawałku trafi na forum Zbudujmy.To. Acha, lojalnie ostrzegam przed możliwymi spojlerami!
Serdecznie zapraszam do czytania i oczywiście komentowania!
Guardians of the Galaxy:
76019 Starblaster Showdown
76020 Knowhere Escape Mission
76021 The Milano Spaceship Rescue
Film Guardians of the Galaxy czyli Strażnicy Galaktyki (filmweb, IMDB) od początku kreowany był na wielki hit, ale swoją popularnością zaskoczył chyba wszystkich. Mimo ogromnego budżetu 170 milionów dolarów obraz już zgromadził na swoim koncie ponad 700 milionów, a kwota ta zapewne jeszcze urośnie, gdyż dopiero niespełna miesiąc temu wszedł na rynek DVD/BR. Film opiera się na popularnym ostatnimi latami i eksplorowanymi do granic możliwości świecie Superbohaterów, w tym przypadku czerpie garściami z tak zwanego kosmosu Marvela. Jeżeli macie ochotę zapoznać się z historią komiksowego pierwowzoru, polecam artykuły:
– Historia Guardians of the Galaxy na Avalon
– Kim są Strażnicy Galaktyki? (na ekranie)
a dla preferujących materiały wideo:
– Kim są Guardians of the Galaxy? (Ichabod – fajny kanał!)
Ogromna popularność charyzmatycznych bohaterów spowodowała oczywiście powstanie wielu analiz, opisów, o pierdyliardzie recenzji nie wspominając. Ba! doszło nawet do tego, że Strażników zaczęto porównywać do Gwiezdnych Wojen, i mimo, że oczywiście nowymi Gwiezdnymi Wojnami nie są, to jednak posiadają wiele wspólnych cech. Mimo że krytycy raczej chwalili obraz, to oczywiście znalazło się wiele domorosłych mądrali, którzy starali się zmieszać obraz z błotem, najwidoczniej zapominając, że jest to po prostu doskonałe kino przygodowe. Tylko tyle i aż tyle, gdyż w tej roli film sprawdza się doskonale: bohaterowie dają się lubić, scenariusz oczywiście posiada bzdury, ale w żadnym momencie nawet nie próbuje robić z widza idioty (jak choćby inny tegoroczny hit: Transformers: Wiek zagłady). Co więcej, idealnie zachowuje charakterystykę kina Nowej Przygody wg Płażewskiego, idealnie choćby rozładowując momenty wzmożonej akcji odpowiednio dobranymi słownymi czy sytuacyjnymi dowcipami, momentami głupkowatymi, ale jednocześnie trzymającymi cały czas relatywnie wysoki poziom. Jednym słowem, Kino Super Przygody pełną gębą.
O filmie można by jeszcze nawijać długo, ale tutaj chciałem skupić się na czymś innym. Tak popularny obraz oczywiście zaowocował mnóstwem produktów licencyjnych. Skorzystało także TLG, i zapewne do dziś pluje sobie w brodę, że wypuścili zaledwie trzy pełnoprawne zestawy oparte na tym filmie (plus trzy „specjalne”).
Wszystkie trzy zestawy nawiązujące do filmu wchodzą w ramy serii Marvel Super Heroes i miały oczywiście premierę w tym roku.
Seria:Marvel Super Heroes /Guardians of the Galaxy
Rok premiery: 2014
Poniżej po kolei oficjalne zdjęcie danego zestawu, oraz podstawowe informacje, w tym ludziki oraz konstrukcje jakie znajdziemy w danym zestawie:
Zestaw: 76019 Starblaster Showdown
Liczba elementów: 196
Figurki: 3: Star-Lord, Sakaaran, Nova Officer
Konstrukcje: 2: Starblaster, Necrocraft
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 26 x 19 x 4.5 cm
Cena: $19.99, £19.99, 24,99 €, 99,99 zł
Zestaw: 76020 Knowhere Escape Mission
Liczba elementów: 433
Figurki: 3+1: Rocket Raccoon, Sakaaran, Nebula, + Groot
Konstrukcje: 2: Stacja górnicza, Maszyna górnicza (wydobywcza)
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 38 x 26 x 5.5 cm
Cena: $39.99, £44.99, 49,99 €, 199,99 zł
Zestaw: 76021 The Milano Spaceship Rescue
Liczba elementów: 665
Figurki: 5: Star-Lord, Gamora, Drax, Ronan, Sakaaran
Konstrukcje: 2+1: Milano Spaceship, Necrocraft, Hadron Enforcer
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 54 x 28 x 8 cm
Cena: $74.99, £69.99, 79,99 €, 349,99 zł
Oprócz regularnej serii LEGO zaserwowało nam tak „lubiane” przez fanów zestawy specjalne, dostępne tylko z okazji targów:
– COMCON034 Rocket Raccoon’s Warbird
– COMCON035 The Collector
Pierwszy zestaw dostarcza nam wątpliwego uroku konstrukcję oraz ludzika w oryginalnym wdzianku, na szczęście dostępnego także w popularniejszym (i o ludzkiej cenie) polybagu:
– 5002145 Rocket Raccoon
Gorzej z drugim specjałem, postać Kolekcjonera niestety nie pojawia się w żadnym regularnym zestawie, a tak specyficzny i ucharakteryzowany ludzik Benicio del Toro jest łakomym kąskiem pewnie nie tylko dla fanów Strażników. Pozostaje mieć nadzieję, że LEGO wznowi tę postać przy okazji zestawów opartych na kontynuacji (o ile oczywiście będą, w co chyba nie należy wątpić).
Jak już wcześniej wspomniałem, serię podpięto pod linię Marvel Super Heroes, stąd też charakterystyczne czerwone wstawki. Nie zabrakło oczywiście obowiązkowych, nieco za dużych, logotypów, postaci z filmu w swojej klockowej wersji czy też ramki wyszczególniającej, jakie dokładnie figurki znajdziemy w danym zestawie. Jakby informacji było za mało, pojawia się jeszcze dymek krzyczący, że w pudełku zawarto komiks! Prawda, komiks jest, szkoda tylko, że w każdym zestawie dokładnie taki sam.
Każde pudełko na tylnej ściance posiada standardowe wyszczególnienie funkcjonalności danych modeli, zaprezentowane nieco nieudolnie w komiksowym stylu i okraszone napisami dźwiękonaśladowczymi. Wybaczcie za widoczne na zdjęciach zniszczenia, ale nie zamierzałem klecić wcześniej recenzji, a same pudełka miały trafić od razu do kosza, stąd też nie otwierałem ich z jakimś większym pietyzmem. 😉
Żeby nie tylko marudzić: zwróćcie uwagę na kolorowe tła na których zaprezentowano zestawy: naprawdę ładne i estetyczne, a do tego nie przyćmiewające samych konstrukcji!
Instrukcji uzbierało się trochę, na całość składa się aż pięć książeczek! Oprócz planów budowy zaprezentowanych na żółtym tle znajdziemy tu tak standardowe elementy jak reklamy czy indeks elementów. Wspomniany komiks to wrzucona do każdego zestawu małoformatowa książeczka licząca w sumie 12 stron i zawierająca dwie historie: jedną z bohaterami Strażników, drugą z drużyną X-men.
Każdy z zestawów zawiera to co tak uwielbiają dzieciaki: naklejki! Niestety LEGO olało odpowiednie zabezpieczanie instrukcji i naklejek, nawet w większych zestawach, i choćby w moim przypadku, jeden arkusik uległ zmięciu. Ciekawostką jednak jest, że w zestawie znalazłem dwa identyczne arkusiki, żeby nie było za różowo: jeden bardziej, drugi mniej pomięty. Nieco nieudana zapobiegliwość TLG?
Otoczka i wstęp za nami, czas więc poznać naszych bohaterów – serdecznie zapraszam do drugiej części, jak nic nie wypadnie, już jutro!