Opowieści ze wzburzonych mórz czyli
70810 MetalBeard’s Sea Cow
wyprawa trzecia
Instrukcja. Zauważcie, że zastosowałem tu liczbę pojedynczą! Ogromny zestaw składający się z prawie trzech tysięcy elementów posiada plany składania zebrane tylko w jednej instrukcji! Rzecz doprawdy rzadko spotykana, a moim zdaniem powinna być taka praktyka stosowana o wiele częściej. Ale ja po prostu nie lubię dzielenia, wolę stokroć bardziej jedną porządną księgę, niż wiele cienkich broszurek, do tego jeszcze np.: różniących się papierem (a przez to jakością druku) na okładce.
Ale to taki mój fetyszyzm, co jednak w przypadku niniejszego zestawu przekłada się na kolejny plusik.
Instrukcja ma format zbliżony do A4 (dokładnie to 276×209 mm) i w sumie liczy aż 292 strony (razem z okładką)! Taka liczba storn przekłada się na grubość księgi, która to wynosi prawie centymetr! Aż przyjemnie wziąć ją do rąk!
Nie obyło się niestety bez technicznej wpadki: ktoś najwidoczniej zapomniał, że to spory grubas i zupełnie zignorował odpowiednią oprawę graficzną grzbietu – obecnie tutaj widać po prostu połączenie przedniej i tylnej okładki – rzecz mało estetyczna i niedopuszczalna w profesjonalnych publikacjach…
Co do zawartości: to jest ona standardowa i niestety bez żadnych wodotrysków: szkoda, że w serii The LEGO Movie nie zastosowano jakiegoś bardziej klimatycznego tła niż standardowe niebieskie z żółtymi obwódkami. Instrukcja rozpoczyna się od ukazania co też z elementów pochodzących z danych woreczków możemy zbudować:
Kolejna strona wyjaśnia jak używać pomarańczowego ustrojstwa pomocnego w rozkładaniu budowli oraz zachęca do kolejnego otwierania poszczególnych woreczków z elementami.
Plany budowy! Jest tego trochę! Na tę chwilę nie powiem Wam, jak sama instrukcja się sprawdza, dopiero zabieram się za składanie, jak coś mi się rzuci w oczy, nie omieszkam o tym w kolejnych wyprawach wspomnieć.
Klocków sporo, do tego różnorodnych, więc absolutnie nie powinien dziwić indeks elementów zajmujący aż cztery strony!
Księga kończy się trzema reklamami, w tym dwoma nawiązującymi do linii The LEGO Movie oraz jedną z moim „ulubionym” wrzeszczącym bachorem.
Na małym arkuszu naklejek znajdziemy sporo okiennych kratek, dwie mapy, dwa rysunki techniczne potocznie zwane blueprinty (!) oraz obraz i trochę ozdobników, w tym nazwę okrętu. Chyba skusze się i je przykleję.
Pudło, jego zawartość i instrukcja za nami, czas więc przejść do najważniejszej atrakcji, czyli budowania!
…ciąg dalszy nastąpi…
Niezłe tomisko. Faktycznie szkoda, że tak często praktykuje się dzielenie instrukcji na mniejsze części, jedna porządna instrukcja prezentuje się o wiele lepiej.
Skoro go właśnie składasz, to rozumiem, że wieczorem doczekamy się pełnej recenzji?:D
Składam, składam, ale oprócz tego pstrykam fotki, obrabiam je, wrzucam tutaj itp – tak więc trochę schodzi. Dziś kolejne wyprawy, ale na finalną jeszcze chwilkę trzeba poczekać. 😉
Ja z kolei uważam jedną instrukcję za ogromny minus. Na tyle duży, iż nie kupiłbym dużego zestawu z jedną instrukcją nawet jeśli by mi się podobał. Jest to dla mnie totalna dyskwalifikacja. Pojedyncza instrukcja oznacza, że praktycznie nie da się zestawu budować wspólnie (z małżonką, dzieckiem, czy kumplem przy piwie), a duże zestawy są wg. mnie głównie do tego.
Jeżeli zestaw ma modułową budowę, np.: City gdzie mamy jakieś zabudowanie i dwa pojazdy – oki, takie rozwiązanie jeszcze ma sens, ale w przypadku statku, gdzie praktycznie budowa idzie cały czas „na jednej bryle” a osobno zbudować można tylko roboty i piętrową kanapę? W takim przypadku jedna instrukcja to wg mnie lepsze rozwiązanie.