Premiera drugiej części przygód rodziny Iniemamocnych czyli Incredibles 2 już tuż tuż, więc LEGO, w ramach owocnej współpracy z Disneyem, oczywiście korzysta z licencji i zaserwowało nam zestawy nawiązujące do postaci i filmu. W sumie trzy zestawy (plus jeden polybag) ukazały się w ramach serii Juniors.
Niestety zestawy są wprost tragiczne, może mają jakiś akcent bawialności, ale przez swoje uproszczenia i przesadzoną junioryzację prezentują się ohydnie, a do tego konstrukcje są marne, źle zaprojektowane i po prostu bez sensu. By to zatuszować, do każdego z zestawów dorzucono garść akcesoriów i innych wypełniaczy, by prezentowały się „na bogato”. W sumie idiotyzm w wydaniu LEGO: upraszczamy co możemy, dajemy ogromne pojedyncze elementy, a jednocześnie wrzucamy od groma maciupkich elementów. Logika?
Ale są tez plusy. Minifigurki wypadają rewelacyjnie! Jak zwykle zresztą w takich zestawach.
Mamy oczywiście nasza rodzinkę: Helen Parr, Robert „Bob” Parr, Wiola (Violet) Parr, Maks (Dash) Parr oraz Jack-Jack Parr. Niemowlak jest wprost niesamowity, a ta główka się obraca!
Mamy też tych złych! Brick i Underminer, któremu oczka przysłania hełm. Naprawdę uroczy. Jest jeszcze Screenslaver, ale niestety, jeszcze go nie zdobyłem, jednak akurat on wypada dość słabo.
Figurki naprawdę zacne! Szkoda jedynie, że zestawy w których je znajdziemy nawet na budulec się nie nadają…
I te ceny zestawów są wręcz okropne, przynajmniej w Polsce. Aż 180zł za 160 klocków? To już zestawy ze Star Wars są tańsze.
Dostajemy tu sporo dużych gabarytowo elementów, więc potrzeba na to niemało tworzywa, co zapewne przekłada się na niemały koszt a także niezbyt atrakcyjne konstrukcje. Wg LEGO, to zestawy dla młodszych, ale jaki rodzic da dziecku takie badziewie, to lepiej zaiwestować w nieco lepszy zestaw, bez tej głupiej junioryzacji, i ewentualnie złożyć go razem z dzieciakiem. Tym bardziej, że w tych cudach też jest trochę maciupkich elementów, więc to takie trochę dziwne…
W serii Junior nie chodzi o to, żeby nie było małych elementów (to mamy w Duplo 😉 ), tylko właśnie o to, żeby konstrukcje były bardzo proste.
Fakt, że są ZA proste w większości przypadków i w zasadzie te co kupujemy (i to jak się promocja trafi) to tylko żeby nie mieć dziury w kolekcji.
Właśnie, w pełni się zgadzam: konstrukcje są za proste, a przez to niejakie i po prostu brzydkie. Tak jakby brakowało na nie pomysłu. Co ciekawe, zdarzały się zestawy Juniors które cieszyły oko i składało się fajnie, to te ostatnie jakby cierpiały na spadek formy.
Pokaż te zestawy…
Miała być recenzja, ale strasznie się to składało i trzeba by marudzić praktycznie na wszystko. Nawet dla mnie to za dużo. 😉