UWAGA! Niniejsza recenzja dotyczy zestawu klocków wyprodukowanych nie przez LEGO, a firmę podpisującą swoje produkty jako „Enlighten„. Chciałbym zwrócić Waszą uwagę, że akurat ten zestaw nie należy traktować w formie podróbki, gdyż pod względem konstrukcyjnym, jest produktem całkowicie oryginalnym i w żaden sposób nie powiela wzorów innych producentów. Natomiast osobna kwestią jest jego dość kontrowersyjna tematyka, dlatego też bardzo Was proszę, abyście podeszli do niniejszej recenzji na spokojnie i ze zdrowym rozsądkiem. Wahałem się, czy ją opublikować, jednak jej brak nie wpłynąłby w żadnym stopniu na obecność zestawu na rynku, a parę kwestii wydaje mi się że warto poruszyć.
Combat Zone
1708 Special Mission Zero
Seria: Combat Zone
Rok premiery: 2016
Liczba elementów: 206
Figurki: 3
Wymiary pudełka: (w przybliżeniu) 31.5 x 19 x 5 cm
Cena: ok 10-11 $ bez pudełka, ok 16-18$ z pudełkiem (przesyłka z Chin zazwyczaj wliczona w te kwoty)
Pudełka niestety nie posiadam, zestaw zakupiłem na AliExpress, a w przypadku zakupów bezpośrednio z Chin, obecność opakowania znacznie podnosi cenę samego produktu. Przesyłka zazwyczaj jest darmowa, więc Chińczycy wyrównują sobie koszty właśnie ceną samego produktu. Za niniejszy zestaw koszty wyniosły około 10 dolarów, a czas oczekiwania na przesyłkę przekroczył dwa miesiące, co jest wartością raczej standardową, paczki z Chin do Polski potrafią wędrować średnio od jednego do trzech miesięcy.
Instrukcja to pojedyncza książeczka wydrukowana w pełnym kolorze na dość grubym papierze. Poszczególne kroki budowy nie są zbyt rozwodnione, upchnięto je dość ciasno na kartkach, co momentami wpływa negatywnie na czytelność, ale nie ma problemów z rozszyfrowaniem, co, gdzie i jak dopiąć. Na wzór obecnych instrukcji LEGO, czarne elementy posiadają białą obwódkę, natomiast ciekawym patentem, który w LEGO nie występuje, ale używa go też choćby firma Cobi, jest stosowanie efektu wyblaknięcia elementów, które mamy złożone we wcześniejszych krokach. Może nie wygląda to najładniej, ale znacznie ułatwia budowę, i jest świetną alternatywą dla rozwleczonych instrukcji, które stosuje z przesadą LEGO. Nie trzeba wachlować aż do przesady kartkami, a samo składanie idzie naprawdę sprawnie. No i plusik dla ekologi: na takie instrukcje idzie mniej papieru. LEGO mogłoby brać przykład, a nie tylko gadać dyrdymały. Plusik także za naklejki, które w przypadku niniejszego zestawu są umieszczone na bardzo sztywnym kartoniku, dzięki czemu w miarę zapobiega to ich „pomięciu”, co niestety w produktach LEGO zdarza się nagminnie.
Same klocki zostały zapakowana w dwa ponumerowane woreczki, dodatkowo jeden z elementów wrzucony był luzem. Warto zaznaczyć, że woreczki są wykonane z relatywnie sztywnej i grubej folii i miałem dziwne wrażenie, jakby były tłuste, mimo, że nie zostawiały żadnego śladu na palcach. Jednak po wysypaniu klocków z obu woreczków, te od razu wyrzuciłem, a ręce dokładnie wyszorowałem. Profilaktycznie.
Pierwszy kontakt z samymi klockami okazał się jak najbardziej pozytywny. Elementy wykonane są bardzo starannie, nie ma tu przeszkadzających śladów po wlewach, nie zauważyłem żadnych ubytków, braków w odlewach, ostrych zadziorów itp. Także pod względem kolorystyki nie mam żadnych zastrzeżeń, elementy posiadają jednolity kolor, nie ma także żadnych różnic w odcieniach. To co natomiast rzuca się w oczy, to jakby nieco twardszy niż w LEGO plastik, co także wpływa na samą budowę, ale o tym już przy okazji składania modeli. Na każdym studzie umieszczone cztery litery, składające się w skrót: „ENLI”. Czcionka jakby znajoma…
Minifigurki, czyli to, co w tym zestawie jest najbardziej kontrowersyjnie. A mianowicie jedną z figurek jest Adolf Hitler, znany doskonale każdemu z kart historii twórca i dyktator III Rzeszy, zbrodniarz wojenny, odpowiedziany za śmierć milionów ludzi. 1 września 1939, bez wcześniejszego wypowiedzenia wojny, zaatakował Polskę, czyn ten rozpoczął II Wojnę Światową.
I taka postać uhonorowana została w formie figurki, zabawki skierowanej dla dzieci, do tego w formie klocków. Sam fakt formy zabawki jest ogromnie kontrowersyjny. Można przypomnieć choćby zarzuty kierowane naszej rodzinnej firmie Cobi, która to w swojej ofercie także ma militarne zestawy klocków, nawiązujące do okresu II Wojny Światowej, i które budziły już różne opinie, łącznie z pojawiającą się w mediach nagonką. Jednakże Cobi nigdy nie posunęło się za daleko, a Enlighten jednak troszeczkę jednak chyba się zagalopowało. Inną sprawą pozostaje fakt, że od II Wojny Światowej upłynęło już sporo czasu, dzisiejsze pokolenie 30-40 latków jeszcze pamięta wydarzenia z tamtego czasu, nie osobiście, ale choćby z opowieści dziadków. Młodsi natomiast spostrzegają Wojnę niestety nieco inaczej. Oczywiście można by także rozpatrywać choćby obecną sytuację w europie, problem bezsilności co do zamachów terrorystycznych, poprawność polityczną, która zaczyna coraz bardziej być wyniszczająca. To może nie miejsce na takie dywagacje, ale z drugiej strony, umieszczenie figurki zbrodniarza wojennego w zestawie dla dzieci, może nie jest aż tak bezsensowne? Jednakże pod warunkiem, że produkt takowy trafi w ręce świadomego konsumenta. Takimi klockami powinni zainteresować się dorośli, którzy już decydując się na taką zabawkę, będą mieć na tyle odpowiedzialności, by wytłumaczyć dziecku, kim była ta postać. Historii zmienić się nie da, ale należy o niej pamiętać, a forma zabawki, mimo że bardzo kontrowersyjna, może nie jest aż taka zła? Jeżeli potraktujemy to jako formę produktu dydaktycznego? Wszak samych zestawów klocków nawiązujących do najróżniejszych działań wojennych mamy na rynku wręcz zatrzęsienie. I to najróżniejszych producentów. Ba, nawet w LEGO co chwilę coś musi strzelać, mamy sporo broni, a także żołnierzy, pojazdów wojennych, czy nawet zwykłych czołgów. Tyle że LEGO nie daje nam bezpośrednio produktów przedstawiających Wojnę znaną człowiekowi, a chowa to za fasadą serii fantastycznych czy science fiction, z marką Star Wars na czele. Przecież nawet w swoje ofercie LEGO miało zestawy nawiązujące do filmów z Indianą Jonesem, gdzie co prawda czołgu nie uświadczyliśmy, ale bitwa między dwoma samolotami już się odbyła. Czy unikanie prawdy historycznej, i krycie się za fasadą wyimaginowanych światów jest tak naprawdę lepsze? Czy to nie sztuczne zakłamanie?
Oprócz figurki Hitlera, zestaw dostarcza nam jeszcze dwa ludziki: kierowcę oraz agentkę, której zadaniem jest najwidoczniej zlikwidowanie zbrodniarza wojennego. Od strony technicznej figurkom nic zarzucić nie można, nadruki są bardzo schludne, oryginalne formy nad wyraz udane, a włoski agentki mogą naprawdę zachwycić. Jedyne do czego można się przyczepić to nóżki, coś tu nie zagrało w formie, i poszczególne „stopki” niezbyt dobrze łączą się z „majtkami”. Występują tutaj zbyt duże luzy, co przekłada się na to, że nóżki łatwo odpadają. Patrząc na jakość wykonania pozostałych elementów, dziwi trochę, że akurat z tym elementem aż tak nie wyszło.
Zastawania także kolor główek, a dokładniej jego dobór. Hitler i agentka mają cieliste główki, tymczasem kierowca otrzymał główkę w kolorze żółtym. Nieco niezrozumiała decyzja, chyba że próbowano zaznaczyć różne rasy, ale znowu w takim przypadku należałoby zadbać o odpowiedni nadruk.
Najważniejszą konstrukcją jest klasyczny samochód. Jak wspominałem już wcześniej, samym klockom nic zarzucić nie można, wykonanie i kolorystyka stoją na najwyższym poziomie. Przyczepić się można nieco do samego tworzywa, które sprawia wrażenie o wiele twardszego niż stosowane przez TLG, co przekłada się na samo składanie: elementy łączy się nieco ciężej, także trzeba użyć więcej siły przy ich rozszczepianiu. Jednak nie jest to wielce problematyczne, i podczas składania ani razu nie spotkałem się sytuacja, żeby coś nie pasowało, czy nie chciało się połączyć. Natomiast to co jest tutaj ogromną wadą, a co należy docenić w produktach LEGO, to sam proces składania, czyli jak prowadzi nas przez to instrukcja. Niestety, w produkcie Enlighten ten aspekt nie jest do końca dopracowany, i zbyt często zdarza się, że coś można połączyć bardziej sensownie, a instrukcja każe nam łączyć elementy w dość niewygodny sposób, co może przełożyć się choćby na to, że coś odpadnie. Podkreślam jednak, jest to jednak błąd samej instrukcji i zaprojektowania zestawu, a nie jakości samych elementów. W tym przypadku nawalił niestety czynnik ludzki. Sama konstrukcja także posiada parę błędów konstrukcyjnych, i czasem w pewnych miejscach przydałby się jakiś klocek więcej, by choćby wzmocnić daną partię modelu. LEGO takim aspektom poświęca wiele czasu i nie szczędzi na testach, choć wpadki także im się zdarzają.
Drugim modelikiem jest motor, w formie praktycznie idealnie odwzorowujący ten znany z zestawów LEGO. Jakościowo nic zarzucić mu nie można.
Ostatnią składową jest coś w formie wieży. Niestety, pod względem konstrukcyjnym w ogóle nie zachwyca, i można byłoby złożyć taką konstrukcję o wiele lepiej. Z elementów polecam zwrócić uwagę na worki, element oryginalny i nie występujący w LEGO.
Cały zestaw w pełnej okazałości:
Na decyzję o zakupie złożyły się trzy czynniki: niska cena, kontrowersyjna tematyka, oraz ciekawość, jak jakościowo stoi oryginalny w formie produkt firmy, która ma spore doświadczenie w chamskich podróbkach produktów LEGO. Muszę przyznać, że pod względem jakościowym naprawdę zestaw mnie zaskoczył: klocki wykonane są wprost świetnie, a za jedyny minus można potraktować nieco zbyt twarde tworzywo. Nie ma nawet różnic w odcieniach poszczególnych elementów o tych samych kolorach, co niegdyś było prawdziwą plagą w produktach LEGO. Porównując do TLG, na plus wypadają elementy papierowe: instrukcja jest bardziej zbita, trzeba przyznać, że momentami nieco aż do przesady, ale przynajmniej się buduje, a nie wywołuje wiatr przewracanymi kartkami, co w produktach LEGO coraz bardziej irytuje. Naklejki na grubszym papierze skutecznie zabezpieczają je przed pognieceniem, co także jest problemem w TLG. Natomiast pod względem konstrukcyjnym poszczególne modele wypadają niestety niezbyt dobrze, choć należy przyznać, że tragedii nie ma.
Ludziki pod względem jakościowym także pozytywnie zaskakują, z zastrzeżeniem, że coś nie wyszło w nóżkach. Wpadka ta dziwi tym bardziej, że reszta składowych figurek jest naprawdę świetnie dopracowana. Dyskusję o kontrowersyjności zestawu już sobie odpuszczę, sami widzicie, z czym mamy do czynienia, i tutaj każdy sam powinien zdecydować, że skusiłby się na zakup takiego produktu.
Chińczycy szybko się uczą, i za parę lat może się okazać, że takie firmy jak Enlighten przestaną specjalizować się w podróbkach, a zaczną zdobywać rynek swoimi własnymi, autorskimi konstrukcjami. TLG rośnie poważna konkurencja, i zdziwiłbym się, gdyby tego nie zauważyli i nie zaczęli podejmować odpowiednich kroków. I oby zaowocowało to tym, że zaczną bardziej przykładać się do produktów które tworzą, i zaczniemy coraz mniej otrzymywać potworków w stylu 76088 Thor vs. Hulk: Arena Clash czy 76055 Batman Killer Croc Sewer Smash.
Co sądzisz o nowych zestawach z JL na 2018? Będzie notka?
Już jest. 😉
Instrukcja przypomina zestawy Lego z lat 90, a lekkie kolory serię Paradisa… co jest dość dziwnym skojarzeniem przy zestawie z Hitlerem.
Dla mnie to mimo wszystko jest podróba. Klocki prawie wszystkie identyczne w kształtach z lego, nawet motorek. Woreczki również.
Najbardziej podoba mi się… karabin i worki z piaskiem.
Bardzo ciężko ocenić ten zestaw, niby podróba i nie powinno się ich wspierać, a z drugiej strony posiada pewien urok.
Z tymi podróbkami to jest tak, że formę klocka może obecnie produkować każdy i nie chroni ją żaden patent. Tak więc pod tym względem, niniejszy zestaw absolutnie nie podlega pod definicję słowa podróbka. To tak, jakbyś zestawy Cobi też nazywał podróbkami. Aczkolwiek masz rację, że jednak takie elementy jak motor czy ogólna forma ludzika to już bezczelna zrzynka z LEGO. Na szczęście dają także coś od siebie, choćby wspomniany karabin, barierkę, czy bardzo fajne worki. Ogólnie, Chińczycy cały czas i bardzo szybko się rozwijają, i wkrótce mogą naprawdę zagrozić TLG. Co w sumie konsumentom wyjdzie tylko na zdrowie, monopol to złe zjawisko.
No przepraszam, forma worków czy barierki to zrzynka od Cobi…
A ja Wam tylko przypomnę, że TLG klocków nie wymyśliło, tylko samo zrobiło zrzynkę (jak coś, zapraszam do poczytania historii klocka, znajdziecie ją na Lugpolu w dziale recenzje. Na Zbudujmy.To też chyba jeszcze jest).
Co do Cobi: miałem wielką ochotę na ich serię Piracką. Przeszło mi z paru powodów – być może będzie o tym notka, jak to firma głupio nie potrafi zadbać o własne interesy…
Nie kupuję w ogóle klocków firm, które mają w ofercie zerżnięte zestawy z LEGO. Sam kształt klocka to jedno, ok, zgadza się, każdy może je wyprodukować, ale nie mam zamiaru wspierać kogoś, kto łamie prawo. Nawet jak od czasu do czasu wypuści coś co nie jest bezczelną kopią – dopóki takie kopie ma w ofercie, to dla mnie nie istnieje 😉
Trudno się nie zgodzić, ale popatrz też na to z innej strony: to produkt autorski, więc może warto wspierać taką formę, właśnie żeby więcej było takich rzeczy niż podróbek? Choć obawiam się, że jeszcze na chwilę obecną, Chińczykom to wszystko jedno…
Umieszczanie Hitlera w zabawkach i filmach (innych niż historycznych) jest jak budowanie pomników temu zbrodniarzowi. Obrzydliwe. 😦 Te klocki to podróba bez względu na istnienie patentu – są kompatybile z Lego i w tym tkwi ich siła. Niech Chinczycy zrobią takie same klocki tylko ciut większe,
Jak pisałem w recenzji, kwestia umieszczania takiej postaci jest kontrowersyjne, i proszę mi uwierzyć, w tym momencie więcej osób, z którymi miałem przyjemność zamienić parę zdań na temat tego zestawu, twierdzi, że wcale nie jest to takie bezsensowne. O ile rodzic podejdzie do tematu odpowiedzialnie i wytłumaczy, w miarę już dojrzałemu dzieciakowi, o co dokładnie chodzi. Nie porównywałbym tego do wystawiania pomnika, to już spore nadużycie.
Co do podróbek: powtarzam po raz kolejny, oficjalnie, także wg prawa, TEN PRODUKT NIE JEST PODRÓBKĄ. Cobi też w takim przypadku jest podróbką? Co jednak nie zmienia faktu, że Enlighten ma w swojej ofercie chamskie zrzynki od LEGO, więc czystego sumienia nie mają. A tak w ogóle, to proszę pamiętać, że TLG klocka nie wymyśliło, a także jego formę „pożyczyło”, zapraszam do zapoznania się z artykułem na ten temat, gdzieś tu podawałem namiary. Nie bronię Chińczyków, ale szczerze liczę, że w końcu, za parę lat, staną się zdrową konkurencją dla TLG – proszę pamiętać, że na monopolu na rynku najwięcej traci klient, i nie ma tu co ubarwiać miłością do firmy.
Ale przecież dla klientów to, że klocki byłyby większe to totalny bezsens. Ja nie kupuję, ok, moje prawo przecież. Ale jak ktoś chce kupić, to chyba dobrze, że jednak LEGO wyznaczyło jakiś tam standard wielkości i reszta się dostosowuje (mówię o tej reszcie, która nie plagiatuje, a próbuje cośtam swojego wymyślić) – nie wszystkim przeszkadza to, że to są klocki różnych firm, więc dobrze, że do siebie pasują, bo można ich razem używać.
Bardzo dobre podejście. Kto nie chce kupować, nie kupi, kto chce mieszać, niech miesza, jego wola. W tym hobby jest miejsce zarówno dla miłośników wielu marek jak i ortodoksyjnych wielbicieli jednej tylko drogi. 😉