Wielka Kolekcja Komiksów Marvela wielokrotnie gościła już na blogu. Dla przypomnienia: WKKM to świetna seria wydawnicza w formie popularnych kolekcji, w której co dwa tygodnie znajdziemy album z historią z superbohaterami właśnie Marvela. Nie ma co ukrywać, poziom jest różny, w kolekcji znajdziemy zarówno prawdziwe perełki, jak i historie niestety słabe. Bezsprzecznie do tej pierwszej kategorii należałoby zaliczyć najnowszy numer: Początki Marvela: Lata sześćdziesiąte, choć zapewne wielu osobom może nie przypaść do gustu, ale to klasyka którą po prostu choćby z czystej ciekawości warto poznać.
W albumie znalazły się następujące historie (info bezpośrednio za Gildią):
– FANTASTIC FOUR #1 (listopad 1961)
– TALES TO ASTONISH #27 i 44 (styczeń 1962 i czerwiec 1963)
– INCREDIBLE HULK #1 (maj 1962)
– AMAZING FANTASY #15 (sierpień 1962) (pierwsze pojawienie się Pajączka!)
– TALES OF SUSPENSE #39 (marzec 1963)
– X-MEN #1 (wrzesień 1963)
– AVENGERS #1 i 4 (wrzesień 1963 i marzec 1964)
– DAREDEVIL #1 (kwiecień 1964)
Pozostając w klimatach superbohaterskich, ale przeskakując uniwersa, warto wspomnieć, że ukazał się kolejny numer z cyklu DC Deluxe, czyli prezentującego prawdziwe komiksowe perełki w nieco lepszym (większy format, dodatki itp) wydaniu. Ponownie w cyklu pojawia się Batman, choć tym razem główną rolę pełni nie Bruce, a Dick Grayson, czyli Robin, który „jedynie” przywdziewa strój Mrocznego Rycerza. Historia (a właściwie historie) mroczna, bardzo dobrze oceniania, za scenariusz której odpowiada Scott Snyder który ma na koncie wiele niezłych scenariuszy, choć wpadki także mu się nader często zdarzają.
A jak już wrzucam komiksową notkę, to pozwólcie że wymienię parę ciekawych tytułów których premiera miała niedawno miejsce. Jak już coś z tego czytaliście, podzielcie się swoimi wrażeniami, tylko bardzo proszę bez spojlerów, ja dopiero zabieram się za lekturę!
Cyrrus Mil to Andreas, czyli dla mnie twórca wręcz kultowy. Uwielbiam jego pokręcone acz bardzo logiczne scenariusze, a styl rysunków zawsze podziwiam z zapartym tchem.
Ballada o Halo Jones zainteresowała mnie z powodu całkiem niezłych opinii, i poza tym, czy „antywojenna space opera od (…) Alana Moore’a” nie brzmi intrygująco?
Na koniec jeszcze dwa tytuły. W Baśniach znajdziecie postacie dobrze znane z legend, podań i bajek, jednak przeniesione w nieco inne dla nich środowisko. Obecnie wydany album to już 13 tom serii.
Dylan Dog, czyli „detektyw mroku i łowca potworów, którego specjalnością są paranormalne śledztwa”, to włoska seria, która rozrosła się do wprost niebotycznej ilości albumów (oczywiście we Wloszech). Był też film aktorski, pamiętam że widziałem i w sumie nic więcej, więc raczej marny. Ale komiksy są naprawdę niezłe, przynajmniej to, co u nas wyszło. Swego czasu serię rozpoczął Egmont, po wydaniu paru albumów, niestety ją zawieszono. Były próby reaktywacji, obecna jest z tego co pamiętam drugą, tym razem z inicjatywy wydawnictwa Bum Projekt. To co ważne do nadmienienia, historie w ramach cyklu prezentują różny poziom, balansują także wśród paru gatunków, gdzie najczęściej znajdziemy horror czy thriller, ale też pojawiają się motywy groteski, pastiszu czy po prostu komedii. Polskie wydanie zawiera dwie oryginalne historie powiązane bezpośrednio ze sobą, i od razu ostrzegam: album jest prawdziwą jazdą bez trzymanki. Takie motywy jak ogromne oko z mackami jadące na rowerze może wydawać się… głupie? Ale tu ma sens. Słodkich snów!
Skomentuj