Wigilię należy spędzać jak najbardziej rodzinnie, jednak jak wśród tej całej zawieruchy znajdziecie chwilę dla siebie, to może warto poświecić ją na przeczytanie jak zwykle świetnej recenzji klasycznego zestawu LEGO Space spod pióra Amala?
Wszystkiego dobrego na Święta, wesołych i przede wszystkim spokojnych!
1558 Mobile Command Traile
Model ten pochodzi z 1986 roku. Jest to wersja limitowana, przeznaczona do sprzedaży detalicznej tylko na rynku północno-amerykańskim.
Seria: Space Classic
Rok wydania: 1986
Ilość elementów: 65 (podana na pudełku)
Figurki: 2
Pudełko: 19.4 x 9.3 x 3.6 cm
Cena: od 140 PLN wzwyż
peeron
brickset
toysperiod
PUDEŁKO I INSTRUKCJA
Zdaję sobie sprawę, że dla zwykłego zjadacza kosmicznego chleba, pudełko stanowi najczęściej zasilenie makulaturowej masy, celem ochrony środowiska naturalnego. Dla wysmakowanego kolekcjonera, to już nie do końca tak wygląda. Nie zagłębiając się w skomplikowany wywód na temat egzystencjalnej konieczności posiadania oryginalnych pudełek, wspomnę, że większość zachowanych i dostępnych na rynku opakowań tego modelu, pochodzi z opakowania zbiorczego nr 1507, zawierającego recenzowany pojazd i mniejszy modelik nr 1557. Konsekwencją takiego pochodzenia jest zniszczony tył owych pudełek, ze względu na konieczność oderwania go od ścianki dwupaku. Oprócz wątpliwej jakości względów estetycznych owe brutalne (lub delikatne – nie ma znaczenia, bo klej stosowali mocny) rozdzielenie powoduje znaczne utrudnienie lub nawet uniemożliwienie studiowania znajdujących się z tyłu modeli alternatywnych. Tym większa moja radość i opuchlizna wywołana rozpierającą dumą, że mogę Wam zaprezentować pudełko pochodzące z rynku kanadyjskiego, brzydzącego się zbiorczymi zapędami państwa sąsiedniego. Tak więc prezentowane Bardzo Ważne Pudełko jest niezniszczone i stanowi cenna zdobycz kolekcjonerską.
Wewnątrz pudełka znajduje się harmonijkowa instrukcja, na której w jedenastu krokach ukazano etapy tworzenia tego nieskomplikowanego modelu. Po wysypaniu klocków wybieramy te rzadkie, a jest ich całkiem sporo, jak na tak mały zestaw. Uwagę przykuwają panele sterownicze w liczbie sztuk czterech – w unikalnym, szarym kolorze. W takiej liczbie owe szare panele już w żadnych zestawach nie występują. Są za to hurtowo wykorzystywane w kosmicznych budowlach z Idea Book. Następnym trudno dostępnym elementem jest przezroczysto – żółty talerzyk. Podkreślam: przezroczysto-żółty, a nie trans neon green, który dość często dokładany jest na internetowych aukcjach „w zastępstwie”. Listę rzadkich elementów dopełniają dwa szare tornistry rakietowe i … można zacząć składać.
BUDOWA I BAWIALNOŚĆ
Ze względu na niewielkie gabaryty, model nie zawiera zagwostek technicznych. Charakteru modelowi przydają balonowe opony oraz oryginalny zadrukowany nos, który jest elementem dość często występującym w obrocie aukcyjnym na wszelkiego rodzaju portalach.
Jak już wszystko poskładamy, uzyskujemy niewielki, jednoprzegubowy pojazd o nie do końca zdefiniowanym przeznaczeniu.
Kierowany jest przez żółtego inżyniera, któremu pomaga czarny wywiadowca. Część silnikowa i sterownicza opiera się na jednej osi, zaś aż dwóch osi podparcia potrzebuje część ekspozycyjna. Właśnie „ekspozycyjna” albowiem tak można określić powierzchnię przyczepy owego pojazdu. Może on bowiem służyć do obwożenia niewysokiego przywódcy pośród gawiedzi, spragnionej widoku jego zbawczej postaci. Stąd może także wygłaszać krótkie orędzia do załogi stacji lub kolonii, zaś tornistry rakietowe załogi pojazdu, wyposażone w antenki, mogą pełnić także funkcje emiterów tarcz ochronnych. Pojazd trudno raczej nazwać szpiegowskim, dostawczym czy też ratunkowym, ale jakiej łatki by mu nie przypiąć to jest dość oryginalny i – dzięki zwartej budowie – bawialny. Mało co tu może odpaść podczas wykonywania manewrów. Warto dodać iż na wyposażeniu są także standardowe jetpacki. To jak już ochrona padnie zmęczona pod ciężarem ciężkich tornistrów rakietowych. Jest też oczywiście słynny „francuz”, którym można odpierać ataki zbyt gorliwych wyznawców teorii przywódcy. Oczywiście figurkę przywódcy należy zapewnić sobie we własnym zakresie.
MODELE ALTERNATYWNE
Występują w liczbie trzech i są mocno zróżnicowane gdy chodzi o ich przeznaczenie.
Model I
Mały przegubowiec ciągnący niewielkich rozmiarów stateczek.
Sam pojazd kołowy jest bardzo ubogi w wyposażenie, bo większość i tak nielicznego materiału budowlanego pochłonął latający obiekt, posadowiony na platformie w niezbyt oryginalny sposób, bo na studach. Warto podkreślić jednak, że jego podstawę stanowią cztery przezroczyste silniczki pionowego startu. Latający pojazd pełnić może rolę zwiadowczą na krótki dystans i niewielki pułap. Na pewno jednak dociera tam, gdzie kołowiec dotrzeć nie może.
Model II
Gdy tak patrzę na ten modelik, odnoszę nieodparte wrażenie iż mamy do czynienia z jakimś antenatem gwiezdno-wojennych skuterów leśnych, na których żołnierze Imperium penetrowali lasy Endoru.
W związku z powyższym jego funkcję i przeznaczenie kanalizowane jest przez owe podobieństwo. Jeśli tak jest, to za sterem winien usiąść czarny wywiadowca, a nie laboratoryjny, zółty myśliciel. W modelu tym uwagę przykuwa stercząca pionowo, tylna konstrukcja antenowa, zakończona żółtym talerzykiem oraz ciekawe wykorzystanie połowy przegubowego klocka, który świetnie sprawdza się w roli… uchwytu modelu!
Model III
Moim zdaniem absolutny hit!!!
Uwielbiam ten model! W mojej ocenie jest dużo ciekawszy i lepszy od modelu głównego. Nie jest to klasyczny łazik ani klasyczny quad. Rozmieszczenie osi jezdnych na polu trójkąta stanowiło strzał w dziesiątkę jeśli chodzi o uatrakcyjnienie wyglądu. Druga kwestia to zastosowanie podwozia skierowanego pod kątem w stosunku do podłoża, co nadaje pojazdowi wygląd energicznej jednostki. Dodam, że kąta nachylenia nie widać wyraźnie na zdjęciu z tyłu pudełka. Myślę że właśnie chodziło o to, by budowniczy trochę pogłówkował. Na początku budowy z uporem maniaka starałem się wykonać podwozie równoległe. Po kilku nieudanych próbach jednak mnie oświeciło. Pojazd lepiej wygląda bez siedzącego na szczycie inżyniera, a nawet bez jego panelu sterowniczego.
Na szczęście nie zawsze zdąży on wskoczyć na wyznaczone mu miejsce, zwłaszcza, gdy za pulpitem sterowniczym siedzi niecierpliwy wywiadowca.
Jedyne co odrobinę razi, to zbytnie wyniesienie kierowcy i brak przy nim jakichkolwiek przyrządów kontrolnych. Trzeba sobie wyobrazić, że programator, kierowca ma umiejscowiony na trzymanych drążkach sterowniczych.
W podsumowaniu podkreślić należy iż sam model główny jest umiarkowanie ciekawy i z pewnością na kolana nie rzuca. Wraz z modelami alternatywnymi stanowi jednakże udane uzupełnienie sekcji badającej nowo zasiedlone światy. W sześciostopniowej skali stawiam ogólnie „trójkę”.
Podoba mi się zabawny sposób w jaki autor napisał tę recenzję. Zabawne porównania i wnioski, a sam pojazd cieszyłby mnie raczej za części niż za wygląd.